Jan 14:23

Słowo pisane

Pokora

 Przychodzimy do wiary, zaczynamy być wierzącymi ludźmi, zaczyna coś w nas poruszać się, zaczynamy doświadczać Słowa, doświadczać jacy jesteśmy, zaczynamy być szczęśliwi, że Bóg chce nami zająć się. Wszystko idzie pięknie. Kiedy rozwijamy się, w pewnym momencie wydaje nam się, że już wiemy o co chodzi, cieszymy się, że w wielu sprawach potrafimy sobie radzić. W tym, czasami dziwimy się, że zamiast wzrastać, jest coraz gorzej. Dlaczego? Ponieważ Bóg nigdy nie zaczyna od wielkich spraw w życiu człowieka. Na początku Bóg zajmuje się tymi sprawami zewnętrznymi, a kiedy człowiek dorasta Bóg zaczyna zajmować się sprawami głębszymi. Im starszy jesteś w wierze, tym Bóg będzie sięgał co raz głębiej. I bardzo często jest tak, że brak świadomości tego, że Bóg będzie zajmował się sprawami jeszcze głębszymi, powoduje to, że człowiek już zaczyna poruszać się samodzielnie w kościele. I wtedy człowiek zaczyna stygnąć. Nie ma już tej energii, żeby pobiec za Panem, nie ma już siły, by do Niego należeć. Zaczyna czuć się zmęczony chrześcijaństwem; już tyle rzeczy słyszałem, już to i tamto wiem. Człowiek robi się sceptykiem, a nie optymistą. Wcześniej był optymistą, chętnym, by chodzić z Bogiem, wiedział, że Bóg ma zamiar uczynić coś cudownego, optymistycznie podchodził do tego, że musi rozprawić się z pewnymi sprawami w swoim życiu, ale po pewnym czasie staje się pesymistą.

Rozdziały