Jan 14:23

Słowo pisane

ZWYCIĘZCY - 23.04.2016 - część 1

Dzisiaj mam w swoich rękach nową Biblię, będzie z niej świeżo głoszone, będę z niej czytał. Kiedyś my staliśmy się tacy świeży, po raz pierwszy zaistniała w nas wiara, po raz pierwszy ktoś mógł przez nas przeczytać Słowo Boże, po raz pierwszy ktoś mógł zobaczyć co to znaczy gdy Bóg przyjmuje człowieka do Siebie. W tej Biblii jest wiele wspaniałych miejsc, zapisanych historią Bożych ludzi. Ale co najważniejsze, to Bóg okazywał poprzez nich kim On jest. Ich życie zaczynało się w jakimś momencie w spotkaniu z Bogiem. Świeżo, wspaniale, coś zupełnie innego niż przeżywali wcześniej. Potem dzień za dniem kosztowali Go, a potem poznawali co to znaczy, kiedy wierzysz w Niego i co to znaczy jak zaczynasz cierpieć z powodu Jego, z powodu Jego obecności w tobie, z powodu tego, że On ciebie wziął. Prorocy zabijani, odrzucani, w więzieniu, Boży ludzie w poniewierce, w odrzuceniu, a jednakże zwycięzcy. Potężni zwycięzcy, którzy deptali po wrogości wrogów swoich, idąc prosto do celu, za którymi sam Bóg stał i chociaż wrogowie osaczali ich nieraz i próbowali ich zniszczyć, zabić, Bóg w sposób prosty, przez jakiegoś niewolnika, czy przez kogoś innego wyprowadzał swojego człowieka z zagrożenia i posyłał dalej do służby. Chwała Bogu! Zwycięzcy to są ci, którzy już nie są własnością dla samych siebie. Oni są własnością Boga, dlatego są zwycięzcami. Wszyscy bohaterowie ziemscy mieli siłę w mięśniach, siłę w ludziach, siłę w koniach, siłę w ciele i zdobywali jakieś tam państwa i czuli się wielcy, a potem umierali i byli grzebani w ziemi razem ze swoją armią, z tymi wszystkimi swoimi bohaterami. Ale zwycięzcy Boży przechodzą zwycięsko i przez śmierć. Nawet śmierć musi przed nimi ustąpić, ponieważ Władcą ich jest Król królów i Pan panów Jezus Chrystus.

         Zwycięstwo nie polega na sile mięśni, ani na przebojowości człowieka. Ale na tym na ile ulegniemy Chrystusowi, na tyle odniesiemy zwycięstw w swoim codziennym życiu, na tyle zdobędziemy ludzi dla Chrystusa, a nie zniszczymy ich więzi z Chrystusem. Widzimy ile ciało potrafi uczynić spustoszenia w sprawach wiary. A wiesz jaką cenę ma jeden wierzący człowiek? Powiem wam, że bardzo często ludzie przegrywają już na początku dnia, kiedy nie znają ceny jednego wierzącego człowieka, kiedy nie umieją docenić tego co się stało, że ten człowiek nie należy już do świata, ale należy do Chrystusa. Jest ważnym umieć docenić to jaką zapłatę zapłacono za tego człowieka, aby umieć docenić Pana, który jest Władcą, Właścicielem tego niewolnika. Szanując niewolnika, szanujesz jego Pana.

         Często wierzący ludzie przegrywają już na początku, kiedy lekceważą sobie męża czy żonę, traktują ich jakby byli niczym, nic nie warci, można pokrzyczeć, można pokazać swoją wyższość. To już jest porażka, ciało przystąpiło do akcji, ono wzięło w swoje ręce zwycięstwo. Oto żona pokonała męża, odszedł zasmucony, poszedł do pracy myśląc sobie po co to wszystko, to nie ma sensu. Oto mąż pokonał żonę, ona teraz jest smutna, chodzi, płacze. Co to ma za znaczenie, ci wierzący ludzie, skoro oni potrafią się tylko uderzać i niszczyć? Oto spustoszenie ciała, a potem co dalej? Pierwsze to, każda z tych osób stanie przed Chrystusowym sądem, jeśli się nie upamięta i będzie musiała zdać sprawę jak potraktowała Jego sługę czy służebnicę, jak Ojca dziecko zostało w tym momencie potraktowane. To nie tak, że człowieka mamy przed sobą. Oto masz przed sobą dziecko Boże, sługę Bożego, służebnicę Bożą, córkę Bożą. Jak będziesz traktować tego, który do Boga należy? Tu jest zwycięstwo albo porażka.

