Jan 14:23

Słowo pisane

CIERPIENIE KOŚCIOŁA – 3.08.2016 (wieczorne) – część 3

 

         1Piotra 5,6-9:

         "Ukórzcie się więc pod mocną rękę Bożą, aby was wywyższył czasu swego.  Wszelką troskę swoją złóżcie na niego, gdyż On ma o was staranie. Bądźcie trzeźwi, czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, chodzi wokoło jak lew ryczący, szukając kogo by pochłonąć. Przeciwstawcie mu się, mocni w wierze, wiedząc, że te same cierpienia są udziałem braci waszych w świecie.” 

         Wszyscy cierpimy presje, pokuszenia, próby wciągnięcia nas w grzech, próby namówienia nas do czegoś złego. Wszyscy cierpimy to samo. Nie jest przyjemne to życie na ziemi. Nie jest to przyjemne iść i znosić to, że nie chcesz tego, a diabeł przychodzi do ciebie z tym. Jezus był kuszony we wszystkim jak my i przeszedł przez to. Nie jest to przyjemne. Śpiewasz Bogu pieśni, a diabeł próbuje ci wrzucić jakąś inną myśl i odwrócić twoją uwagę od tego co robisz teraz. Nie jest to przyjemne, gdy musisz walczyć w tym momencie, zamiast swobodnie wielbić Boga. Wszyscy mamy to doświadczenie. Jest szaleństwo diabła i dopóki jesteśmy na ziemi, dopóty wszyscy będziemy musieli to znosić i przez to cierpienie przejść, nie dając się wciągnąć na teren diabła. To cierpienie nie jest grzechem. To nie jest z powodu grzechu, to jest z powodu tego, że jesteśmy uczniami, uczennicami Chrystusa. On próbuje odciągnąć nas od Chrystusa. Chodzi jak lew ryczący, szukając kogo by mógł pożreć.

         List do Filipian 1,29.30:

         "gdyż wam dla Chrystusa zostało darowane to, że możecie nie tylko w niego wierzyć, ale i dla niego cierpieć,  staczając ten sam bój, w którym mnie widzieliście i o którym teraz słyszycie, że go staczam.”

         Dar od Boga? Tak. Czy umiesz przyjąć dary od Boga? Nie jest łatwo. Te dary Boga jakoś inaczej wyglądają niż te nasze ludzkie, ale one są rzeczywiście prawdziwe i najcenniejsze. Pomóż nam Panie przyjmować dary od Ciebie z wdzięcznym sercem. Dziękujmy Bogu za wszystko nieustannie, gdyż On ma o nas staranie. I to jest piękne działanie. Jesteśmy ciałem Chrystusa, a więc Ojciec chce nas kształtować na podobieństwo Swego Syna. I to nie tak, że komuś zrobiłeś coś złego i za to cierpisz, i przypisujesz to sobie, że to są cierpienia Chrystusowe. To nie są cierpienia Chrystusowe.

         2List do Tymoteusza 1,8:

         "Nie wstydź się więc świadectwa o Panu naszym, ani mnie, więźnia jego, ale cierp wespół ze mną dla ewangelii, wsparty mocą Boga,”

         Tymoteusz miał pracę przy boku apostoła Pawła i wchodził w tą służbę, a więc był wysyłany też do zborów, ustanawiał też starszych po zborach, według tego co apostoł Paweł powiedział mu. A więc wszedł w tą służbę i stał w doświadczeniu, ale gdzieś nastąpiło zatrzymanie się. I wtedy apostoł dodaje mu otuchy, żeby dalej ruszył do służby, żeby dalej cierpiał. Zachęcanie do cierpienia i nie z powodu grzechu, ale z powodu tego, że należysz do Jezusa Chrystusa, i że Bóg nie dał nam ducha lękliwości, uciekania od tych cierpień, ale ducha odwagi, by w nie wejść.

