Jan 14:23

Słowo pisane

Skierujmy do góry nasz wzrok – część 6

Wiecie, mąż może być pewien, że żona nie zdradzi go, dopóki ona kocha swojego męża, ale z chwilą, kiedy przestaje kochać go, może okazać się, że może go zdradzić. Jeśli chrześcijanin przestaje kochać Jezusa, może okazać się, że on zdradzi Jezusa. Dla czego? Na przykład dla jakiejś lepszej funkcji w pracy, ale trzeba tylko troszeczkę skłamać, dla jakiejś rzeczy. To jest zdrada. Ale, kto kocha Jezusa, nie ma to dla niego żadnego znaczenia i nie wejdzie w żaden układ, który staje przeciwko jego Oblubieńcowi, dlatego, że kocha Go. Miłość jest argumentem w codziennym życiu, dlatego też miłość pozwala nam być ze sobą. Nie jesteśmy doskonałymi ludźmi i nadal mamy pewne fizyczne ułomności i gdyby nie Chrystus i Jego miłość do Kościoła, ciężko byłoby myśleć sobie, że możemy dostać się tam wspólnie razem.

Czasami jest tak: wchodzi kobieta i nie jest pewna, czy ten mężczyzna kocha ją i tak dziwnie patrzy w jego kierunku. Tak często ludzie wierzący patrzą w kierunku Jezusa, jakby byli niepewni Jego miłości, a Jezus mówi, że On do końca umiłował nas. Pan jest pełen miłości do swojego Kościoła i dlatego dziwnie to wygląda, kiedy oblubienica przychodzi niepewna miłości swego Oblubieńca. Paweł mówi: „kiedy jestem sam na sam z Nim, jestem zachwycony moim Jezusem, bardzo zachwycony. Ale kiedy jestem z wami, to chcę być przy trzeźwości, żeby mówić wam o moim Umiłowanym, bo gdybym zachwycił się, to byście nie wiedzieli co ja mówię wam.”

Paweł wiedział, że musi być dla tych ludzi trzeźwy, żeby móc mówić im o tym Jezusie zgodnie z tym, jak oni mogą słuchać go. Gdyby widzieli, jak Paweł cieszy się swoim Chrystusem, pomyśleli by, że oszalał. To był człowiek zakochany w Chrystusie. I nam dzisiaj potrzeba jest miłości do Jezusa, miłości, która pozwoli nam być rozpalonymi, nawet w tych dniach, kiedy wszystko stygnie: cudzołóstwa w Kościele, odstępstwa. Żyjemy w czasach stygnięcia ludzi, którzy wcześniej byli zapaleni dla Pana. I to stygnięcie próbuje zgarniać nas. A my musimy dodawać sobie siły i otuchy poprzez Chrystusa, błogosławić się nawzajem, modlić się, wspierać się.

Kiedy patrzymy na Hebrajczyków, to nie są ludzie, którzy na ten czas są prawdziwie chrześcijanami. Są zagubieni i Paweł pisząc ten list, chce wydostać ich z tego zagubienia. Sam tego doświadczam bardzo mocno i w tej chwili, że ta walka toczy się o moje i twoje wnętrze. Co tam będzie? Czy będzie Chrystus, czy pieniądze, zarobki i jakieś inne doświadczenia? Naszego rozpalenia najbardziej chce Chrystus.

Wiecie, jedyny prawdziwy mężczyzna jakiego znamy, to jest Chrystus. Wszystko inne, to nie są mężczyźni. Poza Chrystusem nie ma mężczyzny. To jest jedyny prawdziwy mężczyzna od początku do końca, całkowicie prawdziwy. Dlatego pokochać takiego mężczyznę jest przywilejem dla nas, Kościoła. Poznawać Go i opowiadać sobie nawzajem o cudownych cechach naszego Oblubieńca. Zobaczcie jak brakuje w Kościele rozmów, które czczą, uwielbiają Jezusa, cieszą się Jego wspaniałością, które mówią, jak cudowny jest Ten, który siedzi po prawicy Ojca.

Nieraz myślę, że chciałbym widzieć Go. Opowiadałem wam już, jak kiedyś, po pewnych doświadczeniach przyszedł do mnie w nocy Jezus i był całą noc ze mną, bez słowa. Wtedy było mi tak dobrze z Jezusem i wtedy On przekazał mi bez słowa, że cała wieczność taka będzie z Nim. Kiedy słyszę ludzi mówiących, że po śmierci będziemy podróżować po gwiazdach, zwiedzać te wielkie przestrzenie, myślę: „o, ludzie, nie wiecie, co mówicie, to nie jest biuro podróży”. To jest , kiedy wchodzisz w obecność Bożą, wchodzisz w obecność miłości i nigdy nie będziesz niczego innego pragnął. Będziesz już całkowicie zaspokojony. Jeśli jestem z Bogiem, już bez tego ciała i z Nim będę, cała wieczność jest odpowiednią ilością czasu, żeby być z Nim. Z Nim jest tak dobrze. Jego sama obecność jest już wystarczająca. Przez tą noc, Pan dał mi tą lekcję – cała wieczność z Nim, wieczne szczęście. Nigdy nie będziemy wspominać tego, co było. Nigdy nie będziemy wracać myślą do przeszłości, ponieważ nie będzie tam miejsca dla przeszłości. Tak doskonałe jest to miejsce. I tak cudowny jest Pan.

Ale dzisiaj musimy iść przez wiarę i musimy patrzeć w Jego kierunku i oczekiwać, że On pomoże nam przejść. Taki obraz – stoi sobie piec i ma wszystko przygotowane, żeby grzać, ale musi być ktoś, kto wrzuci coś do tego pieca. Prawda? Jesteśmy jak ten piec, ale trzeba napalić w nas. Modlimy się, śpiewamy: „rozpal ogień, Panie w sercu moim już. Rozpal, żebym był użyteczny dla Twojej chwały, żeby Twoje ciepło mogło przeze mnie spłynąć.” To jest bitwa. Wróg, który szaleje i wie, że czasu ma niewiele, chce zamknąć tobie i mnie usta. Chce włożyć coś innego w usta, by mówić jakieś frazesy, ale nie uwielbienie Jezusa. „To tak głupio wygląda, kiedy jest się zakochanym w Jezusie. Z powodu tej ludzkości trzeba mówić to jakoś tak inaczej.” Jest taka jedna pieśń, pieśń apostoła Pawła: