Jan 14:23

Słowo pisane

Znaczenie przyjęcia Jezusa Chrystusa – 3/05/2014 – część 3

Następna rzecz: Kto przyjmie Jezusa jako swojego Władcę? Każda ta rzecz jest bardzo trudna. Graniczy z niemożliwością. Jeśli by Bóg nie przysłał nam swego Ducha, nikt z nas nie byłby w stanie przyjąć Jezusa jako Światłość, jako Bramę, jako Drogę i jako Władcę. Nikt z nas nie byłby w stanie przyjąć Jezusa jako Władcę. Nikt z nas nie lubi władzy nad sobą. W tym ciele nie ma chęci, żeby ktoś tobą władał. Nawet, pamiętacie, jak Jezus powiedział im (Żydom), że są w niewoli, a oni odpowiedzieli: „my nigdy w niewoli nie byliśmy! Nikomu nie pozwoliliśmy nad sobą władać”, a przecież władali nimi Rzymianie, ale w środku nie pozwalali. Byli buntownikami w środku, zgodzili się, bo nie mieli możliwości, nie mieli siły wyrzucić tych Rzymian, ale w środku im nie ulegli: Nikt nad nami nie włada.

Czy chcemy przyjąć władzę Jezusa nad sobą? Wiemy jak będzie rządził nami? Wiemy! Oczywiście, że wiemy. Nie podoba nam się to, a więc próbujemy udawać, że nie rozumiemy o co chodzi. Czy znamy kogoś, kto udawał, że nie rozumie o co chodzi Jezusowi? No znamy, przecież czytamy Biblię. Pełno było ich tam, co udawało, że nie rozumieją, o co Jezusowi chodzi w tym wszystkim. „O nas mówisz teraz, czy o kimś innym?” No wiele osób nie rozumiało, o kim, co teraz Jezus mówi, ale wewnątrz wiedzieli.

Czy chcemy, żeby władał nami? Jeśli uwierzymy i wyznamy, że jest naszym Władcą, zbawieni będziemy. Jeśli uwierzymy, że zmartwychwstał, jest Władcą naszym – będziemy zbawieni. Władca ma rozkazy, które mówi do nas. Czy chcemy słuchać rozkazów tego Władcy? Czy podoba nam się rozkaz miłości? Rozkaz należenia do Niego w każdej sprawie?

Wiecie, im bardziej zanurzamy się w Słowo Boże i poznajemy Boga, tym bardziej jesteśmy w doświadczeniu, bo z jednej strony boimy się, a z drugiej strony jesteśmy zafascynowani Jego sposobem rozwiązania naszego problemu. Pociąga nas ten sposób, a z drugiej strony boimy się, ale wiemy, że to jest jedyny sposób, który może pomóc nam, nie zginąć wraz z tym światem. Czy chcemy uczyć się rozkazów tego władcy? Czy chcemy je praktycznie stosować?

Z jednej strony chcemy, bo pociągają nas, bo to są wspaniałe przykazy: miłować, przebaczać, czynić dobro...Wspaniałe rozkazy, a z drugiej strony boimy się, czy podołamy takim rozkazom, czy damy sobie radę? No właśnie. I Bóg nie oparł tego na nas, oparł to na Swoim Duchu. Żeby uwolnić nas od lęku i obawy, że On to kładzie na nas, jako na ludzi cielesnych i my sami bez Niego, musimy zrobić takie przykazania, wykonać takie rozkazy. Kiedy w nas kipi aż, żeby komuś coś złego powiedzieć lub uczynić. Mielibyśmy komuś pomóc w tym momencie? Uniżyć się i stać się jak sługa? Ale On to może uczynić, On to może sprawić. Jest to owoc Jego Ducha działającego w tych, którzy do Niego należą z całego serca i wtedy to co zniszczyło by nas jako wynik cielesności, zostaje zniszczone przez Krzyż, na którym umarł Jezus Chrystus i my w Nim, a w to miejsce zostaje włożony owoc; owoc, który pozwala ci doznawać możliwości wykonania tego, co mówi twój Władca. Dlatego Jezus mówił: czekajcie na Ducha Świętego, a wtedy pójdziecie dalej.