         Ludzie myślą sobie, o jakie cuda się nie wydarzyły, a co w doświadczeniu dnia codziennego? Dlaczego tylu ludzi potrafi się kłócić ze sobą, walczyć o swoje i udowodnić kto jest silniejszy? Dlaczego łatwiej jest człowiekowi spierać się i nie popuścić aż nie będzie na moim, skoro w Jezusie jest uległość? Jak człowiek musi być już zaślepiony, skoro myśli, że zwycięstwem jest doprowadzić do tego co mi się podoba, a nie do tego co podoba się Bogu. Kiedy dochodzimy do Bożego zwycięstwa, jesteśmy coraz bardziej uniżeni, a kiedy do ludzkiego, to coraz bardziej rośniemy w sobie. Czujemy się coraz bardziej rozemocjonowani, zamiast bardziej uspokojeni, uciszeni, gotowi znieść przeciwności.

         Kiedy widzimy najwspanialszego Zwycięzcę Jezusa Chrystusa, to co w Nim widzimy? Gdzie On używa siły, gdzie On walczy o swoje? A przecież wygrał. Oto jesteśmy ogarnięci Jego zwycięstwem. To my jesteśmy efektem Jego zwycięstwa. Wygrał pokorą, uniżeniem, łagodnością, cichością, posłuszeństwem Bogu we wszystkim. I oto zobaczcie ile wygrał. Jaki tłum ludzi będzie w wieczności. Nie użył ani trochę siły, ale Jego siłą była łagodność, niemoc, zależność we wszystkim od Ojca.

         Najpierw czyste wspaniałe Boże Słowo dociera do serca, człowiek jest uniżony, chętny służyć Panu, zadowolony, czy zadowolona, bez względu na to co się dzieje, a potem powoli staje się bohaterem, bohaterką do bitew cielesnych, w których używa się argumentów z Biblii, ale w sposób cielesny, zmysłowy, demoniczny, po to, żeby doprowadzić do uległości sobie, a nie Chrystusowi. To nie jest zwycięstwo, to jest walczenie z Chrystusem, to jest przeciwstawianie się Głowie Kościoła. I my nie możemy minąć sobie tego lekko, kiedy traktujemy się w sposób wzgardliwy, albo lekceważący. Wtedy lekceważysz cząstkę Chrystusa.

         Pokuta to jest zrozumienie co jest grzechem i porzucenie go. To nie tak, że ja nie wiem co ja złego zrobiłem, ale ja was przepraszam. Muszę wiedzieć co zrobiłem złego, żeby naprawdę przeprosić i to porzucić. Bo jeśli nie wiem co złego zrobiłem, ale na wszelki wypadek przepraszam, to co to daje? Słowo Boże wyraźnie mówi prawdę. A więc kiedy wygrywasz w nieprawidłowy sposób, to tak naprawdę przegrywasz. Kiedy osiągasz swój cel i zmuszasz kogoś do poddania się sobie, wtedy jesteś w porażce, bo to co ty zrobiłeś komuś, Chrystus uczyni tobie. Co zasiejesz, to zbierzesz. Jeśli siejesz dobro, to zbierzesz dobro. Tak jak jest powiedziane, że kto sieje dla ciała zbierze skażenie. Kto chce wygrać po to, żeby osiągnąć to co sam chce, zbierze skażenie. Ale kto chce wygrać, żeby Chrystus osiągnął to co On chce, przyjmie chwałę.