         Oblubienica musi być piękna. Bracia i siostry, to nie jest zabawny kościół, w którym można poklaskać, pohasać i pobiec dalej. To jest Kościół, który ma wejść do wieczności, Kościół, o który Duch Święty troszczy się, żeby był święty, czysty i nieskalany, Kościół, w którym albo chcesz być, albo nie. Nikt nie musi być w tym Kościele, można iść, znaleźć inny, łatwiejszy, o szerszym wejściu, które pozwoli ci wnieść tam swoje „ja”. „Cierp wespół ze mną”, powiedział Paweł do Tymoteusza.

         2List do Tymoteusza 1,12:

         "z tego też powodu znoszę te cierpienia, ale nie wstydzę się, gdyż wiem, komu zawierzyłem, i pewien jestem tego, że On mocen jest zachować to, co mi powierzono, do owego dnia.”

         Apostoł Paweł jako Saul z Tarsu był człowiekiem z dosyć zamożnej rodziny. Miał obywatelstwo rzymskie już od urodzenia, a więc to nie była jakaś biedna rodzina, była to zasobna rodzina. I to był człowiek, który mógł kształcić się u jednego z najlepszych nauczycieli, stać go było na to wszystko. A teraz jest w hańbie, w odrzuceniu, ścigany i wszystko z powodu Chrystusa. I on nie narzeka, ale mówi: "Poszedłeś za mną, naśladuj więc mnie, bo ja naśladuję Jezusa."

         Niech Bóg nam pomoże Kościele iść dalej, bo czeka nas dużo doświadczeń i musimy być gotowi, żeby przechodzić przez nie, a nie uciekać w grzech przed nimi. Zbyt wielu chce w gnuśności prowadzić swoje chrześcijańskie życie i myśleć sobie, że bez osobistej bitwy i bez osobistego wchodzenia w następne doświadczenie Chrystusowe, pójdą dalej za Nim. Każdy musi osobiście iść w tym wymiarze, jaki określił dla ciebie Bóg przed założeniem świata. On dla każdego z nas określił już wymiar cierpień Chrystusowych. Im wyżej, tym więcej. A najbardziej uniżony sługa - Chrystus, wszystkie cierpienia, które zniósł, zniósł z powodu ciebie i mnie.

         2List do Tymoteusza 2,3.4:

         "Cierp wespół ze mną jako dobry żołnierz Chrystusa Jezusa.  Żaden żołnierz nie daje się wplątać w sprawy doczesnego życia, aby się podobać temu, który go do wojska powołał.” 

         Cierp wespół ze mną. Kiedy pomyślimy sobie o bliższych nam czasach, różne kraje, Rosja - ściganie chrześcijan, wysyłanie na Sybir, rozbijanie domów, Chiny - ściganie chrześcijan, różne rzeczy się działy. Chrześcijanie przechodzili przez wielkie cierpienia i kiedy słuchamy o nich, i patrzymy na tych ludzi, to bardzo często oni nie wyglądają na to, że to cierpieli. Opowiadają o tym z wdzięcznym sercem. Dobrze jest czasem obejrzeć sobie „Nasiona krwi” z Chin, kiedy chrześcijanin szedł na swój ślub i w czasie ślubu przyjeżdżają, zabierają go do więzienia na dwadzieścia lat. Po dwudziestu latach wychodzi starszy o dwadzieścia lat i na niego czeka wiernie jego żona. Dwadzieścia lat, modląc się o niego, aż on wyjdzie. Wychodzi i dopiero są ze sobą jako mąż i żona, i nie wiadomo kiedy znowu będzie w więzieniu. Cierpienia Kościoła w Korei Północnej, czy w innych miejscach.

 Wielu ludzi fizycznie musi cierpieć, ale duchowe cierpienia są jeszcze gorsze od fizycznych. I niejeden, który cierpiał fizycznie, kiedy wszedł w duchowe cierpienia żyjąc w którymś z krajów Europy, powiedział, że lepiej było mu cierpieć fizycznie, niż znosić to co tutaj się dzieje.  Jest taka presja wojny; oskarżania, pomawiania, waśnie, odszczepieństwa, że ci ludzie są w oszołomieniu. Tam gdzie cierpieli fizycznie nie było tego. Potrafili miłować się, przebaczać, nieść sobie wsparcie, pomoc. A tu zawiść, niechęć, złośliwość, pomawianie o różne rzeczy, tyle tego tu jest, to są te cierpienia, przez które Chrystus też musiał przejść. I w rzeczywistości one są gorsze. Wielu boi się fizycznych cierpień, ale zobaczcie jakie spustoszenia czynią w Kościele te cierpienia w Europie. Widzicie, ilu chrześcijan poginęło już? Nie było fizycznych cierpień, nikogo nie zamykano w więzieniach, nie rozłączano rodzin. Zobaczcie co jest z chrześcijaństwem w Europie. Zniszczone przez te duchowe cierpienia. Nie umieli się znaleźć, nie umieli się ostać, nie umieli przez nie przejść.

