Jan 14:23

Słowo pisane

Wyjście poza obóz – rozdział 10 – część 1

Królestwo Boże 

Wielkim doświadczeniem wiary jest dla nas przybliżanie się do niewidzialnego Boga, rozmawianie z Nim i kosztowanie Jego odpowiedzi. Zawsze jest to dla nas doświadczeniem wiary i dlatego też widzimy jak człowiek fizyczny niezbyt dobrze się czuje w takiej sytuacji, bo gdyby mógł tego dotknąć, gdyby mógł sobie to w jakiś sposób narysować, może byłoby mu łatwiej, ale skoro jest to dla niego niewidzialne i nie może tego dotknąć, a ma wyrażać swoją wdzięczność i szczęście, to jest to dla niego przeżyciem. Jakże musi być przełamany opór serca, które jest nastawione na dotknięcie, aby mogło się rozradować przez wiarę tym, co Bóg powiedział do nas przez Swego Syna umiłowanego, Jezusa Chrystusa i aby człowiek mógł doznać Bożego błogosławieństwa, dzięki któremu stało się coś nowego w jego życiu. Musi doznać na sobie samym, że nastąpiła w nim wielka przemiana z człowieka, który dotychczas chodził jak rozbójnik po ziemi należącej do Boga; brał co chciał, kradł, zabijał, złorzeczył Bogu i ludziom i nie czuł się wcale taki zły, chociaż naruszał Jego prawa. Czuł się nawet lepszy od innych, bo w końcu nie był tak straszny w porównaniu do tych, którzy według niego byli jeszcze gorsi od niego. Ale z chwilą kiedy dotarła do nas wieść o Jezusie, zobaczyliśmy Kogoś, Kto przerósł nasze wyobrażenia wspaniałości. Od tego momentu nasze serce zakochało się w Nim i zapragnęliśmy jednego - być jak On. Chcieliśmy stać się pokornymi, cichymi, łagodnymi ludźmi, którzy nie odpowiadają złem za zło, ale zło zwyciężają dobrem i wtedy napotkaliśmy na opór, nie w sobie, ale w otoczeniu, bo w sobie napotkaliśmy wielkie pragnienie i Ducha Świętego, który nas posilał i wzmacniał w doświadczeniu. Ale opór nastąpił na zewnątrz - to ludzie, którzy wydawali się być naszymi przyjaciółmi, i nasze rodziny, stanęli przeciwko nam. Co się stało? Już nie chcieliśmy razem z nimi pozostawać dłużej w ciemności, której wodzem jest diabeł, i w której nie ma szacunku dla Boga, naszego Stwórcy. Wyszliśmy z lasu bezbożnej ciemności i stanęliśmy w świetle Bożej obecności mówiąc: „Tego chcę, Ojcze! Chcę być w tym świetle. Nie jestem już oskarżonym, dla którego nie ma łaski, ale ułaskawionym od swoich win w Chrystusie Jezusie”. Od kiedy pamiętasz swoje nawrócenie do Boga, nigdy nie byłeś oskarżony przez Boga, nigdy! Cały Boży wyrok, wydany przeciwko grzesznikowi, przyjął na Siebie Boży i Człowieczy Syn, Jezus Chrystus. Kiedy stanąłeś przed sądem, stanąłeś razem z Jezusem i dlatego nigdy w swoim wnętrzu nie odbierałeś oskarżenia, nigdy też go nie odbierzesz, dopóki chodzisz z Jezusem. To diabeł oskarża, zarzuca, stawia różne przeszkody, abyś nie był szczęśliwy, abyś nie był wdzięczny Bogu za wszystko, co On dla ciebie uczynił w Chrystusie. Mamy się radować tak, jakbyśmy zdobyli wielki łup. Przecież niczym sobie nie zapracowaliśmy na ten skarb, to Bóg nam go dał, wtedy gdy jeszcze nas nie było, wspaniały skarb! Ale człowiek ma problem dzisiaj na ziemi, bo nie dowierza w ten skarb i dlatego rzeczy tego świata, których można dotknąć, skosztować, tak mocno działają na jego wyobraźnię, na jego pragnienia, że dla niego to co niewidoczne tak często po jakimś czasie zostaje zasłonięte i przestaje go już cieszyć tak jak na początku, a on jak zwierzę, bezrozumne w sprawach wiary, zgadza się na tę tak tragiczną dla niego zamianę. Pan mówi nam o tym, co On dla nas uczynił nie po to, żebyśmy dali to sobie zasłonić, ale po to, żebyśmy zawsze mieli to odsłonięte i żebyśmy byli Mu za to wdzięczni.

