Jan 14:23

Słowo pisane

Wyjście poza obóz – rozdział 2 – część 8

Wiele zła uczyniła ta ciemna uczuciowość. Wielu ludziom nie pozwala dzisiaj normalnie funkcjonować w Kościele, bo stale mają problem z tym przychodzeniem do Boga, bo oceniają swoją relację na zasadzie uczuciowości, nie na zasadzie krzyża. Walczą, szarpią się, stale myślą tylko o sobie, stale potrzebują pomocy, biegają od jednego nauczyciela do drugiego (biada nauczycielom, którzy to wykorzystują, aby uzależniać od siebie te zastraszone owce Chrystusowe; zdadzą oni sprawę za to przed Bogiem), z jednej konferencji na drugą, licząc, że znajdzie się tam ktoś, kto im pomoże, aby mieli w końcu tę swoją miłość, radość i spokój. Droga owco Chrystusowa, mówię ci: pozostaw napełnianie cię nowymi uczuciami Temu do Którego to zadanie należy i wytrwaj w tej pełnej zależności od Jego postępowania z tobą w sferze twoich nowych uczuć, aż do końca twojej pielgrzymki. Dopiero wtedy będziesz spokojna, gdy wytrwasz w wierze w Niego, z ufnością zawierzając Mu każdy swój nowy dzień. Napisano przecież: „Nie troszczcie się o nic”. Jeżeli trzeba, to przeczytaj to i tysiąc razy, aż dotrze to do ciebie w Duchu Prawdy, a następnie przyjmij drogę rozwiązującą każdy twój problem: „ale we wszystkim w modlitwie i błaganiach z dziękczynieniem powierzcie prośby wasze Bogu”. Powierzyć Bogu wszystko, co mi przeszkadza mieć społeczność z Nim, i to, co służy tej społeczności, to jest nasze zadanie. Bożym zadaniem jest wykonać to, o co Go proszę według Jego woli. Tutaj widzimy wyraźnie miejsce tylko dla wiary, bo kto wierzy, ten otrzyma odpowiedź. Pamiętaj: wiara nie ma nic wspólnego z uczuciami, a więc nie czekaj na żadne uczucia w modlitwie. Jeżeli przyjdą uczucia - chwała Bogu, jeżeli nie będzie żadnych uczuć i wstaniesz od modlitwy - chwała Bogu, znaczy to, że twój stan jeszcze nie potrzebuje specjalnego lekarstwa. Wiara wystarcza, abyś poddał się Jemu we wszystkim, wiedząc, że to On jest naszym Zbawicielem i to On określa sposób docierania do nas ze wszystkim, czego potrzebujemy na drodze zbawienia. Sami siebie nie jesteśmy w stanie zbawić, to dla nas rzecz oczywista. Bóg jest dobry i obiecuje ci Swój pokój, gdy zostawisz wszystko Jego Synowi i Duchowi Jego Świętemu: „A pokój Boży, który przewyższa wszelki rozum, strzec będzie serc waszych i myśli waszych w Chrystusie Jezusie”. To jest odpowiedź Boga: „Mój pokój, wierz Mi, dałem ci już w Chrystusie Jezusie, gdy wzbudziłem Go z martwych”. A teraz czekaj cierpliwie nie poddając siężadnym zwątpieniom, oskarżeniom, zastraszeniom, gdyż my, którzy uwierzyliśmy w Jezusa Chrystusa wiemy, że przez wiarę i cierpliwość dziedziczymy obietnice Boże. Pokój z Bogiem mamy wszyscy przez wiarę w Jezusie Chrystusie, ale napełnianie nas tym, co z nieba jeszcze trwa; tylko nie zmarnujmy czasu w niedowiarstwie, ale przez wiarę i cierpliwość odbierajmy z Bożego Ducha dane nam w Chrystusie Boże obietnice.

