Jan 14:23

Słowo pisane

Trwonienie własności Jezusa – część 3

Naprawdę, kiedy przepatrzymy się, to może nas po prostu ogarnąć bojaźń: „Boże, czy to ja? Czy to o mnie chodzi ci też Panie? Czy wykorzystuję to, co mi dałeś, żeby inni też mogli dostawać to, żeby mogli doświadczać Ciebie? Czy mimo tego, że wszystko schodzi coraz bardziej w dół, w dół, nadal chcę Ciebie bardziej niż wszystkiego innego i chcę widzieć zbór, ludzi zakochanych w Chrystusie bardziej od tego, niż mieć fajne spokojne miejsce, do którego przychodzę ze swoimi grzechami i siedzę sobie, i śpiewam Bogu pieśni ze swoimi grzechami tak, jak Judasz?” Czy zależy mi na czystości, oczyszczaniu się? Nie chcę przychodzić w grzechach i nie chcę wychodzić z grzechami. Chcę się oczyszczać, pozbywać zła, chcę doznawać tego co Jezus, chcę widzieć moich braci i siostry, i żeby zależało mi na nich, żeby żyli i obfitowali, żeby kochali Jezusa ponad siebie samych.

Powiedzieliśmy, że koło zakręca się. To do czego doszedł Izrael, do tego dzisiaj dochodzi Kościół. Koło się zakręca. Zbliża się Wieczerza, ale na tej Wieczerzy nie będzie już Judasza, będą sami uczniowie Jezusa, którzy trwali do końca, czyniąc to, co jest bliskie Jemu, którzy kochali Go ponad siebie samych. Potrzebujemy walczyć i wygrać. Musi zależeć nam na tym. Musisz być gorliwym w tej sprawie. Musisz chcieć być w tej sprawie z innymi dla chwały Jezusa. Zobaczcie, że Kościół ma jedno serce. „Judasze” nie pasują do tego, ponieważ oni nie mogą mieć tego jednego serca, ponieważ ich serce jest ludzkie, skupione na sobie. Nie mogą stać się jednością, dlatego, że bardziej myślą o sobie niż o Jezusie. A więc nie mogą złączyć się w jedności, ponieważ przez cały czas prowadzi ich własna droga.

Czy warto chodzić własnymi drogami, kiedy jest się chrześcijaninem (chrześcijanką)? Czy nie lepiej jest iść tą jedną drogą przez ciało i krew Syna Bożego i trwać, i należeć do Niego, i służyć Mu z całego serca, wygrać bitwę z władztwem ciemności, stoczyć prawdziwy bój i nie poddać się, być dzieckiem, synem Bożym, córką Bożą, którzy mają radość przebywania jak najbliżej Boga? I Bóg przyjmuje ich, nie odpycha, bo są grzesznikami, bo oni są w czystości i należą do Niego, krew Jezusa oczyszcza ich. Jeśli chodzisz z Bogiem, to nie doznajesz takiego dystansu, z odległości, z daleka, ale chcesz być blisko, jak najbliżej Niego. Chcesz być tak blisko Jego, żeby wielbić Go i czcić. Doznajesz potrzeby Kościoła. Doznajesz tego głosu, który mówi ci co jest bliskie Jezusowi i idziesz za tym głosem. Jezus mówi, że jeśli kogoś wywyższa, to mówi: „chodź do przodu, usiądź bliżej.”

List do Efezjan 4,17-24:

To więc mówię i zaklinam na Pana, abyście już więcej nie postępowali, jak poganie postępują w próżności umysłu swego, mający przyćmiony umysł i dalecy od życia Bożego przez nieświadomość, która jest w nich, przez zatwardziałość serca ich, mając umysł przytępiony, oddali się rozpuście dopuszczając się wszelkiej nieczystości z chciwością. Ale wy nie tak nauczyliście się Chrystusa, jeśliście tylko słyszeli o nim i w nim pouczeni zostali, gdyż prawda jest w Jezusie. Zewleczcie z siebie starego człowieka wraz z jego poprzednim postępowaniem, którego gubią zwodnicze żądze, i odnówcie się w duchu umysłu waszego, a obleczcie się w nowego człowieka, który jest stworzony według Boga w sprawiedliwości i świętości prawdy”.

