Jan 14:23

Słowo pisane

Rozważania Listu do Rzymian 8, 30-39; Część 2

Kiedy zaczynasz się chwiać, wtedy zaczyna się kłopot, bo diabeł podważa to, co uczynił Chrystus na krzyżu, bo jest Jego sposób. Tak samo jak w ogrodzie Eden diabeł próbował podważyć prawdomówność Boga, tak samo próbuje podważyć zwycięstwo Syna Bożego nad nim. I od ciebie zależy to, czy będziesz cieszyć się z tego, czy też nie. Czy pozwolisz oszukać się, że tego nie masz?

Dwoje młodych ludzi kochają się, biorą ślub i są bardzo szczęśliwi ze sobą. Ale w pewnym momencie mąż poszedł do pracy i przychodzi ktoś do kobiety, i mówi: „wiesz, twój mąż cię zdradza cały czas”. I co teraz? „A może?”

Diabeł chce zasiać wątpliwość, czy Jezus cię kocha do końca, czy zdradzi cię? Ile razy diabłu udaje się dotrzeć do ludzi i oszukać, że Jezus zostawił cię i musisz teraz samemu ratować się i samemu radzić sobie w powrocie do Boga. Czy wierzysz w to? Zobaczcie jaki problem jest, kiedy człowiek zaczyna dawać wiarę diabelskiemu oszustwu. Wtedy zaczyna się podejrzliwość. Wtedy zaczyna się badać Jezusa, czy On naprawdę jest wierny temu, co powiedział. Człowiek już nie ufa Mu, ale bada Go, patrzy, sprawdza, podejrzliwie obserwuje: dlaczego się spóźnił, dlaczego jeszcze nie przyszedł, dlaczego nie wysłuchał od razu? A może faktycznie jest tak, że ja nie zaliczam się do powołanych?

A co cię upewnia, że zaliczasz się do powołanych? Kto z was zawróciłby z tej złej drogi, gdyby naprawdę nie usłyszał głosu Boga? Nikt. Prawdą jest, że wielu jest powołanych i niewielu wybranych, ale każdy powołany musiał zostać poruszony głosem Bożym. Bóg wzywa wszystkich ludzi: „wracajcie synowie ludzcy”. Jest to olbrzymia szansa dla każdego człowieka.

Pierwsze doświadczenie. Diabeł zawsze próbuje okraść człowieka z radości. W pewnym momencie, człowiek jako chrześcijanin, mający dostęp do wszelkich skarbów, zachowuje się jakby do niczego nie miał dostępu i musi jakoś tu żyć, coś robić. „Pogadamy o chrześcijaństwie 15, 20 minut. O czym będziemy jeszcze mówić?” Dlaczego tak się dzieje? Dlatego, że człowiek pozostawia doświadczenie. Doświadczenie powoduje, że masz tyle słów na temat Chrystusa, bo On tworzy doświadczenia w tobie.

Pierwsze to powołanie. Ile Chrystus pracował nad tobą, żeby powołać cię? Mgnienie oka. Natychmiastowe zawrócenie. Człowiek idzie i w pewnym momencie przychodzi to i człowieka rusza w kierunku Boga. Pan Jezus wykonał to główne zadanie na krzyżu Golgoty i kiedy zmartwychwstał. Ale to światło wnika w jednej chwili.

Zobaczcie. Zgaście światło i zapalcie światło. Ile trzeba czekać, żeby zrobiło się tu jasno? A Słowo Boże mówi, że światło zaświeciło w ciemnościach. W środku, w tobie zaświeciło światło Bożego Słowa i już wiedziałeś (wiedziałaś): „Bóg jest!” Ile trzeba było czasu? Później jest dopiero dalsze poznawanie, rozwój. Ale to światło świeci już w środku, w człowieku. Pracą światła jest usunąć ciemność. W jednej chwili robi się jasno. Gdybyśmy zgasili światło i każdy na „trzy, cztery” gdzieś przemieszcza się, a później mielibyśmy powiedzieć gdzie kto jest, to tak się nie da. Ale kiedy włączymy światło, to wiemy już. Światło pozwala widzieć, zobaczyć to, co ukrywa się w ciemnościach.

A więc światło zaświeciło w nasi już wiedzieliśmy, że jesteśmy grzesznikami. Nikt nie musiał mówić nam: „ty kradniesz”. Wiedzieliśmy już, że jesteśmy grzesznikami. Wiedzieliśmy to pod wpływem takiego światła, które nie potępiło nas, ale pozwoliło nam szukać u Pana pomocy, kiedy zobaczyliśmy to. Tak się dzieje, kiedy usprawiedliwienie dociera do nas. Jezus nie po to umarł na krzyżu, żeby oskarżać nas i mówić: „jesteś do niczego, jesteś beznadziejna, właściwie to po co umierałem za ciebie, w ogóle nie zasłużyłeś sobie na to.” Świeci i narzeka. Nie! To światło jest pełne miłości, to jest blask chwały miłości Jego do ciebie i do mnie. To światło świecąc w nas nie potępia nas, nie niszczy nas w sensie uderzania. Chociaż Ono wie co robimy i jak żyjemy, to Ono świeci, żebyśmy wyszli z tego. To jest naprawdę coś pięknego!

Kiedy jestem usprawiedliwiony, kiedy doświadczam tego, że Chrystus za mnie umarł, to nie jestem już nośnikiem grzechów, jestem człowiekiem, który ma w Chrystusie Jezusie oczyszczenie. Wtedy tak naprawdę dopiero następuje uwielbienie, to znaczy osadzenie w zwycięskim Chrystusie na tronie chwały. Wtedy sięgasz miejsca jeszcze wyżej niż ziemia i wtedy wiesz, że to jest twoje miejsce. Powołany, usprawiedliwiony, uwielbiony w Chrystusie. Wszystko w Nim. Masz to olbrzymie szczęście, że jesteś człowiekiem, nareszcie człowiekiem. Nie jak zwierzę chodzące w ciemnościach i idące na śmierć, ale człowiekiem, który może myśleć, widzieć, doznawać. Możesz prowadzić całkiem nowe życie dzięki Bogu, dzięki temu, co uczynił w Chrystusie.

Możesz być szczęśliwym człowiekiem! Nie musisz mówić o złym, możesz nareszcie mówić o dobrym, dzięki temu Światłu. Widzę, że Ariel jest nieogolony, ale gdyby nie światło, to nie widziałbym. Światło pokazują pewne rzeczy, które ujawniają nasz stan zewnętrzny. Ale światło, które świeci do środka ujawnia nasz stan wewnętrzny. Wtedy naprawdę możemy zobaczyć kim jesteśmy. Dopóki to światło świeci w nas, wtedy wiemy kim jesteśmy. Kiedy zgasisz światło, wtedy człowiek znowu nie wie kim jest i ma o sobie wyobrażenia i żyje wyobrażeniami, a nie rzeczywistością. To znaczy, że w środku jest ciemno. Kiedy człowiek żyje wyobrażeniami, a nie rzeczywistością, to w środku jest ciemno. Ale kiedy człowiek wie kim jest i oczyszcza się, poddaje się Bogu, uwielbia, szuka Jego pomocy, to znaczy, że światło świeci w środku i człowiek zdaje sobie sprawę z sytuacji w jakiej jest wobec Boga, i że wraca do Boga, że Chrystus wróci. To wszystko jest jawne, jasne, oczywiste.