Chcę powiedzieć o tym, co jest dla nas wielkim przeniesieniem. Bóg Ojciec pewnego dnia przeniósł nas z królestwa ciemności do Królestwa Syna Swego Umiłowanego i staliśmy się pełnoprawnymi obywatelami Królestwa Syna Bożego. Jest to wspaniałe Królestwo, nie ma tam świadomie zadawanych ran, nie ma tam obmowy, nie ma tam dumnych i pysznych, nie ma tam ludzi, którzy szukają tylko swego, nie ma tam ludzi oczerniających, nie ma! Oni takimi kiedyś byli, ale teraz zewlekli z siebie starego człowieka przez śmierć Chrystusową i swoją w Nim, a przyoblekli się w zmartwychwstałym Chrystusie w nowego człowieka. Teraz są takimi, którzy już nie chcą patrzeć na to, co zostało z tyłu za nimi, ale chcą się rozkoszować niebem w Królestwie Syna Bożego i w mocy nowego życia nawzajem dodają sobie otuchy i sił, bo chcą indywidualnie i społecznie wzrastać w poznawaniu Króla swego i Władcy, i naśladować Go. Czy zdawałeś sobie kiedyś sprawę, tak rzeczywiście, że masz Władcę i Króla, który ustanowił Swoje prawo w Swoim Królestwie, że od kiedy zostałeś przeniesiony do tego Królestwa już nie możesz robić tego co chcesz, ale musisz się poddać Jego władzy i Jego prawu? Czy powiedział ci ktoś, że w Królestwie Jezusa nie ma miejsca dla pyszałków? Czy powiedział ci ktoś, że w Królestwie Jezusa nie ma miejsca dla obmawiających, dla złorzeczących? Czy powiedział ci ktoś, że tam nie ma miejsca dla ludzi, którzy myślą tylko o sobie? Czy raczej ktoś ci powiedział, że tam jest miejsce dla wszystkich, ilu tylko by nie przyszło i wszyscy się tam zmieszczą, choćby nawet w swoim ziemskim życiu nie byli poddanymi Pana i Władcy tego Królestwa? Czy po ofierze krzyżowej Syna Bożego nadal możesz myśleć, że można wejść do Jego Królestwa i nie być Mu posłusznym, a mimo to być uratowanym od gniewu Bożego? Czy myślisz, że tak mało wymagający od Swoich poddanych Król, był tutaj na ziemi, umarł za Swoich poddanych, a następnie zmartwychwstał dla ich usprawiedliwienia i odszedł do wieczności i wróci kiedyś po tych, którzy na Niego czekają? Jakże łatwo ludzie się dają oszukiwać diabłu i jego kłamstwom. Ten Król wróci tylko po tych, którzy pośród różnych doświadczeń przez całe swoje życie wiernie Mu służyli, a przestrzegając Jego przykazań w Jego Królestwie, uczyli siężyć po Bożemu. Po tych wróci, nie po innych! Ale ludzie dają się oszukiwać i myślą, że Jezus to jest taki Król, który machnie ręką na wszystkie bezbożne rzeczy i powie: „Biorę was wszystkich do mojej wieczności, i was którzyście święte życie w bojaźni Bożej prowadzili i was, którzyście pozostali mimo mojej ofiary nadal w swoich grzechach”. Nie, Jezus nie bierze wszystkich! On wyznaczył dla Swoich prawdziwych wyznawców jedną drogę, drogę krzyża i zmartwychwstania, drogęświętą, którą chodzą tylko Jego sprawiedliwi, a bezbożni na niej upadają, drogę przez ukrzyżowane i zmartwychwstałe ciało Swoje. On do Swojej wieczności weźmie Sobie Oblubienicę czystą, świętą i nieskalaną, bo taką ją Sobie Sam przysposobił podczas jej ziemskiego doświadczenia.

W Jego Królestwie musimy się przy Nim nauczyć pokory i cichości wobec Ojca. Tak, On nas tego nauczy, ale musimy Go zawsze uznawać za swego Pana i Króla, inaczej naszym władcą pozostanie nadal diabeł, może pod przykrywką anioła światłości mówiącego piękne rzeczy, czy pokazującego, że jesteśmy już lepsi od innych. Jezus nigdy nie będzie mówił ci tego, że jesteś lepszy od innych. Nigdy ci tego nie powie! On mówi do nas poprzez wszystkie pokolenia: „Ty masz być taki jak Ja”.

Czy zwróciliście uwagę, jaki język dzisiaj obowiązuje w chrześcijaństwie? Język mówiący pochlebstwa, ale to nie jest Chrystus. Chrystus mówi: „Masz być jak Ja. Ojciec miłuje cię i takim chce cię mieć, będzie pracował nad tobą, aż będziesz podobny do Mnie”. Czy znasz takiego Ojca, Który cię karci i smaga i przywołuje cię do świętości Swego Syna, żebyś był takim jak On? Czy może znasz ojca, który jest inny, który pobłażliwie patrzy na swoje dzieci i mówi: „Moje dzieci, ja was kocham, pójdziecie do mnie bez względu na to, jak będziecie żyli, a ten świat wyrzucę, bo jest do niczego, lecz was sobie zostawię”. Nie, musi istnieć rozróżnienie między światem, a dziećmi Bożymi. Dzieci Boże rozpoznaje się po tym, że one nie żyją już w grzechu jak ten świat, podczas gdy świat rozpoznaje się po tym, że grzeszy i w grzechu pozostaje.