Jan 14:23

Słowo pisane

Znaczenie przyjęcia Jezusa Chrystusa – 3/05/2014 – część 2

Zobaczmy, że możemy w pewnych momentach lubić światło, a w pewnych momentach nie lubić. Takie chrześcijańskie życie jest niemożliwe do zrealizowania, i żeby doszło do wieczności. Albo kochamy światło, w każdym doświadczeniu, nawet kiedy nas to boli, kiedy odsłania nasze złe cechy charakteru, kochamy światło, żeby te cechy usuwać, krzyżować, albo zaczniemy nienawidzić światła, które nas oświeca i będziemy chcieli Je zgasić. Słowo Boże mówi, nie gaście Ducha Świętego, nie zasmucajcie Ducha Świętego. Ceń sobie ten głos, który wykazuje twoje „ja”, pokazuje twoje niecne „ja”, po to, żeby je usunąć, żebyś był innym człowiekiem, nowym człowiekiem.

A więc, kiedy przyjmujemy Jezusa jako Światło, to łączy się to z tym, że jesteśmy gotowi na to, żeby On oświecił wszystkie nasze myśli, wszystkie nasze słowa, wszystkie nasze czyny, żeby to światło przeniknęło nas całkowicie. Czy tego chcemy, kiedy chcemy Jezusa? Bo to jest bardzo ważne dla nas. Inaczej nie damy rady sobie z tym Jezusem, bo jeśli będziemy tylko myśleć, że On będzie akceptował nasze niecne postępki, a tylko nam świecił, żeby nam się fajnie szło – to nie jest ten Jezus. Czy chcemy prawdziwego Jezusa, który przychodzi, żeby zbawić człowieka i wyrwać nas z ciemności. Tak jak Bóg mówi: wyrywa nas z ciemności i przenosi do światłości, krainy swojego Syna, abyśmy chodzili w światłości, abyśmy sobie byli bliscy, miłujący siebie nawzajem, uczciwi wobec siebie nawzajem, mówiący sobie prawdę nawzajem – tak się żyje w Światłości. Ale kiedy człowiek nadal lubi ciemność, to się ukrywa ze swoim „ja”, ze swoimi niecnymi rzeczami, rozumiecie, tak jak Słowo Boże mówi: „W sercu knuje zdradę, a na ustach ma uśmiech”. Czy Bóg tego nie rozezna?

Zobaczcie, że Światło jest nam potrzebne, żebyśmy uratowani zostali. Światło dane nam od Boga jest nam potrzebne, żebyśmy byli zbawieni. Bez tego światła zginiemy szybko z powrotem, po uwierzeniu zginiemy szybko z powrotem w oszustwie ciemności. Ale jeśli będziemy trwać w tym świetle... zobaczcie, o co Dawid wołał: Boże! Aby Słowo Twoje, zawsze było przed oczami mymi, żebym miał je w sercu, żeby nie grzeszyć przeciwko Tobie, żeby Słowo Twoje było pochodnią nogom moim. Abym nie zboczył i doszedł do celu, który Ty wyznaczyłeś mi.

A więc człowiek ten woła o światło. Wie, że ciemności są wokół, wie, że zbłądzi, jeśli nie będzie mu ono świeciło. Zależy mu na świetle! A teraz mamy już Światło. Jezus już był na ziemi. Światło, które oświeca każdego człowieka, chodziło po tej ziemi. Wiemy jak żył. Wiemy jak wypełniał wolę Ojca. Czy chcemy Go? Czy chcemy Go w nas? Czy chcemy Go w sercu swoim, w umyśle swoim? Czy chcemy Go w swoim życiu?

Wiecie, chrześcijaństwo jest dla ludzi prawdziwych. Dla ludzi, którzy z drżeniem, z bojaźnią, mówią to: „Boże nie ma innej drogi. Jeśli tego nie zrobisz ze mną, nikt sobie ze mną nie poradzi. Oświecaj. Niech będzie niszczone wszystko, co nie nadaje się do Twojej wieczności. Świeć tak, jak Ty uważasz. To co dobre, niech będzie we mnie dobre, co złe, niech będzie złe. Abym odrzucał zło, a dobro przyjmował, czy przyjmowała”. Po to jest nam potrzebne Światło. W ciemnościach można podać cokolwiek, człowiek może myśleć sobie, rozumiecie, wystarczą może dobre perfumy wylać na coś i weźmiesz to coś obrzydliwego, ładnie pachnącego, jakby to było coś dobrego. Ale w świetle zobaczysz od razu co ci podają i będziesz mógł podjąć świadomą decyzję.

A więc czy jesteśmy gotowi przyjąć Jezusa jako Światło? To jest ważne.

Wielu sobie myśli, że jak się kłócę z kimś i mam gniew w sercu, to mam prawo się gniewać. Czy ci to prawo daje Światło? Więc nie kłóć się. Nie dochodź swoich racji, zostaw to Jemu, odpocznij od swoich dzieł, a wtedy zyskasz. Wtedy Światło przyniesie ci wszystko, co jest cenne, wieczne, prawdziwe. Po cierpieniach zniesienia przeciwności, doznasz prawdziwej rozkoszy serca. Będziesz przez wiarę oglądać Tego, który siedzi na tronie i będziesz miał taką pewność Jego jakiej nie ma świat, aby codziennie trwać należąc do Niego – i to przynosi Światło ze sobą, Światło, którym jest Jezus Chrystus.

