Jan 14:23

Słowo pisane

Rozważanie Pierwszego Listu Jana – część 5

To jest tak, jak lampa wystawiona na stół, która wszystkim świeci. Wszyscy mogą patrzeć na nią, mówić, a ona stoi już i świeci. Wtedy mogą krytykować: „a zobacz to, a tamto”, taka stara lampa. To jest obrazowo, ale oceniają: „no zobacz, jak on mówi, mógłby bardziej obrazowo, płynniej.” Słowo Boże mówi, że Bóg może mówić przez jąkałów, albo przez tych, którzy mają obcy język.

Myślę, że dla nas najważniejszy jest ten punkt: czy my rozumiemy, że całe nasze chrześcijaństwo oparte jest na jednym punkcie – na Bogu. Od Niego zależy to, czy my tu na ziemi będziemy dla Niego i na zawsze. Pierwsze podstawowe prawo w chrześcijaństwie to jest – należeć do Boga. Drugie – należeć do Kościoła. Apostoł Paweł mówił: „oni najpierw oddali się Chrystusowi, a potem Kościołowi.” Dopiero poprzez Chrystusa można oddać się Kościołowi, inaczej nie ma możliwości oddać się.

Najniebezpieczniejsze jest to, kiedy człowiek rozwija się latami, latami i nie może rozwinąć się. To jest tak, jakby po prostu Bóg nie mógł sobie poradzić. Człowiek musi zobaczyć, że Bóg ma moc czynić to w sposób: „rzekł i stało się”, w sposób doskonały, tylko musi pracować nad nami, żebyśmy zaufali Jemu, że On poradzi Sobie z każdą sytuacją. Poradzi Sobie. Wiara małego dziecka często tak wyraża się: „tata poradzi sobie”.

Kto mówi, że w Nim mieszka, powinien sam tak postępować, jak On postępował. To łączy się z doprowadzeniem nas do takiego stanu chodzenia z Bogiem.

Pierwsze podstawowe jest to, że Bóg naprawdę ukochał nas doskonałą miłością i On nie chce uczynić nam niczego złego, tylko dobro. Bóg chce mieć nas na zawsze z Sobą. Chce, żebyśmy byli odważni, gdyż dał nam ducha odwagi, wstrzemięźliwości, miłości. Bóg dał nam Ducha Świętego, żeby ten Duch prowadził nas dalej. My nie mamy zorganizować Kościoła. Bóg już zorganizował Kościół. My mamy należeć do Boga, a wtedy przez Boga będziemy mogli pomóc sobie tu na ziemi, pomóc innym ludziom szukać Boga. Nie będziemy chcieli zyskać ludzi dla siebie, tylko dla Boga, żeby mogli iść do wieczności. To będzie mieszkało w nas, nie po to, by chlubić się ciałem, ale żeby człowiek był uratowany do wiecznej radości z Bogiem. Nie tak, żeby powiedzieć: „no, w zborze jest tyle osób”, tylko żeby być świadomym ilu jest naprawdę z Bogiem, ilu żyje i dzisiaj Bóg mógłby wziąć ich do wieczności. Miłość doszła już, że mogą spokojnie stawać przed Nim i On jako Sędzia ma jeden wyrok dla nich: „Wejdźcie do Mojej radości”. To jest piękny wyrok. To jest Boże pragnienie, po to Pan umierał na krzyżu.

Z powodu braku odpocznienia w Jego miłości, człowiek szamocze się. Oczekuje miłości od ludzi. Ludzie nie dają jej, wtedy człowiek obraża się na ludzi, zraża się, zniechęca się, chodzi z zaciśniętymi ustami i mówi, że w Kościele powinna być miłość. Rozumiecie, człowiek chce coś wziąć, ale nie w Boży sposób. Niecierpliwość nie jest objawem Bożej miłości, prawda?

Pan nawet do Judasza mówił: „przyjacielu”. To jest główne doświadczenie nas ludzi, że relacja nasza z Bogiem musi być według Jego zamysłu i woli, wtedy my będziemy prawdziwymi wobec siebie nawzajem. Wtedy znając Jego miłość do nas, będziemy otwarci na tą miłość i wtedy naprawdę będziemy mogli miłować brata, siostrę, ludzi w świecie. To jest podstawa – najpierw Źródło, potem przelewanie się przez nas, najpierw napełnianie, później przelewanie. Nie ma przelewania bez napełniania. Najpierw Pan, a potem służba. Nie tak, że najpierw służba, a potem Bóg, „Boże, czy ja dobrze służę?” Najpierw Bóg, a potem służba. Tak samo Chrystus przyszedł za wolą Ojca i służył w ten sposób: „tak Ojciec chciał”. Jezus nie wymyślał służby na ziemi. Ta służba została już przygotowana. Tak samo jak Duch Święty rozmieszcza cząstki w ciele.

