Jan 14:23

Słowo pisane

PÓJŚĆ ZA CHRYSTUSEM – 24.09.2016 – część 3

 

Wiecie, zastanawiałem się, bo w sumie wiele razy o tym mówię. Mógłbym sobie myśleć: czy to jest sens powtarzać to kolejny raz? Ale właśnie to dlatego dzisiaj powtarzam z łaski Pana, bo to jest potrzebne powtórzyć kolejny raz, przypomnieć kolejny raz po co wyruszyliśmy za Nim. Czy po to, żeby dojść do trzydziestoprocentowego uwolnienia od starego Adama, a potem zostać w trzydziestu procentach, i zostać na resztę lat swojego życia jako trzydziestoprocentowy chrześcijanin, chrześcijanka? Czy po to wyruszyliśmy za Panem? Czy po to, żeby stać się w stu procentach jak On? Wtedy każdy dzień staje się ważny. Kiedy Jezus jest dla mnie stuprocentowym wyznacznikiem powołania Bożego, to wtedy każdy dzień staje się dla mnie ważny, bo wierzę, że każdy dzień jest od Boga i on jest dany mi po to, bym mógł poznawać Jego Syna coraz bardziej i bardziej, aby Syn był uwielbiony we mnie i w tobie. Żaden dzień nie jest już takim sobie dniem, każdy jest ważny. Bez względu na to co dzieje się wokół, jest ważny, bo mogę więcej skosztować jak dobry jest Pan, poznać Go i pójść dalej za Nim. Są dni kiedy idziesz jak po oazie, wspaniała trawa, wszystko lśni, rosa, pięknie, wspaniale się idzie. I są dni kiedy idziesz jak po pustyni i nie ma nic, idziesz dalej i nie narzekasz, bo masz świadomość, że właśnie dlatego idziesz po pustyni, żeby cię oduczyć narzekania. Pustynia nie jest przekleństwem, jest drogą ku uratowaniu. Tak samo Izrael był zaprowadzony na pustynię nie po to, żeby ich tam zabić, ale po to, żeby nabrali otuchy, odwagi, widząc jak Bóg potrafi działać i na pustyni, że nic im się złego nie stanie, jak On ich wprowadzi do ziemi obiecanej.

         Chciałbym, żebyśmy to bardzo mocno postawili każdego dnia - czy chcę iść dalej za Nim? I każdego dnia, gdy też jesteśmy jako zbór w różnych miejscach, żyli dla Tego za kim poszliśmy. A kiedy spotykamy się, żeby było widać w nas za kim idziemy. Nie mówię, że będziemy wszyscy mieli idealnie ten sam obraz Chrystusa, bo to jest rozwój, to jest wzrost, ale w każdym musi być Go już widać. Jeśli zanika ten obraz, to znaczy, że już coś złego dzieje się. To jest grzech, zawsze to jest grzech. To jest grzech nieposłuszeństwa, zawsze to jest grzech nieposłuszeństwa, bo człowiek już wie co ma robić i nie robi tego. A nieposłuszeństwo jest tym samym co czary, a więc człowiek wchodzi w bałwochwalstwo, w czary. Z nieposłuszeństwem tak wygląda jakby człowiek wchodził w czary, w bałwochwalstwo.

         Lecz nie musisz się bać dłużej od ciebie wierzących, ponieważ wyznacznik posłuszeństwa jest zgodnie z tym od kiedy zacząłeś, zaczęłaś iść za Jezusem. Nie musisz być tak samo idealnie posłusznym jak posłuszny jest brat, który dwadzieścia lat dłużej jest od ciebie w Chrystusie. Bo wyznacznik posłuszeństwa dla ciebie jest na ten czas, w którym jesteś i on będzie rósł, i będzie rósł, i będzie rósł.

         Mówiliśmy najpierw o oczyszczeniu, to musi iść sprawnie, oczyszczenie musi iść sprawnie. Pan nie bawi się długo, żeby cię oczyszczać. Później napełnianie tymi wspaniałościami to już jest poważniejsza sprawa, a więc ona trwa dłużej. Ale naczynie jest czyszczone po to, żeby jak najszybciej można było napełniać je.

         Pójście za Jezusem to jest innego rodzaju życie niż wszystko co na tej ziemi można spotkać. On jest świętą drogą do wieczności. I kiedy Jezus mówi: "Jeśli kto chce pójść za Mną", mówi następne Słowa: "Niech się zaprze samego siebie." Widzicie, nie można iść za Jezusem, jeśli nie wyprę się siebie, jeśli ty nie wyprzesz się siebie. Rozumiecie, nie mogę iść ja ze swoim starym "ja", bo będę tylko jak jakiś widz, jak kibic doświadczeń, a nie będę rzeczywistym uczniem Jezusa, który wchodzi w doświadczenia Mistrza.