Moglibyśmy zatrzymać się tylko na tym punkcie i omówić każdą chwilę, każdą, każdą chwilę naszego chrześcijaństwa. Zobaczcie, że z chwilą, kiedy wyznaliśmy Jezusowi, że chcemy być Jego, to tak w oczywisty sposób powiedzieliśmy, że Ty jesteś moim Zbawieniem. Ty jesteś moim Życiem. Nigdy już nie wracajmy do swojego sposobu życia. Naprawdę to jest wielka choroba chrześcijaństwa, że ludzie po krótkim czasie ludzie odwracają się od Chrystusa i zaczynają rozglądać się jak żyją inni chrześcijanie i zaczynają nurzać się w rzeczach tego świata, nie czując, że właśnie porzucają swoje Życie.

Jeśli nieustanie przyjemność ci sprawia chodzenie w Świetle, porzucanie zła, oczyszczanie się, uświęcanie się – jest dobrze. A jeśli to jest zakałą twojego życia, jeśli musisz się do tego zmuszać, to znaczy, że nie rozumiesz, że to jest Zbawienie, że to jest To Zbawienie, które przysłał Ojciec w Swoim Synu. A więc pamiętajmy o tym, gdy chcemy wrócić do wieczności z Bogiem, w to miejsce wiecznej radości, wiecznego szczęścia; że ta droga do Niego to jest Droga Światłości, którą sprawiedliwi chodzą, bezbożni na niej upadają.

 

To jest ten następny element przyjęcia Jezusa: czy chcesz przyjąć Jezusa jako jedyną Drogę powrotu do Boga? Czy chcesz mieć tylko jedną Drogę powrotu do Boga? Czy chcesz mieć wiele dróg? To też jest ważne. Jeśli przyjmujesz Jezusa jako jedyną Drogę powrotu do Boga, to właśnie ta Droga tak wygląda jak żyje Jezus Chrystus. Czy przyjmujesz Taką Drogę powrotu do Boga? Jezus mówi: Ja jestem Drogą. Nikt nie przychodzi do Ojca jak tylko przeze Mnie. A Ojciec otworzył Drogę do Siebie poprzez Ciało Swojego Syna. Czy chcesz tą jedną Drogę mieć tylko, na której sprawiedliwi chodzą tylko? Żaden bezbożny się na niej nie ostoi. Czy chcesz mieć wiele dróg, w różnym okresie swojego życia, na których może czuć się będziesz spokojnie, swobodnie, nawet grzesząc, nie będziesz w ogóle upadać. Będziesz czuć się dobrze, bo przecież radzisz sobie w życiu. Te drogi to są zupełnie inne drogi niż Ta Droga. Na Tej Drodze na pewno nie będziesz miał spokoju, jeśli robisz coś nie tak, jak ona cię uczy. Na Tej Drodze będziesz doświadczał, że to jest Święta Droga, która nie będzie niosła bezbożnych, ale tych, którzy się oczyszczają, poniesie dalej. Którzy się oczyszczają w Jego Krwi, którzy nienawidzą zła, którzy chcą żyć dzięki Niemu, którzy chcą wrócić przed oblicze Ojca bardziej niż zyskiwać coś w tym świecie.

Czy chcesz mieć drogę dzisiaj wspaniałego humoru, zadowolenia, a jutro drogę nienawiści, drogę zawiści, drogę zabierania z powrotem coś co wcześniej oddałeś z radością? Czy chcesz być znanym z chodzenia różnymi drogami? Czy chcesz być znanym, czy znaną z chodzenia tylko jedną Drogą, którą jest Jezus Chrystus? Z czego chcesz być znanym, czy znaną?

Czy chcesz chwalić Tą Drogę, mimo tego, że na Niej nie jest łatwo. Że jesteś kuszonym, kuszoną do tego, żeby zareagować po swojemu na jakieś rzeczy, które chcą cię ściągnąć z tej Drogi. Czy chcesz na niej pozostać?

Moglibyśmy się głębiej zanurzać w tą Drogę, jeszcze bardziej przepatrywać życie Drogi, reakcje Drogi, na różne sytuacje, w jakich On jako Droga się znajdywał. Przecież On co sekundę czynił następny element dla nas. Tak jak budują drogę, zaczynają pierwszy jakiś fragment, aż budują do końca, i wtedy oddają tą drogę, jako drogę, z której ludzie mogą korzystać. Jezus od początku, od samego początku stawiał każdy element tej Drogi powrotu, swoim życiem; aż do końca, aż krzyż, na krzyżu umarł i zmartwychwstał, abyśmy usprawiedliwieni, przez przyjęcie ofiary, przez Ojca mogli my, tą Drogą wracać, naśladując Go, przed oblicze Wszechmogącego Ojca.

