Jan 14:23

Słowo pisane

Mądre i głupie panny – część 3

Nie to, ile my obiecamy Panu, bo nie wykonam tego, co obiecuję. Mogę obiecać wiele rzeczy, a za chwilę już nie żyć. Ale Pan, to co powiedział ma moc też dotrzymać, dlatego Jego Słowa i Jego czyny są prawdziwie potrzebne każdemu z nas. To jest najpiękniejsze, kiedy doświadczasz czynów Chrystusa w sobie i są to mocne, silne, prawdziwe działania. Tam jest pokora i łagodność i cichość, wstrzemięźliwość.

Apostoł Paweł powiedział to w piękny sposób:  Ale z łaski Boga jestem tym, czym jestem.(1kor.15,10).”Ta łaska nie była we mnie bezczynna, uczyniła we mnie to, z czym została mi dana od Boga. Tym, czym jestem, jestem z powodu Jego łaski.” Apostoł wcześniej starał się, dążył i osiągnął pewien pułap, ale kiedy spotkał Chrystusa, zobaczył coś o wiele cenniejszego. Paweł zobaczył w Chrystusie nowe życie i doznał osobiście tego nowego życia i głosił je, chodząc po tej ziemi. Nowe życie, zupełnie nowe. Alleluja! I to nowe życie każdemu z nas jest potrzebne, żeby uniknąć stereotypów. My żyjemy tylko wtedy, kiedy żyje w nas Chrystus. Tylko wtedy żyjemy, bo żyją w nas Jego uczynki. Wtedy zupełnie inaczej patrzymy na wiele spraw. Mamy te same oczy, ale one pragną już innych rzeczy, te same uszy, ale czego innego chcą słuchać. Wszystko się zmienia i wtedy my przygotowujemy się. Oblubienica przygotowała się, ponieważ ona we wszystkim spolegała na Jezusie. Czerpiąc z Niego, posiadła okrycie. Chwała Bogu.

Jak myślicie? Czy Ten, który obiecał to wszystko, zaniedba, kiedy my powierzamy się Jemu? Przychodzimy do Niego i stawiamy siebie Jemu dla Jego chwały. Czy Pan zaniedba? Nie. Jezus powiedział: „Ja dotrzymam każdego swego Słowa, które jest dla twego dobra, jak i dla twego zła. Jeśli ty się odwrócisz ode Mnie i Ja odwrócę się od ciebie. Ale jeśli ty będziesz trwał, to Ja będę też trwał z tobą”. Wiecie, jak dobrze, żeby człowiek rozumiał te Słowa Jezusa i żeby naprawdę zobaczył, że jest potrzebne nam serce, w którym będzie Jego dobro. Nie można służyć Bogu bez serca. Cokolwiek czynimy, czyńmy z duszy, z serca, jako dla Pana, napełnieni Jego obecnością. To jest nam tak potrzebne, żebyśmy kiedyś wychodząc na okrzyk, nie byli zaskoczeni, że żyliśmy ileś czasu na ziemi, a zaniedbaliśmy to, co najważniejsze.

Zobaczcie, ile dni minęło od naszego nawrócenia? Ile dni, w których Jezus mógł uczynić to, co jest możliwe dla Niego? A ile było dni, kiedy wróg oszukał nas i te dni tak poszły po swojemu. Pan może naprawić to tak, jak Bóg mówił też w Starym Testamencie do Izraela. Czy pojmujemy i rozumiemy to: „Panie, to nie Ty dzisiaj żyłeś we mnie, tylko ja żyłem; moje, moje, moje „ja”?

Zauważyłem, że te głupie panny nie miały pokuty w sobie. One nie powiedziały: „Panie Jezu, co myśmy zrobili w swoim życiu?! Jak zaniedbaliśmy to, co Ty do nas mówiłeś.” One chciały oszukać Pana – „dajcie nam tej oliwy”. One oszukiwały siebie, wierząc, ale żyjąc bez Pana i teraz chciały oszukać Go, jakoby żyły dla Niego. I to powtarza się w wielu miejscach, gdzie Jezus mówi. Człowiek myśli sobie: „a na końcu jakoś się uda, jakoś to zrobię.”

Tak ważne, by ci, którzy teraz też nawracają się, mieli świadomość, że szkoda dni na stare życie. Zewleczcie z siebie starego człowieka wraz z jego poprzednim postępowaniem, którego gubią zwodnicze żądze, i odnówcie się w duchu umysłu waszego, a obleczcie się w nowego człowieka, który jest stworzony według Boga w sprawiedliwości i świętości prawdy.Ef.4,21-24.

