Jan 14:23

Słowo pisane

Wyjście poza obóz – rozdział 5 - część 1

Prawo pozaobozowe

 Bóg chce, abyśmy weszli do Jego Królestwa jako ubodzy w duchu, a ubogaceni Chrystusem. Jak wygląda ubogi człowiek? On patrzy na rękę drugiego, aby coś od niego otrzymać. Tak ważne jest dla nas, abyśmy byli doprowadzeni do ubóstwa, nie w sensie rozpaczy, nędzy czy czegokolwiek takiego, ale do ubóstwa w duchu. Pan mówi: „Gdy szukać będziecie Królestwa Mego i jego sprawiedliwości, Ja Sam dodam wam wszystkiego czego potrzebujecie, aby żyć w tym ciele”. Ubóstwo w duchu czyni nas prawdziwie potrzebującymi Pana i trwającymi nieustannie w modlitwie do Boga. Będąc ubogimi w duchu czytamy Jego Słowa jako rzeczywiście zainteresowani tym, co jest napisane o Panu Jezusie Chrystusie i o nas trwających w Nim. Prawdziwie zainteresowany słowami Pana Jezusa jest tylko ten człowiek, który wie, że nie może żyć inaczej jak tylko na podstawie tego, co powiedział Pan. To jest coś, do czego Bóg nas od początku prowadzi i pokazuje, że nie możemy żyć bez Jego Słowa. Jezus Chrystus powiedział: „Nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym Słowem, które pochodzi z ust Pańskich”. I teraz jest tak ważne, aby to ubóstwo i potrzeba Królestwa Niebios były prawidłowo wykształtowane w nas. Śpiewamy „O jakże kocham Twój Najświętszy, Boże, Dom. Ten żywy Kościół z ludzkich dusz, zbawionych Twoją krwią”, a w naszym życiowym doświadczeniu możemy zobaczyć, czy to wszystko tak wygląda, czy prawdziwie kocham Kościół i ludzi, których Sobie Bóg wybrał. Jakże często nie podobają się nam ludzie, którzy należą do Kościoła. Tak często jesteśmy zniechęceni ich obrazem, ich sposobem poruszania się. Kto może sprawić, abym kochał tych, których Bóg Sobie powołał i wybrał? Kto może sprawić, abym położył za nich życie swoje i był szczęśliwy, gdy mogę im służyć? Tylko Pan! Widzę wielką potrzebę ubogacenia w Chrystusie, bo stawiany jest przed nami wspaniały obraz Kościoła, który jest czysty, święty, nieskalany. Obraz Kościoła budującego siebie nawzajem w Dom Duchowy, w którym może mieszkać Bóg. Widzimy także obraz różniący się od tego, który jest według woli Bożej. Jakże często niezbyt wyraźnie widzimy to, co Bóg Ojciec ma w Swoim sercu i co wyraził w Jezusie Chrystusie, kiedy wydał Go za nas na śmierć krzyżową, abyśmy dzięki Jego śmierci zostali wydobyci spośród ciemności i żyli dla Boga. Jakże często jeszcze łączymy to z jakimiś swoimi rozkoszami, z jakimiś może często pielęgnowanymi gdzieś w zakamarkach cielesnego serca pragnieniami szczęśliwego życia. Bóg chce nas napełniać wielką potrzebą Chrystusa. Tu nie ma miejsca na połowiczność, bo kiedy tylko odwracamy się od Jezusa do świata, okazuje się, że ponownie potrafimy sobie sami poradzić tak jak dawniej przed nawróceniem. Robimy to całkiem dobrze, ale jednej rzeczy na pewno nie będziemy potrafili sami zrobić - nie będziemy mogli wejść dzięki temu do wieczności. To, co sami zrobimy jest niewystarczające dla Ojca. W Chrystusie jest przygotowana dla nas Boża miłość. Kiedy doświadczamy pociągnięcia nas przez Boga do Chrystusa, możemy powiedzieć: widzę, że jest we mnie przeszkoda i ta przeszkoda służy ku temu, abym naprawdę potrzebował Pana. Wiedząc, że On jest, mogę przyjść do Niego z każdą rzeczą. Problemem jest to, że gdzieś w nas tkwi blokada. Bóg chce, abyśmy ją pokonali, nie usuwa jej tak sobie, nie. On chce, abyśmy tę blokadę pokonali osobiście, abyśmy przebili się przez te wszystkie rzeczy, dlatego ich nie usuwa. On chce, abyśmy wiedząc, że On jest i czeka na nas, przebili się przez wszystkie wrogie szeregi i doszli do Niego. On chce wykształcić w nas rzeczywistych ludzi, którzy nie patrzą na to, co czują, ale wiedzą, że On jest i chcą do Niego dotrzeć w każdej modlitwie. Chcą czytać Jego Słowo i chcą naprawdę poznawać Go takim jakim On jest, aby mogli zwyciężać każde kłamstwo. Chcą pokonywać to wszystko wiedząc, że Bóg powiedział do nich Słowo, i na tym Słowie chcą oprzeć całe swoje podejście do Niego i nie dają sobie włożyć do serca ani do umysłu żadnego innego słowa, które by było słowem zastępczym. Bóg tego chce od nas, lecz zobaczcie jak my często jesteśmy leniwi i korzystamy z tego co podsyła nam nauczyciel ciemności. Obraz Boży w Chrystusie jest taki - miłujmy siebie nawzajem. Obraz ciemności w cielesności jest taki - jakoś tam musicie ze sobą wytrzymać. I człowiek chce na siłę wytrzymać „jakoś tam” i nie może, bo to nie jest bliskie sercu Bożemu. U Boga jest nadal aktualne - miłujcie siebie nawzajem. My wszyscy wiemy, że jest to dobre i miłe w oczach Boga, lecz widzimy, jakie jest tego wykonanie. Dlaczego człowiek sam w sobie czuje się wystarczająco dobry, a nie patrzy śmiało ku górze, aby wyraźnie widzieć całe zaopatrzenie, które jest w Chrystusie? To ufne i wierne patrzenie ku górze jest tym, do czego Bóg chce nas pobudzać każdego dnia, aby nadawać nam odpowiedni rytm biegu wiary do wieczności z Nim.