         Czego chcemy jako chrześcijanie? Do czego dąży nasze serce? Widzimy, mamy wroga diabła i musimy wygrać, bo inaczej on wygra z nami. Diabeł skrępuje wtedy człowieka i zaprowadzi go gdzie chce. Jednego do internetowych gier, drugiego do biegania za mamoną, trzeciego gdzie indziej. Rozumiecie, tak pozaprowadza ludzi gdzieś tu, gdzieś tam. A potem miej swego „chrystusa”, w którym i tak jesteś przegrany, czy przegrana. Zwróćcie uwagę jak wielu ludzi jest ospałych duchowo i nie widzi tego o czym mówi Słowo Boże. Bo kiedy widzisz przez wiarę to co mówi Słowo Boże, to dla ciebie to wszystko jest tak jak byś widział, czy widziała to namacalnie. Wiara pozwala ci zobaczyć oczami swymi to czego normalnie oczy nie widzą. I zaczynasz cieszyć się z tego czego nie widzisz, jakbyś to widział czy widziała. Po to jest potrzebna wiara. Bez wiary nie można podobać się Bogu, bo kto przystępuje do Boga musi uwierzyć, że On daje to co obiecał. On jest wierny i prawdziwy.

         A więc mamy najwyższy przywilej. Nic większego nie mogło nas spotkać jak to, żeby Bóg zgromadził nas w gromadzie swojej i uczył nas miłować się nawzajem, wzmacniać, posilać, wychodzić naprzeciw, troszczyć się jak o samego siebie, jak o samą siebie. Bóg jest Święty, Wszechmogący, On ma wspaniałe zamiary. Nie tak, żeby tylko zgromadzić gromadę ludzi, którzy będą próbowali jakoś być chrześcijanami. Bóg próbował robić to już z Izraelem i widzimy do czego doszło. W Nowym Przymierzu Bóg już nie próbuje z nami. Albo Chrystus i życie, albo brak Chrystusa i śmierć. Jak nie ma Chrystusa, to nie ma życia. Słowo Boże mówi, że kto ma Chrystusa, ma życie, kto nie ma, nie ma życia. Tu jest Chrystus w nas, nadzieja chwały, albo Go nie ma i wtedy koniec. Zostajemy my z Biblią i własnymi próbami zrobienia czegoś po swojemu. Ale wtedy człowiek nie wchodzi już do świątyni Bożej, bo nie może wejść. Jest zanieczyszczony własnymi grzechami, a więc nie ma wstępu do miejsca najświętszego. Nie ma już się gdzie umacniać, coraz bardziej karłowacieje, usycha, aż zostanie odcięty, czy odcięta i wyrzucony, czy wyrzucona precz, dlatego, że zaniedbali czystość, zaniedbali świętość, zaniedbali czyste szaty Chrystusowe, które dostali, zaniedbali tą czystą Księgę wpisaną w serce. Zaczęli brukać ją własnymi, dodatkowymi literami, w których jest pycha, duma, arogancja, złośliwość, niechęć, szukanie swego. I w tą wspaniałą Biblię wpisaną w serce, człowiek zaczyna dopisywać swoje własne słowa: "Mnie to się należy, oni muszą mi to dać" i takie inne rzeczy, a Biblia mówi zupełnie co innego. Co chcesz, aby tobie uczyniono, idź i uczyń to innym. Tak mówi Słowo Boże. A ludzie obracają to i mówią: "Mnie oni muszą to uczynić". A więc wpuszczają do swego serca fałszywe słowa i potem w ich życiu widać upadłość.

         Jeśli Biblia pracuje w nas, to w nas widać wzrost. My potrzebujemy siebie nawzajem kiedy Biblia pracuje w nas. Ale kiedy pracuje fałszywe nauczanie wprowadzone dodatkowo - "ja mam prawo do własnego, osobistego życia, ja mam prawo do tego co mi się chce, ja mam prawo do tamtego", i człowiek zaprzecza, że jest własnością Chrystusa. Mówi: "Tak, jestem własnością Chrystusa, ale ja mam prawo do własnego szczęścia." I wtedy człowiek ma własne szczęście, ale to staje się jego nieszczęściem. Bo wtedy biegasz za czymś czego nie możesz dogonić. Ale kiedy mamy w Chrystusie szczęście, to my już je mamy.