Jan 14:23

Słowo pisane

Skierujmy do góry nasz wzrok – część 4

Dopiero w Chrystusie jesteśmy ożywieni do tego, co w górze. Musimy wołać do Pana, by nie być takim domem, do którego Pan tylko od czasu do czasu zawita. Musimy być jak dom, w którym Pan ma swój kominek, swoje siedzenie, swój stół. I Pan może z nami wieczerzać, ogrzać nas. Musimy być jak dom codziennie zamieszkały przez Jezusa, codziennie nagrzani w środku Jego obecnością.

Wiesz jaki jest dom, który stygnie, letnieje, nie ma już tego ciepła, powoli, coraz bardziej letni, coraz mniej zachwycenia Jezusem, a więcej religijnych zapewnień: „jestem chrześcijaninem”. A Pan mówi: „a Ja stoję i pukam, otworzysz mi?”. Człowiek myśli: „jak otworzyć drzwi?” Po prostu, powiedz Panu, On słyszy. Otwórz się na wspaniałość nieba. Nie wystarczy mieć kasę, nie wystarczy mieć znajomości, pozycję. To wszystko kończy się w grobie. Jest rok 1983 i 2030. I masz: urodził się w 1983, umarł w 2030. To jest data na nagrobku człowieka, urodził się i umarł. Ale czy on, ona poznali Jezusa? Czy ten Jezus spowodował w nich to, że umarli już za życia, by nowe życie prowadzić? Czy oddali Mu swoje życie? Kiedyś będąc na cmentarzu zobaczyłem na nagrobku tekst z Biblii, tam nie było „od, do”. To znaczy, że ten człowiek wierzył Jezusowi, że „jeśli będziesz zachowywał Słowo moje, śmierci nie ujrzysz na wieki.” Nie chciał powiedzieć, że żył „od, do”, gdyż w Jezusie dostał życie wieczne i chciał do końca zwiastować Jezusa i kazał na grobie napisać tekst, który miał dalej mówić o Jezusie Chrystusie. On już nie miał „od, do”, miał już wieczne życie, piękne, prawda?

I to jest właśnie nowe przymierze, to jest charakter chrześcijanina, on już nie chce mieć „do”. Czy ciebie interesuje, by pożyć sobie jeszcze z 50 lat, tak, np. do 2060 roku? Czasami słyszy się ludzi: „wszystko robię, by pożyć ze 100 lat”. A zrób wszystko, żebyś żył zawsze. Dlaczego zrezygnować z Jezusa dla 100 lat, na przykład? Ludzie chodzą po grobach i patrzą, że ktoś żył 120 lat. Prześcignął wszystkich i jaki stary umarł. Ale umarł.

Jeśli ty masz Jezusa, to masz życie wieczne, choćbyś i umarł, żyć będziesz, czyż nie jest to cudowne? Paweł mówi: „dowiedzieliście się o prawie, ale dowiedzcie się jeszcze o życiu. Zachwyćcie się Jezusem, bo ja jestem Nim zachwycony. Mam taki ogień, że nie mogę spać po nocach, pali mnie w środku, że żyję dla Jego chwały. Dzień i noc pracuję, dzień i noc modlę się.” Niewiadomo, kiedy apostoł spał, zawsze był zajęty. Jego wrogowie nie wiedzieli już co mają zrobić, bo nie mogli za nim nadążyć, aż w końcu przyszedł do ich siedziby. I jeszcze nie mogli zabić go. To, co mówiliśmy wcześniej, że właśnie tak wywyższony był ten sługa, że prawie wszyscy na ziemi chcieli zabić go. Niewielu chciało, żeby Paweł żył. Pamiętamy tych ludzi, którzy płakali, kiedy dowiedzieli się, że Paweł będzie narażony na więzy.

Ale ten sługa Boży pokazał nam, że można żyć, będąc napełniony Panem. Apostoł mówi: „chciałbym już umrzeć”. To było prawdziwe, to nie była fikcja. Paweł mówił: „dla mnie liczy się już tylko Chrystus i lepiej, bym umarł i odszedł już do swojego Pana, ale z powodu was, ponieważ brakuje wam jeszcze pewnej wiedzy, zostanę jeszcze i napiszę list do Hebrajczyków. Napiszę wam o mojej nadziei, którą mam w niebie, żebyście wiedzieli, że prawo jest prawem, a nadzieja jest nadzieją.”