Bóg nam nie pozwoli pozostać w pozycji samowystarczalności. Z powodu miłości będzie nas osaczał, aż nauczy nas naprawdę patrzeć ku Niemu i nie zwracać uwagi na podszepty złego, ale zawsze całym sercem wzywać Jego Imienia. Bóg chce, abyśmy nieustannie zmierzali prosto w kierunku nieba, będąc gotowymi rzeczywiście tam dotrzeć z wiarą i z ufnością w każde Słowo, które do nas powiedział. Nie możemy pozwolić na usunięcie Słowa Bożego ze swego serca, na zastąpienie pewności niepewnością: „nie wiem czy Bóg będzie mnie chciał wysłuchać, nie wiem czy to w ogóle warto, bo może Bóg nie zechce”, ale mamy pozostać w Bożej pozycji: Pan chce! Pan chce, żebyśmy wypełniali Jego przykazania, żebyśmy w Jego miejsce stali przed obliczem Ojca. Abyśmy w Imieniu Jego stając przed Bogiem wiedzieli, że jesteśmy jak sucha pustynia, dla której wody tryskające z Jego źródła są wystarczające, aby rodzić dla Niego owoc.

Bóg nie da się oszukać. On nie pozwoli nam przyjść do Siebie z jakimiś wątpliwościami, a później odejść z tym o co prosiliśmy. Dlatego doświadczamy braku odpowiedzi: nie ma, nie ma, nie ma..., aż poprosimy Go naprawdę w Duchu i w Prawdzie. Aż Go poprosimy pełni Ducha, który przyszedł wprowadzić nas w prawdę Słowa Bożego. Bóg czeka, aż poprosimy Go w Duchowym wymiarze, jak ci, którzy wiedzą, że słucha nas Wszechmogący Bóg. Jak ci, którzy wiedzą, że przychodzą do miejsca świętego świętych w Imieniu Jezusa Chrystusa. Bóg chce, żebyśmy przychodzili do Niego i składali przed Nim ofiary czyste, święte i nieskalane jako Jego synowie i córki - nowe stworzenie w Jezusie Chrystusie oczyszczone z wszystkich swoich starych rzeczy. Bóg chce to osiągnąć w nas. On nie przestanie działać w tym kierunku, bo On nas kocha i chce nas mieć prawdziwie podobnych do Swojego Syna Jezusa Chrystusa. Bóg daje nam doświadczać jak wielką okazał nam łaskę, że możemy przyjść do tego najświętszego miejsca, prosić i dziękować Mu za wszystko w Imieniu Jezusa. Bóg chce nam dać taką odwagę, żebyśmy byli gotowi prosić go o wszystko w czym On nas postawił już w Jezusie Chrystusie i chce, abyśmy dzisiaj przez wiarę wytrwale do tego dążyli. On chce, aby nie było w nas żadnego zwątpienia, niepewności, abyśmy byli gotowi chwytać się Słów Jego, trzymać się ich mocno, i czynić to, co On zechce.