Zewlecz starego, a przyoblecz nowego, żyjącego dla chwały Pana , w tym, co jest dobre, miłe i pożyteczne. I to jest potrzebne.

Człowiek powinien zrozumieć, że zbawienie to nie jest tylko to, że uwierzyłem, ale zbawienie musi mieć uczynki wiary. Jest zakon wiary, zakon Chrystusowy i on ma to wszystko w sobie. Jezus mówi i czyni.

To jest najważniejsze. Nikt nie jest w stanie uratować się i dojść do wieczności, jeśli Jezus nie będzie mógł uratować tego kogoś. Jeśli wierzysz i poddajesz się Panu, to On czyni to, co jest potrzebne i wtedy nie głosisz ewangelii starego człowieka, tylko zdajesz sobie sprawę, że Jezus powiedział: „beze Mnie nic nie uczynicie”. Prawda? „Jeśli cokolwiek możecie uczynić, co będzie miało wartość w oczach Bożych, to Ja to uczynię w was, jeśli będziecie Mi wierzyć.” Jeśli będziecie wierzyć w Jezusa, a nie w siebie. I tak, jak wróg przeciwstawiał się Jezusowi, będzie przeciwstawiał się i wam. Będzie próbował odciągnąć od tej rzeczywistości.

Zobaczcie, że ci ludzie mogą mówić: „Panie, Panie”, tak jak te głupie panny: „Panie, Panie, otwórz nam”. Jak pięknie mówią? A Jezus powie: „nie znam was.” Czyż nie jest Panem? Jest. Ale czy był ich Panem? One nie uznawały Go za godnego tego, by słuchać Go do końca. Przyjęły tylko wartość „wierzę” i mam załatwione. A Pan mówił jeszcze dalej, i dalej i więcej.

Tak jak głowa decyduje o nas, tak Jezus decyduje o Kościele. Pan chce, żeby wszystkie członki miały o siebie jednakie staranie, społeczność, nie indywidualizm, a społeczność. Członki mają mieć o siebie jednakie staranie. Czy w tej podróży na spotkanie z Panem nauczymy się mieć o siebie jednakie staranie? Czy Pan będzie mógł uczynić to w nas? Czy wygramy bitwę z oszustwem? Czy wygramy bitwę o naszą wieczność, poddając się Jezusowi? Czy kiedy odejdziemy stąd, uczynki nasze pójdą za nami? (Obj.14,13). Co będzie?

Chwała Bogu, że jest jeszcze czas, że Pan Jezus wzywa wszystkich, aby ludzie przychodzili do Niego i z niego czerpali, i to łaskę za łaską, żeby Duch Święty mógł ożywiać nas w zgodzie z wolą Ojca, jak i Syna, żeby było w nas coraz więcej doznania, że nie żyję już ja, sam z siebie, ale żyje we mnie Chrystus. To jest Jego życie, bo to jest za piękne dla mnie, to jest zbyt czyste, zbyt klarowne, żebym ja mógł czynić to. Jestem świadomy, że nie uczynię takich czystych czynów, jakie czyni Chrystus. Mogę kombinować i próbować, ale zawsze będę tam „ja”. Ale kiedy Pan czyni to, nie ma tam mojego „ja”. Ile mamy tych „nie ja, lecz Chrystus”? To są te rzeczy tak bardzo potrzebne, żeby świeciły w ciemności i żeby ciemność ich nie przemogła. To jest to, na co Pan chce nas przygotować, że kiedy będzie północ, ciemność, Pan nadejdzie.

Zobaczcie, że na ziemi jest mnóstwo wierzących ludzi, którzy spodziewają się powrotu Pana i mówią, że kiedy On wróci, będzie pięknie, nie będzie płaczu, bólu, łez, nie będzie śmierci, rozstań. Ludzie wiedzą o tym, że tak będzie, ale nie dają Mu siebie, nie są gotowi, żeby przejść przez ciemność, ciemność ich zwycięży. Bunyan opisał to w swojej pozycji „Wędrówka pielgrzyma”, że można być zabranym jeszcze nawet sprzed bram nieba i wrzuconym do jeziora ognistego. Tak blisko.