A więc czy chcesz? Wiecie, chrześcijaństwo nigdy nie było nudne. I nigdy nie będzie nudne. Nudne jest tylko dla ludzi, którzy nie znają Jezusa. Chrześcijaństwo jest tak pełne doświadczenia, przeżyć, wyborów, decyzji, że nie masz jak się znudzić. Widzisz jaką wojnę musisz toczyć, jakie zmagania masz, jakie wybory, jakie musisz krzyżować rzeczy, żeby ci one nie przeszkodziły. Jak przyjmować to dobro, aby używać je.

Pan Jezus mówi w taki sposób, w Ewangelii Jana 15,10: „Jeśli przykazań moich przestrzegać będziecie, trwać będziecie w miłości Mojej”. Tak mówi Władca. Jak mówił o Tym, który władał Nim: „Jak i ja przestrzegałem przykazań Ojca mego i trwam w miłości Jego”. Władca mówi wyraźnie, jeśli będziemy Jego przykazań przestrzegać, On będzie nas miłował. A jeśli nie, to będzie gniewał się za nieposłuszeństwo.

A więc zobaczmy jak Władca wyraźnie to mówi, zobaczcie ilu wierzących ludzi, naprawdę przejmuje się tym. Tylko ci, którzy Jezusa mają jako Władcę przejmują się tym, inni nie. Naprawdę! Tylko ci, którzy przyjęli Jezusa jako Władcę, przejmują się tym, kiedy nie żyją Jego przykazaniami. Wstydzą się, proszą, szukają Jego działania, żeby zmieniło się to. Szukają Jego, a On daje im się znajdywać, bo zależy im na tym, na czym zależy Jemu. Nie jest im obojętne, jeśli nie umieją tego zrobić, szukają Jego, żeby im pomógł, żeby im dał to, żeby stało się tak jak On chce, bo zależy im, żeby Władca był szanowany w nich, nie buntują się przeciwko Niemu, nie odwracają się dlatego, że muszą jakąś cenę zapłacić. Są gotowi przyjąć, każdą cenę, aby rozkaz Władcy, znalazł w końcu wykonanie w nich. Jezus mówi, wtedy Ja was miłuję.

Nie to, żeby słuchać tego obcego głosu, który rozpala twoją namiętność cielesną, który mówi o tym, że masz rację, że możesz się złościć i gniewać, ale słuchać rozkazów Jezusa, który mówi o tym, że masz miłować swojego nieprzyjaciela i być gotowym mu pomóc, gdyby on potrzebował pomocy. Jak On (Jezus), pomógł tobie i mi, kiedy my potrzebujemy pomocy, abyśmy Go naśladowali. Wcale nie byliśmy przyjaciółmi Jezusa, kiedy On przyszedł pomóc nam, tak? Czy byliśmy? Mamy Go naśladować, a więc musimy mieć jakiś wrogów, którym będziemy pomagać, jak On pomaga nam. Musimy gdzieś doświadczyć tego uczucia, tego zwycięstwa nad ciałem, gdzie wszystko mówiłoby „Nie! Nie jemu! Tylko nie jemu! Wszystkim, ale nie jemu!” Czy jej...

A więc, czy jesteśmy gotowi na to, aby Jezus władał nami? Możemy zostać sobą, naprawdę, Jezus nas nie zniewala, nie zmusza. Możemy zostać sobą, możemy mieć własne, prywatne chrześcijaństwo, możemy mieć, naprawdę; ale kiedy przyjdziemy przed oblicze Ojca, to prywatne chrześcijaństwo nam nie pomoże zostać z Nim na zawsze. Usłyszymy wyrok: Odrzucenie.

