Jan 14:23

Słowo pisane

Moc krzyża – część 5

 A więc Kościół również jest uzbrojony i może nie tylko bronić się, ale i też atakować. Oczywiście jest to atak Boży, a nie atak wroga, nie jest to napaść, jest to używanie Bożego oręża. Umarliśmy więc dla wszystkiego co jest złem, co jest grzechem, aby prowadzić piękne nowe życie. Chciałbym codziennie z wami takie życie prowadzić. Ludzie, którzy idą jedną drogą, przez ciało Jezusa Chrystusa, oczyszczeni krwią Baranka, nowe stworzenie, które razem jest w jednym ciele, które nie ma zamiaru uderzać się, ale ma zamiar budować się nawzajem na dom dla Boga. Jeżeli jest inaczej, to często jest tak, że to człowiek odwraca się od wspaniałości Chrystusa i zaczyna odpychać sobą innych, zaczyna żyć egoistycznie. Po iluś napomnieniach człowiek nadal nie zmienia się, nadal tak żyje. Człowiek nie widzi piękna, nie widzi po co Chrystus umarł, zaczyna tracić wzrok, słuch, siłę do życia.

Inaczej można powiedzieć, że żeby prawidłowo korzystać z prawa łaski, muszę dobrze korzystać z mocy krzyża. Bóg mi dał łaskę, abym żył dla Niego. A jak ja mam żyć, jeśli będę miał stale stare życie? To wolność nic mi nie pomoże, a można powiedzieć, że zaszkodzi mi wolność, bo wtedy będę jeszcze bardziej czuł się na siłach, żeby czynić zło, bo mi przecież Bóg dał wolność. Ale danie wolności nie służy ku temu, abyśmy grzeszyli. Danie wolności służy ukrzyżowanym, aby żyli dla Boga, pośród świata, dla Jego chwały.

A więc mamy to, że zostaliśmy oddzieleni od tego świata przez krzyż, aby dzisiaj być razem na nowych warunkach, jako bracia i siostry w Chrystusie, miłujący sie nawzajem, szczerzy i prawi wobec siebie. Nikt nikogo już nie oszukuje, nikt nie kombinuje, nikt nie jest zamknięty, nikt nie jest nadprogramowo otwarty, wszyscy są prawdziwi jak Chrystus. Piękne! Piękne. Sprawiajmy sobie zadowolenie razem, żyjąc dzięki Chrystusowi, żyjąc również pod sztandarem usprawiedliwienia, pod sztandarem wieczności. Piękne sztandary wojska Pana Jezusa Chrystusa - miłości, prawdomówności. Podnieśmy te sztandary; żyję w prawdomówności, żyję w wierności, żyję w miłości. Żyję w armii Pana, uderzam i zwyciężam, bo nie ma we mnie już tego, co było wcześniej. Mieszka we mnie Chrystus, krzyż wykonał swoje zadanie - umarłem, już nie żyję ja, lecz żyje we mnie Chrystus.

Nowe życie musi podobać się nam, musimy chcieć żyć w nowy sposób, musi nam smakować nowe życie, smakować Chrystus, który wstał z martwych i wstąpił do Ojca i siedzi po Jego prawicy. Doznawać jak mi smakuje to, co się Jemu podoba, czynić to z Niego teraz, z Jego chwały, z Jego Majestatu. Wstać i cieszyć się, że mogę żyć dla Niego.

Do kiedy będziemy musieli mieć tą śmierć na sobie? Do kiedy będziemy musieli mieć krzyż na sobie? Do końca, aż przyjdzie Pan. Dlaczego? Dlatego, że żyjemy w świecie zła. Jeśli pozwolono by nam odżyć, to od razu będziemy grzeszyć. Dlatego mamy być martwi, aby żył w nas Chrystus, On nie chce grzeszyć i nigdy nie chciał i nie będzie chciał grzeszyć. Krzyż obowiązuje każdego żołnierza Jezusa Chrystusa aż do powrotu Jezusa Chrystusa. Dlaczego aż do powrotu? Dlatego, że kiedy wróci Chrystus, dostaniemy nowe ciała, które nigdy już nie będą miały żadnej ochoty grzeszyć. Nigdy już tam tego nie będzie, nigdy już tego nie będzie w nowym ciele! One są doskonałe, doskonałe, mogące żyć całą wieczność z Bogiem. A więc już nie będzie potrzebna nam śmierć, krzyż i te rzeczy, ponieważ nie trzeba będzie już nas zatrzymywać, bo będziemy mogli żyć całkowicie z Bogiem. Na razie w doświadczeniu tego ciała doznajemy, że ono jeszcze oddziela nas i musimy mieć na sobie codziennie ten krzyż, aby stary płaszcz nie wrócił na nas, abyśmy chodzili przyobleczeni w Jezusa Chrystusa.

A więc, jeślibyśmy mieli teraz codziennie narzekać: "wiesz bracie, tak straszne jest dźwigać ten krzyż, itd.", to byłoby to napisane w Biblii: "słuchajcie, narzekajcie, narzekajcie przed Bogiem". Nie! Tego nie ma w Biblii i nie będzie. Kiedy umarliśmy, przestajemy się już my odzywać, zaczyna odzywać się w nas Chrystus. Musimy pamiętać o tej ważnej rzeczy - nie mogę być w dwóch miejscach w jednym momencie, nie mogę żyć jeszcze "ja", stary człowiek i żyje we mnie Chrystus. Tak nie może być. Muszę umrzeć ja, by we mnie żył Chrystus. Rozumiecie, nie mogę być w jednej chwili tu i tu, jest to po prostu niemożliwe. Nie mogę w jednej chwili mówić prawdy i kłamstwa. Rozumiecie, nie mogę być w jednej chwili pijany i trzeźwy. Kiedy stary człowiek ma zgodę na życie w Kościele, to ten stary człowiek będzie się uczył Biblii, będzie się umoralniał (to co było wspomniane), ale nie będzie prowadzić nowego życia. Będzie miał u siebie w domu atrybuty diabelskie i będzie mówić: "ja jestem wolnym chrześcijaninem, ja mogę sobie oglądać co chcę, ja jestem wolny, a ty jesteś niewolnikiem, tobie nie wolno oglądać, ale mi wolno oglądać wszystko, mogę oglądać to co chcę." I ogląda ten człowiek to co chce, robi co chce i kiedy wejdziesz na jego stronę, np. na youtubie, to ma tam co chce, dokładnie, ale nie widzisz tam Chrystusa. Tak, że tam jest raczej chcenie i upodobanie starego człowieczeństwa, że nareszcie może mieć i stare człowieczeństwo, i mówić, że jest chrześcijaninem i to wolnym, nie pod zakonem, itd.