Jan 14:23

Słowo pisane

Rozważanie – Psalm 39. Część 2

Czasami człowiek poznaje Biblię i nie wiadomo na co jeszcze czeka. Kiedy już wie, czy coś jest dobre czy złe, to zamiast przyjmować i według tego postępować, człowiek dalej dziwnie podąża jakimś swoim szlakiem. Wtedy zrozumiałem, że Bóg nie tylko chce, żebym poznawał żywego Boga, ale też żebym poznając Go, czynił też to co jest mu miłe.

Tak samo mogli myśleć Żydzi. Poznając Boga myśleli, że czcząc te bałwany, też będą sprawiać mu przyjemność. I jak mówili do Niego? „Mój Baalu”. Bóg mówi, że już nie będziecie tak mówić do Mnie: „mój Baalu”. Czasami jest tak, że człowiek jest nauczony czegoś złego i to jest bezmyślność. Bóg nie lubi bezmyślności. On nie chce, żebyśmy byli bezmyślni. On chce, żebyśmy myśleli i wyciągali wnioski z tego, co się uczymy, aby przyjmować Słowo i żyć tym Słowem, które dostajemy. Czasami myślimy, że Bóg wszystko zrobi za nas. Takie fajne działanie; Bóg wszystko zrobi za mnie, a ja mogę jak dziecko biec sobie do błota, mogę lecieć w to, czy w tamto. On to wszystko za mnie zrobi.

Nie. On karze myśleć mi i wyciągać wnioski, ucząc mnie czynić to, czego już nauczył mnie. Naprawdę, ja byłem zafascynowany tym, że Jezus jest żywy. Mówiłem: „Jezus żyje - odpowiedział mi - jest żywy.” „Po co idziesz całować kawałek drewna? Po co później robisz tą swoją religijną rzecz, skoro wiesz, że jest żywy? Po co znowu zagłębiasz się w coś, o czym On mówi, że tego nie chce….aby Go czcić, aby Go chwalić.” I wtedy poznałem głos stanowczego Boga. I wtedy albo zostałbym, albo wychodzę. Stoję na rozdrożu. On już mówi zdecydowanie. To jest właśnie ten głos, który mówi, który uczy. Lepiej kiedy mówi łagodnie. Lepiej nie doprowadzać Boga do zdecydowanego słowa. Ale nadal jeszcze, to zdecydowane słowo jest napomnieniem.

Kiedyś mówiłem wam o sytuacji, kiedy chciałem oglądać mistrzostwa świata. Znałem już Go jako żywego Boga. I szedłem w mieszkaniu, zatrzymałem się przy słupku między dwoma pokojami i Bóg powiedział mi wtedy: „Albo w prawo, albo w lewo. Jeżeli pójdziesz tam, to tam zostaniesz, a jeżeli pójdziesz do drugiego pokoju, to Ja będę z tobą.” I wiedziałem, że On tak mówi: „masz wybór, albo śmierć, albo życie”. Tak też mówi do nas ten Boży głos: „albo życie, albo śmierć”. I wtedy stałem i ciągnęło mnie do pokoju z telewizorem, bo słyszałem ten szum, wigor, wrzawę, tych ludzi. A tu cichy głos, który mówił zdecydowanie: „albo tu, albo tu”. I wtedy skręciłem w prawo i Bóg był tam ze mną. I dziękuję Bogu, że posłuchałem się Jego głosu. To jest ten głos, który do nas mówi. Nieraz mówi spokojnie, daje nam czas, a czasami nie daje nam już żadnego czasu, i to jest ostateczny głos Boga, bo my powinniśmy szybciej już reagować na to, co do nas mówi. Kiedy mówi do nas w miły, łagodny sposób i kiedy uczy nas poprzez swoje Słowo, to już powinniśmy poddawać się Jego woli. Jeśli w ciszy i zaufaniu jest nasza moc, to wtedy kiedy poddajemy się Mu w tej ciszy i zaufaniu, wtedy jest najlepiej. Wcale to nie jest przyjemne dla rodziców mówić stanowczym głosem, kiedy widać, że twarz nie wyraża już tego uczucia ciepła, tylko jest to już ostrzejsza twarz. Ale to świadczy, że dziecko nie wykorzystywało prawidłowo swego czasu.

Nie bądźmy bezmyślni, naprawdę. To jest Boża lekcja. Nie bądźmy bezmyślni, myślmy o tym czego uczy nas Bóg. Wykorzystujmy to czego uczy nas Bóg. Pamiętacie Słowa Pana Jezusa, kiedy poruszył się: „Dopókiż będę do was mówić, o rodzie głupi i gnuśnego serca. Dlaczego nie pojmujecie tego?” Jezus mówił i mówił do nich, oni słuchali tego i nie słuchali. Czasami w nas ludziach jest taka dziwna bezmyślność. On mówi, a my idziemy dalej, jakbyśmy w ogóle nie słyszeli co On do nas mówi, nie zwracając uwagi na to co do nas mówi. Słyszymy, coś mówi do nas, ale my idziemy dalej. Bóg nie lubi tego i widzimy, że wielu w końcu zapłaciło za to wysoką cenę. A więc Bóg chce przemawiać do nas i docierać do nas, dla naszego zbawienia.

