Jan 14:23

Słowo pisane

Kazanie drugie - Nowy lud z nowym imieniem

Jestem tak bardzo poruszony tym faktem, że jestem pośród was i mogę was spotkać. To jest coś cudownego, kiedy nasze dusze mogą wzajemnie się spotkać, kiedy są pochwycone, żeby pobiec za Bogiem i że możemy być jedno z Nim, żeby On rzeczywiście mógł mówić do nas. Modlę się o to, aby przez ten czas, kiedy będziemy się tu razem spotykać, Bóg w potężny sposób obdarzył nas przez Swojego Ducha. Ci, którzy wczoraj byli wiedzą, jaki temat był poruszany. Dowiedzieliśmy się o tym, że musimy wypowiedzieć przed Jezusem swoje imię, imię, które mówi o nas. Imię, które nosimy zgodnie z charakterem osoby, którą jesteśmy, zgodnie z nasza naturą. A ono jest określone inaczej, niż to dane nam przez naszych rodziców.

Mówiliśmy o tym cytując 8 rozdział Ewangelii Łukasza. Pamiętamy tego człowieka, który wypowiedział swoje imię przed Jezusem, powiedział, że nazywa się Legion. Był on pełen czegoś obcego, jakichś obcych osobowości w sobie, duchowych osobowości. A więc nosimy imię, jesteśmy nazwani zgodnie z tą naszą prawdziwą osobowością, z naszym duchowym stanem.

Gdybyśmy mieli nazwać siebie w taki cielesny sposób, różnilibyśmy się pomiędzy sobą, ponieważ - jest mi bardzo przykro - jestem Anglikiem, jestem obcokrajowcem dla was. Bardzo was za to przepraszam, ale nic na to nie mogę poradzić. To nie jest moja winą, że urodziłem się Anglikiem. Mo­żecie być dumni z tego, kim jesteście. Dziękuję za to, że znosicie to cierpienie, kiedy obcokrajowiec przyjeżdża do was, aby was nauczać, bo zazwyczaj powoduje to jakieś niezrozumienia. Ale jeśli mamy nazwać siebie według ducha, zgodnie ze swoją duchowa naturą, jesteśmy w zupełnie innym świecie, innej realności. Nie jest najważniejszą rzeczą, jak nazywają cię przyjaciele w twoim narodzie, czy rodzice, czy ktokolwiek inny. To najważniejsze imię, które powinieneś nosić, to jest to imię, które Bóg ci nadaje. Czy je nosisz? Nawet Abraham był pierwotnie nazywany Abramem, „ojciec wielu”. Ale później Bóg zmienił jego imię i do jego imienia w środku zostały wstawione dwie litery hebrajskie i zostało ono zmienione z Abram na Abraham. Bóg również zmienił imię jego żony. Pierwotnie była nazywana Saraj, to oznacza „moja księżniczka”, a Bóg zmienił to na imię Sara - „księżniczka”. Nie księżniczka Abrahama, ale Boża księżniczka, ponieważ ona miała urodzić dziecko Boże według danej im obietnicy. Musisz nosić to imię, które Bóg ci nadaje.

Mam swoją Biblię ze sobą. Ponieważ najpierw chciałbym przeczytać coś z Księgi Izajasza. Wiecie, że Izajasz był jednym z tych wspaniałych ust Bożych. Możecie go nazwać prorokiem, ale jest lepiej kogoś takiego nazywać ustami Bożymi niż prorokiem. Niech ci z was, którzy są prorokami, albo starają się, aby być prorokami pamiętają o tym. Nie mamy mówić tego, co pochodzi z ludzkiego źródła. Nie mamy schlebiać ludziom i mówić rzeczy, które mile brzmią. Jeżeli nie możemy powiedzieć czegoś, co pochodzi od Boga, to lepiej żeby usta nasze były zamknięte. Nie chodzi o wypowiadanie miłych, takich dobrych do przyjęcia, łagodnych słów. Mówić w imieniu Boga to jest wspaniała rzecz, ale jednocześnie wielka odpowiedzialność. Izajasz był jednym z takich ludzi, którzy mówią w imieniu Boga. Otwórzmy Biblię pod koniec jego proroctwa w rozdziale 65 i przeczytajmy wiersz pierwszy: „Byłem przystępny dla tych, którzy o Mnie nie pytali, dałem się znaleźć tym, którzy Mnie nie szukali. Oto jestem, oto jestem, mówiłem do narodu, który nie był nazwany moim imieniem”.

Naród polski nie został nazwany zgodnie z Bożym imieniem. Naród angielski nie został nazwany Bożym narodem. Chciałbym powiedzieć coś, co być może, gdy pierwszy raz to usłyszycie, poruszy was do głębi – w niebie nie będzie Polaków, żaden Polak tam się nie dostanie. Nie bójcie się, w niebie nie będzie również Anglików, żaden Anglik się tam nie dostanie. Czy rozumiecie to? Jeżeli będziesz upierać się przy tym, żeby zostać Polakiem, pójdziesz do piekła. Jeżeli ja będę się upierać przy tym, żeby zostać Anglikiem, to również tam pójdę. Czy rozumiesz to?

                Musisz się na nowo narodzić. W innym przypadku nieba nigdy nie zobaczysz. Imię otrzymujesz tylko wtedy, kiedy się rodzisz. To jest zdarzenie, w którym otrzymuje się imię. To jest prawda. To nie ma znaczenia, że przedtem narodziłeś się, że twój ojciec i twoja matka rozmyślali o tym, jak cię nazwać i nazwali. „Jeżeli to będzie chłopak, nazwiemy go Waldemar”, na przykład. „Jeżeli to będzie dziewczynka, może być - na przykład - Marysia”. To wszystko zostało zdecydowane w momencie, kiedy narodziła się młoda osoba. Nie można nadać komuś imienia, zanim ktoś się nie narodzi, dopóki nie istnieje. To jest coś, co Bóg chce, abyśmy zrozumieli. Ten wiersz, który czytaliśmy z proroka Izajasza, mówi dosłownie tak: Jestem przystępny, albo jestem znaleziony, przez tych, którzy Mnie nie szukali. Czy to nie jest cudowna rzecz, że Bóg chce dać się znaleźć? Po całym tym świecie ludzie szukają Pana, ale nie pytają o Niego, ponieważ nie wiedzą, kogo zapytać.