Nie ma prywatnego chrześcijaństwa, naprawdę nie ma. Jest jeden Kościół tylko na tej ziemi, który należy do Jezusa. Wszystko inne to jest oszustwo, to jest zwiedzenie. Albo jesteś częścią tego Kościoła, którego głową jest Chrystus, albo nie jesteś cząstką Kościoła. Albo Jego rozkazy przenikają przez ciebie też, jako cząstkę Kościoła, tak jak inne cząstki; albo jesteś poza Kościołem.

Słowo Boże mówi nam też o przyjęciu Jezusa jako nasze pojednanie z Ojcem. Jeśli przyjmujemy Jezusa jako pojednanie z Ojcem, czy On musi pozostać jako pojednanie z Ojcem na całą naszą wędrówkę? Czy wystarczy na samym początku, że nas pojednał, a potem już nie potrzebujemy Jezusa jako pojednanie z Ojcem, sami osobiście mamy własne pojednanie. Czy potrzebujemy Jezusa? Cały czas Go potrzebujemy. Słowo Boże mówi: „Jest jeden pośrednik, między nami a Bogiem, jest to człowiek, Chrystus Jezus”. I cały czas potrzebujemy Jego, żeby mieć jedność z Bogiem, Ojcem naszym.

A więc cały czas potrzebujemy Jezusa, w tej sprawie, żeby mieć jedność każdego dnia! Potrzebujemy tego Jezusa właśnie, żeby chodzić przed obliczem Bożym i żeby Bóg mógł do nas przemawiać i używać nas dla Swojej chwały. Niektórzy później próbują zastąpić Jezusa swoimi wydarzeniami w życiu i próbują na podstawie swoich wydarzeń budować to, że teraz mogą mieć własną jedność z Ojcem. Pamiętacie tego króla, który kiedyś też tak właśnie chciał stanąć przed Bogiem i zrobić to, co nie mógł zrobić, i co go wtedy za to spotkało.

Możemy próbować bez Jezusa mieć jedność, pojednanie z Bogiem, możemy próbować, ale za to grozi nam trąd. Duchowy trąd. Zgubienie prawdziwiej rzeczywistości, zdrowia Bożego i wejście w chorobę duchową, gdzie już nie masz rozeznania, kto jest twoim Zbawicielem, kto cię odkupił, kto zapłacił, po prostu żyjesz już w chaosie.

Te miejsca, o których mówię, są wypisane w Słowie Bożym, w Biblii. Dzisiaj Darek czytał o przyjęciu Jezusa jako pokarmu na całą wędrówkę. Jako chleb Jego Ciało. Jako wino Jego Krew, abyśmy mieli ten pokarm, który nas darzy Życiem Wiecznym. Jezus mówi: Kto będzie spożywać Moje Ciało, pić Moją Krew, ma Życie Wieczne we Mnie. A więc bez tego pokarmu, nie mamy opcji jak żyć teraz i na wieczność.

Jeżeli powiemy, że wielu dzisiaj wierzących ludzi, nie żyje dlatego, że nie karmi się Jezusem, czy powiemy prawdę? A gdyby się karmili Jezusem, jak wyglądałoby ich życie wtedy? Tak jak my bierzemy ten fizyczny pokarm, w którym mamy składniki, takie, które są potrzebne naszemu ciału, dzięki którym nasz organizm funkcjonuje. A więc to wszystko mamy co jest potrzebne do funkcjonowania naszemu organizmowi w tych pokarmach, chociaż i w tym obecnie wiele jest ingerencji człowieka. Tak samo to wszystko do duchowego życia mamy w Chrystusie. Jeśli karmimy się Jezusem, nasze duchowe życie jest zdrowe, chodzące przed Bogiem prawidłowo. Funkcjonujemy w duchowy sposób prawidłowo. Jeśli się nie karmimy Jezusem duchowo, słabniemy, powoli giniemy, tracimy duchową więź z Bogiem, który jest Bogiem duchów, zaczynamy coraz bardziej skierowywać się w kierunku ciała. Coraz częściej zaczynamy szukać cielesnych przyjemności i wtedy często wkracza to, co jest w tym świecie i w czym świat ma upodobanie.