Otwórzmy Psalm 73. Psalm ten pokazuje podobne doświadczenie.

Zaiste, dobry jest Bóg dla tego, kto prawy, Dla tych, którzy są czystego serca. Co do mnie - omal nie potknęły się nogi moje, Omal nie pośliznęły się kroki moje, Bo zazdrościłem zuchwałym, Widząc pomyślność bezbożnych. Albowiem nie mają żadnych utrapień, Zdrowe i krzepkie jest ich ciało. Znoju śmiertelników nie doznają I nie spadają na nich ciosy, Jak na innych ludzi. Przeto pycha jest ich naszyjnikiem, A przemoc szatą, która ich okrywa. Obnoszą się dumnie ze swą otyłością, Serce ich jest pełne złych myśli. Szydzą i mówią przewrotnie, Wyniośle przechwalają się grabieżą. Przeciwko niebu podnoszą gęby swoje, A język ich pełza po ziemi. Dlatego lud mój zwraca się do nich I nagannego nic w nich nie znajduje.” Ps.73,1-10.

A więc widzimy tu taki sposób myślenia, że skoro powodzi się, to znaczy, że jest dobrze i Bóg jest z nimi. Lud Boży myśli sobie, że skoro ma powodzenie, ma pracę, ma fajne zarobki, może pozwolić sobie na wiele rzeczy, może wrzucać coś do wspólnych finansów, czy pomagać komuś, to musi być dobrze. No super, wzór do naśladowania, nic nagannego nie znajduje. Skoro powodzi się, to z tym człowiekiem musi być Bóg. Ale jednak, jak czytamy wcześniej, to nie musi być tak.

Czytamy dalej Psalm 73:

I mówią: Jakożby mógł dowiedzieć się Pan? Czy Najwyższy wie o tym? Oto takimi są bezbożni: Zawsze szczęśliwi, gromadzący bogactwa. Czy więc na próżno w czystości zachowywałem serce moje I w niewinności obmywałem ręce moje? Albowiem co dzień znoszę ciosy I jestem smagany każdego rana.” Ps.73,11-14.

Jestem pod jakąś dziwną ręką. Oni mają taką swobodę życia, a ja mam stale doświadczenie. Ktoś stoi przeciwko mnie i ciosa mnie i karci mnie i nie pozwala mi żyć jak ci bezbożni. Tak jak wcześniej czytaliśmy, że kogo Bóg miłuje, tego karci i smaga; swoich synów.

Gdybym pomyślał: Będę tak mówił, jak oni, To byłbym zdradził ród twoich dzieci.” Ps.73,15.

Tak samo jak w tamtym Psalmie: „nie otworzę swoich ust, aby przypadkiem nie mówić tak jak oni mówią”. Nie zrównać się z nimi w wypowiedziach, nie zacząć poruszać się w tym temacie, który tak porusza ich serce. Jakże często można mówić wtedy o powodzeniach w interesach – „powiodło się, osiągnąłem fajne zyski”. Na co przeznaczysz to? „Na większe zyski”. A gdy osiągniesz większe zyski, to na co przeznaczysz to? „Na większe zyski”. A gdy te większe już osiągniesz, to na co przeznaczysz? „Na jeszcze większe zyski”. A kiedy skończysz? „Jak umrę.” Do czego doszedłeś? „Zostawiłem wszystko co zyskałem i stanąłem przed Bogiem jako głupiec”.

Tak żyją bezbożni; mnożą, umierają, zostawiają. Tak jak Janek wcześniej opowiadał o tym człowieku, który mnożył, mnożył, mnożył, a później jego syn wszystko przepił. Jeden głupi i drugi głupi. Jeden głupi, że mnożył i mnożył, nie myśląc o tym co się bardziej podoba Bogu, a drugi, że to wszystko zmarnował. Nie wykorzystał tego. Tak jak Jezus mówi do młodego człowieka: „sprzedaj wszystko, rozdaj ubogim i pójdź za mną”. Ten młodzieniec nie zmarnował tego wszystkiego, co naprodukował jego ojciec, myśląc, że dobrze czyni. Nie uznał tego jednak za śmieć, aby pójść za Jezusem i mieć większe bogactwo.

Kiedyś już mówiliśmy o tym, że bardzo często wierzący rodzice myślą o finansowych rzeczach, by pozostawić po sobie jakiś spadek, jakieś wartości, które znaczyłyby, że ci rodzice mieli troskę o dzieci, a więc pozostawić po sobie to i to i więcej. A później te wierzące dzieci wpadają w pułapkę, bo przecież byłoby to przykre, gdyby rodzice dowiedzieli się, że oni sprzedali to, rozdali i poszli dalej. Tak te dzieci wiążą się z życiem swoich rodziców i dalej próbują utrzymywać to i gubią swoje życie z Bogiem.