Jan 14:23

Słowo pisane

Zbawca wszystkich – część 2

Grzech panował przez śmierć, a łaska przez usprawiedliwienie w Jezusie Chrystusie. Chwała Bogu. Zapłatą za grzech jest śmierć, ale zapłatą łaski jest usprawiedliwienie.

Czy będziesz chciał grzeszyć, kiedy masz taką zapłatę, usprawiedliwienie od Boga? Czy masz ochotę popełniać coś, co zaprowadziło Jego Syna na krzyż, kiedy masz łaskę w sercu swoim? Nie! Przenigdy! To jest prawda, bo kiedy łaska panuje nad tobą przez usprawiedliwienie, ty nie chcesz grzeszyć. Chcesz żyć dla Boga nowym życiem. Nie masz ochoty chodzić po tych diabelskich sprawach i tam zaspokajać swoje ego. Chcesz żyć dla Boga. Masz nienawiść do zła, a masz miłość do dobra, bo to dała ci łaska w Chrystusie. Ale, jeśli daremno przyjmiesz sobie tą łaskę, jak mówi list do Hebrajczyków, jeśli podeptasz po ofierze Syna Bożego, po krwi Jego, wtedy nie ma już dla ciebie nic, jak tylko wyrok sądu.

Zobaczcie jak solidne są podstawy do zwycięstwa. Trzeba budować na nich, a nie na letności kościoła, nie na fałszywych nauczeniach, ale na Chrystusie Jezusie i zwycięstwie krzyża, na otwartym grobie, kiedy Jezus opuszcza grób i nikt nie może utrzymać Go tam. Trzeba budować codzienność swego bytowania z Bogiem. Tego nowego życia nie można zgarnąć w sieci tego świata. To nowe życie ma wolność poruszania się i należenia do Boga pośród tych wszystkich rzeczy, które dzieją się w świecie.

Umarliśmy, aby nowe życie prowadzić. Grzech będzie próbował atakować, ale za każdym razem, gdy napotyka na Chrystusa, nie może spowodować zgrzeszenia. Pokusy mogą atakować, ale napotykając na Chrystusa, nie mogą spowodować zgrzeszenia.

To, że żyjemy pośród tych doświadczeń jest obrazem zwycięstwa Bożego Syna na krzyżu Golgoty, że Bóg może swoje dzieci zostawić na tej ziemi i wiedzieć, że Jego dzieci przejdą do Jego wieczności, chodząc pośród tego świata ciemności, grzechu, bezprawia, świata życia według ojca kłamstwa, a nie według Boga, Stwórcy nieba i ziemi, ponieważ Jego Syn, mieszkający w Jego dzieciach jest wystarczający, żeby pokonać śmierć tego świata grzechu.

Trwaj w Synu, a będziesz zawsze trwać w zwycięstwie. Trwanie w Synu powoduje to, że radość Syna może być w tobie.

Zobaczcie, ile zła uczyniły złe nastroje w kościele. Przyzwolenie na złe nastroje w kościele, to również takie miejsce, z którego rodzą się grzechy: „ja mam dzisiaj taki nastrój, nie podoba mi się to wszystko i nie będę kochał moich braci, mam czas na swój humor”. Rozumiecie? I to jest grzech w ciele. Nie powinno mieć to miejsca. Kościół powinien budować się we wspólnych świętych relacjach na dom dla Boga. Czysty Kościół, czyste cząstki budują się na dom dla Boga.

A więc widzimy, że Biblia bardzo wyraźnie wskazuje nam, że Bóg ma moc osiągnąć to w każdym Swoim dziecku, bo Jego Syn umarł na krzyżu Golgoty. I taką ewangelię potrzebujemy wpuszczać do swego serca, żeby ona czyniła z nami to, co Bóg chce, i żeby wtedy wyszły świadectwa: „kuszony, ale nieskuszony”, świadectwa zwycięstwa.