                Przypominam sobie taką sytuację, kiedy w Nepalu zwiastowałem Słowo. Mój tłumacz miał bardzo miłą żonę. Oboje byli Hindusami. Ona była wcześniej artystką kabaretową. Bóg znalazł ich indywidualnie, każde z osobna. Dwa tygodnie po moim wyjeździe, kiedy on po raz pierwszy mnie tłumaczył w Nepalu, on i inny młody człowiek, który się dopiero nawrócił do Jezusa, zostali zatrzymani przez policję, ponieważ zrobili coś, co było tam zabronione - zwiastowali Jezusa na bazarze. Skończyło się to więzieniem. Jeśli ktoś z was dostałby się do więzienia w Nepalu, to skończyłoby się to na pewno gruźlicą. W naszych krajach więzienia są niemalże pałacami w porównaniu z tamtymi (wiem, ponieważ byłem kiedyś w takim więzieniu). Nie sądziliście, że taki „więzienny ptaszek” będzie do was kiedykolwiek przemawiał, co? Nie powiem wam, dlaczego się dostałem do więzienia, może to nie byłoby właściwe w tym momencie. Więc ci dwaj, tam w Nepalu, zostali uwięzieni i władze nałożyły na nich jakąś karę, a potem jeszcze dodatkowa karę, ponieważ oni tam w więzieniu zaczęli zwiastować Ewangelię i wielu spośród strażników więziennych zostało zbawionych. A więc nie martwcie się, jeżeli zostaniecie posłani do więzienia. To jest jeszcze jedna możliwość zwiastowania Ewangelii, także władzom więziennym. Wiecie, że najlepsi ludzie zawsze byli w więzieniu np. Jezus Chrystus, apostoł Paweł, apostoł Piotr, Jan i inni.

To było coś wielkiego, że ci dwaj Hindusi znaleźli się w więzieniu i byli tam przez 12 miesięcy. To co chcę wam ukazać, to wielkość tych ludzi. Jakiś czas później znowu znalazłem się w Nepalu i kiedy stałem obok żony tego brata, który poprzednio mnie tłumaczył, to ona powiedziała mi coś, co mnie zdumiało: „Kiedy wyjedziesz od nas, chcemy rozpocząć podróż dookoła naszego kraju”. Zapytałem ją: „Co zamierzacie robić?” „Zamierzamy zwiastować Ewangelię” „Ale gdzie będziecie spać w tych wszystkich wioskach, do których dotrzecie, gdzie się zatrzymacie?” Będziemy spali pod „ludzkimi drzewami”. Takie drzewo należące do ludzi, to było takie dobrodziejstwo, że w każdej wsi rosło jakieś drzewo z wielkimi gałęziami. Tamtejsi ludzie zasadzali drzewo i pod tym drzewem robili coś w rodzaju podium z dużych kamieni i ludzie mogli tam spać. Wiecie, że Nepal to jest kraj w którym znajdują się Himalaje, góra Everest, Annapurna. To kraj wielkich gór, w którym często jest zimno. „Będziemy spali pod tymi publicznymi drzewami”. Pada śnieg jest mróz (dwadzieścia stopni mrozu to jest nic). Powiedziała mi: „Będziemy podróżować po całym naszym kraju i będziemy zwiastować Jezusa”. Dodała jeszcze: „W  całym naszym kraju są ludzie, którzy pragną Boga”. Ja jej powiedziałem: „Oni są bałwochwalcami, hinduistami, czcicielami różnych bóstw i nie pytają o Jezusa, ponieważ nigdy nie słyszeli Jego Imienia”. Bóg jednakże mówi: są ludzie, którzy Mnie szukają, ale nie wiedzą, jak zapytać o Mnie. Opowiem wam takie zdarzenie. Myślę, że tylko jedną osobą, która zna to zdarzenie jest Dawid. Nie zamierzałem w ogóle o tym mówić, ale tym nie mniej powiem, ponieważ Pan przywiódł to do mojego serca. Jestem jednym z tych kaznodziejów, którzy mówią według Ducha. Ja nie zwiastuję słowa z notatek, myślę, że już od 40 lat tego nie robię. Kiedy Pan przyszedł do mnie w Duchu Świętym, wszystko się zmieniło. Nie prowadzę notatek do kazań, tak samo jak nie prowadzę notatek do modlitwy. Obie rzeczy są z tego samego Ducha. Byłem w tym właśnie kraju, w Nepalu, w takiej miejscowości, która nazywała się Zielone Pastwiska. To było gdzieś u stóp góry, która nazywa się Rybi Ogon. Jest nazwana rybim ogonem, ponieważ wystaje do góry w postaci dwóch czubków podobnych do rybiego ogona. Według wierzeń Hindusów, jest to święta góra. Nikomu nie wolno wspinać się na nią, ponieważ mieszkają tam bogowie. I w takiej miejscowości, u stóp tej góry, która nazywa się Pokra jest leprozorium - miejsce, gdzie przebywają chorzy na trąd. Poszedłem tam i tam się zatrzymałem.

