Jan 14:23

Słowo pisane

ZWYCIĘZCY – 23.04.2016 – część 2

Zobaczcie, kiedy my coraz bardziej doświadczamy kim my jesteśmy, to też jest poznawaniem - kim my jesteśmy, wtedy coraz więcej poznajemy też Kto tak potrafił z nami  to zrobić. Jezus powiedział, że po waszej miłości wzajemnej poznają, że Ja tu byłem. To znaczy, że po tym jacy jesteśmy wobec siebie nawzajem my też poznajemy jaki jest Chrystus. Czy On jest złośliwy, czy jest uparty, czy okłamuje? Widzicie, Kościół musi iść do przodu, ponieważ niedługo wróci Chrystus i musimy przygotowywać się. Diabeł chce uwsteczniać Kościół i sprowadzać Kościół na manowce. I toczy się potężna bitwa, w której my bierzemy udział i ta bitwa jest o nas. To nie jest bitwa o powietrze, o księżyc, o słońce, to jest bitwa o mnie i o ciebie. Siły są niewspółmierne, bo Bóg jest Wszechmogący, a diabeł jest zbuntowanym aniołem. Ale teraz na ile ty i ja będziemy chcieli być uratowani? Na ile my będziemy chcieli korzystać z Jezusa Chrystusa w codziennym życiu? Na ile będziemy chcieli z tego pokarmu, nakarmiwszy się służyć innym braciom i siostrom, a potem też i w pracy, w szkole, gdziekolwiek?

         Jeśli Kościół nie potrafi się nawzajem miłować, to jak Kościół może miłować ten świat, żeby zanieść im prawdę? Jest to niemożliwe, bo już jest kłamstwo w sercu. Ale kiedy w Kościele jest miłość, kiedy ludzi o siebie wzajemnie troszczą się i starają, i dążą do tego aby tak żyć tak jak jest zapisane w Biblii, w ten sposób jak Słowo Boże mówi, wtedy Duch Święty napełnia tych ludzi posługą. I wtedy mogą powiedzieć: "Chcesz się przekonać jak wygląda Kościół, chodź. Przyjdź na zgromadzenie, zobaczysz. Przyjdź później jak będziemy razem przy stole, zobaczysz jak wygląda Kościół i zobaczysz, że słowa, które ci mówię, są prawdą." To już nie są ludzie, którzy żyją jak świat, to są ludzie, którzy umarli dla świata, aby żyć dla Boga.

         Zwycięstwo nie polega na tym, że ja pokonam ciebie, albo ty mnie. Zwycięstwo polega na tym jak ja tobie usłużę i jak ty usłużysz mnie. Słowo Boże mówi, abyśmy służyli sobie nawzajem tak jak Chrystus usłużył nam.

Tak i w małżeństwach sprawa polega na tym, na ile my sobie usłużymy. Wróg duszy naszej, diabeł, wchodzi w nasze domy i próbuje zniszczyć to, po co właściwie jesteśmy chrześcijanami. A najlepszym jego przyjacielem jest upartość, stara, zawzięta upartość, by udowodnić drugiemu, że jest zły, czy zła. Gdyby tak Chrystus przyszedł do nas, by tylko udowodnić nam, że jesteśmy źli, to co osiągnęlibyśmy z tego? Bylibyśmy jeszcze bardziej potępieni, bo skoro byliśmy już źli i jeszcze Chrystus przyszedł i powiedział nam, że jesteście beznadziejni i nic z wami dobrego już nie da rady zrobić, to bylibyśmy już całkiem zniechęceni. Opuszczone ręce, no skoro tak jest, to nie ma szansy i koniec. Ale Jezus przyszedł i powiedział zupełnie co innego: "Umarłem za was, abyście mogli nowe życie prowadzić. A więc wygrajmy w tej bitwie w sposób Chrystusowy, nie w ten według starego człowieka.

         Pokonajmy wroga, który chce niszczyć nas, doprowadzać do tego, że wierzący ludzie w końcu mają problem bycia społecznością ze sobą nawzajem. Jesteś wezwany do bycia żołnierzem Jezusa Chrystusa, wezwany aby być w Jego armii. Paweł mówi, że żołnierz chce się zawsze podobać Temu, który go do armii powołał, to znaczy Jezusowi. Podobajmy się zawsze Jezusowi. Wtedy w sumie będzie wyglądało jakbyśmy przegrali, ale tak naprawdę wygramy. Bo ukrzyżowany Syn Boży nie wyglądał na zwycięzcę, ale naprawdę tam zostało odniesione największe zwycięstwo, tam diabeł został rozbrojony.

