Jan 14:23

Słowo pisane

Od Adama do Chrystusa – rozdział 4 – część 10

Chciałbym, żebyśmy w 4 rozdziale 1 Listu Piotra zobaczyli te Boże elementy, które nam są tak bardzo dzisiaj potrzebne.

Ponieważ więc Chrystus cierpiał w ciele, uzbrójcie się też i wy tą myślą, gdyż kto cieleśnie cierpiał, zaniechał grzechu”. Doświadczenie tego cierpienia wywołuje to, że człowiek ucieka od grzechu. Jeżeli ludzie są przeciwko tobie, jeżeli cię atakują, jeżeli są agresywni wobec ciebie dlatego, że należysz do Chrystusa, to ciebie to jeszcze bardziej przybliża do Niego. Jesteś bardziej zdecydowany w walce ze złem. Jesteś bardziej konkretny, żeby okazać tym ludziom to, co jest im potrzebne, to znaczy miłość. Dlaczego? Zobaczyłem piękną rzecz, którą tutaj Pan pokazuje: Bo Chrystus cierpiał w ciele. Dlatego jest możliwe teraz dla nas w Nim pokonać przeciwnika. Pan Jezus to dla nas wywalczył, abyśmy teraz, uzbrojeni tą myślą zwycięstwa danego już nam od Boga w Nim, wyszli naprzeciw wszystkim doświadczeniom.

Chciałbym, żebyśmy przesunęli się teraz do siódmego wiersza i dalej. Słuchajcie rozważnie, gdyż to jest nasze życie. Gdy odejdziemy z tej ziemi już nie będzie nam potrzebne czytanie tych pouczeń, ale dopóki jesteśmy tutaj jest ważne, żeby czytać i przypominać, co jest treścią naszego życia na ziemi, z czego Pan nas rozliczy i co jest Mu mile widziane w Jego Kościele. A więc czytamy tutaj: „Lecz przybliżył się koniec wszystkiego. Bądźcie więc roztropni i trzeźwi, abyście mogli się modlić”. Wszyscy wiemy, że w imieniu Jezusa zostało nam otwarte prawo modlitwy. A więc bądźcie trzeźwi i roztropni, abyście mogli się modlić. Człowiek pijany często zapomina o wielu rzeczach, trzeźwy pamięta. Bądźcie trzeźwi i roztropni.

Zobaczmy, co dalej. „Nade wszystko miejcie gorliwą miłość jedni ku drugim, gdyż miłość zakrywa mnóstwo grzechów”. Zobaczmy pewien element Słowa, który tutaj dociera do nas - „gdyż miłość zakrywa mnóstwo grzechów”. Najpierw zakrywa to mnóstwo grzechów we mnie. Najpierw we mnie miłość zakrywa agresję, złość, szukanie swego, uzurpowanie sobie prawa do jakichś wspaniałości w tym życiu. Ta miłość najpierw zakrywa to we mnie. Inaczej mówiąc: oddziela mnie od tego wszystkiego. Bo gdy miłość napełnia mnie, to wtedy w moim wnętrzu jest pragnienie dobra i to dobro najpierw we mnie zwycięża zło. Ono musi we mnie to uczynić, aby mogło uczynić to w drugim człowieku. Dlatego Jezus powiedział: najpierw usuń belkę z oka swojego, abyś mógł usunąć źdźbło z oka brata swego. A więc ta miłość zakrywa mnóstwo grzechów najpierw we mnie, a później dopiero okryty tą miłością Bożą mogę wyjść naprzeciw drugiego człowieka w Boży sposób. Jeżeli ona nie zakryje tych grzechów we mnie, to z czym ja wyjdę do drugiego człowieka? Ze swoją mądrością, ze swoim cwaniackim, przebiegłym życiem, w którym będę pokazywał, że jestem czysty, jak ten grób pobielany, ale gdyby ktoś zajrzał do wewnątrz znalazłby tam trupie kości świadczące o trwającym nadal buncie wobec Boga. Ale gdy ta miłość przykryje to wszystko sobą we mnie i ożywi mnie dla Boga, wtedy dopiero wychodzi naprzeciw drugiego człowieka we mnie Duch Boży, Jezus Chrystus i Ojciec. Rozumiecie? Dopóki miłość w nas nie dojdzie do doskonałości, tak jak jest napisane 1 Liście Jana w 4 rozdziale i 17 wierszu, dopóty z nas będą mogły wychodzić grzechy. Gdzie grzech nie może się przecisnąć? Tam, gdzie miłujesz. Bo czy miłujący człowiek może zrobić krzywdę temu człowiekowi, którego miłuje i to Bożą miłością? A więc miłość zakrywa mnóstwo grzechów.

