Jan 14:23

Słowo pisane

List Apostoła Pawła do Rzymian - część 2

Albowiem gdy byliśmy w ciele, grzeszne namiętności rozbudzone przez zakon były czynne w członkach naszych, aby rodzić owoce śmierci;

Gdy byliśmy w ciele i żyliśmy poza Chrystusem – życie w ciele, to jest życie poza Chrystusem. Gdy byliśmy w ciele, zakon wykazał każdą jedną pożądliwość i człowiek wiedział, że to jest złe. Ale człowiek potrafi sam usprawiedliwić się, rozumiecie? I powiedzieć: jestem po prostu taki w cielesności i nikt nie może mieć do mnie urazy. Ale pozostając w tej pozycji, człowiek idzie na śmierć, a więc Paweł pokazuje: pozostajesz w cielesności - zakon wydaje cię na śmierć. Gdy będziesz znaleziony w Chrystusie – zakon nic do ciebie nie ma. Dlatego tak ważny jest Jezus. Zakon spowodował to, że to, co człowiek czynił złego, zostało wykazane, że to jest zło, a więc stało się dla grzechu jeszcze bardziej ponętne, by czynić to nadal. Chociaż człowiek wie, że Bogu nie podoba się grzech, w cielesnym człowieku z upodobaniem czyni to dalej. I człowiek nie doznaje potrzeby oczyszczenia, gdyż usprawiedliwił sam siebie. I to jest tragedia, rozumiecie? Cielesność jest w stanie usprawiedliwić się, tak jak i ojciec cielesności, Adam, powiedział: to nie ja, to kobieta, którą mi dałeś – ona to sprawiła. A później, dalsza część cielesności mężczyzny powiedziała: to wąż uczynił to, po co wpuściłeś go do raju? Cielesność ma swoje usprawiedliwienia, ale każdy, który wie o tym i chce uratować się, nie może czerpać z cielesności usprawiedliwienia, musi wziąć usprawiedliwienie z krzyża Chrystusa Jezusa. Chrystus po to umarł, bym ja też mógł umrzeć już tu na ziemi.

Wierz 6 mówi:

Lecz teraz zostaliśmy uwolnieni od zakonu, gdy umarliśmy temu, przez co byliśmy opanowani, tak iż służymy w nowości ducha, a nie według przestarzałej litery.

Wcześniej byłeś opanowany przez jakieś pożądliwości, ale z chwilą, gdy umarłeś w Chrystusie, pożądliwości zginęły. Pojawiło się coś innego w tym miejscu. I to jest właśnie Pan. On ma moc czynić to, jest to władza Jezusa. Sprawiedliwy z wiary żyć będzie. To jest władza Jezusa. Nigdy nie zawiedziesz się, kiedy Jemu wierzysz i poddajesz się kierunkowi, który wyznaczył Ojciec, posyłając swego Syna w ciele, aby w ciele Jezusa został potępiony grzech. Jeśli potrzebujesz tego Jezusa ponad wszystko, jeśli nie dasz się niczemu zatrzymać, to znaczy, że jesteś świadomy, że poza Jezusem nie ma zbawienia. Jeżeli daję się ty, czy ja czemukolwiek zatrzymać w tym czerpaniu z krzyża, to znaczy, że ja dałem się zwieść i znalazłem zbawienie poza śmiercią, że mogę dalej żyć „ja” i jestem zbawiony. Jezus miłuje tych, którzy doszli do tego jednego przekonania, że skoro On umarł, to wszyscy żyć możemy? Nie, to wszyscy umarliśmy razem z Nim. On nie daje prawa żyć tobie, czy mnie, bo wiesz jak żyjesz ty, czy ja. On nie daje nam prawa żyć, to prawo wzięte jest z ciała, kiedy my mamy prawo żyć i czynić zło. To jest wzięte z ciała, nie z Jezusa. Jezus nikomu nie pozwala czynić zła, rozumiecie? On nigdy nie zgrzeszył i nikogo nie prowadzi do grzechu. Jeśli nęcą cię, to są to twoje pożądliwości i twoje złe pragnienia i one prowadzą cię do śmierci. Jezus nikogo nie prowadzi do śmierci, ponieważ On jest drogą życia. Jeśli jestem gdzieś w tym miejscu, to pozostaję poza Jezusem i muszę ratować się i Paweł pisze to po to, by dotarło to do wszystkich, którzy trwają w swojej cielesności: Ratujcie się, jest krzyż, w którym możecie odnaleźć śmierć swojej cielesności, aby przestać grzeszyć. To są tak ważne prawdy, które Paweł podaje tu.