Zobaczcie, te głupie panny są tak blisko, są pod drzwiami, ale Oblubieniec mówi: „nie znam was”. Co się z nimi stanie? Co stanie się z tymi, których Pan nie zna? Jest odrzucenie, nie ma miejsca dla tych ludzi w wiecznej radości. Oni chcieli znać Pana, ale Pan nie będzie chciał ich znać. Nie chcieli posłuchać do końca, co Pan mówił, a On nie będzie teraz ich słuchać.

To jest dla mnie i dla ciebie taka ważna informacja, kiedy Jezus mówi o tym w wielu miejscach, że kiedy przyjdzie czas żniwa, Pan pośle aniołów i co oni zrobią? Wybiorą wszelkie zgorszenia z Jego Królestwa, a wtedy sprawiedliwi zajaśnieją pełnym blaskiem. Pan przez cały czas pokazuje, że pszenica i kąkol rosną razem aż do żniwa. Panny mądre i głupie też są razem, ale przyjdzie żniwo, przyjdzie Pan i nastąpi rozdział. To, co tu na ziemi było jeszcze razem, nie może być razem w niebie. Dwóch będzie w jednym łożu, jeden będzie zabrany, drugi pozostawiony. Dwóch będzie na polu, jeden będzie wzięty, drugi zostawiony. Byli razem, ale jedno będzie wzięte, drugie zostawione. Pan Jezus pokazuje rozdział. Mąż i żona mogą wierzyć, ale żona, znając Słowo Boże doświadczyła to, co w Chrystusie i niesie pomoc, wsparcie, czyni dobro dzięki Panu Jezusowi, który żyje w niej. On zaś jest głową domu, rządzi, włada, sprawia, że mają zgromadzenia, modlą się, śpiewają, ale nie daje życia Jezusowi. Jedno będzie wzięte, drugie zostawione. Albo odwrotnie. Mąż troszczy się o to, żona zżyma się, nie podoba się jej, że jest taki otwarty, ale przyjdzie Jezus i okaże się co było lepsze – zbierać sobie skarby na ziemi, czy w niebie.

To jest wynikiem tego, że mądre i głupie panny żyją razem. Głupie nie troszczą się o to, nie zabiegają, a wyglądają, jakby normalnie miały wejść do wieczności. Cieszą się, że będzie tam fajnie, dobrze, a tu na ziemi mają swoje życie. Głupie panny prowokują mądre do zmiany życia. Stąd wychodzi tyle nauk, że wiara wystarczy: „wierzysz, wszystko jest załatwione”. Wiara jest bardzo potrzebna, bez wiary nie można podobać się Bogu. Wiara to jest dar od Boga, potrzebny, żebyśmy mogli patrzeć na to, co niewidzialne i być pewnymi, że to jest. Do tego potrzebujemy wiary. Ale wiara wie, Kto może nas zbawić. Sami nie zbawimy siebie, ani ja, ani ty. Zbawić może nas tylko Chrystus. U Pana są te czyny, których nigdy nie uczynimy bez Niego. Nigdy. To jest ten owoc Ducha Świętego, o którym pisze Paweł w liście do Galacjan. My nie potrafimy być łagodni. Mamy „swoje dni”, w których możemy dać porządnego łupnia. Nie potrafimy być łagodni. Kiedy pasuje nam, to takimi jesteśmy, ale kiedy nie pasuje, to mina zmienia się nam i koniec łagodności. Wynika to z tego, że to nie jest Jezus, tylko my. Możemy starać się, troszczyć się o to, ale nie potrafimy być trwali. Mamy dobre pomysły, ale po jakimś czasie przychodzą już inne pomysły. A Pan jest trwały i stały, On co zamierzył, to i czyni. My bardzo potrzebujemy Pana. Kto z was jest taki stały na każdy dzień, że po dziesięciu latach, kiedy cię spotkam, jesteś jeszcze bardziej rozwinięty, jeszcze bardziej podobny do Pana? Nie jesteśmy wytrwali, nie mamy w sobie takiej wytrwałości. Realizujemy pewne zamiary, ale później coś odwróci się, odmieni. Wytrwałość jest tylko w Chrystusie.

