Jan 14:23

Słowo pisane

Czego oko nie widziało – część 2

Może być tak, że w jakimś momencie swojego życia, okazałeś jakiejś osobie zrozumienie. Kiedy ta osoba przeżywała doświadczenie, okazałeś tej osobie zrozumienie, okazałeś serce, porozmawiałeś i znosiłeś to, co w tym momencie ta osoba przeżywała. Ale w jakimś momencie ty masz doświadczenie i teraz ta osoba zupełnie nie rozumie cię. Mija twoje doświadczenie i mógłbyś pomyśleć: „No jak to jest w Kościele? Ja mogłem dla ciebie okazać serce, a ty nie możesz dla mnie? I teraz mijasz to jakby to nie było doświadczenie, bo to nie jest teraz twoje doświadczenie, to jest moje doświadczenie.” A więc w tym momencie możesz pomyśleć sobie: „Co to za kościół, który nie potrafi pomagać sobie w doświadczeniach?” A możesz też pomyśleć inaczej: „Kto jest twoją siłą? Czy to, żeby odebrać dobro za dobro, czy Chrystus?” Czy Chrystusa rozumiano w Jego cierpieniach? Okazywał dobro i mógłby spodziewać się, że odpowiedzią będzie dobro. Ale kiedy On cierpiał, to nikt nie rozumiał Go.

Jeśli chcesz dojrzewać, to ludzie nie będą rozumieć cię w twoich doświadczeniach, a ty będziesz kochać Pana Jezusa i tych ludzi. Dlaczego? Dlatego, że masz siłę w Jezusie. Sięgasz z dobrego miejsca. Nie sięgasz z miejsca „coś za coś”. Sięgasz do miejsca, w którym dostajesz coś i dajesz to coś, nie spodziewając się niczego w zamian. Dlaczego? Dlatego, że sięgasz do przestrzeni, którą poznajesz, którą zachwycasz się i teraz widzisz, że to jest tylko cząstka przestrzeni Chrystusa, widzisz, że to jest tylko cząstka Jego wspaniałości. Chcesz więcej poznać tą wspaniałość, a więc zniesiesz przeciwność, żeby więcej poznać Chrystusa. Interesuje cię Chrystus i rozumiesz, że przeciwność pozwala ci sięgać głębiej w Chrystusa, żeby wygrać. Sięgasz głębiej w Chrystusa, żeby pokonać tą przeciwność i jesteś coraz bardziej zafascynowany (zafascynowana) tą wspaniałością Chrystusa. Kiedy masz przeciwność, wtedy poznajesz Go głębiej. Ale kiedy dasz zatrzymać się przeciwności, wtedy nie sięgasz już w Chrystusa, zaczynasz znowu sięgać do stołu demonów, by użalać się nad sobą. Na stole Pańskim nie ma użalaniu się nad sobą. Jeśli zaczynasz użalać się nad sobą, to już nie jesz z odpowiedniego stołu, to jest pokarm ze stołu demonów. I powinieneś zatrzymać się i obrócić się do stołu Pańskiego i zobaczyć co tam jest przygotowane. Tak jak powiedział kiedyś pewien człowiek do pewnej kobiety, która użalała się na swego męża i na innych ludzi, mówiąc: „Jezusowi pluto w twarz, a na ciebie nawet napluć nie można?”

Człowiek myśli sobie, że jako chrześcijanin, czy chrześcijanka, będzie gloryfikowany, otaczany jakąś specjalną troską, opieką, że ludzie będą zawsze tacy mili. A jacy byli dla Jezusa? Jezus powiedział, że to co Mnie spotkało, to i ciebie spotka. Ale skąd weźmiesz siły, żeby wygrać w tych sprawach, jeśli nie z Chrystusa? Skąd weźmiesz siły? Jeśli nie weźmiesz z Chrystusa, to nie dasz rady, nie podołasz w tych rzeczach, bo będziesz musieć doznawać, że ktoś inny podaje ci pokarm. Dlatego tak ważne jest, że Jezus był na ziemi. Jezus powiedział: „zwycięzcy będą tam gdzie Ja”.

Pomyśl, czy chcesz być zwycięzcą? Zwycięzca ma przeciwności na które napotyka, nieraz na większą armię niż myślał, a jednak jest zwycięzcą, jest gotowy do bitwy z tą armią, bo ma siły, które przewyższają to co widzi w tej chwili przed sobą. Masz przeciwność, która przewyższa cię. Jesteś za słaby (za słaba), żeby poradzić sobie z nią. Ale kto jest twoją siłą, że poradzisz sobie w tej przeciwności? Kto jest siłą chrześcijan? Chrystus i tylko Chrystus może pomóc nam wygrać, ale jeśli my pozwolimy, żeby diabeł osłabiał w nas instynkt potrzeby korzystania z Chrystusa, wtedy zaczniemy upadać coraz głębiej w to, w czym diabeł chce nas mieć. Jezus powiedział, że beze Mnie nic nie uczynicie. Czy chcemy kosztować Chrystusa?

Wiecie, my chrześcijanie możemy mieć między sobą jakieś problemy, jakieś wydarzenia, ale czy my chcemy mieć Chrystusa? To jest najważniejsze. Czy chcemy czerpać z Niego to, kim On jest? Rozumiecie, pierwsza miłość to jest fascynacja Chrystusem. Człowiek jest po prostu zafascynowany. Wszystko jest zostawione, a Jezus i poznawanie Jego, jest najważniejsze! Ale później człowiek dochodzi do pewnych wydarzeń, widzi granice i powoli zaczyna ograniczać się. Powoli zaczyna dołączać do ludzi, którzy są już otoczeni pewnym zakresem życia, którzy nie przekraczają już granic. I powoli człowiek zaczyna również otaczać się granicami, które przestaje przekraczać. Kim się staje? Niewolnikiem swoich granic. Tylko w tych granicach umie żyć. Nie umie żyć dalej. Jezus nie jest już potrzebny, bo te pewne granice zostały już zakreślone. Człowiek zatrzymał się w rozwoju.

Nie możesz postawić granic. Słowo Boże mówi, że paliki twojego namiotu będą przemieszczać się coraz dalej i dalej. Będziesz rozwijać się trzydziesto, sześćdziesięciu, stukrotnie. Coraz więcej i więcej, kiedy tylko nie ograniczysz ty swoich granic. Jeśli pozwolisz Panu, aby On był twoją „granicą”, a On jest bezkresny. Idź przez Boga i dojdź do końca. Choćbyś szedł tryliony i nie wiem ile lat, to jaką przestrzeń pokonasz? Gdzie znajdziesz zakończenie Boga?