Jan 14:23

Słowo pisane

W miłości gorliwi – część 4

Czy wiecie ilu oskarżycieli jest w Kościele? Ilu ludzi, którzy są obrażeni, ile ludzi, którzy są zniechęceni, ilu ludzi, którzy mają do siebie pretensje, ludzi, którzy noszą w sobie gorycz? A powód jest tylko jeden: nie pozwolili oczyścić się Jezusowi Chrystusowi od samego siebie. Bo gdyby Pan dał im czystą przestrzeń, wtedy oni mogliby dawać innym miłość, nie żądając nic w zamian. A że mają nieczystość w sobie, więc żądają coś w zamian. Jeśli nawet dadzą coś, zaraz wymagają, żeby zaraz oddać im to. Chrystus nie czynił tego. On miał czysto. Nie żądał niczego w zamian. On dając miłość, tak jak Bóg jest Dawcą, czynił ludzi dawcami.

To jest właśnie ta czysta przestrzeń, że twoje nogi mogą chodzić po tej przestrzeni. Tam jest jasno! Nie ma twoich rzeczy, które powodują, że przewracasz się o samego siebie, a później masz żal do innych. Ale my jesteśmy odpowiedzialni za krzyż. To jest nasza odpowiedzialność, by wyprzeć się siebie i wziąć krzyż. To jest nasza odpowiedzialność. My musimy zobaczyć, że jesteśmy irytujący. Musimy zobaczyć, że jesteśmy prowokujący do zniechęcenia swoją postawą i zachowaniem. Łatwo usprawiedliwiamy siebie, a innych mniej łatwo i potykamy się o to, kiedy mamy dać miłość.

A więc dla nas dobrą rzeczą jest, że Chrystus przyszedł do nas wszystkich jednakowo, aby umrzeć za nasze grzechy na krzyżu Golgoty. Dobrą rzeczą jest, że przyszedł Ten, który jest doskonale czysty, żeby pomóc tobie i mnie oczyścić całe nasze wnętrze – ducha, duszę i ciało, aby dać możliwości nowego życia. Im więcej wymagamy od siebie, nie dając z siebie tego, tym bardziej stajemy się irytujący dla siebie nawzajem. Wiecie, jak faryzeusze i ci, którzy żyli jako grzesznicy, irytowali się nawzajem? Grzesznicy mieli dość faryzeuszy, a faryzeusze mieli dość grzeszników. Jednych i drugich w tym samym gronie nie spotkałeś. Dlaczego tak rozdzielili się? Bo jedni mówili, ale nie żyli, a drudzy mieli już dość takiego gadania bez życia.

I przyszedł Jezus, który mówił i żył i grzesznicy zaczęli lgnąć do Niego, bo zobaczyli, że jest możliwe żyć, tak jak mówi Słowo Boże. Dlatego my tak mocno potrzebujemy Jezusa, by widzieć Tego, który żyje tym, co tu jest napisane w Biblii. Mieć widzialnego Mesjasza, widzieć Jezusa.

Kiedy tak myślę o Bożych ludziach, kogo widział Szczepan? On widział Jezusa. Szczepan widział Go już, kiedy Jezus umarł i zmartwychwstał i poszedł do Ojca. Szczepan będąc pełnym Ducha Świętego widział Jezusa stojącego po prawicy Boga. Jakie to jest ważne! Muszę widzieć Go, Tego, który jest doskonale czysty i nie mogę stracić Go sprzed oczu.

Bracie, siostro, uważaj. Nieraz wchodzimy sobie w oczy, zamiast Chrystusa, irytując się nawzajem swoimi egoistycznymi pragnieniami, napaściami, czy kombinacjami, oskarżeniami. Nawet często żądając dobra, wchodzimy sobie w drogę i zasłaniamy Jezusa. Musimy uważać, żeby nie zasłonić Go sobie nawzajem, bo bez Niego nic dobrego nie zrobimy sobie, tylko zło. Jeśli ja zasłonię ci Jezusa sobą, to zobaczysz mnie, może już w jakimś punkcie poddanego Panu, ale jeszcze gdzieś nie poddanego. I to co jest niepoddane będzie cię irytować i przeszkadzać iść do wieczności. Musimy uważać, żeby nie zasłonić Jezusa, nigdy nie zasłonić drugiemu Jezusa. Tylko Jezus może pomóc drugiemu. Jeżeli w nim widzimy grzech, żeby wyszedł z tego grzechu. Tylko Jezus może pomóc. My wiemy o tym, że tylko Jezus może dać czystą przestrzeń temu człowiekowi. My nie możemy dać tej czystej przestrzeni. Możemy tylko wskazywać na Jezusa, który daje czystą przestrzeń, Którego krew oczyszcza.

Chrześcijaństwo jest czymś najpiękniejszym. My ludzie nie jesteśmy zdolni do takiego chrześcijaństwa, dlatego Chrystus przyszedł uwolnić nas od naszego życia, żeby dać nam Swoje. Chrześcijaństwo jest czymś najpiękniejszym. W tym chrześcijaństwie możemy być tylko wtedy, kiedy my nie żyjemy, ale żyje w nas Chrystus. To jest chrześcijaństwo nowego człowieczeństwa. Nie możemy dać sobie miłości, jeśli nie dostaliśmy tej miłości od Boga. Apostołowie mogli powiedzieć: „to co mamy, to dajemy.” Jeżeli nie mam miłości od Boga, to co ci dam, albo co ty mi dasz, jeśli nie masz jej? Damy sobie prawo, które znowu będzie walić nas i rozbijać i niszczyć. Ale my potrzebujemy miłości. Nie możemy uciekać od Jezusa, ale lgnąć do Niego, przybiegać, kochać Go i cieszyć się Nim. On musi zawsze napełniać nasze wnętrzności radością. Umiłował nas do końca. Pan nigdy nie może stać się odpychający dla człowieka. Jeśli my sprawimy, że Jezus będzie odpychający dla człowieka i to my zrobimy, i nie tak, że człowiek nie chce Jezusa, ale my swoją osobowością, np. agresją, czy napaścią, gniewem, postawimy Jezusa jako odrażającego dla tego człowieka, to my będziemy odpowiadać wtedy, że ten człowiek odrzuci Jezusa.

Musimy zdawać sobie sprawę, że jesteśmy ambasadorami Chrystusa. Tak jak ambasador reprezentuje swego Króla, tak ludzie później widzą tego Jezusa. Złorzeczą, kpią sobie, bo widzą wielu ambasadorów, którzy żyją wbrew temu, co Jezus powiedział. Widzą jak kłócą się o to, czy o tamto. Wiecie, jak my potrzebujemy widzieć Jezusa, widzieć Pana? Ten ślepiec miał takie ogromne szczęście. Był ślepy, a na jego drodze stanął Jezus. Pan wysłał go do sadzawki Syloe, tzn. posłany. Później kiedy ten ślepy zdał sprawę z tego, że widzi, spotkał Jezusa, a Jezus mówi: „to jest Ten, którego już widziałeś”. On już widział Go, chociaż miał ślepe oczy i oddał Mu chwałę, padłszy na kolana i wyznając: „jesteś Panem.”