Chwała Bogu, że przytrafiło nam się to, że uwierzyliśmy, ale jeszcze lepiej, kiedy wejdziemy do wieczności z Panem. Dlatego wykorzystujmy nasze dni na ziemi. Czasu jest naprawdę niewiele, dni są złe, trudne. Wróg przebiegle kombinuje jak przeszkodzić nam w przygotowaniu do spotkania z Panem, natomiast Duch Święty chce pracować w tym kierunku, abyśmy byli gotowi. Słowo Boże wyraźnie mówi, by nie gasić Ducha Świętego, który ma to potężne działanie, by w miejsce Chrystusa sprawować to, z czym Pan też przyszedł do nas.

Niech Pan będzie uwielbiony, niech ta radość Zbawiciela przepełnia nas. Niech serce nasze raduje się, kiedy Jezus do nas dociera. Nie wstydźmy się okazywać zadowolenia w Panu. Nie bądźmy sztuczni, sztywni, kiedy powiedziane jest o miłości Jezusa do nas. Poddawajmy się Temu, który rozlewa tą miłość, żebyśmy mogli być z Panem naprawdę. Wieczność jest takim miejscem, gdzie zawsze będziemy z Nim. Już nigdy nie będzie rozstań, smutków, łez, nigdy nie będzie zgromadzeń, na których człowiek przeżywa refleksje, zastanawia się, zawstydza się. Tam już będzie zgromadzenie wiecznej radości, która nie ma przerwy. Ona jest wieczna, doskonała. To jest coś pięknego, wejść do radości Pana swego.

Dzisiaj warto pomagać sobie i uzmysławiać to, że ja zawodzę, ale Pan nie zawodzi. Koń, ciało zawodzi, ale Pan nie zawodzi. Tylko On może nas zbawić. Umacniajmy się w tym nawzajem. Patrzmy, czy mamy czyste serca, czy w tych sercach jest skarb, z którego możemy bez końca czerpać, czy są to sprawiedliwe uczynki świętych. Nie mówmy, że jesteśmy tacy, czy tacy, tylko róbmy to, co do nas należy. Jeśli widzimy coś, zróbmy to, dzięki Panu. Tu nie ma niewoli, religijnych nakazów. Czy chcesz robić to, co chce Pan? Czy tobie podoba się to, co podoba się Panu? To jest podstawa.

Nie raz sługa, czy służebnica woła: „Panie ratuj mnie.” Skoro sprawiedliwy z trudnością dostąpi zbawienia, to gdzie znajdzie się bezbożnik? To jest doświadczenie, to jest wróg, który kombinuje jak zwieść człowieka i odciągnąć go od tego, co najcenniejsze.

Naprawdę, słuchając Jezusa, doświadczamy, że chrześcijaństwo to jest poważna sprawa. Nie można podejść do tego lekkomyślnie - „skoro wierzę, że jest Jezus, to mam już wszystko załatwione.” Może taki przykład. Kupuję sobie samochód, ale nie leję paliwa. Wsiadam co dzień i dojeżdżam do pracy. Chyba tylko na nogach. Mam samochód tak, jak inni, ale nie mogę z niego korzystać. Podobnie jest z codziennym chodzeniem z Panem, że mogę mienić się wierzącym, ale nie chodzić dzięki Jezusowi.

Piękne jest, kiedy widzimy, że Pan zaczyna na nas wpływać, wtedy widzimy, że zachodzi przemiana. Niech tą przemianę Pan ma w nas, w tobie i we mnie. Jeśli Pan nie przyjdzie jeszcze za naszego życia, to z czym umrzemy tu na ziemi? To będzie najważniejsza sprawa. Czy umrzemy w Panu, czy bez Pana? Czy dojdziemy w Nim, przechodząc przez śmierć, czy będziemy tylko wierzącymi tak, jak demony wierzą i drżą, bo wiedzą, że nie przejdą przez to?

Wiecie, diabeł jest jak handlarz i podsyca myślami, czy się opłaci, czy się nie opłaci. I tak handluje, żeby tylko człowiekowi przeszkodzić. Ile razy, kiedy tylko chcesz coś zrobić, to zaraz ma przygotowane dla ciebie potrzeby; na to, na tamto, na siamto. Diabeł wie, że jeśli zbierasz skarby w niebie, to nie może on tam dostać się. Woli, żebyś tu na ziemi zbierał skarby, tu ma jeszcze możliwość niszczyć cię przez te skarby, ale jeśli zbierasz sobie w niebie, on nie ma jak ukraść ci tego. I kiedy będzie napierała ciemność, ty będziesz świecił. Z innego miejsca czerpiesz siłę i moc, nie na tym świecie, tylko stamtąd, od Pana.