Jan 14:23

Słowo pisane

Wyjście poza obóz – rozdział 3 – część 3

Dawid karcił, gromił swoich żołnierzy za to, że chcieli mu podpowiedzieć coś, co nie jest zgodne z wolą Bożą. Później jeszcze drugi raz Saul był w rękach Dawida, kiedy Bóg sprawił, że wszyscy zasnęli, a Dawid wziął włócznię i garniec z wodą stojący u głowy Saula. I wtedy Dawid krzyczał na dowódcę wojsk Saula: „Jak pilnowałeś pomazańca?! Powinno się was wszystkich zabić za to, że nie pilnujecie pomazańca!”. I Saul mógł znowu zobaczyć, że Dawid nie chce go zabić. Dawid powiedział, że Bóg da mu to co obiecał jak przyjdzie czas. Dawid czekał cierpliwie, nie szukał starcia, lecz uciekał od niego.

I tak w niejednym doświadczeniu możemy zobaczyć prawowierne serce Dawida i patrzeć na nasze nowe serca, w których Bóg chce mieć to, co jest bliskie Jego sercu. Jak On to może uczynić? Jak On to może sprawić? Wychodzisz na pohańbienie, doznajesz tego, że odtąd każda twoja walka to nie Boża walka. Musisz się nauczyć przy twoim Panu wyciągać oręż tylko wtedy, kiedy On ci każe. To jest ważne dla nas, aby otwierać usta wtedy, kiedy Pan chce i mówić tylko Słowo Pana. Czy jesteśmy gotowi przebywać z Chrystusem według Jego Ducha i czekać aż przyjdzie Jego królestwo? Czy jesteśmy gotowi w tej służbie na pustyni znieść przy Nim wszystkie, nawet najtrudniejsze doświadczenia nie odpowiadając złem za zło?

Gdy Dawid szedł ze swymi wojownikami, by zemścić się na Nabalu za to, że nie okazał mu wdzięczności i nie chciał mu nic dać, mimo że on ochraniał jego pasterzy i jego stada - to szczęśliwie dla Dawida, Bóg posłał mu naprzeciw Abigail, żonę Nabala, która zatrzymała Dawida, prosząc go, aby nie walczył własnymi rękoma o siebie, ale żeby wytrwał przy tym, że pomsta należy do Pana, i że Pan odpłaca. I wtedy powiedział jej: „Zatrzymałaś mnie przed grzechem, bo właśnie szedłem uczynić to zło, a ty mnie powstrzymałaś”. Dobra jest porada kogoś, kto jest mądry i zna Pana, i który wie co jest bliskie sercu Bożemu. Ona wiedziała i zatrzymała Dawida przed złem, które miał zamiar wyrządzić. Będąc z Chrystusem nie możemy walczyć cielesnymi sposobami. Możemy narazić swoje życie tak jak ci trzej mężowie, kiedy Dawid był bardzo spragniony wody, narazili swoje życie wkraczając na tereny nieprzyjaciela, aby przynieść mu wody ze studni. Ale nie wolno nam toczyć własnych walk. Przy Chrystusie musimy nauczyć się jedności pośród doświadczeń na pustyni, kiedy czegoś nam brakuje i czegoś nie dostaje. Musimy nauczyć się wierności, wytrwałości, wspólnego modlenia do Pana i szukania Jego obecności. Czy chcemy? Czy Jego przywództwo jest nam miłe? Juda mówi, że wielu zaparło się Jego przywództwa i wróciło do świata. Czy przywództwo Jezusa jest miłe naszemu sercu? Wiemy, że tylko ci, którzy przy Nim wytrwają do końca w Duchu Chrystusowym, są zwycięzcami. Ci majążycie wieczne, którzy mają w swoich sercach piękno Jego niezakłóconej obecności. Można je szybko stracić, wystarczy tylko, że wyciągniesz swój własny oręż i zaczniesz toczyć własną bitwę, a stracisz to, co jest tak cenne w sercu wojska Bożego z powodu Jego obecności w nim - miłość i pokój, radość, życie dla Boga, składanie siebie Jemu jako oczyszczonego ze wszystkich starych rzeczy w Chrystusie. A gdy to stracisz, to wszystkie twoje nawet najpiękniej wyglądające rzeczy są beznadziejnie bezwartościowe dla Boga. Nic nie ma znaczenia, jeżeli nie potrafisz miłować miłością Bożą. Jeżeli nie potrafisz zwyciężać zła nienawiści dobrem miłości, to jesteś beznadziejny i wszystkie twoje nauki i sposoby nic nie dadzą ani tobie, ani innym, dopóki Bóg nie napełni twojego serca miłością. Każdy z nas to dobrze wie! Możesz być faryzeuszem z faryzeuszy znającym Biblię i cytować ją w każdym miejscu i jednocześnie być beznadziejnie martwym człowiekiem na obliczu ziemi. Albo możesz być człowiekiem, który znając Słowo, poznał przez nie Pana i wyszedł do Niego na Jego pohańbienie i przebywa w tym miejscu, gdzie nie walczy już własnym orężem, ale zwycięża zło świata dobrem Chrystusowym, i to jest błogosławieństwo żołnierzy Chrystusowych.

