Jan 14:23

Słowo pisane

Nie przyszli Panu na pomoc - część 1

Możemy zacząć od tego, że sprawa do której podeszliśmy jest poważną sprawą, najpoważniejszą, jakąkolwiek spotkaliśmy w swoim życiu, gdyż mamy sprawę z Bogiem i musimy tego uczyć się. Bardzo często do Kościoła wprowadza się zabawę, żeby ludzie cieszyli się, żeby byli zadowoleni, żeby czuli się dobrze itd. Podczas gdy właściwie to nie chodzi o to, żebyśmy czuli się dobrze, ale chodzi o to, żebyśmy doznali, że Święty Bóg powołał nas do społeczności z Sobą, żebyśmy uczyli się Świętego Boga, żebyśmy uczyli się szacunku do Boga, abyśmy uczyli się też szacunku do tego, co On chce z nami zrobić, abyśmy poddawali się Jemu. Żebyśmy nie szukali wesołości w Kościele. Kościół może być wesoły, zadowolony, wdzięczny, ale nie jest to cel Kościoła. Celem Kościoła jest Święty Bóg, aby stanąć przed Nim, aby być z Nim, aby dzisiaj należeć już do Niego.

Nie chodzi o to, by coś fajnie zorganizować, żeby ludziom się podobało. Czasami możemy odejść bardzo smutni ze zgromadzenia i to będzie dobre, kiedy będą refleksje, zastanowienie się, kiedy będzie smutek, rozterka, kiedy człowiek przyjdzie do Boga i będzie rozumieć gdzie zagubił swoją rzeczywistość chodzenia z Bogiem. To jest dobra rzecz, bo Bóg kocha nas. Tak jak rodzice kochający swoje dzieci; nieraz ich dzieci odchodzą po rozmowie smutne, ale rodzic wie, że ten smutek jest potrzebny do upamiętania, do porzucenia złej drogi. Gdyby rodzic w tym momencie cieszył się i śmiał, to dziecko pomyślałoby, że jest dobrze, a więc niech tak dalej będzie.

Sprawa jest bardzo poważna, gdyż Bóg określił swoje warunki, tak ważne dla nas ludzi. Nasze umysły muszą się otwierać. Musimy coraz bardziej pojmować, że sprawa toczy się o naszą wieczność. Skąd spory, skąd waśnie? Z niezrozumienia zupełnie Boga. Ludzie spierają się między sobą, udowadniając sobie racje, nie rozumiejąc, że to Święty Bóg określił warunki i racje, że my mamy do tego dostosować się, a nie udowadniać coś sobie. Przecież wiemy, że Bóg jest Święty, a my jesteśmy przed Jego obliczem. Tak bardzo wiele zależy od tego, czy my rozumiemy Boga, czy znamy Go, czy akceptujemy Jego warunki. Chwała Bogu, że On chce nauczyć nas swoich warunków, że chce cierpliwie znosić niezrozumienie, ale chce przeprowadzić nas przez ogień, aby zginęło wszystko z nas, co nie nadaje się do Jego wieczności, przez doświadczenia, próby i inne rzeczy.

Księga Sędziów 5,23:

Przeklnijcie Meroz, rzekł anioł Pana, Przeklnijcie jego mieszkańców Za to, że nie przyszli na pomoc Panu, na pomoc Panu wśród bohaterów”.

Będziemy chcieli teraz przyjść z tym wierszem przed Boże oblicze i zastanowić się, dlaczego tak silnie przemówił anioł Pana: „przeklnijcie ich.” Za co? Za to, że nie przyszli na pomoc Panu.

Czy Pan potrzebuje pomocy człowieka? Bóg mógłby wszystko zrobić sam, ale On nie chce. On chce to zrobić przy naszej pomocy. A naszą pomocą jest to, żeby stawić się Jemu do dyspozycji, aby On mógł uczynić to przez nas. Dlatego Bóg mówi: „przeklnij ich za to, że nie stanęli do Mojej dyspozycji, żebym Ja mógł użyć ich zgodnie z Moją wolą, aby oni doświadczyli, że są Moją własnością, którą Ja posługuję się dla własnej chwały, a dla ich zbawienia.”

A więc każdy, który nie stawia siebie Bogu do dyspozycji, jest przeklęty. Rozumiecie, chrześcijanin to jest ten, który stawia siebie Bogu do dyspozycji: „oto jestem, użyj mnie”. Bóg stawia warunki na jakich możemy stawić się mu do dyspozycji. To nie jest tak, że każdy z podwórka może przybiec sobie do Boga, mówiąc: „Boże, używaj mnie”. Nie. Muszą być spełnione warunki tego, żeby tak się mogło stać. Bóg chce mieć ludzi, którymi będzie posługiwał się na ziemi. Zawsze Bóg chciał mieć ludzi, którymi posługiwałby się na ziemi, okazując przez nich, że jest Bogiem. Tak samo chce posłużyć się tobą i mną, ale przeklnie nas, jeśli nie będziemy dawać się Jemu do dyspozycji. Kościół nie jest prywatną sprawą, czy życiem, jakie mi się widzi. Kościół jest miejscem, gdzie wszyscy stawiamy siebie Bogu do dyspozycji, aby On mógł używać nas jak chce. Stąd właśnie Jezus mówi: „życie za życie, ty umierasz, zaczynam żyć w tobie Ja”. To znaczy, że ty, dzięki oczyszczeniu w krwi Jezusa Chrystusa, stajesz do dyspozycji całkowicie oddany (oddana) Bogu. Inaczej będziesz przeklęty.

Czy widzisz powagę sytuacji? To nie to, że chodzisz gdzieś na zgromadzenia, czy nie chodzisz, modlisz się, czy nie modlisz się, czytasz, czy nie czytasz, tylko czy Bóg może ciebie używać od chwili nawrócenia, aż do końca twojej pielgrzymki. Od początku, aż do końca. O to toczy się cała sprawa. Pamiętamy te słowa apostoła Pawła: „przeklęty, kto nie miłuje Jezusa”. To są te same słowa.