A jeśliby się zdarzyło i to „jeśli”, to są wyjątki, jeśliby zdarzyło się, to jest ofiara, jest krew Jezusa. Ale to „jeśli”, świadczy o pewnym wydarzeniu, które musiało zaskoczyć Boże dziecko, nieprzygotowane na to, które zareagowało nieprawidłowo na jakąś sytuację. Takie dziecko może przeprosić, oczyścić się i pójść dalej.

W innych sytuacjach trzeba wołać do Boga: „Boże, czy jest dla mnie jeszcze miłosierdzie u Ciebie, bo mogłam, czy mogłem nie zrobić tego, a zrobiłam?” Bóg może jeszcze okazać miłosierdzie, ale to już nie jest taka sama sytuacja, jak coś, co gwałtownie spadło, na co człowiek nie był przygotowany i w jakimś miejscu zaskoczyło go to.

Musimy mieć rozeznanie sytuacji, w jakiej jesteśmy. Czy to, co dzisiaj z nami dzieje się, nie jest właśnie owocem zaniedbania czystości Chrystusa w nas, wewnętrznego człowieka, który nie kocha się w grzechu, a kocha się w woli Ojca?

Chcielibyśmy z łaski Boga docierać do tych miejsc, z których grzech czerpie siły dla siebie, żeby powalać ludzi wierzących z Biblią, ale zniewolonych przez poddawanie się złu.

Otwórzmy 1Księgę Samuela, 15 rozdział. Znamy tą sytuację i widzimy tu króla Saula. Czytajmy od 9 - wiersza:

Lecz Saul i jego lud oszczędzili Agaga i to, co było najlepsze wśród owiec i bydła, najtłustsze okazy i jagnięta, i wszystkiego, co było wartościowe nie chcieli przeznaczyć na zniszczenie, zniszczyli natomiast dobytek lichy i marny.

A Bóg powiedział wyraźnie:

Idź więc teraz i pobij Amaleka, i wytęp jako obłożonego klątwą jego i wszystko, co do niego należy; nie lituj się nad nim, ale wytrać mężczyznę i kobietę, dziecię i niemowlę, wołu i owcę, wielbłąda i osła. 1 Samul.15,3.

Izraelici jednak zrobili inaczej, zachowali sobie to, co dla nich było cenne, a zniszczyli to, co niewiele znaczyło dla nich.

Czytamy dalej:

Żałuję, że Saula posadziłem na królestwie, gdyż odwrócił się ode mnie i słowa mojego nie wykonał. Samuela ogarnął gniew i wołał do Pana przez całą noc. Samuel wstał wcześnie rano, aby spotkać się z Saulem. Lecz doniesiono Samuelowi, że Saul poszedł do Karmelu i postawił tam sobie pomnik zwycięstwa, następnie zawrócił i pociągnął dalej do Gilgal. 1Sam.15,11.12.

Zobacz, czy przypadkiem ty nie postawiłeś sobie pomnika zwycięstwa, a tak naprawdę jest to pomnik nieposłuszeństwa woli Bożej. „Jestem porządnym chrześcijaninem” – taki masz pomnik zwycięstwa, ale kiedy przyjdzie grzech, to ma cię już. Ale ty masz pomnik, „jesteś dobrym chrześcijaninem”. Ktoś pyta ciebie: „jak bracie, jak siostro?”. „Dobrze, w porządku”. Masz swój pomnik. Tylko czy jest on prawdziwy?

Jezus mógł powiedzieć: „w porządku”. Apostoł Paweł mógł powiedzieć: „Bóg i wy jesteście świadkami mojego życia”. Był w porządku, wypełniał wolę Boga i powiedział, że wszyscy wierzący muszą mieć podstawy, aby też tak powiedzieć: „Bóg i wy widzieliście moje życie, jest w porządku. Czynię to, co powiedział Bóg. Nie zostawiłem sobie nic, co nie podoba się mojej cielesności, w czym ona chciałaby znajdywać się. Wygubiłem wszystko, co spowodowało, że Chrystus poszedł na krzyż, nie zostawiłem nic.” To, co powiedział Jezus: „znienawidziłem siebie, żonę, dzieci, swoje życie ziemskie, wydając je na krzyż, aby zostało miejsce tylko dla Niego, dla Jego pomysłów, Jego pragnień, dążeń, dla Jego podobanie się Ojcu.”

