Jan 14:23

Słowo pisane

Nie przyszli Panu na pomoc – część 4

Zobaczcie, Estera jest w doświadczeniu. Oto ona stoi jako królowa wobec tego doświadczenia utraty wszystkiego, gdyż Bóg chce posłużyć się nią. Mordochaj, przypomina jej, mówiąc do niej: „Bóg nie jest zależny od ciebie, Estero. Ty tam jesteś, bo Bóg chce ciebie tam mieć. On chce posłużyć się tobą, ale jeśli ty nie zrobisz tego, co chce Bóg, to wtedy rzeczywiście zginiesz, a Bóg posłuży się kim innym. Bóg może nawet bezpośrednio przemówić do tego króla.” Bóg nie jest ograniczony, ale On chce posługiwać się ludźmi. On wystawia nas na doświadczenie, wystawia nas nieraz na narażenie się na śmierć dla Jego chwały. Bóg ma prawo do naszego życia i śmierci. Wykupił nas sobie całkowicie na własność. Ma prawo uczynić z nami co uważa i to powinno być dla nas najlepsze, co nam się trafiło, że kupił nas dobry Właściciel, który nie zmarnuje naszego życia i choćby nawet wydał nas na śmierć, to jest to dla naszego zbawienia, dla naszego dobra. Chwała Bogu za to.

Czy tak myślimy? Czy to jest sposób naszego myślenia w chrześcijaństwie? Czy myślimy, żeby Bóg spełniał tylko nasze zachcianki i cieszymy się, że mamy wielkie świadectwa, że coś dla nas zrobił? A może to zrobił diabeł. Jeśli to nie jest święte życie, a ktoś ci pomaga, to może diabeł ci pomaga, a nie Bóg, zwodząc cię dalej, że jesteś w porządku.

Bóg chce nas mieć w czystym miejscu dla swojej chwały. On jest zawsze wierny każdemu Słowu. Pamiętacie to z Księgi Jeremiasza; kiedy modlili się do królowej niebios, to wszystko było dobrze, a kiedy nawrócili się do Boga, to wszystko było gorzej. A więc nie zawsze pomoc, którą człowiek dostaje, to musi być pomoc od Boga. Zawsze łączy się to z czystym życiem. Bóg pomaga swemu ludowi, albo pomaga wychodzić z grzechu, albo trwać w czystości i żyć dalej tak.

Dlaczego kiedy niegodnie spożywamy Wieczerzę Pańską, to jemy własną śmierć? Dlatego, że taka jest prawda, taki jest Chrystus i taki pozostanie.

Estera więc była tam na ten czas. I my też jesteśmy na ten czas dla Niego, aby mógł posługiwać się nami. To jest nasz czas. On nawrócił nas wtedy, kiedy chciał. To On podjął decyzję, aby nawrócić nas dla Siebie. Wspaniale, że stanął na naszej drodze i zawrócił nas ze złej drogi dla własnej chwały. Ale teraz tak ważne jest, żeby kroczyć tą drogą i nigdy z niej nie schodzić. A kiedy doznajesz, że pobłądziłeś, zgrzeszyłeś i On podnosi cię z tego grzechu, wtedy doznajesz, że jeszcze okazuje ci łaskę i pozwala ci wstać, ale mówi: „nie grzesz więcej, nie prowokuj Mnie do tego, żebym zatrzymał się, żeby cię zgubić”. Nie kuś swego Boga, myśląc, że będzie On kolejny raz podnosił z grzechu i dawał szansę. Wykorzystaj to, gdy doznajesz, że cię podniósł. Nie wracaj do grzechów swoich! Idź dalej, bo On jest Świętym Bogiem. On kocha cię i chce twego zbawienia. Ale jeśli będziesz lekceważyć Go, to On nie ma względu na osobę.

Chodzi o to, żebyśmy pojmowali to, o czym mówimy teraz i abyśmy wiernie trzymali się tego z powodu uratowania własnej duszy, aby żyć dla Jego chwały, aby mógł posługiwać się nami.

Księga Jeremiasza 38 rozdział. Widzimy tu Jeremiasza w wielkim zagrożeniu. Zostaje wrzucony do studni, gdzie na dnie jest miękkie błoto, w którym powoli zaczyna grzęznąć. Pomyśl sobie, gdyby ciebie tak wrzucono, zanurzasz się coraz głębiej. Ale w pewnym momencie coś się dzieje. Czytamy od piątego wiersza:

Wtedy odpowiedział król Sedekiasz: Oto jest on w waszym ręku, gdyż król nic zgoła przeciwko wam nie wskóra. Wtedy wzięli Jeremiasza i wrzucili go do cysterny syna królewskiego Malkiasza, znajdującej się na dziedzińcu wartowni, a spuścili Jeremiasza na powrozach. W cysternie nie było wody, lecz tylko błoto; i ugrzązł Jeremiasz w błocie. Lecz gdy Etiopczyk Ebedmelech, eunuch, będący na służbie w pałacu królewskim,”

Ani książę, ani ktoś wielki. Ale jego porusza Bóg do działania, takiego niewiele znaczącego człowieczka.

usłyszał, że Jeremiasza osadzono w cysternie - a król zasiadał wtedy w Bramie Beniamińskiej - wyszedł Ebedmelech z pałacu królewskiego i odezwał się do króla tymi słowy: Królu, mój panie, źle postąpili ci mężowie we wszystkim, co uczynili z prorokiem Jeremiaszem, że go wrzucili do cysterny, zginie tam w dole z głodu, bo w mieście nie ma już chleba. Wtedy król rozkazał Etiopczykowi Ebedmelechowi: Weź sobie stąd trzydziestu ludzi i wyciągnij proroka Jeremiasza z cysterny, zanim umrze! Wziął więc Ebedmelech ze sobą ludzi i udał się do pałacu królewskiego, do pomieszczenia pod skarbcem i wziął stamtąd łachmany ze znoszonych i podartych szat i spuścił je na powrozach Jeremiaszowi do cysterny. Potem rzekł Etiopczyk Ebedmelech do Jeremiasza: Połóż łachmany ze znoszonych i podartych szat pod pachy twoich rąk pod powrozy! I Jeremiasz uczynił tak. Potem wyciągnęli Jeremiasza powrozami i wydostali go z cysterny. I przebywał Jeremiasz na dziedzińcu wartowni.” Jer. 38, 5-13.

Takim człowiekiem posłużył się Bóg, aby uratować swojego sługę. Mógł sam wydobyć go z tej cysterny, nie dopuścić nawet, żeby trafił do cysterny. Ale Bóg dopuszcza, że Jeremiasz trafia do cysterny i ratuje go przez jakiegoś niewiele znaczącego człowieka. Ale co ten człowiek w zamian za to, że był do pomocy Bogu, ma przygotowane przez Boga? Czytajmy 39 rozdział, wiersze 15-18:

I doszło Jeremiasza słowo Pana, gdy był trzymany na dziedzińcu wartowni, tej treści: Idź i powiedz Ebedmelechowi, Etiopczykowi, tak: Tak mówi Pan Zastępów, Bóg Izraela: Oto Ja spełnię moje słowa nad tym miastem ku złemu, a nie ku dobremu, i sprawdzą się w owym dniu na twoich oczach. Lecz ciebie wyratuję w owym dniu i nie będziesz wydany w ręce mężów, których się boisz. Albowiem na pewno wybawię cię i nie padniesz od miecza, i zyskasz swoje życie jako zdobycz, bo mi zaufałeś - mówi Pan.”