Chciałbym to wam powiedzieć, mam nadzieje, że was tym nie zgorszę. Tak niezwykle miło mi jest, że mogę do was mówić. Jesteście bardzo miłymi  ludźmi, ale bylibyście znacznie lepszymi, gdybyście byli trędowaci. Kocham zwiastowanie słowa do trędowatych. Wolałbym, abyście byli trędowaci. To nie chodzi o to, że chciałbym, abyście byli chorzy. Ale ci prawdziwi trędowaci stracili wszystko. Nie mają nic. To są wspaniali ludzie, do których łatwo się zwiastuje Słowo. Nie mają nic, nie mają żadnej nadziei. Jeśli na przykład to jest mężczyzna, to nie ma żony. Na przykład ktoś był żonaty, miał jakąś wspaniałą rodzinę i w tym momencie, kiedy odkryto u niego trąd, natychmiast był wyrzucony. Żona już go więcej nie chciała, dzieci już do niego bliżej nie podchodziły. Trąd jest taką społeczną chorobą. Wioska nie chce przyjąć takich ludzi  kraj nie chce mieć ich pośród siebie. Tylko chrześcijanie się nimi zajmują. W tym leprozorium kierowniczką była wspaniała chrześcijanka. Znałem ją - to była Angielka. A więc poszedłem tam, żeby zwiastować Słowo do trędowatych. Oni usiedli na podłodze, niektórzy nie mieli uszu, niektórzy byli z bardzo zniekształconymi twarzami, niektórzy nie mieli palców. Trąd pożera ciało, byli okropni, brzydcy. Nic nie mieli, nic. Doszli do końca wszystkiego, byli po prostu gotowi, żeby usłyszeć o Jezusie. My zbyt obfitujemy we wszystko, mamy wszystkiego za dużo. Proszę - nigdy nie narzekajcie. Nigdy nie narzekajcie na to, co macie, czy gdzie jesteście. Nigdy!

Zwiastowałem Słowo i nie mogę zapomnieć jednego bardzo miłego człowieka. Wyglądał okropnie. Siedział na podłodze, był taki powykręcany. I kiedy dałem takie zaproszenie, aby przyszli do Jezusa - podniósł się na wpół pełzając i ciągnąc się przyszedł do przodu. Mój tłumacz załamał się i zaczął płakać, a tamten człowiek zaczął wołać do Jezusa. I Jezus przyszedł. Alleluja! Odwrócił się do tych pozostałych trędowatych i zaczął ich zapraszać: „Podejdźcie bliżej! Podejdźcie bliżej!” Stał się od razu ewangelistą. Czy kiedykolwiek coś tak rzeczywistego, tak prawdziwego, jak temu człowiekowi, zdarzyło się tobie? Czy się to zdarzyło? Czy jesteś tylko „po prostu” wierzącym?

To nabożeństwo tam skończyło się. Odjeżdżałem, żeby dostać się na samolot. Miałem odlecieć do Baharoła. I kiedy miałem zjeść jakiś posiłek, śpiesząc się, żeby zdążyć  na samolot, jedna miła siostra z tego leprozorium przyszła do mnie i powiedziała: „Czy możesz przyjść i pomodlić się z jednym człowiekiem?” Popatrzyłem na zegarek i powiedziałem: O, mój samolot niedługo odlatuje. Ona powiedziała tak: „Tak, tak ja wiem o tym. Ale czy nie zechciałbyś przyjść i pomodlić się o niego? Jeżeli go Bóg nie uzdrowi, on  umrze”.  On właśnie wchodził. Przyciągnął swe ciało gdzieś tam z gór. Ona powiedziała: „Nie możemy nic poradzić w jego przypadku. Jest za późno i jeżeli Bóg nie dotknie go, on umrze”. Powiedziałem: no dobrze, pójdziemy i pomodlimy się. Więc weszliśmy do szpitala. Nie wiem jak wasze szpitale wyglądają, ale myślę, że w porównaniu z tamtym szpitalem, wyglądają jak pałace. Ten wyglądał jak stara stajnia. Prawdopodobnie psa ani konia nie chcielibyście trzymać w takim miejscu. Jakieś takie sześcienne miejsca, podzielone wiszącymi ubraniami. Nie było łóżek. Siedział pośród tych Hinduskich  Nepalczyków opierając się na swoich piętach. Popatrzyłem na niego, wyglądał okropnie. Te ślady postępującego trądu były  widoczne na całym jego ciele. Był chudy, był bardzo wyniszczony, umierający na moich oczach. Nie mógł mówić, po prostu siedział. Co można zrobić w takiej sytuacji? Przecież ja nie mówię jego językiem. Nie rozumiałem jego sytuacji, przecież ja byłem zdrowy i silny. Popatrzyłem na tę pielęgniarkę i powiedziałem do niej: czy możesz przetłumaczyć? Powiedziała - tak. Powiedziałem jej tak: Powiedz mu, że ja jestem sługą Jezusa. Wtedy ona obróciła się do mnie i powiedziała: „Ale on nigdy o Jezusie nie słyszał”. Pomyślcie o tym - nigdy nie słyszał o Jezusie. Powiedziałem do niej: To nic, powiedz mu, że ja jestem sługą Jezusa. „Ale on nie będzie wiedział, co to oznacza, jeśli mu to powiem”. Powiedziałem  do niej: Nie szkodzi. To jest prawda, powiedz mu to. „Ale ...” - próbowała coś powiedzieć. Zatrzymałem ją: „Powiedz mu to”. Gdy mu to powiedziała, on nie zrobił żadnego ruchu, że usłyszał. Dalej powiedziałem jej tak: Powiedz mu też, że jeśli zaufa Jezusowi, Jezus go uzdrowi. Ta biedna kobieta powiedziała do mnie: „Bracie, ale ty nie rozumiesz tego - on nie wie, o czym ty w ogóle mówisz, on nigdy nie słyszał o Jezusie. Jaki sens mówić do niego w taki sposób?” Powiedziałem: To nie ma znaczenia, czy on rozumie. Powiedz mu. W związku z tym musiała mu powiedzieć. Nie wiem co ona powiedziała, ale zaufałem jej. A więc powiedziała to. I ona zapytała mnie: „Czy ty rozumiesz, co mówię, czy nie?” I powtórzyła to jeszcze raz (miła osoba). I powiedziałem znowu: To nie ma znaczenia, czy on kiedykolwiek słyszał o Jezusie, czy nie. Jest ważne tylko to, żeby uwierzył w to, co teraz mówię. I powiedziałem do niej: Powiedz mu, że on musi całkowicie zwrócić się do Jezusa. A więc znowu miałem dodatkowy wykład. I powiedziała do mnie: „On nie jest przecież w stanie zrozumieć, o co tutaj chodzi. Całe życie był czcicielem jakichś bóstw hinduskich.” Ale zapytałem: A co te bóstwa dla niego zrobiły? I powiedziałem do niej: Powiedz mu, że Jezus go oczyści. On wie, że jego bogowie tego nigdy nie uczynili. Wobec tego ona powiedziała do mnie: „No, dobrze”. I powiedziała mu. I wtedy powiedziałem do niej tak: Powiedz mu, że on musi teraz odwrócić się całkowicie od tych wszystkich bóstw do Jezusa.