Słowo Jezusa mówi nam o mocy krzyża, na którym został spłacony nasz dług, abyśmy dzisiaj byli już pojednani z Ojcem, Który Jest Miłością. Wiecie, że dzieci, które mają problem z przyjęciem miłości rodziców, stale przychodzą i patrzą czy nadal są kochane, ale dzieci, które są pewne ich miłości, traktują ich normalnie, zawsze mogą się przytulić, uśmiechnąć, bo są pewne ich miłości. Musimy zbadać swoje serce, czy my jesteśmy pewni miłości Ojca, że Bóg to czyni dla nas z miłości, bo taki jest Bóg. Czytamy: „Bóg jest miłością”. Naprawdę oceniajmy to wszystko według tego Kim Jest nasz Bóg. Najczęściej pierwsze podszepty, jakie słyszysz wewnątrz siebie, to są podszepty zewnętrznego ciała, które bazuje głównie na tym, co widzi, słyszy i czuje. Do tego często przyłącza się diabeł, próbując za pomocą zmysłów ciała, które są nam potrzebne do życia fizycznego, przedostać się do życia duchowego i zmienić nastawienie w kierunku Boga z duchowego na zmysłowe. Nie słuchajmy w sprawach Bożych, ani ciała, ani diabła. Apostoł Paweł napisał, że nakierowany przez Boga w Chrystusie ku sprawom Bożym, „ani przez chwilę nie radził się ciała i krwi”. Dobrym Doradcą dla nas jest Duch Święty, Jego głosu słuchajmy i czytajmy, co On zgromadził dla nas w Biblii, bo niczego innego i nowego nam nie powie, jak tylko to, co już zostało powiedziane. Ale to właśnie dzięki Duchowi Świętemu te wszystkie Boże prawdy zawarte w Biblii, mogą się przed nami otwierać jak najwspanialszy skarbiec.

Duch Święty zawsze nas przekonuje o tym, że co Bóg zaczął to i Bóg dokończy. Bóg rozpoczął Swoją pracę nad nami jak Garncarz, który wykształca nas na naczynia szlachetne. Wiemy, że przecież nie możemy zostać z głupotą i być naczyniami szlachetnymi, nie możemy pozostać ze złośliwością i być naczyniami szlachetnymi, nie możemy pozostać z obrażaniem się na kogoś i być naczyniami szlachetnymi przeznaczonymi do celów zaszczytnych. Dlatego Bóg musi nas z tego oczyścić, aby wykształcić nas na podobieństwo Syna Swego. Czy my dajemy pełną wiarę, że On jest Garncarzem, który wie co robi? Czy wierzymy Bogu, który ulepił nas z prochu? Zobaczmy jak dobrze nas ulepił, jak funkcjonujemy, możemy się ruszać, chodzić po tej ziemi, myśleć, itd.; bardzo dobrze to zrobił. To czy przez ofiarę Jezusa, uczyniwszy nas doskonałymi, nie doprowadzi nas do doskonałości, którą już osiągnął dla nas w Synu Swoim? Postawił przed oczami wiary naszej obraz tego, co On może według tego ciała uczynić, gdy Jezus przez cierpienia doszedł do doskonałości, ulegając Ojcu we wszystkim, będąc w takim samym ciele, w jakim i my jesteśmy. Bóg może według Ducha uczynić, abyśmy byli doskonali, bo wierzymy w Jezusa, Który jako pierwszy przeszedł przez to doświadczenie, abyśmy i my z ufnością poddali się Bogu w Nim.

Wiecie, że w Jezusie Chrystusie przybitym do krzyża chciano wywołać ludzkie uczucia. Mówili Mu: „Zejdź, a uwierzymy w ciebie”. Wcześniej, kiedy szedł z krzyżem, płakały nad Nim niewiasty, lecz Pan powiedział im: „Płaczcie nad sobą, nie nade Mną”, i nie pozwolił nikomu użalać się nad Sobą. Gdy my już jesteśmy pewni krzyża, też nie pozwolimy nikomu użalać się nad sobą, bo wiemy że krzyż jest dla nas mocą Boga, okazaną wszystkim potrzebującym zbawienia. Niech Pan nas tak prowadzi.

