Jan 14:23

Słowo pisane

Jakie znaczenie dla nas ma śmierć Pana Jezusa – część 13

Jeszcze List do Galacjan 3,23-25:

Zanim zaś przyszła wiara, byliśmy wspólnie zamknięci i trzymani pod strażą zakonu, dopóki wiara nie została objawiona.” 3, 23.

Co to znaczy: "wiara nie została objawiona?" Przecież oni wierzyli. Przecież bohaterowie wiary wierzyli. Przez wiarę zrobili to, przez wiarę zrobili tamto. I raptem Paweł pisze, że wszyscy byli zamknięci, trzymani pod strażą zakonu, dopóki wiara nie została objawiona. Która to wiara? Wiara Jezusa! Doskonała wiara nie została jeszcze ujawniona, i oni nie widzieli jak doskonała wiara żyje na ziemi, ale gdy zostało ujawnione jak doskonała wiara żyje na ziemi, w tym momencie Paweł pisze:

Tak więc zakon był naszym przewodnikiem do Chrystusa, abyśmy z wiary zostali usprawiedliwieni.” 2,24.

Z tej wiary Chrystusa usprawiedliwieni. Niech wiara Jezusa będzie w nas. To jest ta równie wartościowa wiara, o której pisze Piotr, którą dostaliśmy darmo od Boga - wiarę Jego Syna. To jest to co pozwala nam sięgać nieba. Nie nasza wyrobiona wiara, ona ma jakiś pułap, ale wiara Jezusa sięga wszystkiego co ma Ojciec dla mnie i dla ciebie. Z tą wiarą też stajemy przed Boskim obliczem, spodziewając się Jego działania, Jego pomocy, Jego prowadzenia, Jego też wprowadzenia do wieczności z Nim w to piękne miejsce gdzie będziemy zawsze z Bogiem, całą wieczność.

Piękno nowego człowieczeństwa. Zostawmy wszystko co stare, bo to jest bez sensu. Nie próbujmy zmieniać człowieka, używając ludzkich metod, bo zaangażujemy się w to w zły sposób i będziemy grzeszyć własnymi emocjami. Niech zmienia go, czy ją Bóg. To Bóg, to Boże dzieło. O to stoczyła się wielka bitwa i została wygrana. Niech Bóg zmienia człowieka. Oczywiście mamy napominać się, ale tam nie ma być nas. Nie nasze "ja" ma być w tym, to ma być Chrystus. Paweł mówi, że przez łagodność Baranka, przez to kim jest Jezus. To jest najważniejsze. Bo jeśli my zaangażujemy się emocjonalnie, wtedy zaczniemy grzeszyć, bo my potrafimy grzeszyć, kiedy jesteśmy emocjonalni. Musimy być spokojni jak Chrystus, ponieważ to Chrystus żyje w nas, a nie my. To jest piękne, to jest zbawcze, dla nas ratujące. Wtedy inaczej podchodzimy do każdej sprawy. Wiemy, że to jest sprawa Chrystusa, wiemy, że chodzi o czystość, o świętość, o wspaniałość, ale również zdajemy sobie sprawę, że to jest Jego sprawa. Jeśli my zaangażujemy się, to ta sprawa może nas powalić i doprowadzić do rozbicia. Ale nie Jezusa, bo On za to umarł na krzyżu, aby pomóc człowiekowi, aby człowiek został wyrwany z tego w czym żyje.

A więc piękno nowego człowieka przewyższa piękno starego człowieczeństwa. Chociaż piękna świątynia, lecz Pan mówi: "kamień na kamieniu nie zostanie". Piękne święta - koniec. Wszystko koniec. Nowy człowiek nie potrzebuje już tego. Ma wszystko w Chrystusie. Całą wspaniałość w Chrystusie, najlepszy pokarm w Jezusie, najwspanialsze piękno w Chrystusie. Wszystko ma już w Chrystusie. I chwała Bogu za to, że właśnie śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa uczyniły to na ziemi. Jeśli pominie się śmierć, wtedy człowiek ma chaos w myśleniu. Można pociągnąć go w lewo, w prawo. Ale jak człowiek widzi śmierć, to mówi: "koniec, tam skończyło się wszystko." Bóg rozpoczął wszystko od nowa w Swoim Synu, całkowicie od nowa. Dlatego już nawet Chrystusa nie znamy według ciała. Stała się rzecz nowa. I to jest opisane punkt po punkcie w tej Biblii po to byśmy mogli pojąć to i zrozumieć, że to jest Boża sprawa. Powinniśmy być bardzo szczęśliwymi ludźmi, dlatego Paweł pisał, że Królestwo Boże to nie pokarm i napój, ale sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym. Kto to czyni podoba się Bogu i ludziom.

Powinniśmy być szczęśliwi z powodu Boga. Nawet wtedy, gdy mamy kłopoty z cielesnością w Kościele, z ludźmi, którzy nie akceptują ofiary Jezusa tak jak akceptuje ją Ojciec, którzy próbują nadal po swojemu udowodnić Ojcu, że nie są najgorszymi ludźmi. To jest totalna pycha, jeśli człowiek chce udowodnić Bogu, że nie jest złym człowiekiem, skoro Bóg dobrze wie jakimi ludźmi jesteśmy i skazał nas na śmierć. Po co próbować coś, o czym Bóg już zadecydował. Nie nadawaliśmy się na bycie z Bogiem, skazał nas na śmierć. Teraz w Chrystusie możemy mieć ufność, możemy przychodzić przed Ojcowskie oblicze, cieszyć się nawzajem Ojcem, nie zwalczając się, bo diabeł się tylko z tego cieszy, ale pomagając sobie nawzajem w tym, oczyszczając się od tych wszystkich złych rzeczy w prawidłowy Boży sposób, aby Ojciec był uwielbiony w nas i pośród nas. Jezus pokazywał jak to robić. Ktoś powie, że tam nie było litości - jeden grzech i napomnienie, dalej trwanie w grzechu, drugie napomnienie i dalej trwanie w grzechu, trzecie napomnienie i eliminacja z powodu braku upamiętania. Tam nie było litości. A może była o wiele większa niż nasza ludzka, gdzie naprodukowaliśmy już tylu zwiedzionych chrześcijan przez podchodzenie do grzechu z pobłażliwością, zgubionych w różnych rzeczach, bo myślących, że mogą żyć w swoich grzechach, chociaż mienią się chrześcijanami. Ilu nauczycieli żyje w swoich grzechach i mówią: "nie patrz na mnie, nie patrz na mnie, patrz na Chrystusa, tylko na Chrystusa patrz." A Paweł mówi: "patrz na mnie, bo ja patrzę na Jezusa." Słowo Boże jest wystarczające, żeby zakończyć nasze "ja" i aby rozpocząć życie Jezusa w nas. Jeśli Bóg rzekł, to tak musi się stać. Wszystko dzieje się przez wiarę.