Jan 14:23

Słowo pisane

O bogaczu i Łazarzu – część 4

Mogę policzyć wszystkie kości moje... Oni przyglądają się, sycą się mym widokiem. Między siebie dzielą szaty moje I o suknię moją los rzucają. Ty zaś, Panie, nie oddalaj się! Mocy moja, pośpiesz mi z pomocą! Ocal duszę moją od miecza, Z psich łap jedyne dobro moje! Łuk.16,18-21

I raptem pojawiają się jeszcze inne psy, które liżą, które w ten sposób niosą ulgę. Podchodzą i liżą tego biedaka. Nikt nie zadbał o to, by sprawić mu ulgę, jedynie te psy, które przychodziły do niego.

Im bardziej patrzę na Pana, tym więcej widzę mądrości, więcej i więcej. Gdybyśmy my mieli tak od razu wymyśleć sobie to, pewnie później musielibyśmy jakieś rzeczy korygować. Jezus mówił od razu dokładnie to co chciał. On wiedział co do nich mówi i wiedział co oni mają usłyszeć. Dlatego pokazywał te krańcowości i co dzieje się w tej sytuacji. Ci byli jak psy, które wyły na Niego, chodzili i wyli za Nim. Szukali gdzie Go ukąsić, gdzie podejść Go. Ta krańcowość ma pokazywać do jakiego stanu mogli dojść ci ludzie w pysze, dumie i arogancji, że przestali widzieć potrzeby innych, a uważali się za sprawiedliwych.

Czy tobie, jako uczniowi jest to potrzebne? Uczeń Jezusa wie o tym, że ma naśladować Go. Uczeń Jezusa wie jaki jest Duch Chrystusowy, ponieważ mieszka w nim. Uczeń Chrystusa zdaje sobie sprawę, kiedy Słowo Boże napomina go i wskazuje drogę.

My możemy nawet z tej przypowieści wyciągnąć jakieś wnioski. O tych ludziach nie słyszymy, żeby wyciągnęli jakieś wskazanie dla siebie, gdyż uszy ich były głuche, a serca zamknięte. Wielu ludzi może czytać Boże Słowo i mają tak zamknięte serca na to co mówi Pan.

Później Jezus idzie dalej w tej przypowieści i chce pokazać im pewną rzecz: nie od zasobności tego co posiadacie zależy gdzie traficie do wieczności. Stąd pojawia się później dalsza część tej przypowieści. To co też napisane jest w liście Jakuba: „zaśniedzieje wam to wszystko, a wy stracicie wieczność, zamiast umiejętnie używać to.” Tak jak Pan powiedział do tego bogatego młodzieńca: „sprzedaj to wszystko i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Nikt nie zabierze ci go, ani mól, ani śniedź, nic nie zniszczy ci tego wspaniałego skarbu.”

Wiecie, jak dobrze kiedy ludzie dziękują za was, za nas Bogu? To Bogu podoba się. Oczywiście, przeciwko Jezusowi było pełno wrogów, którzy czegoś szukali, chcieli złapać Go na czymś, ale byli tam też tacy, którzy dziękowali Bogu za Jezusa. Spotkali kogoś, kto nie był jak wszyscy - mamona, pozycje, a kto był czułym, otwartym, prawdziwym, gotowym nieść pomoc, wspierać, dodawać otuchy, napominać i wskazywać.

Dobrze znamy Psalm 49, czytajmy od 7-10 wiersza:

 Którzy polegają na dostatkach swoich I chlubią się mnóstwem bogactw swoich? Przecież brata żadnym sposobem nie wykupi człowiek Ani też nie da Bogu za niego okupu, Bo okup za duszę jest zbyt drogi I nie wystarczy nigdy, By mógł żyć dalej na zawsze I nie oglądał grobu.

Oni też wiedzieli o tym. „Mając to wszystko nie jesteście w stanie kupić sobie wieczności, ale możecie zużyć prawidłowo to co macie. Możecie służyć prawidłowo w tym co macie”. Zobaczcie jakie to jest silne. Oni byli skupieni na zasobności – „Bóg będzie błogosławił wam w tym i w tym”. Myśleli: „jeśli mam, to Bóg błogosławi mi, a ty jesteś biedny, bo Bóg nie błogosławi ci”. I raptem zjawia się Mesjasz, biedny i oni śmieją się z takiego Mesjasza. Gdyby zobaczyli Mesjasza bogatszego od nich, to powiedzieliby: „to jest Mesjasz. Ale biedny? Przecież Bóg mówi, że będzie błogosławił w tym i w tym. Widocznie coś z Nim jest nie tak. On grzeszy.” Do tego ślepego, którego Pan uzdrowił mówili: „nie wiesz, że On grzeszy?” Bieda. „A oni nie grzeszą i dlatego mają, Bóg błogosławi im”.

Ale to nie było tak. Dlaczego oni mieli to? Dlatego, że oszukiwali. Mieli różne odważniki. Dochodzili do tego przez oszustwo, przez kłamstwo. To nie było Boże błogosławieństwo. Nie dawali pieniędzy tym, którzy pracowali u nich. Zatrzymywali, pożyczali swoim na lichwę, co było im zabronione. O tym mówi Słowo Boże. To nie było błogosławieństwo to był sposób na dorobienie się, które też dzisiaj znamy i wtedy chlubienie się z tego, że jest się mądrzejszym od tych, którzy nic nie mają. Ale jaki koniec?

Czy oni mogli zrozumieć to, co mówił do nich Jezus? Gdyby mieli otwarte serca, pojęliby, ale oni śmiali się z tego, co Pan mówił. Przecież to było normalne, że trzeba wykorzystywać życie, ile się tylko da.

A więc tylko odpadki, nic więcej. To wystarczało temu ubogiemu człowiekowi, żeby był nasycony. Jakże często dzisiaj mnóstwo odpadków wyrzuca się, zakopuje się z różnych powodów. Nie dochodzi do biednych, których mogłoby to posilić. Zobaczcie to.

Czytamy dalej tą przypowieść, Łuk.16,22:

I stało się, że umarł żebrak, i zanieśli go aniołowie na łono Abrahamowe; umarł też bogacz i został pochowany. 

Dlaczego zanieśli go na łono Abrahamowe, a drugiego pochowali? Dlaczego Jezus mówi o Abrahamie?

Zajrzyjmy teraz do ósmego rozdziału Ewangelii Jana, wiersze 37-39:

Wiem, że jesteście potomstwem Abrahama, lecz chcecie mnie zabić, bo słowo moje nie ma do was przystępu. Mówię to, co widziałem u Ojca, a wy także czynicie, co słyszeliście u ojca waszego. Odpowiadając, rzekli mu: Ojcem naszym jest Abraham. Jezus im rzecze: Jeżeli jesteście dziećmi Abrahama, spełniajcie uczynki Abrahama.

Nigdzie nie spotkamy Abrahama, żeby odprawił kogoś, nigdzie. Nawet, kiedy widział nadchodzących przybyszów, zaprosił ich serdecznie i pospiesznie przygotowano posiłek, by nakarmić podróżnych. On miał serce, nie licznik mamony. Miał serce, które biło dla chwały Boga. Było to wierzące serce.