Wy wiecie, co Hindusi robią, uważajcie, żeby przypadkiem ktoś z was nie został pociągnięty jakimś guru, czy czymś podobnym. To jest bardzo podstępna rzecz. Ta medytacja transcendentalna i cała ta historia z jogizmem. Mam nadzieję, że nikt z was tego nie próbował. A jeśli ktoś z was próbował czegoś takiego, niech przyjdzie i niech przyjmie uwolnienie od Pana, ponieważ to był kontakt ze złymi duchami. Nie ma żadnej jedności, żadnej społeczności między Jezusem, a tymi duchami, w ogóle! Nie potrzebujecie transcendentalnej medytacji, potrzebujecie wiary! Wiary w Jezusa Chrystusa! Nie potrzebujecie tej pasywności, bo to pasywność powoduje, że te złe duchy przychodzą, opanowują was i otwierają na diabła. Nie potrzebujesz tego pasywnego poddawania się, ale potrzebujesz aktywnej wiary! Alleluja! Niech to się stanie jasne dla was. Musimy tę wielką rzecz dostrzec!

Tamten człowiek musiał całkowicie odwrócić się od tego i zerwać z tym, ponieważ Hindusi bardzo często ciągną coś za sobą. Myślę, że mają coś około trzech tysięcy rozmaitych bóstw, w które wierzą i byliby skłonni dołączyć do tego licznego szeregu bogów na końcu gdzieś i Jezusa.

Więc powiedziałem znowu: On musi  odwrócić się od tych wszystkich bóstw, od tych wszystkich innych sposobów oddawania czci i nawrócić się do Jezusa. I ona powiedziała mu to, a on po raz  pierwszy okazał jakiś znak życia. Zobaczyłem, że kiwa głową. A więc modliłem się nad nim. I Jezus go oczyścił. Tak jak czytacie o tym w Nowym Testamencie. Jezus oczyścił tego trędowatego, właśnie tam, gdzie on siedział. Posłuchajcie, on szukał, ale nie wiedział o kogo ma zapytać. Jakiś człowiek powiedział mu o Jezusie i on otworzył się.  „Jestem znaleziony przez tych, którzy Mnie nie szukali.” Alleluja! Co to za wspaniała rzecz!

Muszę już zostawić resztę tej historii i wrócić do tematu. W tym samym rozdziale Księgi Izajasza Pan powiedział coś takiego, a powiedział to bardzo wyraźnie, ponieważ naród, do którego On mówił - Izrael, został nazwany tak przez Boga. Bóg nadał im ich imię, to jest: „książę wraz z Bogiem” Alleluja! Ale Bóg mówi: „Są inni, którzy Mnie potrzebują”. Ten naród - Izrael, jak wiecie odwrócił się tyłem do Boga i robi to aż do dziś.

Wiecie, że kiedy Jezus przyszedł na świat, jest powiedziane o Nim, że przyszedł do swoich własnych, do tych, którzy należeli do Niego, ale Jego właśni nie przyjęli Go. Powiedzieli: ”Precz z Nim! Ukrzyżuj Go! Nie chcemy, aby ten człowiek panował nad nami!” To właśnie powiedzieli. I został ukrzyżowany przez Rzymian w Jerozolimie, jak o tym wiecie. Zawsze pamiętajcie o tym! To była niezwykle wielka rzecz! Bóg wiedział, co się będzie działo później. I nieco dalej w tym rozdziale w 15 wierszu mówi coś, co ma szczególne znaczenie, zwracając się w ten sposób do Izraela: „I pozostawicie swoje imię moim wybranym na przysłowiowe przekleństwo: Niech Wszechmogący Pan cię zabije! Lecz Moim sługom będzie nadane inne imię”. Swoje sługi nazwę innym imieniem. Czy to jest jasne? To jest całkowicie jasne, lecz nie możemy teraz  wejść we wszystkie tego szczegóły.

A teraz otworzymy Nowy Testament, będziemy czytali z 15 rozdziału Dziejów Apostolskich. Wiecie oczywiście, że ten rozdział jest bardzo ważny. To jest rozdział, który mówi o nowym programie dla Kościoła. Wszyscy  ci ważni ludzie zebrali się razem. Słuchali, co ten ma do powiedzenia i co tamten ma do powiedzenia. I to jest interesującą rzeczą zauważyć, że między apostołami na początku były rozmaite opinie i zdania. Nie było różnic w duchu, nigdy nie zwalczali się nawzajem, ale szukali Słowa od Pana. I powstał Piotr, i Paweł wstał, i obaj opowiadali zdarzenia. Mamy również sytuację, kiedy apostoł Jakub wstaje. I kiedy to wielkie zgromadzenie słuchało trzech głównych apostołów, napisali potem list. To jest  coś niezwykle wspaniałego!

Zaczniemy czytać od wiersza 13 i będziemy czytali aż do wiersza 18.

