Jan 14:23

Słowo pisane

Co to znaczy modlić się – część 4

Zobaczcie, że Daniel uczciwie był ministrem i wypełniał bardzo dobrze to, co było jego zadaniem w tej pracy, a mimo wszystko miał każdego dnia czas, aby odchodzić na bok i modlić się do swojego Boga. I to odchodził trzy razy dziennie. I nawet, gdy trzeba było zapłacić za to cenę, groziło mu niebezpieczeństwo utraty życia, to też poszedł tam. To znaczy, że to nie było tylko zwyczajowe. To było jego życie, on nie potrafił żyć bez Boga. I nawet, gdyby miał zginąć, nie potrafił żyć bez Boga.

Czy dla nas czymś takim jest modlitwa, że nie potrafimy żyć bez społeczności z Bogiem? Że gdyby nie ta społeczność, to nie potrafilibyśmy żyć na tej ziemi, nie umielibyśmy być z braćmi i siostrami, nie umielibyśmy być z ludźmi pośród tego świata, nie umielibyśmy odpowiedzieć na proste pytania tych, których spotykamy, gdyby nie nasz Bóg, który napełnia nas tym i ujawnia samego siebie.

Mogę wam powiedzieć, że ludzie wiele słuchali o modleniu się, ale mało można spotkać ludzi, którzy przejęli się tym i zaczęli praktycznie do tego podchodzić, którzy zaczęli naprawdę szukać Boga, i po których można zobaczyć, że oni z tym Bogiem są. Po Jezusie wszyscy mogli zobaczyć, że w Nim mieszka Bóg.

Ewangelia Mateusza 5,44.48:

A Ja wam powiadam: Miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za tych, którzy was prześladują”,

Bądźcie wy tedy doskonali, jak Ojciec wasz niebieski doskonały jest”.

Jeśli nie będę miał czystej relacji z Bogiem, to nie dam rady modlić się za moich nieprzyjaciół tak, jakby byli moimi przyjaciółmi, wołać za nimi, jakby to byli najbliżsi mi ludzie. Nie dam rady, będę narzekać na nich przed Bogiem bardziej niż wołać za nimi. A jednak Jezus mówi: „róbcie to”. Co musi być w nas, żeby to robić? Ojciec, musi mieszkać w nas. Tak On kocha ludzi, On chce kochać przez nas. On chce wysłuchiwać naszych modlitw. Pamiętacie, jak Mojżesz wołał: „raczej usuń mnie niż miałbyś usunąć ten lud.” Bóg sprawdził swego sługę. Jezus też sprawdzał Piotra: „Piotrze, miłujesz Mnie?”

A więc dla mnie i dla ciebie jest to ważne. Nasza relacja z Bogiem pozwoli nam wypełniać te słowa, które są niemożliwe do wykonania bez Boga.

Ewangelia Łukasza 6,28:

„Dobro życzcie tym, którzy was przeklinają, módlcie się za tych, którzy was krzywdzą”.

Nie chciejcie dla nich zła, nie odpłacajcie złem za zło, ale raczej zło dobrem zwyciężajcie. Nie chciejcie, żeby zginęli w ogniu gehenny, chciejcie żeby byli uratowani, wyrwani z tego ognia. Wtedy już nie tylko modlitwa jest o to, ale i w życiu widać, że człowiek tak podchodzi do drugiego człowieka. Kiedy jest to duch modlitwy i kiedy jest to modlitwa rzeczywista, wynikająca z obecności Boga w tobie, czy we mnie, wtedy nieprzyjaciel jest zadziwiony jak ty do niego podchodzisz. Rozumiecie, że to nie jest tylko modlitwa, a w rzeczywistości wrogie spojrzenia, czy działania. To jest to, że nieprzyjaciel jest zadziwiony, jak ty możesz okazywać mu dobro, kiedy on nienawidzi cię, ale to chce osiągnąć Bóg, kiedy jesteśmy z Nim w komorze. On chce przelać Siebie na nas. W nasze garnki, w naczynia swego zmiłowania chce wlać to, co On chce uczynić przez nas.

Ewangelia Łukasza 23,34:

A Jezus rzekł: Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią”.

Zobaczcie, że Jezus jest w tym, co mówi: „Ojcze odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią”. Oni przecież krzyżowali Go, szydzili, kpili z Niego, żartowali sobie, a On mówi: „przebacz im, bo nie widzą, co czynią.” I taki jest Jezus wobec nich; nie złorzeczy, nie krzyczy przeciwko nim, za co mu to robią, ale prosi o nich.