Nie wierzę w ewangelię cielesności, która weszłaby do wieczności, ale wierzę w ewangelię Jezusa Chrystusa, Bożego Syna, który ma moc, żyjąc w nas, przeprowadzić nas pośród tego świata, nieskażonymi przez ten świat. I tylko On może dać zbawienie człowiekowi, żadna religia. Tylko On jest nadzieją dla człowieka, że człowiek nie będzie wrzucony do jeziora ognistego, ale żyć będzie z Bogiem na zawsze. Tylko Jezus. Jeśli wierzysz w cokolwiek innego, będziesz musiał, czy musiała grzeszyć. Nie masz wyjścia. Wyjściem jest tylko Chrystus.

I kto trwa w Nim, będzie wydawał owoc. Kto przestaje trwać w Chrystusie, usycha, owoc nie już wydawany. Wydawane są tylko hasła. Nie ma już odporności na grzech tego świata. Jest już poddawanie się grzechowi tego świata. Oczy zaczynają patrzeć, jak oczy człowieka, który pożąda coś z tego świata, uszy zaczynają słuchać, jak uszy człowieka, który pożąda, serce bije, jak serce człowieka, który pożąda rzeczy tego świata. Dlatego apostoł Jan pisze: „to nie jest z Boga, to jest ze świata.” Jeśli takie rzeczy dzieją się w wierzącym człowieku, to nie jest z Boga, to jest ze świata, to znaczy, że świat zaczął osiągać swoje miejsce w człowieku. Czego taki człowiek może spodziewać się, kiedy napotyka na pożądliwość? – zgrzeszy. Kiedy napotyka na coś, co podoba się oczom – ukradnie, bo już brakuje tego, co zabezpieczałoby go przed chorobą tego świata, przed grzesznością tego świata.

I Saul nie był odporny, lud, który prowadził, również nie był odporny. To tak, jak starszy zboru, starsi i zbór, nie należący do Chrystusa, nie są odporni. Wybierają sobie to, co pasuje ich cielesnościom i z tego nawzajem cieszą się, radują i postawili pomnik, nazywając się zborem Jezusa Chrystusa.

Popatrzmy dalej na Saula:

A gdy Samuel przybył do Saula, Saul rzekł do niego: Błogosławionyś ty u Pana! Wypełniłem rozkaz Pański!

„Jestem w porządku wobec Boga!” Czy to jest prawda? Przecież nie wypełnił.

Zobaczcie, jest zbór, ludzie, którzy są ze sobą. Mamy budować się na dom dla Boga i zachowywać siebie osobiście w czystości, aby też zbudować się z innymi w czystości. Jeśli nie zachowujemy tego, to co możemy powiedzieć o sobie? „Wykonałem rozkaz Pana?” A, jeśli nie wykonałem rozkazu Pana to, co mogę powiedzieć o sobie? I tu właśnie jest problem, że człowiek nie chce powiedzieć prawdy, a prawda, to przecież jest Chrystus. Czy Chrystus zrobiłby to? Czy Chrystus marnowałby czas? Czy Chrystus, który powiedział o jedności zboru i jedności Kościoła, nie będzie robił wszystkiego w tym kierunku, żeby ta jedność była w Kościele? Jeśli Chrystus jest we mnie, czy nie będę troszczył się o czystość najpierw swoją osobistą, a później o czystość zgromadzenia, w którym jestem? Czy będzie mi to obojętne, jeśli Chrystus jest we mnie? Czy będę mógł powiedzieć o sobie: „jestem w porządku chrześcijaninem”, kiedy nie czynię tego, co rozkazuje Chrystus? Kiedy porzucam to, co rozkazuje Chrystus na konto swego cielesnego „ja”, kiedy żyję sobie i tracę czas, chodzę do miejsc, gdzie nie powinienem być i mówię o sobie, że jestem „w porządku”? Czy wtedy jest dobrze?! Czyż z chwilą, kiedy zostałem ochrzczony i powiedziałem: „teraz już nie ja, lecz Chrystus”, czy nie powinienem być zawsze tam, gdzie jest sprawa do rozwiązania?

