Jan 14:23

Słowo pisane

W miłości gorliwi – część 5

Chcielibyśmy mieć takie święte możliwości, by tak jak Jezus chodzić zawsze w czystej przestrzeni, żeby zawsze drugiemu móc dać to, co chce mu dać Bóg. Być czystym.

Słowo Boże mówi, że jeśli człowiek chce na coś użalać się, to niech użala się na swoje grzechy przed Bogiem: „Boże, to moje grzechy przeszkadzają, żebyś Ty mógł być uwielbiony. Chcę być czysty. Szukam oczyszczenia, potrzebuję oczyszczenia, potrzebuję czystej przestrzeni, by słysząc głos mojego brata (czy siostry) mieć możliwości zanieść mu pomoc Twoją, Boże. Mieć czyste serce, czyste nastawienia, czyste pragnienia, czysty umysł, żeby w czystości nieść Twoją miłość, żeby nie było w tym egoizmu, osiągnięcia czegoś dla siebie.”

Chwała Bogu za Jezusa! On bardzo jest nam potrzebny, ponad wszystko. Chrześcijaństwo to jest coś pięknego. Chciejmy potrzebować Jezusa ponad wszystko. Nie zatrzymajmy się na tym, że myślimy o sobie, że jesteśmy dobrzy, bo to jest pułapka. My potrzebujemy Jezusa więcej i dalej, dalej. My możemy żądać od ludzi, już sami nie żyjąc w ten sposób. Możemy stać się faryzeuszami, nawet nie myśląc o tym, że dołączyliśmy do złego grona. Potrzebujemy Pana, żeby móc powiedzieć drugiemu: „bracie, siostro”. Aby móc wyjąć źdźbło z oka brata, Jezus mówi: „obłudniku, wyjmij najpierw belkę z oka swego”. Zobacz, czy masz czystą przestrzeń, czy światło świeci twoim nogom, kiedy idziesz do brata, siostry, czy jesteś czysty. Czy możesz powiedzieć jak Jonadab do Jehu: „podaj mi swoją rękę. Moja ręka jest czysta. Jestem szczery wobec ciebie. Nie ma we mnie nic nieczystego. Nie ma szukania swego. Wszystko co chcę, to tylko twego dobra. Podaj mi swoją rękę. Bardziej interesuje mnie twoje dobro od mojego dobra. Podaj mi swoją rękę. Nie szukam swojej chwały. Szukam chwały Jezusa w tobie. Podaj mi swoją rękę. Mam czyste pragnienia, wszystko we mnie jest czyste.” Wtedy mogę powiedzieć szczerze: „podaj mi swoją rękę. Nie ma we mnie złego nastawienia. Nie ma we mnie nic. Pan oczyścił moje wnętrze. Nie będę twoim oskarżycielem, chcę ci pomóc. Podaj mi swoją rękę”.

Wiecie, jakie to jest ważne. Chciejmy tak żyć z Jezusem. Tego Jezusa pragnę. Ten pociąga moje serce. Taki „Jezus”, który żąda tylko ode mnie, to nie ten, który może mi pomóc. Potrzebuje Jezusa, który pomoże mi zrobić to, co On żąda. I widzę, że kiedy On przychodzi, to daje czystą przestrzeń i wtedy zdaję sobie sprawę: „teraz to staje się dla mnie możliwe.”

Ale spotykam brata (siostrę) i irytuje mnie. Zaczyna wzbudzać się we mnie zniechęcenie, mam dość takiego chrześcijaństwa, dość dojrzałych chrześcijan, którzy irytują się nawzajem. Potrafią zlekceważyć, pokazać, że mogą zrobić co zechcą. I znowu chwieje się moja postawa. Jak potrzebni są ludzie, którzy nie wywołają tego w tobie, ale dodadzą ci jeszcze więcej otuchy w podążaniu w czystości, którzy nie lekceważą kogoś. Paweł mówi: „nie będę jadł mięsa na wieki, jeśli miałoby to zgorszyć kogokolwiek. Mogę jeść mięso ile chcę, ale nie zjem ani troszeczkę, jeśli miałoby to zgorszyć brata.” „Dla ciebie zrezygnuję z wszystkiego, jeśli to mogłoby ci pomóc przyjść do Pana Jezusa i pokochać Go całym swoim sercem.” Nie jestem reprezentantem człowieczeństwa. Jestem reprezentantem Syna Człowieczego, Jezusa Chrystusa. On przyszedł w miłości, żeby zabawić nas. Chcę żyć dla Jego chwały.

To wysoko, prawda? Tak, jak mówił psalmista: „wprowadź mnie na skałę wyższą ode mnie”. Kiedy tam szedł, był przerażony wspaniałością. To jest zachęcające dla nas. I to jest możliwe tu na ziemi, bo Jezus czyni to możliwym. Pragnijmy tego z całego serca. Pamiętajmy też, że wróg przez takie irytacje, przez złe postawy chrześcijan próbuje zniechęcać, zniechęcać. Musisz uważać komu służysz. Musimy uważać na słowa, na czyny, musimy czuwać. To jest poważny bój. Mamy zachęcać się nawzajem przez swoją świętą postawę wobec pragnień Chrystusa. Mamy oczyszczać się, ale w taki sposób, jakby sam Chrystus był między nami.

Musimy pamiętać też, że jesteśmy ludźmi i potrzebujemy codziennie wypierać się siebie i brać swój krzyż. Słowo Boże mówi bardzo wyraźnie, że nie możesz miłować Boga, którego nie widzisz, jeśli nie miłujesz brata, którego widzisz. Wiecie, gdyby wielu chrześcijan, zajęło się samymi sobą nim zajmą się drugim, w sensie: „miłuj bliźniego swego, jak siebie samego”, żeby mieć czysty umysł, czyste serce, czyste pragnienia, ile to więcej korzyści byłoby dla Kościoła? Człowiekowi bardzo szybko wydaje się, że może poprawiać drugiego, sam będąc jeszcze nie poprawionym.

Naprawdę, jest duży zysk, jeśli chrześcijanin, który się nawrócił, spędza mnóstwo czasu z Panem, żeby Pan napełniał go swoją czystością, żeby kiedy wejdzie między braci czy siostry, nie wnosił tam nieczystości swojego starego „ja”. Apostołowie pisali: „skąd kłótnie waśnie i inne rzeczy między wami? Wychodzą z waszego ciała.” Gdyby Pan mógł czynić tylko we mnie, w tobie, dokładnie to co chce, stan naszego funkcjonowania w społeczności z ludźmi wierzącymi byłby diametralnie piękniejszy, wspanialszy z każdym dniem. Piękne, prawda? Bo Bóg czyni to. On powiedział, że współdziała ze wszystkimi, którzy umiłowali Go. A jak możesz miłować Go, skoro nie miłujesz tego obok siebie? Bóg mówi: „nie możesz miłować Mnie, jeśli nie miłujesz tego obok siebie.” A więc nie ma wzrostu. „Jak mogę Panie miłować tego obok siebie, skoro w nim jest tyle drażniących rzeczy?” Bóg mówi: „w tobie jest również mnóstwo drażniących rzeczy, a Ja ciebie miłuję i mogę tą swoją miłość rozlać w twoim sercu, żebyś mógł miłować też tych obok siebie i wtedy będę pracował dalej i dalej.” Czy chcesz takim być? Jezus jest wystarczający. Kto będzie wzywał imienia Pańskiego, zbawiony będzie.