         A więc kiedy wiem już za Kim idę, to muszę także wiedzieć to, że muszę wyprzeć się siebie. Wiecie jak to upraszcza życie chrześcijańskie, kiedy ludzie już to mają, to nie ma problemu, żeby budować się nawzajem na dom Boży. W jakimkolwiek czasie ktoś nawróci się, można razem budować się. Oczywiście, wykonywane prace są różne, ale każdy pracuje już na tej budowie. Ale jeśli człowiek lubi siebie samego, siebie samą, co wtedy mamy za kłopot? Czy musimy siłą wydzierać to komuś? Zobaczcie małe dziecko, zabierzcie mu coś co lubi. Zobaczycie ile to małe dziecko ma siły w tych małych rączkach. Nieraz musicie więcej siły włożyć, żeby to zabrać. Tak bardzo to lubi, że tak trzyma. Walczyć z chrześcijaninem, z chrześcijanką, jeśli lubi starego człowieka, to tak jakbyś walczył z całą jego siłą starego człowieczeństwa. On będzie trzymał, trzymała to swoje "ja" tak silnie, że nie wyrwiesz mu tego. Człowiek musi sam puszczać to, musi oddać to, mając świadomość, że to jest złe. Dlatego wyparcie się siebie jest oddaniem tego kim jestem, żeby to zginęło na krzyżu. Wypieram się siebie, to znaczy, że ja już nie lubię siebie i ty nie lubisz siebie. Jeśli zgromadza się iluś ludzi, którzy nie lubią siebie, to my na pewno nie będziemy lubili krzywdzić się sobą. Będziemy chcieli, żeby tu Chrystus był, nie my. Coraz więcej, coraz więcej Jego chwały, Jego obecności, Jego majestatu, przebywania z Nim.

         Gdybym dzisiaj miał zagłębiać się w każdą sferę naszego chrześcijańskiego życia, to musielibyśmy tu spędzić dużo czasu, gdyż stary człowiek potrafi ujawniać się w tylu elementach, przypisując to chrześcijaństwu. Wyśledzisz jego tylko ze światłem z nieba, tak potrafi skrywać się; za fałszywą pobożnością, za różnymi rzeczami.

         Czy te elementy są codziennością - wiemy za Kim idziemy i wypieramy się dlatego samych siebie, żeby dalej iść za Nim? Tak musi być codziennie. I to nie jest sfera, w którą może wkroczyć diabeł. Nie ma takiej możliwości, my nie pozwalamy na to diabłu, ponieważ to jest sfera Jezusa, to On nas prowadzi. A więc diabeł może mówić różne rzeczy, nie będę słuchał się diabła, mam jednego Nauczyciela, Jezusa. Kiedy diabeł będzie mówił do ciebie różne rzeczy, będzie próbował przeszkodzić ci w tej drodze za Jezusem. Kiedy Jezus cię prowadzi, zawsze będziesz widzieć jak daje ci siły ku temu, żeby robić następny krok, wiedząc, że będzie to cię kosztowało twoje życie. Ale ty zyskujesz Jego życie. Cenisz bardziej Jego niż swoje, bo twoje idzie na sąd, a Jego jest już w niebie. A więc cenisz sobie życie Jezusa i chcesz życia Jezusa, a nie swego.

 Pięknie pracuje się wśród takich ludzi, zupełnie inaczej. Oni są świadomi tego, że to „ja” będzie próbowało sobie nakleić etykietkę na siebie „Chrystus” i dlatego nie pozwalają na to, bo wiedzą, że Chrystus nigdy by tak nie postąpił, a więc nie robią tego. Znają już Jezusa i wiedzą, że On tego nie zrobiłby. On nie traciłby czasu na cokolwiek, co nie jest połączone ze zbawieniem. A więc ja też nie będę tracił czasu na cokolwiek, żeby to odebrało mi moje zbawienie w Jezusie. Nie potrzebuję niczego co nie łączy się ze zbawieniem, ani ty. Nawet kiedy jem to po to, by być dalej na ziemi z Jezusem jako zbawiony w Nim. Gdy piję też, gdy pracuję, też, gdy jestem na zgromadzeniu. Wszystko robię, żeby być po tym nadal zbawionym, zbawioną, bo już nie należę do siebie, tylko do Niego. To jest uczenie się u Mistrza jak żyć. Piękne uczenie się, ponieważ Mistrz miłuje uczniów i zależy Mu na tym, żebyśmy dobrze uczyli się.