„A gdy umilkli, odezwał się Jakub, mówiąc: Mężowie bracia, posłuchajcie mnie! Szymon opowiedział, jak to Bóg pierwszy zatroszczył się o to, aby spomiędzy pogan wybrać lud dla imienia Swego. A z tym zgadzają się słowa proroków, jak napisano: Potem powrócę i odbuduję upadły przybytek Dawida, i odbuduję jego ruiny, i podźwignę go, aby pozostali ludzie szukali Pana, a także wszyscy poganie, nad którymi wezwane zostało imię Moje, mówi Pan, który to czyni; Znane to jest od wieków.”

Nie według swoich własnych imion, ale według Jego imienia. I to są ludzie, którzy są wywołani, powołani, by wyjść z czegoś. Nie ma znaczenia gdzie oni są w świecie, jaką mają narodowość, jaka jest ich kultura, jakie jest ich pochodzenie, jakie mają nadzieje, jaki mają kolor skóry, jaką mają narodową religię, czy cokolwiek innego. Bóg mówi: „Ja ich wywołuję dla Swojego imienia”. Wiecie, że to greckie słowo „ecclesia” pochodzi od słowa oznaczającego „wywołani z czegoś”. To nie oznacza „pozostać w...”, to oznacza powołanie, wyprowadzające, wyjście z czegoś. Kościół jest grupą ludzi, którzy zostali wyprowadzeni z czegoś. Alleluja!

Rozumiecie teraz to pojęcie w starodawnym Izraelu, kiedy Bóg zstąpił z Mojżeszem do Egiptu i wyprowadził Swój lud? Bóg nie powiedział: pozostańcie tam. Nie powiedział: „No, tak, złączcie się, zintegrujcie się z tymi ludźmi”. Ale powiedział: „Wyjdźcie! Wyjdźcie!” Alleluja! To jest Kościół! Jesteście ludźmi wyprowadzonymi, wywołanymi.

W przeciwieństwie do tego wszystkiego, co dotychczas powiedziałem wam o sobie, ja nie jestem Anglikiem. Przestałem być Anglikiem, kiedy zostałem zrodzony na nowo. Powiedziałem wam, że nie mogę nic poradzić na ciało, które noszę, ani na kraj, w którym się urodziłem. Ale kiedy mogłem dokonać własnego wyboru, przestałem być Anglikiem. Gdyby Bóg mi powiedział, że mam przyjechać do Warszawy i mieszkać tu z wami i gdybyście mnie przyjęli, to bym to zrobił. Jest ważne, abyśmy pochwycili prawdę, ale jest też ważne, żeby prawda nas pochwyciła.

Powiedziałem wam, że jeśli będziecie się upierać przy tym, żeby pozostać Polakami, pójdziecie do piekła! My musimy przeżyć zmianę kultury, my musimy być przygotowani, by żyć z Bogiem na wieki. Czy możecie sobie wyobrazić coś lepszego niż to? Chwała Bogu! Ja jestem w tym procesie zmiany kultury.  Nie chodzi o pranie mózgu, chodzi o zmianę kultury. To oznacza zmianę ducha. Amen. Mamy do czynienia z Bogiem! Umiłowani, niech Bóg działa z nami. Tu nie chodzi o zabawę i nie upłynie zbyt dużo czasu, ja nie wiem, kiedy, ale na pewno ta trąba zabrzmi. Ale tylko ci wywołani powstaną, by pójść za Panem. Kiedy usłyszę to ostatnie wezwanie, kiedy trąba zabrzmi. Niech będzie błogosławione imię Pana. Ci, którzy są w grzechu nie usłyszą tego. Co to za wspaniała rzecz wiedzieć, o co tutaj chodzi. Wywołani! Wywołani dla Jego imienia. To jest powiedziane, że dzieła Boże znane są od założenia świata, jest to napisane tutaj w Biblii. Wszystkie te dzieła, jakich Bóg dokonał z Abrahamem, Mojżeszem, Izraelem, były dokonane dla tego celu, aby Jego Syn mógł przyjść i powołać nowy lud noszący nowe imię.

O co tutaj chodzi w tej sprawie nowego imienia? Przecież nie chcecie pozostać w swoich starych imionach. Chcecie chyba pozbyć się swojego starego imienia? Wiecie chyba, co to imię oznacza: grzech, nieprawość, nieczystość, brud, pijaństwo, narkotyzowanie się, cudzołóstwo, wszeteczeństwo, kradzież, kłamstwo, oszukiwanie. To właśnie oznacza wasze imię. Czy tak jest? Nie ukrywaj niczego. Stary Adam próbował ukryć się za liśćmi figowymi, ale nawet kiedy stał za drzewami, niczym nie był osłonięty. Wszyscy stoimy odkryci, obnażeni przed oczami Tego, przed którym zdamy sprawę, albo z którym mamy do czynienia - mówi to ta Księga. To jest to, o czym mówiłem wczoraj wieczorem. Musisz nazwać siebie zgodnie z tym imieniem, które nosisz. Tylko ci, którzy korzystają z tej możliwości powiedzenia prawdy o sobie i nazwania siebie tym, kim są, skorzystają z tego, żeby otrzymać nowe imię, bo tylko tym jest dana ta szansa. Czy chcesz nowego imienia? To jest imię, które jest związane z prawdziwą miłością. Nie chodzi o miłość seksualną, nie chodzi o uczuciowe uniesienia, nie chodzi o pożądanie, o nic cielesnego. To imię jest związane z czymś, co jest piękne, co jest pokojem, sprawiedliwością, świętością, niebem. Nowe imię. Czy nie chcesz takiego imienia? Mieć wszystko czyste, kosztowne, żyć wiecznie tam, gdzie nie ma takiego zniszczenia, zepsucia i nie ma owoców tego zepsucia....

