Dlaczego tak wielu nie chce usłyszeć tego, kim jest Jezus. Wolą usłyszeć o jakimś małym Jezusie, który nie poradził sobie ze starym człowiekiem. Czy chcesz słyszeć o takim Jezusie? Jeżeli tak to zginiesz, ponieważ taki Jezus nie da ci zbawienia. Prawdziwy Jezus zwyciężył grzech, siódmy rozdział listu do Rzymian to mówi: „Lecz teraz zostaliśmy uwolnieni od zakonu, gdy umarliśmy temu, przez co byliśmy opanowani, tak iż służymy w nowości ducha, a nie według przestarzałej litery. Cóż więc powiemy? Że zakon to grzech? Przenigdy! Przecież nie poznałbym grzechu, gdyby nie zakon, wszak i o pożądliwości nie wiedziałbym, gdyby zakon nie mówił: Nie pożądaj! Lecz grzech przez przykazanie otrzymał bodziec i wzbudził we mnie pożądliwość, bo bez zakonu grzech jest martwy. I ja żyłem niegdyś bez zakonu, lecz gdy przyszło przykazanie, grzech ożył. A ja umarłem i okazało się, że to przykazanie, które miało mi być ku żywotowi, było ku śmierci”. (Rzymian 7,6-10).
Są pewni nauczyciele, którzy mówią, że możesz żyć w swój sposób i wypełniać tylko przykazania - nie kradnij, nie zabijaj, nie cudzołóż itd. Gdy człowiek kieruje na nie swoje oczy i próbuje je wypełniać, to po pewnym czasie dochodzi do wniosku, że nie może żyć bez grzechu. Wtedy takiemu człowiekowi mówi się, że może grzeszyć nadal, bo Pan Jezus umarł za niego. Czy tak mówi łaska? Ona mówi, że nie będziesz grzeszył dlatego, że Jezus Chrystus jest święty i kiedy On zamieszka w tobie, to poprowadzi cię w czystości i świętości. Grzech nad tobą już nie będzie panem, ponieważ umarłeś. Jednak jeżeli kieruje się oczy człowieka na przykazania, grzech ożywa i wtedy człowiek staje się ułomny, i nie potrafi sobie poradzić. Jest zbity i zmaltretowany przez grzech i nie może zobaczyć Jezusa jako zwycięzcy.
Jezus przyszedł i przyniósł zwycięstwo. Kiedy patrzymy na Jezusa widzimy siebie jako martwego człowieka. Czy martwy człowiek może walczyć z grzechem? Odpowiedzmy sobie na to. Jeżeli byś w tej chwili umarł, czy mógłbyś walczyć jeszcze z grzechem? Nie, bo już żaden grzech nad tobą nie będzie panować, gdyż stracił on dla ciebie poprzednie znaczenie i wpływ. Już nie musisz się go wystrzegać, ponieważ już nie jesteś na niego otwarty. Czy rozumiesz to, co się stało? Jezus przyszedł nas uwolnić od zakonu grzechu i śmierci. My umarliśmy dla zakonu, abyśmy mogli żyć dla Jezusa. Teraz już nie toczymy walki z grzechami, ale toczymy bój wiary, aby patrząc na Jezusa, sprawcę i dokończyciela naszej wiary, wytrwać do końca. Paweł powiedział: „Dobry bój bojowałem, biegu dokonałem wiarę zachowałem” (2Tym.4,7). Paweł dokonał biegu w wierze i wieniec zwycięstwa należy mu się przez uwierzenie. Nic nie wspomniał tam o uczynkach zakonu. Powiedział, że uwierzył w Jezusa i wytrwał do końca.