         A więc zaparcie się siebie jest wtedy kiedy już nic nie przypisujesz sobie, chyba, że grzech. Jedyna twoja chwała to grzech, ale on musi zginąć. Reszta to Chrystus. Jeśli cokolwiek dzieje się z tych Bożych spraw, to jest tylko Chrystus, ani ty, ani ja. To jest Jego praca i Jemu się należy chwała. Dopóki oddajemy chwałę Jezusowi za to, że stajemy się coraz bardziej podobni do Niego, wszystko jest w porządku. Diabeł będzie próbował, żeby człowiek przypisał sobie chwałę, i żeby powiedział: „O, ja taki jestem, bo byłem mądrzejszy, mądrzejsza od innych, łatwiej mi to szło, lepszy byłem w osiąganiu wyników, itd., itd.”. To jest oszustwo, to jest stary Adam. Słowo Boże mówi, że nawet nie jesteśmy w stanie pomyśleć sami z siebie w tej sprawie, nawet pomyśleć nie jesteśmy w stanie. A więc wszystko to musi być Chrystus. Chwała Bogu.

         Oddzieleni poprzez to, że wypieramy się siebie, a więc już nic nie my, wszystko to Chrystus. Jeśli coś my, to zawsze będzie to zakała chrześcijańska, to zawsze będzie oddzielanie się od innych poprzez swoje „ja”, to zawsze będzie szukanie swoich własnych przyjemności, a nie tego co Chrystusowe, zawsze będzie to coś według starego Adama. Wspaniały jedynie jest Chrystus.

         Wiecie, my mamy coś najwspanialszego. Najwspanialszy przywilej, to być uczniami, którzy wiedzą dlaczego są uczniami. Albo nie być uczniami, chodzić własnymi drogami i udawać, że jesteśmy chrześcijanami, a na końcu będzie śmierć, a po śmierci sąd. Nic to nie da. Dlatego Jezus powiedział: „Bądź zimny, albo gorący.” Jak nie jesteś gorący, to idź w świat, żyj w świecie, wykorzystaj to całe twoje ziemskie życie, a później sąd i gehenna. Albo bądź gorący i chodź za Jezusem krok w krok, należąc tylko do Niego zawsze i wszędzie, aby poddawać się Jego wpływowi, żeby inni korzystali z tego co Jezus w tobie uczyni, bo On będzie to czynić po to, żeby inne członki ciała mogły z ciebie korzystać. A w innych członkach ciała, abyś ty mógł z nich korzystać, abyśmy nawzajem budowali się na Boży dom. Letnich wypluje ze swoich ust. Wielu letnich chrześcijan chodzi po Kościele i myślą sobie, że tak można. Nie, to nic da. Albo biegniesz za Nim, pozwalasz na Jego działanie, albo oszukujesz sam siebie. Lepiej być gorącym, lepiej poddać się rozpaleniu Ducha Świętego, lepiej powiedzieć: „Panie, tak nie może być, ja muszę kończyć z tym wszystkim starym, z tym co jest złym smakiem w tym co Ty chcesz zrobić w tym agape, w tej wzajemnej uczcie twoich uczniów kiedy są razem, po czym inni poznają, że Ty tu byłeś, tak, jak powiedziałeś. Chcę być otwartym, otwartą na takie Twoje działanie”.

         Ale pierwsza zasada, to musisz mieć świadomość dlaczego za Nim poszedłeś, czy poszłaś. Bez tego to całe chrześcijaństwo to jest mizerota, to jest sztuczka, udawanie. Człowiek, który codziennie nie odpowie sobie na to pytanie: dlaczego poszedłem, poszłam za Jezusem, ten człowiek zobaczysz, że codziennie będzie chodził krętymi drogami i będzie mówić o sobie, że jest z nim dobrze, gdy już nie widzi celu wyznaczonego w Chrystusie. Dobrze to jest wtedy, kiedy Jezus pokazuje,  że jest dobrze, kiedy On cię zmienia i inni mogą widzieć to co się dzieje w tobie, dzieje się z powodu Jezusa. A my wiemy jaki jest Jezus. Kto nie wie jaki jest Jezus? Całe nasze szczęście, że wiemy, a więc nie można oszukać tych, którzy wiedzą. I my nieraz mówimy: „Ty sobie mówisz, ty to, ale ja wiem co tam jest, wiem jaki jest Jezus.” To samo ty możesz powiedzieć: „Ja wiem jaki jest Jezus”. My wiemy jaki jest Jezus, ludzie w świecie nawet wiedzą i mówią: „Gdybym się nawrócił, to musiałbym przestać pić, palić, kłamać”. Wiedzą. I kiedy zobaczą człowieka tak żyjącego właśnie, mogą powiedzieć o nim: „To jest to.”