Gdybym cię zapytał, jakie jest to imię, co byś odpowiedział na to? Czy jest ktoś, kto nie zna tego imienia? Posłuchajcie - to imię zostało wybrane przez Ojca. Tak jak ja zdecydowałem, jak moje dzieci będą nazwane, oczywiście w uzgodnieniu z moją żoną, zanim się narodziły. Tak się stało, myśmy to zrobili. Kiedy najpierw urodziła się nasza córka, nazwałem ją tym imieniem, które miałem w swoim sercu już przedtem. Chcę powiedzieć, że ona należy do Pana, jest pełna Ducha Świętego i służy Jezusowi. Nie ma niczego lepszego dla żadnego ojca na ziemi, jak to, że ich dzieci służą Bogu. Myślę, że moje serce byłoby pełne bólu, gdyby tak nie było. Komu służyliście? Sobie? Swojemu seksowi? Ciału? Swoim nieprawym duchom? Komu służyliście? Komuś służyliście.

Ojciec wybrał imię i powiedział je Marii i temu przybranemu ojcu Józefowi. Wiecie, że Józef nie był Jego ojcem. Jezus był adoptowanym synem Józefa. Józef był dobrym ojcem, jestem co do tego absolutnie pewien. Bóg oddzielnie, każdemu z nich - Marii i Józefowi to powiedział. Posłuchajcie, co On powiedział: „Ty nazwiesz Go imieniem Jezus”. Nie, że „Ja Go nazywam imieniem Jezus”, ale „ty nazwiesz Go imieniem Jezus”. On nigdy ich razem nie wziął i tego im nie powiedział. To musi być osobiste objawienie. Nie chodzi o to, żeby złapać żargon, słownictwo zboru, kościoła czy grupy. Ty nazwiesz. To jest imię. Musisz przyjąć to imię i musi ono być nadane tobie przez twojego Ojca. Nie otrzymasz tego imienia, dopóki się nie narodzisz na nowo. Mamy w rękach Biblię, w której jest napisane, że Ojciec podjął decyzję już przedtem.

Teraz wiecie, że ten wielki apostoł pogan - nasz apostoł - to jest apostoł Paweł. To nie był Piotr. Zdumiewa mnie, że tak wielu pogan, prawdopodobnie chciałoby być nawróconymi przez Piotra, podczas gdy ta Księga mówi, że apostołem pogan był Paweł. Dlaczego nie czytamy Biblii i nie wierzymy Słowu? Wierzcie zawsze tylko Słowu i nie dawajcie swoich serc i umysłów tym wszystkim kłamliwym naukom, głoszonym wam, aby was trzymać w niewoli ciemności. Amen. Co to za cudowna rzecz być wolnym. To jest jedyna Księga Wolności w naszych rękach. Jedynie ta Księga was uwolni. Kto przeczytał Nowy Testament - ręka do góry. Podnieście rękę do góry - kto przeczytał cały Nowy Testament.

Posłuchajcie, jesteście przecież wykształconymi ludźmi. Czy wiecie dlaczego zostaliście wykształceni? Ja wam powiem. Z Bożego punktu widzenia, zostaliście wykształceni z jednego tylko powodu: żeby móc czytać tę Księgę. Co powiesz, kiedy staniesz przed Jego obliczem, jeśli tego nie uczyniłeś? Wasi profesorowie, nauczyciele i inni, którzy was kształcili, mówili wam w ten sposób, że jesteście kształceni po to, żeby być tym, albo kimś innym. Jesteście rozsądnymi ludźmi, macie oczy, macie Księgę. Jeśli ją odrzucacie, nie chcecie jej czytać, czy Bóg może uwierzyć w waszą szczerość? Czy możecie uwierzyć w to, że On jest szczery wobec was, jeśli nie czytacie tej Księgi? Chwała niech będzie imieniu Bożemu! Mamy tę Księgę w ręku i mamy ją czytać i ponownie ją czytać, i ponownie ją czytać, i znowu czytać, aż przyjdzie być może w waszym życiu taki czas, że nie będziecie jej potrzebowali, jak na początku. Będziecie ją znali na pamięć. Bardzo często czytam Biblię bez otwierania jej, ponieważ ona jest zapisana w moim umyśle i w moim sercu.

A teraz przeczytamy z 9 rozdziału księgi Dziejów Apostolskich i zobaczymy, jak człowiek - mężczyzna lub kobieta otrzymuje nowe imię. To jest historia o nawróceniu Pawła. Wiecie, że ten rozdział zaczyna się od imienia tego człowieka, który wtedy nazywał się Saul. To był człowiek „twarda sztuka”. Wyglądał na normalnego człowieka, tak jak wy, czy ja. Ale to tylko ludzie patrzą na zewnętrzny wygląd, a Bóg patrzy na serce. Było coś „smoczego” w nim, ponieważ jest o nim powiedziane, że dysząc groźbą i chęcią zemsty, zamierzał wymordować ludzi z Kościoła. Ludzie nigdy nie mogą nauczyć się czegoś z historii, to jest po prostu niemożliwe. Można wymordować, czy zniszczyć rozmaite instytucje na ziemi, ale jest niemożliwe, żeby zniszczyć Kościół. Kościół kwitnie podczas prześladowań. Jezus osiągnął największe zwycięstwo wtedy, kiedy Jego Krew została przelana i powstał w triumfie. Czy to nie jest cudowne? Mamy takie powiedzenie w naszym kraju, że krew męczenników jest nasieniem Kościoła. Co to za wspaniała rzecz!

