Jan 14:23

Słowo pisane

Rozważanie Pierwszego Listu Jana – część 6

Nie bać się. Nawet tak, jak z łaski zrobiono sobie możliwość grzeszenia, nie bać się łaski, nie bać się miłości Bożej. Nie bać się, że może ja też będę tak źle wykorzystywać tą miłość. Nie bać się i nawet nie myśleć w ten sposób. Poddać się. Nauczyć się być z Nim dzień w dzień i widzieć, jak Miłość pracuje nad nami. Najważniejsze to mieć świadectwo miłości. Miłość naprawdę doprowadzi nas do uświęcenia. Naprawdę. Zobaczcie, od czego zaczyna się początek owocu Ducha Świętego? Miłość, a potem idzie dalej. Nadzieja nie zawodzi, bo Duch Święty rozlewa miłość Boga w sercach naszych.

To jest tak potrzebne nam, by znać Jego miłość i móc coraz więcej powiedzieć, jak kocha nas. Wtedy nasze serca zaczynają inaczej bić, inaczej tęsknimy do wieczności, inaczej chcemy przebywać z Nim. Tak jak ziemia, która zaczyna wydawać plon, tak nasze serca zaczynają pięknieć i to, co niemożliwe, staje się możliwe. To, co człowiek próbował zrobić latami może, zrobi w jeden, czy dwa dni.

Mamy wroga na ziemi, który próbuje zastąpić nam Miłość czymś innym. Co to jest? Fałszywa sprawiedliwość. „Mnie należy się to i to, a tamtemu nie należy się. Tamten zrobił to i to, a ja tego nie zrobiłem, Panie Boże”. Moja własna prywatna sprawiedliwość. Ja siebie usprawiedliwię, ale tamtego nie usprawiedliwię. Jemu nie należy się - uparty, zawzięty, nie chce się zmieniać. Jakim sądem sądzicie, takim będziecie też osądzeni. Jeśli Miłość nie będzie mnie napełniać, to ja będę tak funkcjonować. Pierwszym krokiem, żeby gasić we mnie miłość, będzie podążanie za tym obcym głosem, który będzie stawiał na ciało, a nie na Bożego Ducha.

Zobaczcie, Miłość mówi: „wyjdź z Babilonu ludu mój”. Boża miłość nie chce, by Jego lud żył w Babilonie. Pamiętam, jak chodziłem do tego „okrąglaka” i w pewnym momencie Duch Święty powiedział: „koniec już”. I to czyni Miłość. Musisz pójść dalej, nie możesz zostać w bałwanach, w tych rzeczach. Nigdy nie byłem protestantem, nigdy nie zwalczałem katolików. Bóg nie poprowadził mnie do zwalczania katolików, a poprowadził mnie do poznawania tego, Kim On jest. To jest nasze zbawienie. Gdybym zamienił się w kogoś, kto wytyka wszystkie rzeczy, pomimo, że zdaję sobie sprawę ile zła czyni ta religia i ile zła uczyniła mnie i tobie, zabierając świadomość Bożej prawdy, zabierając dostęp do Bożej prawdy przez jakieś sakramenty, inne rzeczy, to nie byłoby w tym nic dobrego. Gdyby Bóg chciał doprowadzić nas tylko do przeciwstawiania się tej religii, to na czym skończylibyśmy? Na tym samym, co oni. Bóg prowadzi nas do poznawania Swojej Miłości, do poznawania Kim jest On i Jego Syn. To jest nasze zbudowanie.

A więc możemy mieć niezachwianą ufność w dzień sądu, gdyż jaki On jest, tacy i my jesteśmy na tym świecie i On może to zrobić z Toba i ze mną. To jest piękne. Niech to będzie wyższe, tak wysokie, że zdajemy sobie sprawę z tego, jak bardzo potrzebujemy modlić się o siebie, żeby tak się stało. Jak bardzo musimy w tym wspierać się nawzajem i utrzymywać przy Panu, żeby było to możliwe. To, co uczynisz mi, a to, co ja uczynię tobie jest tak bardzo ważne. Powiedzmy tak, gdyby Pan Jezus był tylko na pokaz Chrystusem. Dochodzi do punktu krzyża i mówi: „a teraz do widzenia”. To nie było na pokaz, to była prawdziwa miłość, która ukochała nas, żeby wyrwać nas z naszych grzechów, naszego zła! Pan po to umarł na krzyżu, a nie po to, by śpiewać o krzyżu, tylko po to, by oddzielić nas od naszych grzechów, naszego złego życia, postępowania, relacji między sobą.