         Kiedy nawracałem się, nie spodziewałem się, nie myślałem nawet, że tyle tego tu będzie. Im dalej służysz, im więcej pomagasz, tym więcej przeciwko tobie wymyślają oszczerstw, puszczając gdzieś w Internet, żeby przeciwko tobie ustawić ludzi. Mienią się chrześcijanami. Skąd mają taką pomysłowość, żeby wymyślać następną i następną rzecz, z którą nie masz nic wspólnego? I przechodzisz przez to, i nadal nie chciałbyś, żeby ci ludzie zginęli w gehennie. Gdziekolwiek będziesz służył w Chrystusie Jezusie, tam będziesz miał wrogów, wierzących wrogów, którzy będą „lepiej” wiedzieli od ciebie co powinno się robić w tym miejscu.

         A więc są cierpienia fizyczne i duchowe. I to wszystko musiał Jezus przejść, i dlatego my jako Kościół też wchodzimy w nie. Z początku jesteśmy zadziwieni: "Za co?" Potem dopiero zaczynamy rozumieć - dlatego, że uwierzyliśmy i poszliśmy za Jezusem. Służbę danego rodzaju może zrozumieć tylko ten, który ma też służbę tego samego rodzaju; te same cierpienia, te same doświadczenia, to samo. I ci ludzie wtedy najlepiej rozumieją się. A jeżeli ktoś ma inną służbę, bardzo często inaczej myśli sobie o tamtej, bo nie ma tych cierpień, zupełnie inaczej widzi tą służbę. Całe ciało  dopiero ma wszystko z Chrystusa i to jest chwalebne.

         Ten Kościół wejdzie do wieczności, który przechodzi przez cierpienia Chrystusowe i w nich odnajduje jeszcze lepiej swojego Mistrza. Więcej do Niego tęskni, więcej Mu dziękuje. Kościół rosnący w cierpieniu, we wszelkich przeciwnościach, idzie dalej.

         Zwróciliście uwagę na Słowa Jezusa, który powiedział, że Ja przyniosłem miecz i ten miecz wniknie w domy i wrogami staną się domownicy. To są cierpienia. Są cierpienia rozstań, kiedy idziesz do służby, zostawiasz swój dom. I też mógłbyś być w swoim domu tak jak inni, ale wiesz, że masz iść i idziesz, bo Pan cię posyła. To też są cierpienia. A za to odpłacają ci później oskarżeniami i pomówieniami, że robisz to dla pieniędzy, albo dla czegoś tam jeszcze, nie wiadomo czego. Cierpienia głodu, chłodu, więzień, czy innych rzeczy po drodze, jeśli takie się trafią.

         Niektórzy z tych, którzy cierpieli fizycznie mówili, że najwięcej, najtrudniej było im przejść przez fałszywe oskarżenia. Nie umieli tego wytrzymać. To jest walka o to, żeby Chrystus był uwielbiony między nami. Pośród tych cierpień chcemy dojrzewać, wzrastać, rozwijać się. A więc idziemy tak jak Chrystus - przez zniewagę, przez hańbę, przez oskarżenia, przez pomówienia, również cierpienia fizyczne, bo te też dotknęły Jezusa Chrystusa. A więc idziemy w sumie przez te wszystkie rzeczy. Słowo Boże mówi: "Wyjdźcie poza obóz na pohańbienie Jego." To też są cierpienia - wyjście na pohańbienie, na cierpienie hańby. My nie lubimy hańby, my raczej lubimy jak nas poważają, jak dobrze o nas mówią.