Jan 14:23

Słowo pisane

Rozważania Listu do Rzymian 8, 30-39; Część 3

Człowiek również zdaje sobie sprawę gdzie pobłądził, aby móc wrócić. Nie wraca na chybił, trafił. Właściwie to sięga do tak cudownych rzeczy, że to przekracza nasze ludzkie granice. Wręcz Kościół jest czymś takim, co Bóg ustalił, że to będzie obraz Jego Syna na ziemi. W nas muszą dokonać się takie przemiany i to nie chemiczne, nie biologiczne ale duchowe, które powodują, że jesteśmy innymi ludźmi i jesteśmy sklasyfikowani jako cząstki jednego ciała. To jest dopiero to, co Bóg osiąga, kiedy może normalnie pracować w tobie i we mnie.

Czasami jest tak, że jesteśmy zadowoleni, wdzięczni, kiedy Bóg powołał nas, a później próbujemy zrealizować po swojemu wszelkie inne sprawy i zaczynamy gubić się w tych wszystkich rzeczach. Słowo Boże mówi: „Bóg zaczął, Bóg dokończy.” Nie jest napisane, że Bóg zaczął, a później człowiek ma coś zrobić, a Bóg znowu coś dokończy po człowieku. Możesz być szczęśliwym człowiekiem, bo Ten, który zaczął, też ma moc i dokończy. Bądź szczęśliwym człowiekiem! No proszę, raduj się swoim Bogiem dzisiaj. Ciesz się Nim. To jest prawda, co tu jest napisane. Jeśli tylko będziesz korzystać z tego każdego dnia, to On gwarantuje, że to co tu powiedział jest prawdą, Jeśli będziesz korzystać z powołania, z usprawiedliwienia, z uwielbienia, On gwarantuje, że nie ma nad tobą potępienia. Możesz być szczęśliwym człowiekiem i cieszyć się, radować się.

Przeczytam Słowa Pana Jezusa z Ewangelii Jana:

Takie jest przykazanie Moje, abyście wzajemnie miłowali się, jak Ja was umiłowałem. Jan 15,12.

Człowiek, który ogranicza swoje uczucia, staje się człowiekiem, który sam zamknął drzwi. Nie wolno ograniczać uczuć. Kiedy hamujesz uczucia, to w pewnym momencie stajesz się człowiekiem, który nie potrafi okazać tego, co naprawdę doznaje. Najgorsze jest to, kiedy człowiek zaczyna ograniczać uczucia. Dziecko ma być jak dziecko, młodzieniec jak młodzieniec, ojciec jak ojciec. Każdy ma swoje uczucia na stan, w którym jest. Ale nie wolno ograniczać uczuć ani dziecka, ani młodzieńca, ani ojca. W tym każdym stanie człowiek musi być otwarty, wtedy będzie normalnie rozwijać się. Ale kiedy zacznie ograniczać się uczucia dziecka, później uczucia młodzieńca, to jaki będzie ojciec? Zamknięty w sobie. Jeśli ktoś uzewnętrzniał, np. cieszył się i teraz patrzą wszyscy na niego dziwnie, to myśli, że może nie powinien cieszyć się. „Może głupio, że tak się cieszę, to już nie cieszę się.” Po jakimś czasie człowiek nie umie okazywać tego. Cieszył się Słowem Bożym, czy jakimś doświadczeniem, a ktoś dziwnie patrzył na niego.

Rozumiecie, my musimy umacniać to, co Bóg czyni w człowieku przez nasze okazywanie miłości, radości. Pan Jezus normalnie cieszył się, kiedy widział, że Ojciec działa: „uwielbiam Cię Ojcze, że prostaczkom objawiasz te rzeczy.” Cieszył się z tego i prostaczkowie mogli usłyszeć, że Jezus cieszy się z tego, że ci prostaczkowie mają takie objawienie. Ci mądrzy faryzeusze nie mają, a oni mają to. Jezus cieszył się z tego.

Bardzo ważne jest w tym momencie również, czy my będziemy umieli ciszyć się, kiedy widzimy dobre rzeczy dziejące się w drugim bracie, siostrze. Czy będziemy umieli cieszyć się z tego? Czy będziemy umieli docenić to? Czy radość drugiego jest też naszą radością? Jeśli nie, to możemy ograniczać, a później sami dziwimy się, że kiedy my mamy radość, to inni ograniczają nas. Spłacamy sobie długi i to jest zła rzecz. Musimy umieć cieszyć się radością innych i nie ograniczać tego. Jak komuś wiedzie się, to chwała Bogu, że się wiedzie. Kiedy masz głowę zwieszoną, to nie wiadomo, czy to dobrze, że się wiedzie, czy źle, bo może lepiej, żeby się nie wiodło.

Tak jak mówiliśmy, nasze reakcje na pewne rzeczy pokazują rzeczywistość. Ktoś może nie widzieć, co ty myślisz, ale twoje zewnętrzne reakcje pokazują twoją rzeczywistość, jak światło pokazuje, że te żarówki świecą, że w ich środku jest wszystko tak, jak być powinno i one przemieniają prąd na światło. Jeśli w nas jest tak samo w porządku, to również inni mogą doświadczyć tego. Potrzebujesz tego, potrzebujesz umieć dawać innym to, co Bóg daje tobie. Musisz innym umieć dać cierpliwość, kiedy Bóg okazuje ci cierpliwość. Musisz umieć być szczęśliwym, kiedy widzisz, że Bóg jest szczęśliwy. Musisz umieć miłować, skoro wiesz, że On ciebie miłuje.

Bóg pokazuje to w ten sposób: „Jeśli Bóg za nami, któż przeciwko nam? On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale go za nas wszystkich wydał, jakżeby nie miał z nim darować nam wszystkiego?”

Wiecie, jak by się chciało, żeby ludzie mniej mówili o złu, a więcej o tym wspaniałym dobru? O tym, że Bóg dał własnego Syna, żeby nas zbawić. Jeżeli komuś nawet nie wiedzie się, to możemy mówić: „słuchaj Bóg dał swego Syna. On dał swego Syna, żeby powiodło ci się, wstań, ruszaj, służ Bogu, oczyść się. On chce przebaczyć ci to, ale nie stój, nie czekaj, nie chodź koło tego, bo diabeł omota cię tak, że w pewnym momencie staniesz się kaktusem, który mówi, że jest miłym tulipanem”. Powąchaj, tylko uważaj, żebyś nie miał za blisko nosa, bo pokujesz się. I to jest niebezpieczeństwo. Tu chodzi o to, żeby być otwartym, prawdziwym człowiekiem, który ma szczęście, że należy do Boga. Człowiekiem, który dzisiejsze życie traktuje jako wspaniałe doświadczenie, w którym chce korzystać z tego, co Bóg dał w Chrystusie, w swoim Synu. Być z Bogiem pojednanym, być otwartym.