Do kogo apostoł pisał ten list? Przecież to byli ochrzczeni ludzie, wierzący, którzy nadal nie zaczęli prowadzić tego nowego życia obfitości Bożej, życia radości Bożej, życia jedności Bożej. Ci ludzie nie byli blisko Jezusa, nie do końca wiedzieli co lepiej wybrać, czy świat, czy Kościół. Czy jednak świat, przecież to nie jest takie złe. A tu tylko modlą się, chcą stale nowe życie prowadzić, uświęcać się, pozbywać się świata. A mnie podoba się ten świat. Taki człowiek nie wejdzie w to miejsce, o którym będziemy jeszcze dalej czytać i pozostanie w sferze Judasza.

Zobaczcie, że bardzo często ci „judasze” są ze sobą blisko. Tacy ludzie, którzy nie są blisko Jezusa, którzy żyją sobie z boku, bardzo szybko rozpoznają się. „Judasze” mają wspólny język, wspólne pocieszanie się, wzmacnianie i posilanie. Kościół też ma wspólny język, wspólne posilanie się, napominanie się i wskazywanie. Kościół uświęca się, „judasze” nie muszą. Kościół chce być jeszcze bardziej podobny do Jezusa, „judasze” nie muszą. Judasz nie odchodzi, ale też nie zmienia swego życia.

Słowo Boże mówi, że mamy być trzeźwi. Kiedy patrzymy w trzeźwy sposób, to co będzie, kiedy antychryst rozpocznie swoją działalność? Ilu ludzi, ile tych byłych świątyń Boga zostanie zajętych przez diabła, który zasiądzie w tych świątyniach, podając się za Boga? Mówisz: „ale ja nie wiem, czy jestem świątynią Boga, może nie o mnie chodzi.” Z chwilą, kiedy zostaliśmy ochrzczeni w śmierć Jezusa i powstaliśmy do nowego życia, to dostaliśmy czystość, taką czystość, w której mógł zamieszkać Bóg. Dlatego chodzi o to, żeby zachować tą czystość. Dlatego mamy oczyszczać się, żeby zachować czystość, którą dostaliśmy od Boga w Jezusie. A więc chodzi tu o ludzi, którzy zostali ochrzczeni. Nie wykorzystali czasu swego nawiedzenia, nie uwierzyli prawdzie nowego życia, nie uwierzyli szczęściu, które dostali, kiedy wynurzali się z wody, aby nowe życie prowadzić, aby już poznawać wolę Bożą i według tej woli być ze sobą nawzajem. Dlatego Słowo Boże mówi w Liście Jana, że dzieci Boże dostały miłość, aby być razem ze sobą, aby wspierać się, pomagać sobie nawzajem.

Jak bardzo potrzeba, żeby ludzie zobaczyli z kim naprawdę chcę być, czy z ludźmi czystego serca, którzy pragną Jezusa i widzą w sobie jeszcze rzeczy, które trzeba usuwać, niszczyć, czy z ludźmi, którzy nie widzą Jezusa i nie widzą potrzeby, żeby niszczyć jakieś rzeczy w swoim życiu, ale zgadzają się na to, żeby te rzeczy pozostały w tym życiu. Kogo bardziej szukamy, z kim bliżej poruszamy się? Lepiej byłoby, żebyśmy zawsze chcieli być z ludźmi, którzy oczyszczają się, uświęcają się, chcą żyć dla Boga, którzy nie chcą dać ustawić się w tym, czy w tym kierunku, chcą żyć dla Boga w Jezusie, chcą żyć dla Jego chwały, chcą czynić to, co podoba się Jezusowi, żeby nie dać złapać się w jakąkolwiek pułapkę ludzką. Nie stać się udziałowcem czyichś grzechów, nie stać się człowiekiem, który wejdzie w czyjeś złe doświadczenie i da się ustawić, tylko pozostać wiernym Jezusowi w każdej sprawie, ponieważ On zapłacił za nas życiem, nikt inny. Żeby nie dać się zwieść i oszukać. Mamy służyć Jezusowi, a kiedy służymy Jezusowi, wtedy będziemy znajdować ludzi, którzy służą temu samemu Jezusowi w tym samym duchu i wtedy będziemy rozpoznawać się jeszcze bardziej i bardziej.