Później to samo spotykamy w Dziejach Apostolskich 7,59.60, kiedy widzimy Szczepana, kiedy jest kamienowany:

I kamienowali Szczepana, który się modlił tymi słowy: Panie Jezu, przyjmij ducha mego. A padłszy na kolana, zawołał donośnym głosem: Panie, nie policz im grzechu tego. A gdy to powiedział, zasnął.”

Wrogowie mogli słyszeć, że ten człowiek modli się o nich. Rozumiecie, że to nie jest tylko, że nauczyłem się fajnie modlić, ale to jest w życiu. Ta modlitwa jest widzialna, że żyję tak jak się modlę, to jest moje życie, że modlitwa nie jest wynikiem mojego rozumowego wymyślania czegoś, tylko ona jest zwycięskim życiem Jezusa we mnie i w tobie. Tak jak On się modlił, tak i my mamy modlić się. Mamy przychodzić do Boga w jego Duchu Chrystusowym.

Zobaczcie Boży ludu, jaka to ważna sprawa dla nas. A to wszystko zaczyna się, kiedy ty rozpoczynasz swoją pierwszą rozmowę z Bogiem, z jego Synem Jezusem Chrystusem. I zobacz jak On w tej rozmowie wychodzi naprzeciw ciebie, z jaką miłością, łagodnością, uprzejmością. I on chce mieć tą rozmowę z tobą aż do końca i na wieczność. On nie chce zrywać z nami relacji, ale chce, żebyśmy pozostali w coraz piękniejszych relacjach z Nim. Słowo Boże nawet uczy, że małżonkowie mogą zatrzymać swoje prawo małżeńskie na czas modlitwy, uzgodniwszy to nawzajem, kiedy przychodzą do Boga, aby nic nie przeszkadzało temu, kiedy się modlą.

A więc zobaczcie jak ważna, jak cenna jest modlitwa. Musimy rozpoznać jej wartość. Niech Duch Święty dociera do nas, żebyśmy rozpoznali wartość modlitwy, skarb modlitwy, chwałę modlitwy, żebyśmy potraktowali to, jako najważniejszą naszą część każdego dnia, od której zależy wszystko, co zrobimy dzisiaj.

1List do Koryntian 4,13. Apostoł mówi tak:

Złorzeczą nam, my się modlimy;”

Zobaczcie, że to nie było tak: „a to tylko w Biblii jest napisane, a w rzeczywistości jest inaczej, chrześcijanie kłócą się, nie potrafią nawet kochać się.” Nie. W rzeczywistości jest właśnie tak, że złorzeczą nam, a my modlimy się za nimi. I mówił już tak psalmista, wskazując na Jezusa Chrystusa.

staliśmy się jak śmiecie tego świata, jak omieciny u wszystkich aż dotąd”.

To jest tak, kiedy zależy ci na drugim człowieku, kiedy naprawdę chcesz ratować. Poświęcasz nawet to, że ktoś cię znieważy, zlekceważy i pominie, ale ty się nie zatrzymasz, żeby tego kogoś ratować, ponieważ zdajesz sobie sprawę, że to wróg, diabeł, rzuca ci kłody pod nogi, żebyś poddał się. Tak diabeł próbował też rzucać Jezusowi te kłody; uczniowie, którzy rozmawiają o głupstwach, odchodzą i zajmują się tym kto gdzie będzie siedział i tak dalej. Diabeł próbował takie kłody rzucać też Jezusowi pod nogi, lecz On odrzucił je wszystkie i poszedł dalej. I my musimy w modlitwie odrzucać, torować drogę, żeby mieć dostęp do naszych wrogów. Jeśli tylko jest możliwe, jeśli to od nas zależy, mieć pokój ze wszystkimi ludźmi, nie osiągnięty prawem grzechu, nie, ale prawem czystości, świętości.

Dzieje Apostolskie 9, 40.41. Piotr przybywa do zmarłej uczennicy, Tabity:

A Piotr, usunąwszy wszystkich, padł na kolana i modlił się;”

Usuwa wszystkich i pada na kolana i modli się

potem zwrócił się do ciała i rzekł: Tabito, wstań! Ona zaś otworzyła oczy swoje i, ujrzawszy Piotra, usiadła. A on podaj jej rękę i podniósł ją; przywoławszy zaś świętych i wdowy, pokazał ją żywą.”

Po co Piotr kazał wszystkim wyjść? Chciał być sam na sam z Bogiem. To dla niego też było doświadczenie, chciał osiągnąć sukces, chciał, żeby Tabita wstała z martwych. Nie szukał, żeby ludzie widzieli co teraz robi, szukał Boga. Jaka skromność. Patrzył na swojego Jezusa i uczył się. Widział też jak Jezus działa i uczył się od Jezusa.