Musisz zwrócić uwagę, że Miłość nigdy, nigdy nie oskarża nas. Kiedy nawet wytyka nam coś złego, to czyni to w taki sposób, że to naprawdę jest zupełnie inaczej, niż uczyniłby to człowiek. Pan czyni to zazwyczaj w bardzo delikatny sposób. Nie czujesz się zaatakowany, czy zaatakowana. Czujesz, że Ktoś, kto kocha cię, zwraca ci uwagę, że to przeszkadza Mu prowadzić cię dalej i On będzie chciał zabrać się za to, by pomóc ci pozbyć się tego, żeby można było pójść dalej i głębiej. I to jest Miłość. Ten, który nie kocha, oskarża, wytyka różne rzeczy, zbiera je, itd. Naprawdę nie kocha, bo Miłość nie robi tych rzeczy. Miłość chce pomóc, uratować, wyzwolić. Miłość widzi to. Zobaczcie, jeśli człowiek nie chce trwać w Chrystusie, wtedy człowiek taki zostanie odcięty – mówi Jezus. Miłość z powodu miłości odcina tych, którzy nie chcą wydawać owocu, depczą po krwi Jezusa. Chcą po swojemu, nie tak, jak w Biblii, nie tak jak uczy Pan, wtedy Miłość mówi, że trzeba odciąć, żeby ci, którzy trwają, owocowali jeszcze bardziej. To jest Miłość. Musimy też zobaczyć to, że jeśli nie będziemy trwać, poddawać się , to będziemy usychać. Nie możemy dopuścić do tego i potrzebujemy, żeby ta Miłość nasączała nas i czyniła gotowymi, by owocować. Naprawdę potrzebujemy Miłości, by z Nim być.

Cała nasza główna bitwa to jest to, czy wierzysz w miłość do ciebie. Nie tylko, że wiesz, bo tak jest napisane w Biblii, ale czy wierzysz, że Bóg kocha cię i chcesz poznać, co Miłość chce zrobić z tobą. Wtedy słyszysz głos Miłości: „chcę cię upodobnić do Mojego Syna. Podjąłem się największej pracy, jakakolwiek może tu być.” Z takich ludzi, jak my zrobić kogoś podobnego do Jezusa Chrystusa! Dziękuję Bogu, że chce to zrobić, że podjął się takiego trudnego zadania z tobą i ze mną. Dlatego chcemy nauczyć się, żeby nie pomagać Bogu w tym zadaniu. Po prostu mamy nie przeszkadzać Mu, inaczej, odpocznij od wszystkich dzieł swoich. Zaufaj Jemu, a nie będziesz zawstydzony. Niech Bóg nam pomoże, żeby wiedzieć, że wszystko, co najlepsze jest u niego i On najlepiej wie, że my bez Niego nie umiemy żyć. On wie najlepiej i dlatego dał Swojego Syna, żebyśmy mogli żyć.

Możemy darzyć ludzi naprawdę pięknymi rzeczami, kiedy Pan nas nimi obdarza. Będziemy mówić ludziom prawdę, tak jak Jezus mówił prawdę, ale On zawsze mówił w miłości do ludzi. Nie po to tylko, żeby kogoś dotknąć, urazić. Czasami prawda musi kogoś dotknąć, ale Pan mówił to po to, by człowieka uratować. Nawet, kiedy mówił „groby pobielane”, to nie mówił tego w złości, nienawiści do nich, pokazywał im ich rzeczywisty stan. Mówił, że „krew wszystkich proroków jest na waszych rękach. Jesteście podobni do ojców waszych, budujecie pomniki, a sami później zabijacie. Dopełnijcie teraz miary, zabijając również Syna Bożego.” I dokładnie zrobili to. Ale czy była dla nich szansa, żeby uratowali się? Tak. I to jest Miłość, która pokazała prawdę, ale nie zamknęła im drogi. Chwała Bogu.