Jeśli ktoś chce żyć według prawa, będzie musiał w końcu powiedzieć: „nie jestem sprawiedliwym człowiekiem, gdyż jestem grzesznikiem.” Ale jeśli ktoś żyje według nadziei, będzie mógł powiedzieć: „moją sprawiedliwością jest Jezus. Nie jestem doskonały, ale mam doskonałą Sprawiedliwość i to jest Chrystus. Człowiek, który doświadczył już tego, że swoim własnym życiem nie może powiedzieć: „Boże nadaję się do Twojej wieczności”, może powiedzieć, że uwierzył w Życie, które nadaje się do wieczności, które już jest po prawicy Boga, a tym Życiem jest Chrystus.

Dlatego Paweł był tak zafascynowany Jezusem, że jemu nikt nie mógł wybić z głowy Chrystusa. Przed Pawłem mogłeś postawić najlepsze egipskie powozy, najbardziej przystrojone, z najlepszymi końmi, a on na to spojrzałby tylko i powiedział: „cóż to jest wobec mojego Pana?!” Dzisiaj szatan stawia przed ludźmi coraz lepsze samochody, fantastyczne, super szybkie komputery i człowiek myśli, że złapał już nie wiadomo co. A Bóg mówi: „z prochu powstało i w proch się obróci”. Pośród tych wielu rzeczy człowiek musi widzieć, że Chrystus jest najważniejszy. I to chce Paweł powiedzieć.

Tak myślę, kiedy czytał Darek, że apostoł miał zawsze tylko jeden cel, żeby Chrystus był wywyższony w tych, którzy go słuchają. Paweł nie miał innego celu, on nie chciał być wywyższony wśród ludzi, chciał, żeby Jezus był wywyższony. Dlatego słowa apostoła Pawła są dla nas pewne. Ten, który szuka własnej chwały, nie może być Bożym sługą. Jezus powiedział: „Ja nie szukam własnej chwały, lecz Tego, który mnie posłał, dlatego możecie ufać mi”. Niech zachwyca nas Jezus!

Sam widzę, jak to jest potrzebne, by to serce biło dla Pana, żeby mieć pomysły dla Pana, wspaniałe przemyślenia dla Pana, żeby chodzić z Nim, przeżywać Jego Słowa, kosztować, jak dobry jest. Jak cudowny jest Ojciec, który dał nam takiego Zbawiciela!

Często widać w chrześcijaństwie jakby przesycenie Chrystusem. Już nie potrafią mówić o Panu, tylko jakieś zastępcze tematy pojawiają się, o Panu trochę, a potem o innych sprawach. Ale kiedy spotkałbyś apostoła Pawła na swojej drodze, on miałby do powiedzenia tak wiele o Panu. Gdyby tu był, opowiadałby ile Pan uczynił w jego życiu, jak z pysznego i dumnego człowieka uczynił pokornego i łagodnego sługę, jak Pan zmienił jego sposób myślenia, jak obrócił jego życie od zagłady do wieczności. To było dla Pawła najwspanialsze doświadczenie, jakie mogło spotkać człowieka na ziemi. Dlatego był on oddany Chrystusowi bez reszty i mówił: „mogę umrzeć, mogą mnie zabić, przelać moją krew, a ja i tak jestem szczęśliwym człowiekiem, mogą zrobić ze mną, co zechcą. Cokolwiek by nie uczynili, jestem szczęśliwym człowiekiem, bo jestem własnością Chrystusa”. Paweł wierzył w to, co mówił, to nie było tylko wydumane mówienie.

Rozumiecie? Jest kaznodzieja, mówi zza kazalnicy wspaniałe rzeczy, a kiedy schodzi z kazalnicy, patrzysz, a on siedzi kilkanaście godzin przed komputerem. Co ma jedno z drugim?! Albo ktoś inny; gra w czasie zgromadzenia na instrumencie, a zaraz po skończonym zgromadzeniu idzie oglądać mecz piłkarski. Co ma jedno z drugim wspólnego?! To znaczy, że ten człowiek nie miał serca do Pana. Człowieka, który ma serce do Pana, spotkasz i po zgromadzeniu z Panem. Nie potrzebuje świata, żeby odpocząć, nie potrzebuje odreagować po zgromadzeniach, nie potrzebuje uspokoić swego serca w sprawach tego świata, nie potrzebuje kupować sobie fajnych rzeczy, żeby pocieszyć się, on ma już wszystko.