Gdy czytam hymn o miłości z 13 rozdziału 1 Listu do Koryntian, to widzę, że ona najpierw kieruje się do mnie i mówi o mnie, o tym, co ona we mnie może uczynić, co ona ze mną może uczynić, a dopiero pokazuje mi, co ona może uczynić, gdy już posiada mnie dla siebie, w drugim człowieku. Gdy jest inaczej to znaczy, że ja chcę zmusić kogoś drugiego do tego, czemu sam nie chcę się poddać. Ja chcę, żeby ktoś miłował Chrystusa, gdy ja sam Go nie miłuję, ja chcę, żeby ktoś mi przebaczał grzechy, gdy ja sam mu nie przebaczam. Ja chcę, żeby ktoś mi okazywał dobroć, gdy ja sam mu tego nie okazuję, ale uważam, że on to powinien zrobić dla mnie. A Pan mówi: Nie, najpierw ta miłość musi przykryć ciebie - starego człowieka, tak dokładnie, żeby na zewnątrz ciebie, do innych wśród których przebywasz, wyszedł Duch Chrystusowy, Duch Boży, Duch miłości, a wtedy będzie widać, że Pan uczynił w tobie porządek. Już jesteś zakryty, już nie ma ciebie, nie widać ciebie stary Adamie, czy stara Ewo. Jesteś umiejscowiony tam w tym jednym grzechu poznania dobra i zła i oddzielony od nowego stworzenia przez krew Chrystusową. A ty, nowy Adamie i nowa Ewo, pamiętaj, że grzech, który jest w tobie zawsze będzie chciał znaleźć możliwość, aby ponownie zrodzić w tobie poprzez starego człowieka swoje śmiertelne dzieci. Ale żeby grzech miał dzieci, to musi znaleźć się w miejscu, gdzie jest dopuszczone w człowieku zło. W człowieku wierzącym najczęściej zło jest dopuszczane poprzez poddawanie się z jakiegokolwiek powodu grzesznej naturze innego człowieka. Lęk przed drugim człowiekiem jest najczęstszym powodem ożywienia się natury starego Adama i następnie strasznego zmagania się z tym, z czym Jezus definitywnie zakończył już walkę na krzyżu. Muszę stwierdzić, że jednym z najczęstszych zagrożeń dla dziecka Bożego jest lękliwe słuchanie plotki. Jest w nas - nowo narodzonych dzieciach Bożych święte pragnienie dobra, ale zbyt często ulegamy tej strasznie zaraźliwej chorobie, na którą obecnie choruje każdy, który nie nauczył się odważnie odwracać uszu nawet wtedy, gdyby było to zasmuceniem najbliższej mu osoby. Plotka zawsze powoduje złe myślenie, a grzechowi to już wystarczy, gdyż w otoczeniu plotki czuje się on dobrze i ma szansę wtedy zrodzić swoje straszne dzieci w twojej głowie i sercu. Gdy myślisz stale o złym w twoim sercu, gdy tam mogą mieszkać złe myśli, grzech czuje się dobrze i rodzi swoje grzeszne dzieci i wtedy te grzechy wychodzą na zewnątrz i uderzają w innych ludzi. Ale gdy jesteś przykryty miłością, grzech nie ma miejsca, aby rodzić, a więc on jest w tobie, ale nie ma dzieci. Inaczej mówiąc, jest bezpłodny i wtedy miłość może wychodzić na zewnątrz ciebie nie obarczona dziećmi grzechu. Ona dlatego najpierw musi zakryć ciebie, oddzielić ciebie, spowodować, że w tobie nie będą mieszkać złe myśli i nie pojawią się złe słowa na twoich ustach. Najpierw miłość musi swoją pracę wykonać w tobie, aby mogła zacząć wykonywać swoją pracę przez ciebie w innych. Jezus musiał być tak opanowanym przez miłość, aby Jego miłość do człowieka mogła zwycięsko dojść do końca i to na krzyżu. Pan Jezus Chrystus powiedział: „I wy miłujcie się tak samo i po tym rozpoznają, żeście moimi uczniami, gdy będziecie się miłować tak jak Ja was umiłowałem”. A więc najpierw ta praca miłości Bożej musi wykonać we mnie to, co jest potrzebne. Patrzcie w ten sposób na to, a wtedy zobaczycie naprawdę miłość Bożą, którą Duch Święty chce wylać w tobie, we mnie, aby przez nas mógł działać Duch Łaski, Duch Miłości. Widzimy, ile pracy ma Bóg w nas do wykonania, aby napełnić nas tą duchową roztropnością i trzeźwością w modlitwie wiary, nadziei i miłości znajdującej w Jezusie Chrystusie Boże wyjście, żeby z nas już nie wyszedł w niczym stary Adam. Bóg rozpoczął Swoje Boże dzieło w nas po to, aby wychodził z nas już tylko nowy Adam, a to jest Adam miłości, nadziei i wiary. Jest to Ten, Który przyszedł szukać to, co zginęło z domu Izraela i znaleźć nas pogan, aby nas przyprowadzić do Domu Bożego.