Naprawdę, to sięga bardzo daleko. Myślę, że często powodem braku widoczności tego, co Jezus powiedział, że po miłości wzajemnej poznają, że Ja tu byłem, jest brak prawdziwych relacji z Panem. W jaki sposób mieć te relacje? Czy ja muszę przekonać Pana, żeby On chciał mieć ze mną relacje? Co takiego muszę zrobić, żeby On chciał mieć ze mną relacje? Po prostu muszę do Niego przyjść i zostać z Nim. „Pójdźcie do Mnie wszyscy spragnieni i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie”. Muszę do Niego przyjść, być z Nim, chodzić z Nim i za jakiś czas moi bracia i siostry będą widzieli zmianę we mnie z powodu chodzenia z Jezusem.

My wiemy, co jest piękne. Wiemy, że najlepsze doświadczenie to jest to, kiedy ludzie kochają Boga, kochają się nawzajem. Ale w tym pięknie możemy być dopiero wtedy, gdy są prawidłowe relacje z Bogiem. Nigdy nie możemy tych relacji ustawiać na podstawie naszych minionych doświadczeń z ludźmi. Nigdy. Bóg jest inny niż wszyscy ludzie, nawet najlepsi. Jego miłość jest doskonale czysta. Nie ma w niej najmniejszego ułamka osiągnięcia czegoś wyłącznie dla siebie. W miłości Boga jest to, by dać nam wszystko, byśmy mogli być z Nim. To jest coś potężnego! Jeśli człowiek uwierzy w to i zacznie wzrastać w atmosferze Bożej miłości, wtedy ten człowiek jest w Bożym odpocznieniu i patrzy zupełnie inaczej na grzesznika. Kiedy widzisz grzesznika, módl się. To nie jest efekt przykazania, to jest efekt Bożej miłości. Nie chcesz krzywdy tego człowieka, chcesz, by ten człowiek został uratowany i modlisz się do Boga. To jest pierwszy krok, ale to jest efekt przebywania z Bogiem. Tak, jak mówił Jezus, że poznawanie Ojca i Syna, to jest życie wieczne.

Naprawdę, ten 1List Jana, czy inne miejsca są potężnym wskazaniem dla nas ludzi. Bardzo często żądamy od innych, ale gdyby Bóg tak żądał od nas, wtedy bylibyśmy straceni już na początku. Kiedy Jezus odpowiadał na pytanie ludzi: ”co to znaczy czynić dzieło Boże”, powiedział, że dzieło Boże to jest wierzyć w Tego, kogo On posłał. Jeśli wierzymy w Jezusa Chrystusa, Bożego Syna, to jest dzieło Boga w nas. Na tej podstawie Bóg może pracować nad nami. Najtrudniejsze jest to, że bardzo często ludzie nie dochodząc do czegoś, próbują wymusić to na innych. Często jest tak, że rodzice, którzy dali plamę w swoim życiu, oczekują, że ich dzieci zrealizują to, czego oni nie potrafili i wtedy nawrzucają różne rzeczy na swoje dzieci i te dzieci pod pręgierzem rodzicielskich ambicji, wypalają się, niszczą się wręcz, albo stają się ludzkimi manekinami. Miłość nie wymusza takich działań na drugim człowieku. Miłość wie, że każdy człowiek jest jednostką i Bóg tak do nas podchodzi. Czy wszyscy jesteśmy tacy sami? Ale Bóg ma zamiar zrobić nas takich samych. Jest to możliwe tylko w atmosferze miłości. Bez miłości będziemy chcieli ustawiać każdego pod siebie: „jestem taki i wszyscy mają być tacy”, itd. Na przykład lubię posiedzieć sobie przy stole z braćmi i siostrami, pogadać, zjeść jakieś smakołyki, fajnie podoba mi się.” A tu nie, każą chodzić i rozkładać jakieś ulotki. Miłość wychodzi naprzeciw ludzi. Wszystko dla chwały Boga, żeby Bóg, który jest Miłością mógł dotrzeć do następnych ludzi, żeby pociągnąć ich. Każdy z nas ma jakieś świadectwo powołania przez Boga. To jest tak wysokie, że my nie nadajemy się do tego. I całe szczęście. Gdybym nawet w ułamku nadawał się, jako ja, to byłbym w stanie zniszczyć was, a wy mnie, czyli nawzajem.

Ale jeśli Bóg może nad nami pracować, to On jest zdolny zachować nas od tego niszczenia się nawzajem i tak nas napełnić swoim Duchem, żebyśmy nawzajem budowali się na dom dla Boga. Tylko On ma moc. Nas naprawdę ciężko jest złamać. Im więcej będziemy kierować się do Boga, im więcej będziemy widzieć Jego miłość, tym bardziej będziemy gotowi zostawić Mu wszystko. Zostawić Mu wszystko, to znaczy pozwolić Jemu działać przez nas. On wie, co zrobić. On wie, jak komu okazać miłość, wie z jakim słowem dotrzeć do kogo, wie, kiedy stanąć na drodze drugiego człowieka. On wszystko wie. Kiedy Bóg kieruje naszymi krokami, wtedy On realizuje swoje plany, a my możemy być szczęśliwymi ludźmi, że On czyni to, co jest potrzebne nam i innym.