Czy Judasz mógł być ostrzeżony? Czy Judasz był ślepy? Dlaczego dzisiejsi chrześcijanie nie widzą tych rzeczy? Dlaczego nie widzą co się dzieje? Czy przypadkiem nie otępiało ich serce? Czy przypadkiem nie stracili sposobu myślenia?

W pewnym momencie możemy zobaczyć innych uczniów Jezusa, którzy jednakże nie stali się „judaszami”. Zobaczymy, że naprawdę nie byli to fenomeni. W Dziejach Apostolskich, w pierwszym rozdziale, od szóstego wiersza czytamy:

Gdy oni tedy się zeszli, pytali go, mówiąc: Panie, czy w tym czasie odbudujesz królestwo Izraelowi?”

To nie byli fenomeni w taki sposób, żeby całkowicie zrozumieli Jezusa. Oni nie rozumieli Go, ale byli przy Nim ze szczerego serca. Jezus mówi im:

Nie wasza to rzecz znać czasy i chwile, które Ojciec w mocy swojej ustanowił, ale weźmiecie moc Ducha Świętego”, Dz.1,7.8a.

Do kogo Jezus powiedział te Słowa? Do tych nie fenomenów, do tych ludzi, którzy nie mieli do końca pojęcia o czym On mówi, ku czemu On prowadzi ich. Ale oni właśnie wytrwali przy Jezusie. I do nich Jezus mówi: „wy dostaniecie Ducha Świętego.”

Będziemy chcieli też w tym temacie poruszać się, o ile tylko jest możliwe, żeby Bóg poprowadził nas. Ale chciejmy doświadczać tego też.

Ale weźmiecie moc Ducha Świętego, kiedy zstąpi na was, i będziecie mi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi”. Dz.1,8.

Do tych ludzi mówi Jezus. Zobaczcie, to jest niepojęte. Wystarczy być szczerym, otwartym, gorliwym, chodzącym. Czasami te słowa brzmiały trochę jak hasła, ale oni w tym czasie mieli takie myślenie. Ten niewierny Tomasz mówił: „chodźmy i my, abyśmy razem z nim pomarli.” Tak myślał, tak miał w sercu, tak było rzeczywiście. Później doświadczenie przerosło go, ale Jezus przyszedł do niego, bo był szczery. To nie tak, że kiedy będziemy fenomenami, to Jezus powie: „no dobrze, przyjmę cię, nie zgubię cię.” Nie musimy być fenomenami, wystarczy, że chcemy Jezusa, chcemy być z Nim. To musi być dla nas sprawa najważniejsza. Chcemy być dla Jego chwały, a On uczyni to, co jest potrzebne. O tym będziemy mówić i o tym czego doświadczasz, jakie masz świadectwo. Ono będzie ci pokazywać tą prawdę też, ale są przygotowane i dalsze świadectwa. Jezus jest gotów.

Kiedy jedni ludzie tracą się i gubią wartość, i kiedy dochodzą do punktu, w którym diabeł przejmie ich, to inni ludzie zyskują wartość i dochodzą do punktu, że będą zwycięzcami nad diabłem. Zwyciężą go przez krew Baranka, przez słowa świadectwa swojego i umiłowanie życia wiecznego ponad to przemijające.

Mówiliśmy, że te dwie armie przygotowują się do najtrudniejszej bitwy Kościoła i wtedy okaże się wiara nasza, pewność Jezusa i spokój, że On nad tą sytuacją panuje również. Ci, którzy przegrywają będą właśnie zwycięzcami, a ci, którzy wygrywają, będą przegranymi. Będzie wydawało się, że Kościół nie ma mocy, a tamci mają moc. Ale kiedy wróci Jezus zniweczy wszystkie dzieła diabelskie tchnieniem swoich ust, zabije tchnieniem ust swoich i zniweczy blaskiem przyjścia swego.

Przeczytajmy dalej 2Tesaloniczan2,13:

My jednak powinniśmy dziękować Bogu zawsze za was, bracia, umiłowani przez Pana, że Bóg wybrał was od początku ku zbawieniu przez Ducha, który uświęca, i przez wiarę w prawdę”.

Ja jestem przekonany w stu procentach, że Bóg wybrał nas do tego właśnie celu.

Do tego też powołał was przez ewangelię, którą głosimy, abyście dostąpili chwały Pana naszego, Jezusa Chrystusa”. 2Tes.2,14.