Kiedy patrzymy na Jezusa, to On nas prowadzi i napełnia tym, co jest potrzebne do pobożnego życia, to znaczy wszystkimi sprawiedliwymi uczynkami, które przygotował dla nas Bóg, i do których wcześniej przeznaczył nas w Jezusie Chrystusie. Kiedy jednak odwracamy swoje oczy od Niego i zaczynamy toczyć walkę z czymś na swój sposób, to Bóg daje nam doznać porażki, abyśmy się przekonali, że nie potrafimy walczyć sami z grzechem. Człowiek sam nie potrafi sobie poradzić z grzechami i nie będzie mógł sobie poradzić do końca. Dlatego musimy umrzeć. Czy pamiętasz swój pogrzeb, kiedy zostałeś zanurzony w imieniu Jezusa Chrystusa? Tam został pogrzebany twój stary człowiek, aby nowy mógł powstać do nowego życia. Czy w nowym życiu chcesz chodzić w starym bukłaku? Nie możesz tak chodzić, to nowe wino cię rozsadzi i zginiesz. Musisz mieć nowy bukłak, aby to nowe wino nie zniszczyło cię. To jest właśnie powstanie do nowego życia, kiedy patrzę tylko na Jezusa i nie poddaję się żadnym pokuszeniom, aby wrócić do starego życia. Jest napisane: Zewleczcie z siebie starego człowieka, a przyobleczcie się w Jezusa Chrystusa. To jest Słowo Boże i człowiek musi to uczynić.
W liście do Rzymian 12,1-2 apostoł Paweł pisze: „Wzywam was tedy, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście składali ciała swoje jako ofiarę żywą, świętą, miłą Bogu, bo taka winna być duchowa służba wasza. A nie upodabniajcie się do tego świata, ale się przemieńcie przez odnowienie umysłu swego, abyście umieli rozróżnić, co jest wolą Bożą, co jest dobre, miłe i doskonałe”. Człowiek, który wejrzał w doskonały zakon wolności już nigdy nie będzie chciał wrócić do innego zakonu, ponieważ wie, jak wielkie znaczenie ma dla niego dzisiaj wolność w Jezusie.
Nie mamy się upodabniać do tego świata. Jak człowiek, który uwierzył w Jezusa może się upodabniać do tego świata? Kiedy zstąpi z krzyża, aby wziąć udział w sposobie życia tego świata. Wtedy, kiedy bardziej umiłuje brata, siostrę, matkę czy kogokolwiek i ze względu na niego zstąpi z krzyża. Pan Jezus powiedział, że nie mamy miłować nikogo bardziej od Niego. Pan Jezus wiedział, że będziemy cierpieć w świecie, a mimo to nie zstąpił cieleśnie z krzyża, aby nas bronić przed światem, ale został zdjęty jako umarły, udzielając nam duchowej pomocy, która i dzisiaj ratuje nas od nas samych, abyśmy sobie, albo innym choćby najbardziej umiłowanym, nie próbowali pomóc inaczej, niż Pan Jezus pomógł nam. On mógł zstąpić z krzyża, aby sprawić radość Swoim bliskim, którzy zgromadzili się pod krzyżem. Ale my dzisiaj dobrze wiemy, że ta radość byłaby przemijająca, a Pan Jezus chciał dać im i nam radość wieczną, i chociaż oni wtedy tego jeszcze nie rozumieli wytrwał w tym postanowieniu do końca. Tylko w Jezusie tak naprawdę możemy kochać naszych bliskich. Każda inna miłość jest fałszywa i obłudna. Dlatego nie upodabniajmy się do tego świata. Ten świat mówi, że jeżeli będziesz grał taką muzykę jaką on gra, to wtedy będzie gotów posłuchać o czym śpiewasz. Człowiek wierzący nie musi starać się przypodobać człowiekowi, któremu chce mówić o Jezusie. Mowa o krzyżu jest błogosławieństwem dla tego, który chce usłyszeć. Każda inna mowa nie spowoduje, że człowiek przyjdzie do Boga jako grzesznik. Człowiek, który prawdziwie chce przyjść do Jezusa musi mieć poznanie tego, co się stało na krzyżu. To jest bardzo ważne, abyśmy nigdy nie upodabniali się do tego świata, ani z ubraniem, ani z mową, ani ze śpiewem. Nie musimy tego robić, bo to Bóg sam rozświetla serce człowieka, którego chce mieć z Sobą i człowiek, który ma uwierzyć, uwierzy w to, że musi umrzeć, aby żyć. Sposób dotarcia do każdego człowieka zna tylko Bóg i napełni nim tych, których chce w tej sprawie użyć.