Jesteśmy już pod łaską, aby nie grzeszyć, pod łaską, by czynić to, co miłe jest Panu, aby Pańskie pragnienia napełniały nasze serca. I to jest główna bitwa diabła, by usunąć Jezusa, żeby pozostało ci „twoje” chrześcijaństwo. Jakże ono jest straszne, jakże przeklęte dla wszystkich, wśród których przebywasz. To „nasze” chrześcijaństwo jest najgorszą zakałą niszczącą wszystko, co piękne. „Nasze” chrześcijaństwo jest strasznym zwierzęciem, które niszczy i depcze to, co ma życie w sobie. Tak, to jest prawda, „nasze” chrześcijaństwo jest właśnie takie. Ale chrześcijaństwo Jezusa jest zawsze ratujące, zbawiające, wyzwalające, okazujące miłosierdzie i miłość. To jest chrześcijaństwo Jezusa. Jeśli mogę coś deptać i niszczyć i mówię, że to Pan, jestem zwodzicielem i kłamcą. Jeżeli mam coś deptać i niszczyć, to jest to deptanie po wężach i skorpionach, po tym, co ma jad w sobie, ale nie po ludziach. Pan nie dał nikomu z nas takiego prawa. Ale dał nam prawo miłości, zupełnie inne, prawda? Zakon mówi: ząb za ząb, a u Jezusa jest: zło dobrem zwyciężaj, jeśli ktoś uderzył cię w jeden policzek, nadstaw drugi, rozumiecie? I ja wiem, czy ja żyję pod zakonem grzechu i śmierci, czy pod zakonem Chrystusa, kto z was nie wie? – i trzeba nie wiem, co zrobić, by człowiek wiedział, gdzie żyje. Paweł mówi: zbadajcie samych siebie i doświadczcie, czy Chrystus jest w was, a jeśli nie przeszliście tej próby, to przynajmniej nie przechwalajcie się, że tak jest. Jeśli Słowo Boże przekonuje mnie o czymś, to nie po to, by mnie zabić, lecz po to, by uratować mnie.

Więc to są tak ważne prawdy. Paweł nie chce, by ktokolwiek został w ciemności. On , używając prawdy ewangelii oświeca wszelkie ciemności, żeby człowiek, który chce się uratować, mógł uratować się, mógł wiedzieć, gdzie jest jego zbawienie, czego ma trzymać się. Wiedzieć, że żyje jeszcze w namiocie, który potrzebuje codziennie krzyżować. Wiecie, jak to jest ważne?! Z powodu nie krzyżowania samego siebie, kiedy już tylko wstaję, jestem gotowy (gotowa) niszczyć. Ale jeśli codziennie krzyżuję samego siebie z własnymi pragnieniami, dążeniami, potrzebami, pożądliwościami, wtedy Chrystus może być uwielbiony. Dobrze jest znać tą lekcję i wiedzieć, jak to naprawdę działa.

Jeżeli wstaję i nadal żądam od innych ludzi czegokolwiek dla siebie, to znaczy, że wstałem bez krzyża. Ale, jeśli nie żądam niczego dla siebie, a żądam i szukam u Pana tego, co jest potrzebne tym, wśród których przebywam, to żyję już dla Pana. Proste, taka jest prawda. Ciało zawsze żąda czegoś od innych. Duch jest gotów dawać.

I po co pisze to Paweł? Po to, aby uratować. On nie pisze tego listu do kościoła w Rzymie, czy gdziekolwiek indziej, po to, żeby ten kościół zgnębić, wykazać ich beznadziejność, żeby poszli sobie przecz. On pisze, by ratowali się w Chrystusie, gdy zobaczą, że trwają w takim złym miejscu. My wiemy jacy jesteśmy. Nie musimy udawać nie wiem kogo, wiemy jaką bitwę mamy, ale musimy wygrać ją. Musi być widać Chrystusa w nas, Króla chwały. I to jest cenne, by to słowo dotarło do mnie i do ciebie i rozjaśniło wszelkie ciemności, gdyż wróg nasz lubi ukrywać się pod płaszczykiem dobrego doradcy.

W tym momencie Paweł pisze tak w 7 wierszu:

Cóż więc powiemy? Że zakon to grzech? Przenigdy! Przecież nie poznałbym grzechu, gdyby nie zakon; wszak i o pożądliwości nie wiedziałbym, gdyby zakon nie mówił: Nie pożądaj!