Paweł był jednym z takich ludzi i udawał się do miasta zwanego Damaszek. Zamierzał zniszczyć wszystkich chrześcijan, którzy byli tam lub w okolicy. Gdy był na tej drodze z upoważnieniem od arcykapłanów, napotkał go Jezus. To była największa niespodzianka, jaką Paweł kiedykolwiek przeżył. Zaświeciło mu światło z nieba. Głos zawołał na niego: „Saulu! Saulu! Dlaczego mnie prześladujesz?! On przecież nie znał Jezusa, słyszał tylko o Nim. Bardzo często ludzie, którzy nazywają się chrześcijanami wiedzą wiele o Jezusie, wiedzą wiele o Krzyżu, ale nie znają Go. To Jezus mówił do niego, a on myślał, że Jezus jest martwy. To była największa niespodzianka jego życia. On myślał, że Jezus jest martwy, a On żył! On naprawdę uwierzył w to, że uczniowie w nocy przyszli i zabrali Jego ciało i ukradkiem ponieśli gdzieś tam. Ludzie zawsze chcą w coś wierzyć, jeśli tylko nie chcą uwierzyć w prawdę. I oczywiście diabeł postara się o to, żebyście w coś uwierzyli. Ale oto jest prawda! ”Kim jesteś, Panie?!” On nie wiedział, że to Jezus, ale wiedział, że ktokolwiek to mówi do niego, to jest to dla niego Pan. Dlatego od samego początku Bóg nigdy nie miał żadnych problemów z Pawłem. On nie próbował zastanawiać się, czy robić coś z tymi współczesnymi teologiami i sposobami. Nigdy nie nawrócił się w zgromadzeniu przez podniesienie ręki do góry. On spotkał Pana. Słuchajcie, chcę wam powiedzieć coś takiego. Ja Go również spotkałem. Nie w taki sam sposób, ale tego samego Pana. Bóg nigdy nie miał żadnej trudności z Pawłem, ponieważ on poddał się pod panowanie Jezusa. On nigdy nie znalazł się na zgromadzeniu i nie przyjął najpierw Jezusa „jako swojego Zbawiciela”  a potem - 10 lat później był na takiej konferencji, gdzie przyjął Jezusa „jako Pana”. To stało się natychmiast. Taki jest Bóg. To jest ta niezwykła historia, wiecie co się dalej wydarzyło? W końcu Paweł podniósł się z tego pyłu, ponieważ najpierw Bóg musiał rzucić go w proch, żeby mu pokazać, że jest wężem, który będzie na brzuchu czołgał się po pyle, by proch jeść po wszystkie dni swojego życia. Paweł był wężem i to wężem w płaszczu religijnego człowieka. Bóg podniósł go ślepego z tego prochu, następnie został on zaprowadzony do Damaszku. Trzy dni później głosił już zmartwychwstanie Jezusa. Umarł na drodze pod Damaszkiem i trzy dni później wstał z martwych - duchowo rzecz ujmując.

Tam w Damaszku mieszkał człowiek, który nazywał się Ananiasz. Przeczytajmy o tym. Będziemy czytali od 10 do 16 wiersza z 9 rozdziału Dziejów Apostolskich.

„A był w Damaszku pewien uczeń, imieniem Ananiasz. I rzekł Pan do niego w widzeniu: Ananiaszu! On zaś rzekł: Otom ja, Panie. Pan zaś do niego: Wstań i idź na ulicę Prostą, i zapytaj w domu Judy o Saula z Tarsu; oto właśnie się modli. I ujrzał w widzeniu męża, imieniem Ananiasz, jak wszedł, i ręce na niego włożył, aby przejrzał. Ananiasz zaś odpowiedział: Panie, słyszałem od wielu o tym mężu, ile złego wyrządził świętym Twoim w Jerozolimie; ma także upoważnienie od arcykapłanów, aby tutaj uwięzić wszystkich, którzy wzywają imienia Twego. Lecz Pan rzekł do niego: Idź, albowiem mąż ten jest Moim narzędziem wybranym, aby zaniósł imię Moje przed pogan i królów, i synów Izraela; Ja sam bowiem pokażę mu, ile musi wycierpieć dla imienia Mego...”

I oto jest znowu jasno i wyraźnie napisane w naszych Bibliach. Ten człowiek - mówi Pan - będzie nosić Moje imię. Wy nosicie imiona, które nadali wam wasi rodzice. Jeżeli nadali imię Józef to nazywacie się Józef, jeżeli ktoś otrzymał imię Maria, to nosi imię Maria. Jest dobrze przyjechać do Polski - ponieważ usłyszałem słowo Marek i odkryłem później, że to chodzi o Marka w sensie angielskim „Mark”.

I oto mamy prawdę. On będzie nosić Moje imię, to jest imię Jezusa i to jest źródło, z którego każdy bierze swoje nowe imię, kiedy ma przeżycie śmierci i zmartwychwstania, kiedy coś w  człowieku umrze i nowy, wspaniały duch zostaje zrodzony. Jakie jest imię przygotowane dla tego nowego ducha? To jest imię Jezusa. Czy wiedzieliście o tym? Moje imię - choćby brzmiało to dziwnie - jest zupełnie inne od tego, które mam zapisane w paszporcie. W moim paszporcie jest napisane George Walter, mam takie podwójne imię, bardzo mi przykro z tego powodu, przepraszam, ale to nie jest  moje imię. Moje nowe imię brzmi Jezus North, bo we mnie żyje Jezus. Ja umarłem, a teraz to jest Jego życie. Jakie to jest wspaniałe! Czy wiesz, że Bóg chce tego samego dokonać z tobą, żebyś nosił to imię. Tu nie chodzi o jakiś wielki ciężar na barkach, to nie ma być również jak wielka złota korona na wyszywanej poduszce, ale musisz nosić to imię w sobie. Ktoś może powiedzieć: To niezwykłe. Przecież cały czas Biblia o tym mówi, jest to napisane. Jest zdumiewające, jak ślepi jesteśmy, kiedy czytamy Pismo Święte. Moja matka zwykle, kiedy wysyłała mnie, żebym coś odszukał, a ja wracałem mówiąc: „Mamo, nie mogę znaleźć tego”,  mówiła mi coś takiego: „Nie ma większego ślepca od tego, który nie chce widzieć”. Bardzo często ludzie czytają tę Księgę i po prostu nie chcą tego zobaczyć. Nie chcą przyjąć tej prawdy, mają  swoją własną teorię. Ale tutaj jest napisane wyraźnie po polsku: Musisz nosić imię Jezusa! Słuchajcie, chodzi o Jezusa, On mówi: „Moje imię”. Czy może być coś wspanialszego? Co za skarb! Nie ma nic, co można byłoby z tym porównać. Nic co można byłoby znaleźć w kopalniach diamentów lub gdziekolwiek indziej. Żadne złoto z całego świata, żaden uran, czy cokolwiek innego, żadne perły z oceanu... Jezus - święte imię, cudowne. Boże własne imię, które Ojciec Mu nadał. Powiedz mu - powiada Jezus do Ananiasza - że on będzie nosić Moje imię, że on poniesie Moje imię. To było coś niezwykłego powiedzieć takie słowa do Ananiasza. Co zrobilibyście, gdyby wam Bóg rozkazał zrobić coś takiego? Ananiasz wiedział, co zrobić. Jest odpowiedź tutaj, jest jakaś argumentacja. Jest napisane o tym w 17 wierszu:

„I poszedł Ananiasz, i wszedł do domu, włożył na niego ręce i rzekł: Bracie Saulu, Pan Jezus, który ci się ukazał w drodze, jaką szedłeś, posłał mnie, abyś przejrzał i został napełniony Duchem Świętym.”

Ananiasz wiedział - jeśli ktokolwiek w tym całym wszechświecie ma nosić imię Jezusa, musi być napełniony Duchem Świętym. Bez tego jest niemożliwe nosić to imię. To imię zniszczy cię na śmierć. Z tego powodu ludzie wybierają religię, odwracając się od prawdziwego życia. Wszystko może znaleźć się pod tym parasolem religijnym, ale jeśli będziesz nosić imię Jezusa, to nie może się pod tym znaleźć nic innego poza tym, co pochodzi od Boga: czystość, świętość, miłość, uprzejmość, piękno, łaska, łagodność, cierpliwość, moc. Na próżno szukamy czegokolwiek, jeśli nie nosimy tego imienia. Alleluja! Musisz być napełniony Duchem Świętym. „Włożył na niego ręce”. Natychmiast spadły łuski z jego oczu i Paweł zaczął wołać: ”Teraz widzę! Widzę wreszcie, jestem pełen!” Ananiasz nie przyszedł do Pawła i nie powiedział: „Czy podejmiesz decyzję, aby przyjąć Jezusa?” - to jest taki slogan ewangelizacyjny. Albo: „Kto uczynił z ciebie chrześcijanina, kto ci pomógł podjąć decyzję?” Oczywiście, każdy musi podjąć decyzję, nie można być meduzą pływającą gdziekolwiek - musisz  mieć kręgosłup. Przyjaciele! Musicie przyjąć Ducha Świętego! Tak jak wspominaliśmy poprzednio, Paweł stał się apostołem pogan. Dla nas stał się apostołem i powiedział do Tymoteusza właśnie tak: Ja jestem tylko takim przykładem, w którym Jezus jest tym wielkim przykładem”. Paweł powiedział: „Ja jestem tylko takim niższym wzorem. We mnie, w takim człowieku, Bóg dał przykład wszystkim ludziom, co może zrobić ze zwykłym człowiekiem”.

Nie musicie wybierać Piotra jako swojego wzoru, proszę żebyście  dobrze to zrozumieli. Jestem niezwykle rad, ze Piotr nie jest fundamentem prawdziwego Kościoła. Jezus miałby okropną rzecz do uczynienia z Piotrem. Jezus wyciągnął Piotra z łodzi rybackiej, z jego starej tradycji. Biedny, stary Piotr, on został nazwany uczniem, apostołem i nie raz sprawił kłopot Jezusowi, ale Bóg nie miał żadnych kłopotów z Pawłem. Z tego powodu Paweł powiedział, że Bóg dał go za przykład. Alleluja! Nie miał z nim żadnej trudności. Jakie to niezwykłe - móc czytać historię o Pawle. Niektóre pisma Pawła to są części autobiograficzne, ale co to za niezwykła rzecz! Może zamkniemy tę sesję i później będziemy kontynuować. Ale w tym momencie chcę powiedzieć coś takiego, że musisz przyjąć imię Jezusa. Musisz nieść to imię - nosić na sobie - z takim szacunkiem przed wszystkimi ludźmi, przed Kościołem, w swoim domu, w swojej sypialni, w swojej łazience, w kuchni, w biurze, gdziekolwiek pracujesz. Musisz nosić to imię Jezusa w czasie prześladowania albo w czasie uwielbienia, musisz nosić imię Jezusa! Najpierw ono musi zostać ci podarowane. Nie będzie ci narzucone siłą, ale jeśli chcesz tego we właściwy sposób, to oznacza, że chcesz tego bardziej niż czegokolwiek innego w życiu. Mogę cię zapewnić, że jeśli pragniesz czegokolwiek innego, to pragniesz ku swojej śmierci. Ale jeśli pragniesz tego imienia, niech wszystko inne pójdzie precz! Amen! Po to jest śmierć dzisiaj, żeby dzisiaj życie mogło się objawić. Chwała!

Musisz być napełniony Duchem Świętym. Ojciec nadaje ci imię. Powiemy o tym na następnej sesji. Niech Pan będzie z wami. Będziemy się modlić: Ojcze! Ojcze! jak to się  mogło stać, że dałeś Go za nas? Jakże to mogło się stać, ze dałeś Swojego drogocennego Jezusa za nas? A jednak uczyniłeś to. To jest Twoja Ewangelia. To jest ta dobra nowina dla nas, o Boże. Podniosłeś Go z martwych nie po to, żeby Go przenieść do jakiegoś odległego nieosiągalnego miejsca. O, Panie! Miłujemy tę Ewangelię i uwielbiamy Cię za to, że to jest coś więcej niż tylko słowa, ponieważ dzieło Ewangelii może być wpisane w każde serce i światło niebios może je rozświecić. Łuski mogą spaść z każdych oczu i Duch Święty może zstąpić na każdego. Ojcze, nasze serca są dzisiaj pełne wdzięczności. W Jego imieniu - ponieważ nosimy na sobie imię Jezusa - dziękujemy Ci. Amen.