         Co pomoże nam, jak będziemy walczyć o swoje i dojdziemy do końca naszych dni, i umrzemy? Z czym staniemy wtedy przed obliczem Sędziego? Ta walka zupełnie nie ma sensu. Toczmy prawdziwy bój i nie pozwólmy, by diabeł w jakikolwiek sposób zapanował nad naszym życiem, żeby skierował nas na fałszywe tory, i żebyśmy stali się wrogami samych siebie poprzez niechęć do bycia według woli Ojca i według przykazań Jezusa, żebyśmy nie robili krzywdy samym sobie najpierw, a potem innym. Bo jak człowiek sam siebie krzywdzi, to zaczyna też krzywdzić innych ludzi. Ale kiedy człowiek jest szczęśliwy w Panu, kiedy jest napełniony Duchem Chrystusowym, wtedy może czynić dobro innym ludziom. Po tym można rozpoznać czy człowiek jest w przyjaźni z Chrystusem,

         Wiecie, że diabeł kusi nas do siły fizycznej, do udowodnienia językiem co potrafimy, do pokazania oczami jak bardzo kogoś nie znosimy, czy do zrobienia odruchów niby bezwarunkowych, kiedy rozładowujemy emocje przez walenie talerzami, czy drzwiami, czy czymkolwiek innym, żeby zademonstrować naszą w tej chwili pozycję. Ale to nie jest Chrystus. Prawidłowo pokazuje, że większym bohaterem jest ten, który opanowując gniew, nie pozwoli gniewowi zapanować nad sobą, niż ten, który zdobywa wielkie, obwarowane miasto.

         A więc tak wiele zależy od tego na ile pojmujesz o co toczy się bitwa, jaką masz cenę, jaką cenę ma twój brat, twoja siostra. Tą samą cenę Chrystus zapłacił za mnie i za ciebie - najwyższą. A więc szanujmy się i starajmy się wygrać z przeciwnikiem w taki sposób, żebyśmy czynili sobie coraz więcej dobra, a nie próbowali panować nad sobą.

         Ewangelia Łukasza 10, 17-20:

         Powróciło tedy owych siedemdziesięciu dwóch z radością, mówiąc: Panie, i demony są nam podległe w imieniu twoim.  Rzekł więc do nich: Widziałem, jak szatan, niby błyskawica, spadł z nieba.  Oto dałem wam moc, abyście deptali po wężach i skorpionach i po wszelkiej potędze nieprzyjacielskiej, a nic wam nie zaszkodzi. Wszakże nie z tego się radujcie, iż duchy są wam podległe, radujcie się raczej z tego, iż imiona wasze w niebie są zapisane.”        

Gdyby dzisiaj strzelił w ciebie piorun, to jak mógłbyś to przeżyć? Diabeł spadł tak tutaj dokładnie z siłą piorunu, uderzając w ludzi, a Pan dał siłę nam, aby w nas była większa była siła, niż siła tego piorunu, i żeby nie mógł nas skrzywdzić ani razu. I to jest właśnie Chrystus. Diabeł szaleje, bo wie, że czasu ma niewiele, uderza w ludzi i próbuje, czy uda mu się spiorunować ich, żeby stracili orientację gdzie idą, po co idą, komu służą, co mają mówić, czym się zajmować, żeby stali się jak porażeni ludzie. A Pan daje nam świadomość, swobodę i mówi: "Radujcie się z tego, że imiona wasze w niebie są zapisane." Wiesz jaką cenę zapłacił Chrystus, żeby twoje i moje imię było zapisane w niebie? Nie rańmy się już i nie służmy diabłu nigdy. Służmy raczej prawdzie, w miłości, łagodności, dobroci, przebaczeniu, w wierności, wytrwałości, świętości, uczciwości, niesieniu pomocy, wspieraniu, korygowaniu w Boży sposób. Nigdy w nerwach, nigdy w złości, zawsze w cierpliwości, tak jakbyśmy chcieli coś sobie powiedzieć.

