Jan 14:23

Słowo pisane

W miłości gorliwi – część 3

Bóg jest doskonale czysty i dlatego Bóg postawił w pewnym momencie Jeremiasza i powiedział mu: „idź do synów Rekaba, powiedz im, żeby przyszli do ciebie i postaw im wino, i powiedz im: „pijcie”. Co odpowiedzieli synowie Rekaba? „Nie pijemy wina, gdyż ojciec nasz Jonadabpowiedział nam, abyśmy nie robili tego.” I Bóg mówi: „zobacz, ich ziemski ojciec powiedział im i oni słuchają go, a Ja mówię do was i nie słuchacie Mnie”.

Dlaczego? Dlatego, że Boga nie widzimy. Jonadab był widoczny. Jego synowie widzieli go, Jehu widział go, wiedzieli jak żyje, co jest w jego sercu, znali jego namiętności i pragnienia, widzieli go namacalnie. Bóg jest niewidoczny, ale On jest doskonale czysty. Jego przestrzeń jest doskonale czysta, On jest święty. Jonadab mógł nabyć tych wartości tylko przez poznawanie Boga. Bóg jest Dawcą tych wartości.

Bóg przychodzi do nas w swoim Synu, doskonale miłując, doskonale czysty i daje nam przykazania poprzez swego Syna. Jeśli nie będziemy Go czcić i szanować, miłować i rozumieć jak wielkie znaczenie ma dla nas to, że Bóg stał się widoczny, to nie będziemy słuchać Go. Życie Chrystusa jest piękniejsze od życia Jonadaba. Jezus mówi: „chcę być z tobą po wszystkie dni aż do skończenia świata. Czy weźmiesz Mnie do swojego rydwanu, żebym pojechał z tobą w twoją przestrzeń życiową i mógł oglądać twoją gorliwość? Nie wymagam od ciebie więcej niż to, co ci dałem. Będę dawał ci więcej i więcej, żebyś mógł jeszcze więcej okazać, jak bardzo miłujesz Mnie. Ale jeśli będziesz tylko chciał czynić coś dla swego imienia, wtedy zejdę z tego powozu. Jeśli znowu będziesz chciał cokolwiek czynić dla chwały swego imienia, wtedy zostaniesz sam.” Pycha nie przystoi temu, który chce być z Jezusem.

Pycha jest ukrytą wartością, która jest ukryta pod wieloma imionami, pod wieloma czynami, pod wieloma słowami w człowieku. Pycha to jest to, żeby mnie widziano. To jest ta nieczystość, o którą potyka się człowiek. To jest ta nieczystość, która lekceważy innych ludzi, ponieważ czuje się wyższa od nich, ważniejsza, lepsza, piękniejsza. W Jezusie widzimy pokorę. Kiedy zapraszamy Go, żeby był codziennie w naszym życiu, musimy mieć świadomość, że On jest pokorny. Pan tak jak Ojciec będzie sprzeciwiał się pysznemu.

A więc w tym rydwanie, czyli we mnie, muszę mieć Jezusa, by móc dać miłość. Widzimy to, że dopóki człowiek porusza się w mocy Pana, ten człowiek czyni to, co chce Bóg. Ale kiedy człowiek zostaje sam, przestaje czynić dobro. Widzimy Dawida, kiedy Bóg wydał go na doświadczenie, zostawiając go samego. Co zrobił wtedy Dawid? Zgrzeszył z Batszebą.

Zobaczmy to, że kiedy zostawi się nas samych, od razu nie mamy już tej czystości, mentalności czynienia tego, co chce Bóg. Nigdy sami! Jakie to jest ważne. Nigdy sami.

Kiedy czytam te przykazania, nie chcę być sam z tymi przykazaniami. One przerastają mnie ponad nie wiadomo co. Ale kiedy Pan jest ze mną, On tworzy przestrzeń czystości, abym mógł czynić miłość. Do czynienia miłości potrzebna jest czystość. Nieczysty nie może czynić miłości Bożej. Jezus musi dać mi przestrzeń dla czynienia miłości, a to jest czystość. Muszę być czysty tak jak On jest czysty, by czynić to, co jest Boże.

„Kto bowiem miłuje bliźniego, wypełnił zakon”. To słowo „bliźniego” dokładnie znaczy „blisko, w pobliżu, tuż obok, sąsiad.” Kto czyni to temu, którego ma teraz przed oczyma swymi, z którym jest, z którym przebywa. Łatwo jest kochać kogoś daleko, ale jeśli kocha kogoś blisko, ten zakon wypełnia. Jeszcze raz wrócę. My ludzie jesteśmy drażliwi. Każdy z nas ma w sobie drażniące działania, mniej, więcej, ale gdzieś jeszcze mogą się ukrywać takie rzeczy. Najlepiej kiedy krzyż zniszczy to i przestajemy być drażniącymi. Potrafimy być drażniącymi, lekceważąc drugą osobę, pokazując, że niewiele znaczy dla nas ta osoba, że możemy minąć ją i zrobić tak jak chcemy. Możemy to zrobić, potrafimy to robić, później powiedzieć: „zapomniałem, czy zapomniałam”, chociaż dobrze wiemy, że wcale nie zapomnieliśmy, tylko chcieliśmy pokazać, że możemy robić to, co chcemy sami.

Kiedy słyszymy o ciele Chrystusa, kiedy cząstki mają o siebie jednakie staranie, nie widzimy tego, że mogę zrobić to sam i co zechcę i zlekceważyć drugą osobę, żeby pokazać: „nie jestem twoim niewolnikiem, czy niewolnicą.” W tym Prawie tego nie ma, a to jest prawo irytacji. To jest prawo, które powoduje, że ja irytuję cię do tego, żebyś zniechęcił się do chrześcijaństwa. Ustawiczne robienie swoich grzechów ma zniechęcić mnie, ciebie do chrześcijaństwa, które poddaje się przykazaniom Chrystusa. Jakieś dziwne chrześcijaństwo, w którym nabiera się jakiegoś narkotyku i przestaje zajmować się drugimi ludźmi. Im bardziej ukrzyżujemy nasze „ja”, tym mniej będziemy przeszkadzać innym, by chcieli żyć w Boży sposób.

Jesteśmy odpowiedzialni za to wobec siebie. I to jest właśnie prawo miłości. Usuń to, co przeszkadza, niech wejdzie to, co podciąga, co zachęca. Kiedy Boży ludzie byli w różnych doświadczeniach, ich życie było zachęcające, pociągające do tego, żeby naśladować ich. Boże prawo jest najpiękniejszym prawem, ale możemy zniszczyć je naszą cielesnością, mówiąc to prawo, mówiąc słowa, które będą uderzać, a zarazem irytując się nawzajem. Możemy żądać od siebie miłości wzajemnej, nacierać na siebie, żebyśmy się miłowali, oskarżać się, że nie miłujemy się, ale nie potrafimy dać ją sobie. To może zrobić tylko Chrystus w nas. Najpierw On musi mieć miejsce w nas, by mógł przez nas dać to drugiemu.