Czy grzechy nie rodzą się właśnie tam, kiedy człowiek odstępuje od Chrystusa? A później człowiek dziwi się: „co się stało, jak to na mnie spadło?” A po co odwróciłeś najpierw swoje serce od Pana i przestałeś chodzić z Panem, zacząłeś tracić czas na bzdury, a później dziwisz się, że grzech dopadł cię i niszczy cię dzisiaj? Potem zaczynasz mówić, jak Saul: „wykonałem rozkaz Pana, jestem na zgromadzeniu”. Ale czy jesteś tutaj zbudowaniem? Czy twoje życie i postawa budują innych? Czy twoje serce jest czyste, aby zespolić się z innymi i powiedzieć: „Jezu, jesteśmy twoim ludem”?

Ilu ludzi nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, bo już stracili rozum, że żyją, jak świat, nie czyniąc rozkazów Chrystusa? Kochają samych siebie, swoje „ja”, swoje cielesne przyjemności i żyją dla nich tu, na tej ziemi, zamiast dla Chrystusa. Czy grzech nie będzie miał miejsca dla siebie w życiu takiego człowieka? Czy nawet najlepsza nauka jest w stanie wydobyć go z jego grzechów, jeśli nie weźmie krzyża? Może słuchać, nawet poruszać się gdzieś, ale dalej pójdzie i będzie robić swoje, bo nie ma czystego serca, nie ma oczyszczonego sumienia, nie ma miejsca dla Chrystusa w człowieku i dlatego człowiek nawet wysłuchawszy prawdę, wzdrygnie się, pomyśli o tym, ale za chwilę pójdzie dalej.

Ale ten, który usłyszy i przejmie się tym, ten nie potrafi już przejść dalej. Zatrzymuje się i mówi: „Boże, to nie ten świat jest dla mnie zagrożeniem. Zagrożenie jest w moim wnętrzu, bo Ciebie, Panie już tam nie ma. Jestem ja ze swoim mniemaniem, że jestem w porządku”. I wtedy otwiera się olbrzymia szansa, że człowiek zacznie prawdziwą pokutę. Przestanie grać rolę wobec Boga i przyzna się: „Boże, jestem chętny, kiedy tylko pojawi się grzech, aby popełnić go. Ale z powodu udawania przed Tobą, że nie jestem chętny, mówię: ach, jakie nieprzyjemne to jest.” Tak naprawdę podoba mi się ten grzech, dlatego, że jest to stary człowiek wraz ze swoimi pożądliwościami. Prawdziwa pokuta zawsze zaczyna się od prawdziwego przyznania się do tego, co jest naprawdę ze mną.

Czego zabrakła Saulowi? Prawdziwej pokuty. Saul przyznał się, że zgrzeszył, powiedział to bardzo wyraźnie: „przekroczyłem rozkaz Pana, zgrzeszyłem”, ale nie było w nim pokuty. Nie było oczyszczenia od tego miejsca, które powodowało, że mógł przestąpić rozkazy Pana i mógł czynić to wiele razy. I tak do końca swego życia mógł przestępować rozkazy Pana, gdyż nie było oczyszczenia tego miejsca przestępowania rozkazów Pana. Saul mógł przyznać się: „zgrzeszyłem” i znowu zrobić coś następnego wbrew Bogu.