Jan 14:23

Słowo pisane

List do Rzymian 8, 18-24; rozważanie – część 4

Gdy modlimy się, już możemy wiedzieć, co On nam odpowie. Bo gdy modlimy się, to spodziewamy się tego, że nam tak odpowie jak jest napisane w Biblii. I wtedy zdajemy sobie sprawę, czy chcemy się o to modlić, bo już wiemy jak nam odpowie. Modlimy się, żeby służyć Kościołowi. Wiemy jak nam odpowie. Wiemy co będzie wtedy z nami chciał zrobić. Wiemy jakim sługą jest Jezus, jak służy, jak przechodzi przeciwności i doświadczenia i pozostaje sługą, umywającym nogi tym uczniom, którzy cały czas nie rozumieli go, a On dalej wykonuje pracę sługi.

Chwała Bogu za to, że Bóg przeznaczył nas i tutaj Słowo Boże wyraźnie mówi, że skoro przeznaczył, to i też usprawiedliwił. Daje nam podstawę, aby się ratować. To jest wielki zaszczyt dla nas móc się ratować, szukać Bożych rozwiązań w duchu miłości wzajemnej, szukać tego, co jest bliskie Jemu. W Duchu Chrystusowym wychodzić sobie naprzeciw i usuwać przeszkody, które przeszkadzałyby nam być w jedności wobec Tego, który poszedł za nas wszystkich na krzyż Golgoty, żeby umrzeć za nasze grzechy i żeby dać nam pojednanie ze Sobą. Pomyślmy o tym jaką wartość ma dla nas Chrystus. Czy z powodu wartości Chrystusa poddamy się, żeby nigdzie nie toczyć swojej bitwy? Nigdzie nie toczyć swojej bitwy; nigdzie! To jest bitwa Pana. Wtedy będzie dobrze, wtedy zawsze będziemy mieli radosne serce. Nawet kiedy napadną nas i będą chcieli nas sponiewierać, cokolwiek zrobić, zawsze będziemy zadowoleni w Chrystusie. Zawsze. I wróg nigdy nie zobaczy nas zrozpaczonych; powaleni, ale zawsze weseli, zawsze zadowoleni w Chrystusie. To jest potrzebne Bożemu ludowi.

Mamy dobry przykład Pawła i Sylasa w więzieniu, byli zawsze zadowoleni. Powaleni, ale zawsze zadowoleni w Panu. Radują się tam, weseląc się i wielbiąc Boga. Zobaczcie, do tego jesteśmy powołani. Nie zróbmy z Kościoła prywatnego miejsca. To jest miejsce Jezusa. Tylko On ma prawo decydować jaki jest Jego Kościół, co znaczy dla Niego czyste, święte i nieskalane. Tylko On. A to jest napisane w Słowie Bożym, co On rozumie pod tym – czysty, święty, nieskalany Kościół.

Chwała Bogu za Jego miłość do Kościoła. Jak myślicie, czy Ten, który idzie na krzyż zniechęci się, zrezygnuje? Czy On zrezygnuje jak jest jeszcze jakaś nadzieja uratowania człowieka? Czy On zrezygnuje? Jak myślicie, zrezygnuje? A więc co On będzie chciał w nas uczynić? Żebyśmy też nie zrezygnowali, dopóki jest nadzieja, żebyśmy starali się o to, żeby uratować, wyrwać, ponieważ my sami jesteśmy też w ten sposób ratowani. Ile razy zawiedliśmy Go? Czy jest tu ktoś, kto nigdy nie zawiódł Jezusa? Czy powinien nas odrzucić? Czy odrzucił? Nie. Dlaczego? Jak myślimy? Bo nas kocha. Czy kochasz brata, siostrę? Kochasz, czy jesteś sędzią? To jest nasze podstawowe pytanie. Po miłości wzajemnej można poznać Kościół. Pracujemy w miłości, w tym samym Duchu Chrystusowym, żeby Ojciec był uwielbiony w nas. Ale pracujemy w Duchu Chrystusowym, a nie swoim. Mamy różne charaktery; niektórzy z nas są gwałtownicy, u drugich, żeby wywołać działanie, to trzeba długo, długo poczekać. Ale to nie my mamy pracować w tej sprawie, tylko Chrystus. Gdyby pozwolić naszym charakterom pracować w Kościele, to co byłoby w Kościele? My. My, starzy ludzie, ze swoim „ja”. Musi pracować Chrystus i to jest najważniejsza sprawa.

Dlatego Kościół to nie jest miejsce zabawy, bo wróg nas zniszczy. To jest miejsce wojny, wojny o Jezusa, wojny, żeby On tu przechadzał się, wojny o to, żeby oczyszczać się, a nie zanieczyszczać, wojny o to, żeby, trwając w posłuszeństwie Mu, uwielbiać Go jeszcze dalej i więcej, i więcej, żeby Go chwalić, wywyższać, radować się Nim. To jest ważna sprawa. Idziemy pośród ludzi tego świata i oni potrzebują zobaczyć wolnego człowieka, innego niż ten świat. Dlatego tak ważne jest to, jakie rozmowy prowadzimy, o czym mówimy, czym się zajmujemy w tym czasie. Czy to jest Chrystus? Tak jak było powiedziane, On jest świadkiem każdej rozmowy, On wszystko słyszy, patrzy, bada serca.

Muszę zdawać sobie sprawę, że jeśli powiem coś, to zwiążę się słowem. I wtedy myślę, czy jestem gotów związać się, bo wiem, że On jest świadkiem i jeśli powiem już „tak”, to muszę tak zrobić. Nie ma znaczenia komu to mówię. Mogę mówić to dziecku, ale jeśli to powiem, to już jestem związany i wiem o tym. I dlatego zastanawiam się, czy mogę powiedzieć „tak” do końca, czy jeszcze zostawić sobie, że jeszcze nie do końca, może będzie to w inny sposób. Dlaczego tak robię? Bo wiem, że On jest świadkiem. Bez względu na to, czy ludzie wiedzą co się dzieje we mnie, czy nie, On jest świadkiem i ja odpowiem przed Nim za to, co mówię, czy dotrzymam słowa, czy nie. Dlatego boję się powiedzieć coś, czego może w tym momencie nie dotrzymam. Boję się Boga, nie człowieka, że obrazi się na mnie, czy coś. To jest jedna strona, przykra. Ale najbardziej boję się Boga, co On powie na to, jeśli ja nie będę wierny temu, co powiedziałem. Słowo Boże mówi, że z każdego nieużytecznego słowa zdamy sprawę przed Nim. To jest odpowiedzialność, ponieważ sam Sędzia mówi o tym. Skoro mamy być do Niego podobni, to On chce, żebyśmy o tym pamiętali.