Pomyśl, czy chcesz mieć jedną Drogę, codziennie, zawsze tą samą – Jezus Chrystus. Zawsze czerpać z tej Drogi, z tej kim On jest jako Droga, żeby żyć w ten sposób jak On żył tu, na tej ziemi. Czy chcesz tego? Czy chcesz uciekać w niewiedzę i mówić: Ja nie wiem o co chodzi w tym chrześcijaństwie naprawdę. Mówili mi, że tylko mam śpiewać, modlić się, takie rzeczy robię i już wszystko zrobię, co Bogu się podoba. To jeszcze jakieś wymagania są ode mnie? Przecież miałem być zbawiony za darmo, z łaski i wszystko miało być happy, fajnie, a teraz są wymagania ode mnie, że mam naśladować Jezusa?? Jak można kogoś tak doskonałego naśladować?? Ale to sama Droga powiedziała: „Pójdź za mną i naśladuj Mnie”.

A więc, czy chcesz mieć jedną Drogę, czy wiele dróg? Światłość – Droga. Czy chcesz dojść do celu, aby być z Bogiem na zawsze w Jego radości? Na tej Drodze trzeba mieć odwagę, żeby na niej kroczyć. Trzeba mieć odwagę syna, odwagę córki Bożej, żeby z tej Drogi nie schodzić, żeby wytrwać na tej Drodze do końca, mimo wszystko, że będzie duża presja na to, żeby zejść z tej Drogi. Ludzie wierzący będą mówić: Kto tak żyje dzisiaj? Człowieku! Ty jesteś fantastą! Nie możliwe jest, żeby żyć w ten sposób na ziemi dzisiaj! Zobacz jak wszyscy ludzie żyją wierzący z Biblią i nikt nawet nie próbuje tak żyć! A ty chcesz powiedzieć, że tak trzeba żyć, żeby dojść do celu? Ty jesteś legalistą! Ty jesteś człowiekiem, który czyta Biblię, i literalnie chcesz żyć według tej Biblii; musimy żyć wiarą, a nie literalnie!

„Piękne” tłumaczenie, tylko, że nieprawdziwe. Bo wiara jest ze Słowa Bożego, nie bierze się z fikcyjnej, wirtualnej wieści. Ona jest oparta na Słowie Bożym, a więc twoja wiara musi być jak Słowo Boże. Inaczej jest to niewiara. A więc wierzący, żyje każdym Słowem, które z ust Bożych pochodzi. Jeśli Bóg coś powiedział, to jest to właśnie to, co jest tobie i mnie potrzebne, abyśmy mogli żyć i obfitować. Że ludzie boją się chodzić tą Drogą i wolą inne drogi, to wcale nie świadczy, że ta Droga to nie jest tą Drogą prawdziwą dla pielgrzymów i wychodźców, którzy chcą dojść do Bożego oblicza i z Nim być na zawsze. Nadal jest otwarta.

 

Jezus mówi, że jest Bramą dla owiec, czy chcesz przejść przez Tą Bramę, by chodzić tą Drogą? Jak się przechodzi przez Bramę? Jezus mówi, że przez Bramę inaczej nie przejdziesz jak nie umrzesz. Bo Jezus mówi, że On miłuje wszystkich, którzy doszli do tego samego przekonania, że skoro On umarł, to i my wszyscy umarliśmy. Nikt nie przejdzie przez Bramę, jeśli nie umrze dla swego „ja”, kiedy nie zostawi wszystkiego, kim był wcześniej człowiek, aby stać się tym, kim się stajesz na tej Drodze. Widzimy, co przeżył Jezus żyjąc na ziemi. Myślisz, że idąc tą Drogą, ciebie to ominie? Nie spotka to ciebie? Jezus mówił skoro On cierpiał, wszyscy cierpieć będziemy, skoro On jako Mistrz jest taki, to i my mamy być podobni do swego Mistrza. Skoro o Nim mówili, że ma demona w sobie, że diabeł Nim rządzi, to o nas też to będą mówili. Będą mówili: Ty nie dajesz ludziom spokojnie żyć tą swoją świętością. Ty nie dajesz ludziom spokojnie żyć, mówiąc im o tym, ponieważ ty niepokoisz ich, że oni mogą nie być gotowi stanąć przed Bogiem i zostać z Nim na zawsze. Zamilknij i nie mów tych rzeczy, żeby oni spokojnie sobie wierzyli i w ten sposób żyli dalej jak świat. Nie mówili tak do proroków? „Nie mówcie już tego. Wy nam przeszkadzacie, wy nam przeszkadzacie spokojnie żyć. Nie mówcie już o tym Bogu nam! Nie mówcie o świętości, nie mówicie o nieskalaności, o czystości, którą chce mieć Oblubieniec w Oblubienicy! Nie mówcie o tych wartościach! Mówcie o tym, co jest przyjemne, miłe, do zaakceptowania przez nas; ale nie o krzyżu, nie o cierpieniu. Nie mówcie nam o umieraniu codziennie dla swego „ja