To jest czymś bardzo ważnym dla nas, ale także miejmy pełnąświadomość tego, jaki ból odczuwa każdy przyjmujący swój krzyż z krzyża Chrystusowego. Dlatego też, kiedy krzyż dotyka kogoś i sprawia mu ból oddzielania go od cielesnych powiązań z tym światem, w którym dotychczas żył, to nie śmiej się z tego człowieka, gdy jest mu trudno. Kiedy widzisz i rozpoznajesz, że on właśnie przyjmuje krzyż, to módl się za nim i umiej znieść pewne rzeczy, które z tego wynikają. Miej tę umiejętność, bo sam wiesz, co znaczy krzyż dla ciebie, tutaj sobie pomóżmy nawzajem, miłością przykryjmy te rzeczy, które normalnie człowiek cielesny wystawia w obmowie na zewnątrz.

Myślę, że jesteśmy w tak ważnym temacie, że ani jedno słowo nie umknęło waszej uwadze, gdyż krzyż dotyka nas wszystkich, zmierzających ku wieczności z Bogiem. My wiemy, że Bóg przygotował wieczność z Sobą dla wszystkich Swoich dzieci. Słowo Boże mówi nam, że mamy w swoich nowych sercach zapisaną wieczność w wiecznym Przymierzu. Pan Jezus pierwszy dał nam obraz uniżenia, a z powodu tego, że uniżył Się przed Bogiem, został wywyższony. Czy my jesteśmy gotowi w Duchu Chrystusowym uniżyć się przed Bogiem, żeby On nas wywyższył czasu Swego? Czy jesteśmy gotowi przyjąć z Jego ręki te wszystkie potrzebne nam doświadczenia, żeby On nas wywyższył? Pan przyjął wszystko z ręki Ojca i wołał do Boga, a ze względu na bogobojność został wysłuchany. My wiemy, że nie możemy tak lekko przejść tej pielgrzymki, my wiemy, że jest to droga wąska i trudna, i że niewielu ludzi na niej się ostoi. Wielu niestety ucieka z tej drogi, a to jest największą głupotą tych, którzy uwierzyli, bo uciekają ku straszniejszej rzeczy, od której należy z całą wdzięcznością z powodu otworzonej przez ukrzyżowane ciało Chrystusa drogi, uciekać do Boga. Jakże wielu tego nie widzi i uznaje krzyż Chrystusowy za nic ważnego, i myśli sobie, że przez to odwrócenie oczu od krzyża unikną doświadczeń tutaj w życiu, a później jakoś przemycą się do wieczności. Ale człowiek, który jest tego pewien, że ukrzyżowane ciało Chrystusowe jest tą wąską i jedyną drogą powrotu do Ojca, ten człowiek chociaż nie wiem jak wielkie doświadczenie by przechodził, będzie wzywał imienia Pańskiego, wiedząc, że Pan wstawia się za nim i współczuje mu w tych doświadczeniach, bo gdyby one nie były trudne, Pan by mu nie współczuł, prawdziwe po Bożemu nie współczuł, obiecując zarazem Swoją pomoc i niosąc ją w stosownym czasie. Pan obiecał, że ujmuje się za potomstwem Abrahama, ojca wiary naszej, a że Sam przeszedł przez cierpienia i próby, może dopomóc tym, którzy przez próby przechodzą. (...) Przystąpmy tedy z ufną odwagą do tronu łaski, abyśmy dostąpili miłosierdzia i znaleźli łaskę ku pomocy w stosownej porze (...), gdyż On może zbawić na zawsze tych, którzy przez Niego przystępują do Boga, bo żyje zawsze, aby się wstawiać za nimi”.