Jeśli mam umrzeć dla czegoś, to musi być w tym coś złego, prawda? „I więcej nie będę o zakonie mówił, bo to jest coś złego mówić o tym”. Nie, zakon nie jest grzechem. Zakon jest dobry, pożyteczny, potrzebny. Pan mówi: „Ja nie przyszedłem usunąć zakon, lecz wypełnić”. Zakon nadal funkcjonuje i jest dobry, ale to człowiek żyje w grzechu, a zakon pokazuje mu te miejsca, w których żyje wbrew Bogu, po to, by człowiek zobaczył, jak straszny jest grzech. Człowiek może dowiedzieć się, że to Bogu nie podoba się i nadal to czynić.

A więc nie musiałem być uwolniony od zakonu, dlatego, że to jest grzech, tylko musiałem umrzeć dla zakonu, żeby on otrzymał swoje zadośćuczynienie. On jest dobry, jego prawo jest dobre. Czy nie zabijaj, to zło? Czy miłuj bliźniego swego, to zło? Czy nie kradnij, to zło? Czy nie złorzecz, to zło? Zakon jest dobry, to ciało zostało skażone grzechem. Nie muszę uznać: „nie mówmy nic o zakonie, zakon jest zły, trzeba go odrzucić”. Nie, zakon jest dobry. Jeśli tylko opuszczam strefę Chrystusa, zakon od razu, znowu pokazuje mi kim jestem dzisiaj. Zakon jest dobry. Dobrze, że Pan Jezus nie usunął go, prawda? Bo opuszczając Jezusa, nie wiedziałbym już, że opuszczam Go. Zakon jest dobry, bo wtedy wykazuje mi już, że żyję w mocy swego ciała. Po co mi to zakon pokazuje? Żeby przywołać mnie z powrotem do Chrystusa, żebym w Nim trwał i czekał na spotkanie z Bogiem. Cudowny zakon. Piękna praca. Ale zakon nie był w stanie uczynić tego, co Chrystus, a więc on nie może ogarnąć mnie i powiedzieć: „otulam cię swoją miłością i uratuję cię”. Zakon nie może tego zrobić, może tylko i aż pokazać mi, że jestem w złym miejscu i potrzebuję Jezusa. Któż pokaże mi to? Człowiek mówi do człowieka: „a, co tam, przesadzasz”. Otwórz zakon, a zobaczysz. Znajdziesz tam to słowo, które mówi: „to jest zło”. Zakon jest więc dobry i pożyteczny, ale z zakonu nie można być zbawionym, bo zakon nie może uwolnić mnie od mojego ciała grzechu. On może wydać to na śmierć, ale nie może uwolnić mnie. Uwolnić może tylko Jezus Chrystus. Piękne to jest; kiedy czytam apostoła Pawła widzę, jak on pięknie prowadził rozjaśnianie tej rzeczywistości i on wiedział, że ci ludzie przecież żyją na tej ziemi i będą rozumieli, co on do nich pisze, jeśli nie chcą się dalej ukrywać w ciemności.

W 8 wierszu czytamy: Lecz grzech przez przykazanie otrzymał bodziec i wzbudził we mnie wszelką pożądliwość, bo bez zakonu grzech jest martwy.

Tak pomyślałem sobie, że zakon oświecił całą sferę grzechu, a grzech wtedy przebudził się do jeszcze większej presji, próbując zgasić wszystko. I często w człowieku, który słyszy: nie kradnij, rozbudza się jeszcze więcej pomysłów, jak sobie ułatwić życie. Nie kłam – jeszcze więcej sposobów, jak uniknąć mam odpowiedzialności. A więc zakon, oświecając grzech, spowodował, że grzech zaczął momentalnie rozrastać się, żeby zasłonić tą światłość, żeby ta ciemność ogarnęła jeszcze bardziej człowieka, żeby człowiek nie widział w zakonie swojego przewodnika. Lecz zakon jest nieustępliwy. Grzech, jakby nie walczył, jakby nie próbował, zakon jeszcze bardziej pokazuje, że jest grzechem. Czasami człowiek już dochodzi do punktu, mówiąc: już tyle zła zrobiłem, bez sensu jest cokolwiek zmieniać. Zakon nadal pokazuje, że warto, że choćbyś popełnił niewiadomo ile grzechów, jeśli upamiętasz się, Pan przebaczy ci je wszystkie. I znowu zakon nakierowuje na Jezusa Chrystusa.