Zło dobrem zwyciężać! Któż to potrafi? Oni uczyli się przy Dawidzie zwyciężać zło dobrem. A później mogli zobaczyć jak Dawid został ustanowiony królem, po śmierci Saula. A co wtedy zrobił Dawid? Czy cieszył się? Człowiek, który przyniósł mu wieść o tym, a który dobił Saula - sam został zabity. Dawid nie udawał miłości. Saul już tego nie widział. Dawid mógł powiedzieć: „Nareszcie mój wróg wyeliminowany, masz tu parę złotych monet i ciesz się z tego bardzo”. Nie! On był prawdziwy i wszyscy wiedzieli o tym, że on nie udaje, że nie jest obłudnikiem. Kiedy jego przywódca Joab zabił Abnera, to co Dawid zrobił? Powiedział: „Teraz jestem słaby, ale niech w rodzie Joaba nigdy nie zabraknie kulejącego i ślepego, nic nie mam wspólnego z tym, co on zrobił”.

Kiedy mówił do jakiegokolwiek człowieka: „pokój tobie” - to znaczyło dla tego człowieka, że całe życie Dawida jest złożone przed nim i może on być pewnym, że Dawid nie będzie teraz już z nim walczył. Dawid był prawdziwy w tym co robił i mówił, a Bóg to widział i słyszał.

Prawdziwym w pełni we wszystkim jest nasz Chrystus Pan! Bóg to widział i słyszał na obliczu ziemi, i wypowiedziałświadectwo o Synu Swoim: „Oto Mój Syn umiłowany, w Którym mam upodobanie”. Bóg chce, abyśmy na tej ziemi byli tacy sami jak Jego Syn. Wyszliśmy jako potrzebujący Chrystusa, spragnieni i obciążeni. Doznaliśmy wielkiej łaski i miłosierdzia, że Bóg do nas przemówił przez Syna Swego Umiłowanego i do dzisiaj jest wierny temu, co powiedział.

Ludzie dzisiaj często tracą wiarę tylko dlatego, że nie chodzą w pohańbieniu Chrystusowym, lecz chodzą po obrzeżach obozu. Tracą wiarę, bo nie doznają tego działania we wspólnym jarzmie i pod wspólnym brzemieniem z Chrystusem. Gdy chodzisz w pohańbieniu z Chrystusem, będąc poza obozem z Nim, cały czas masz Go przed swymi oczami. Jak możesz stracić wiarę, skoro masz Pana przed swoimi oczami? Gdyby ludzie byli zaangażowani w to co Chrystusowe, nie traciliby wiary. Ile już na pustyni doznałeś przeżyć Chrystusowych? Czy słyszałeś już głos Pana? Czy spotkałeś się z Jego działaniem w swoim życiu? Jeżeli tak, to dlaczego wracasz do obozu? Tam Go nie ma. On będzie zawsze dla nas poza obozem, aż królestwo Jego będzie utworzone i On zasiądzie w nim jako Król. A więc bądźmy tam i nie szukajmy z powrotem w świecie czegoś, czego tam nie znajdziemy. Dobrze jest być z Panem i doznawać Jego chwały. Mój umysł był beznadziejny bez Niego, ale On zatroszczył się o mój umysł. Każdego dnia w moim umyśle są Jego myśli. Wiecie co to znaczy? Bóg czyni Swoje dzieło w Swoim ludzie, który zgodnie z Jego wolą przebywa każdego dnia poza obozem, w Chrystusie. Mogę wtedy myśleć jak On myśli, będąc świętym, każdego dnia świętym przez ofiarę Jego Baranka, a mając serce, w którym jest wiara w Jezusa i Jego Słowa, święte, czyste serce, będę mógł wiecznie oglądać Boga. To jest cudowne, że On może uczynić co zechce. Kiedy mam tę wiarę poza obozem, że On wszystko może, to polegam na Nim, nie na sobie. Jezus Chrystus, że tak powiem: nasz „Dawid” z rodu Dawidowego - jak pisze Paweł do Tymoteusza: „Pamiętaj, że Jezus Chrystus jest z rodu Dawidowego” - jest dla nas dobrym wzorem tego, jak żyć przed obliczem Boga. A my często zastanawiamy się pozostając w obozie i rozważamy sobie, jak naśladować Chrystusa? A przecież wiadomo nam, że mamy wyjść poza obóz, bo poza nim jest już przygotowane miejsce doświadczeń dla wszystkich poznających Pana, Jego naśladowców, nie mających już czasu na niepraktyczne rozważania o naśladowaniu Pana naszego Jezusa Chrystusa. Tam jest życie, tam jest przebywanie z Ojcem, tam jest radość i szczęście, tam są znaki i cuda, tam też jest głód i chłód i ręce związane do tyłu, chociaż wróg tak blisko i można byłoby oddać mu za całe zło, które nam uczynił. Wiecie jak to wygląda, gdy ktoś ci wyrządził krzywdę, a ty nie możesz mu się odgryźć, aż nareszcie nadarza się okazja - właśnie potknął się przed chwilą, możesz się uśmiechnąć i powiedzieć: „Jaka łamaga!”, albo możesz podtrzymać go, a jeśli upadł, pomóc mu wstać. Dałby Bóg, abyśmy wszyscy myśleli tak jak Chrystus i abyśmy wszyscy mieli jedno święte pragnienie - przebywać z Nim nieustannie i żyć dla Niego. Wtedy będziemy prawdziwymi żołnierzami, którzy chcą się prawdziwie podobać swojemu Wodzowi, i którzy tylko to zachowują w sercu, co jest bliskie Jemu. A to jest możliwe, gdy trwamy w społeczności z Nim i to jest dla nas cudowne!