         To jest tak ważne. Kiedy zapomnimy o tym, wtedy widzimy już tylko człowieka, nie widzimy już Tego, który przyszedł do tego człowieka, żeby zbawić go, czy ją, żeby uratować.

         Ewangelia Marka 2, 1-12. Oto zobaczymy zwycięzców.

         I znowu, po kilku dniach, przyszedł do Kafarnaum i usłyszano, że jest w domu. I zeszło się wielu, tak iż się i przed drzwiami już pomieścić nie mogli, a On głosił im słowo. I przyszli do niego, niosąc paralityka, a dźwigało go czterech. A gdy z powodu tłumu nie mogli do niego się zbliżyć, zdjęli dach nad miejscem, gdzie był, i przez otwór spuścili łoże, na którym leżał paralityk.” 2, 1-4.

Oto widzimy zwycięzców. Widzieli przeciwność, lecz nie ustąpili, chcieli dostać się przed Jezusa i znaleźli sposób - jedynie od góry mogli się tam dostać. A więc zrobili to. Czy robili to dla siebie, czy dla tego sparaliżowanego? Robili to dla niego, bo on nie potrafił tego zrobić sam. To są zwycięzcy. Przeciwności ich nie odpychają. Oni widząc przeciwności szukają sposobu pokonania przeciwności, żeby dotrzeć przed Jezusa.

         A Jezus, ujrzawszy wiarę ich, rzekł paralitykowi: Synu, odpuszczone są grzechy twoje.” 2, 5

         Oni nie spodziewali się, że aż tak wiele zyskają przynosząc go tam. Myśleli tylko, żeby Jezus uzdrowił go, a Jezus mówił: "Odpuszczone są ci twoje grzechy. Dostaniesz jeszcze więcej niż oni chcieli dla ciebie osiągnąć." Bóg zawsze da jeszcze więcej. Może na początku oni pomyśleli: "Ale nam nie o to chodziło, myśmy myśleli, żeby on wstał, a nie tylko miał odpuszczone grzechy." Lecz odpuszczone grzechy znaczą więcej niż nawet wstać z choroby, bo czystość daje podstawę bycia w społeczności z Bogiem.

         A byli tam niektórzy z uczonych w Piśmie; ci siedzieli i rozważali w sercach swoich: Czemuż ten tak mówi? On bluźni. Któż może grzechy odpuszczać oprócz jednego, Boga? A Jezus zaraz poznał w duchu swoim, że tak myślą w sobie, i rzekł im: Czemuż tak myślicie w sercach swoich? Cóż jest łatwiej, rzec paralitykowi: Odpuszczone są ci grzechy, czy rzec: Wstań, weź łoże swoje i chodź? Lecz abyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma moc odpuszczać grzechy na ziemi, rzekł paralitykowi: Tobie mówię: Wstań, weź łoże swoje i idź do domu swego. I wstał, i zaraz wziął łoże, i wyszedł wobec wszystkich, tak iż się wszyscy zdumiewali i chwalili Boga, i mówili: Nigdyśmy nic podobnego nie widzieli.” 2,6-12.

         Widzicie zwycięstwo. Ilu zostało zbudowanych tym zwycięstwem? Wielu ludzi doświadczyło zbudowania, widzieli chwalebne zwycięstwo, umocnili się w tym, widząc jak to się stało, w jaki sposób oni osiągnęli to. I to jest piękne kiedy my widzimy brata czy siostrę, których modlitwy są wysłuchiwane, na które Pan odpowiada i czyni to co jest potrzebne. Chwała Bogu za zwycięzców, którzy umieją dotrzeć przed oblicze Jezusa Chrystusa i umieją wziąć od Niego to co jest potrzebne, aby móc dać. Pewnie kiedy spuścili go, patrzyli co tam dzieje się na dole. Oni wiedzieli, że on odejdzie od Jezusa na własnych nogach, po to go tam nieśli. Mogło ich zaskoczyć tylko to, że Jezus odpuszcza mu grzechy, ale że odejdzie na własnych nogach, to oni byli sto procent pewni. To ich w ogóle nie zaskoczyło. Oni byli pewni Chrystusa. Ale przekroczyło ich oczekiwanie to co Jezus zrobił wobec tego człowieka.