Paweł pisze dalej, 9 wiersz: I ja żyłem niegdyś bez zakonu, lecz gdy przyszło przykazanie, grzech ożył.

Człowiek, który nie usłyszał zakonu, żyje w ten sposób i wcale nie widzi, że to jest złe. Paweł pisze: „czyż w sercu pogan nie było zakonu, który osądzał ich uczynki i oni usprawiedliwiali się, tłumaczyli się z tego, co czynili?” Po tym można było rozeznać, że zakon był w nich. Gdyby nie zakon, oni tego nie robiliby. A Izrael, który miał zakon, jakże często nie przejmował się tym, co robi, dlatego żyjąc wbrew zakonowi, poginęli.

Wiersz 10: A ja umarłem i okazało się, że to przykazanie, które miało mi być ku żywotowi, było ku śmierci.

Tak, ale z powodu ciała, właśnie. Przykazania są piękne, w nich pokazane jest piękne życie, ale ciało stoi w sprzeciwie do takiego pięknego życia. Zobaczcie, jak piękne byłoby życie w domu, w zborze, gdyby człowiek żył pod zakonem nawet. Nikt nikogo nie okłamuje, nie nienawidzi, nikt nikomu nic nie kradnie, nikt na nikogo nie złości się. Ale, żeby tak było, to my musimy umrzeć, bo to ciało nigdy nie będzie w stanie zrobić tego.

Wiersz 11: Albowiem grzech otrzymawszy podnietę przez przykazanie, zwiódł mnie i przez nie mnie zabił.

A więc taki jest grzech w człowieku, że słysząc dobre prawo Boże, grzech zmusza człowieka, żeby żył wbrew temu prawu. Pomyślmy o tym, gdy żyjemy w złości, w złym nastawieniu, w kłótniach, w kłamstwie. Pomyślmy o tym, czy to jest właśnie Chrystus. Czyż to nie jest życie starego Adama, czy starej Ewy? Czyż nie trzeba ratować się z tego przewrotnego świata i w Chrystusie znaleźć wszystko, co potrzebne jest do życia i pobożności? Czyż nie trzeba oczu swego serca skierować na Tego, który jedynie może zbawić nas? Człowiek mówi sobie: nie będę już kłamał – i co? Kto może z tego kłamstwa uwolnić? Tylko Jezus. Jeśli nastąpiło jedno kłamstwo, wszelkie dalsze życie już jest pogmatwane i dopóki nie usunie się tego pierwszego kłamstwa, nie będzie można osiągnąć tego, co jest bliskie sercu Bożemu. A więc trzeba umrzeć i po to jest krzyż Chrystusa. Zakon mówi: zapłatą za grzech jest śmierć. I ta śmierć dokonała się. Chwała Bogu, że dał Jezusa! Chwała Bogu, że jest miejsce, gdzie mogę umrzeć, gdzie mogę ukryć się przed Bożym gniewem, gdzie mogę doznać, że ktoś akceptuje mnie jako grzesznika i przyjmuje mnie na swój krzyż, po to, bym mógł być napełniony tym, co z góry, nie tym, co z ziemskości.

Wiersz 12: Tak więc zakon jest święty i przykazanie jest święte i sprawiedliwe, i dobre. Czy zatem to, co dobre stało się dla mnie śmiercią? Przenigdy! To właśnie grzech, żeby się okazać grzechem, posłużył się rzeczą dobrą, by spowodować moją śmierć, aby grzech przez przykazanie okazał ogrom swojej grzeszności.

A więc widzimy doświadczenie, w którym człowiek zna zakon, ale żyje wbrew temu zakonowi; stara się, chodzi wokół wszystkiego, lecz nadal grzech używa go tam, gdzie chce i człowiek nie wie, jak poradzić sobie z tym. Próbuje, składa ofiary, wszystko robi, co tylko potrafi, a grzech nadal powala go i powala. Jest tylko jeden, który może pomóc nam wygrać i to jest Jezus, nikt inny, tylko Jezus. I dlatego tak ważne jest znać Chrystusa, być oczyszczonym i napełnionym przez Niego, aby nowe życie prowadzić. Jest ważna moja odpowiedź na moje potrzeby. On mówi: przyjdźcie do Mnie, nie odrzucę tego, który mnie potrzebuje. Ale ja muszę potrzebować Go. Brak potrzeby to jest często efekt, że człowiek znalazł sprawiedliwość w swoim ciele i nie potrzebuje już sprawiedliwości Jezusa.