Jan 14:23

Słowo pisane

HOSANNA SYNOWI DAWIDOWEMU - 1.10.2016 - część 1

Chwała Bogu, że chociaż czas mija i od przyjścia Pana naszego Jezusa Chrystusa w ciele upłynęło już wiele lat, jednakże On jest Ten sam wczoraj, dziś i na wieki. On chodził po tych terenach Izraela, i wielu ludzi doznawało uzdrowienia, ale dla nich wielkim doświadczeniem była nie tyle sama choroba ciała, co choroba duszy. Co z tego, że ten uzdrowiony człowiek na ciele wrócił do swojego domu? I na początku pewnie była wielka radość i szczęście, a za parę dni kłótnia, jakaś złość, a może padały słowa: "Po coś tu wrócił? Już przyzwyczailiśmy się, że ciebie nie było." Zewnętrznie człowiek został zmieniony, uzdrowiony, ale wewnątrz pozostawał ten sam.

            Jak jest z nami? Jak wygląda sytuacja z nami? Wiemy, że o Panu Jezusie powiedziane jest, że przyszedł zbawić swój lud od grzechów. A co to jest grzech? To jest życie nie po Bożemu. Cokolwiek czynisz nie po Bożemu jest grzechem, bo tylko to co po Bożemu jest czyste, święte i nieskalane. A więc Pan Jezus chodzi i ci ludzie doświadczają uzdrowień, zadowoleni, szczęśliwi, naprawdę bardzo szczęśliwi. Ojciec, który odnajduje swojego syna, w końcu już demon nie męczy go, jest szczęśliwy. Ale za ileś dni mają już starcie ze sobą, już mają problem w dogadaniu się nawzajem.

            I w sumie ludzie powoli zaczynają rozumieć, że problem jest jeszcze głębiej. Że cała ziemia jest skażona grzechem. Wszyscy stracili chwałę Bożą. Bardzo dużo ludzi żyjących, ale nie ma nikogo chodzącego w godny Boga sposób, który podoba się Bogu. Nawet ci, którzy mienili się sprawiedliwymi, potrzebowali Jezusa, potrzebowali kogoś, kto przyszedłby do nich i zbawił ich. Potrzebowali kogoś nie z tej ziemi. My też potrzebujemy tego Jezusa.

            W Ewangelii Jana 8, 23.24:

            I rzekł do nich: Wy jesteście z niskości, Ja zaś z wysokości; wy jesteście z tego świata, a Ja nie jestem z tego świata.” 

            Chwała Bogu! Jeden Chrystus co nie należał do tego świata. On poruszał się pośród świata, ale On nie był duchowo złączony z tym światem.

            Dlatego powiedziałem wam, że pomrzecie w grzechach swoich. Jeśli bowiem nie uwierzycie, że to Ja jestem, pomrzecie w swoich grzechach.” 

            Czego potrzebujemy ludu Boży? Żeby nie pomrzeć w swoich grzechach. Kogo potrzebujemy? Zobaczcie, jak często ludzie uczą się, uczą się, uczą się, uczą się i umierają. Nie nauczyli się. Nie przyjęli prawdy. Wiecie, mogę sobie tak wyobrazić; wielu uczonych w Piśmie i faryzeuszów spotkało się na zgromadzeniu dla chwały Bożej. Ktoś tam wyszedł, wszyscy kiwają  głowami. Wszyscy tak ładnie i ten co mówi, i ci co słuchają, ale wszyscy wiedzą, że i tak w sobie zło mają. Jeden z nich powiedział szczerze: "Chciałem dobra, a trzymało mnie się zło. Chciałem inaczej, ale kiedy chciałem to robić, robiłem to wbrew sobie w zły sposób." Był na tyle szczery, że przyznał się, nie udawał kogoś kim nie jest. Potrzebował Jezusa. Jezus stanął na jego drodze i stał się cud.

            Chodzi właśnie o to, żebyśmy doświadczali tych cudów nadal. To jest główny powód po co Chrystus przyszedł z nieba. Pamiętamy jak powiedział do Piłata: "Królestwo moje nie jest z tego świata, bo gdyby było, moi poddani walczyliby o Mnie. Królestwo moje nie jest z tego świata." Następna piękna potężna prawda. Słuchajcie, można być przy Biblii i nie spotkać się z prawdą. Rozumiecie, można siedzieć w więziennej klatce w najwspanialszym mieście na tej ziemi i nigdy nie wyjść, żeby zobaczyć jak wygląda miasto. Można mieć Biblię i nigdy nie dowiedzieć się jak żyje się według Biblii, jeśli nie wyjdziesz dzięki Temu, który jest pełnią, o Którym ona mówi. Jezus mówi: "Ona cała mówi o Mnie."

            Jezus chodzi, ludzie doznają uzdrowień. Jezus chodzi każdego dnia. Ludzie są uzdrawiani, a Izrael nadal tkwi w grzechach. Nadal trzeba składać ofiary, nadal ci, którzy są uzdrowieni, muszą iść, złożyć ofiarę. Nadal ofiary są składane, a Jezus już chodzi po ziemi, uzdrawia. Ale nadal do ich wnętrza nie może wkroczyć zbawienie. Ono otacza ich, ono ukazuje się im na ich zewnętrznym człowieku, ale wewnętrzny człowiek nadal jest chory. O co sprzeczali się ci apostołowie? Kto gdzie, kto kim? Przez nich przecież dokonywały się cuda, a oni wewnątrz nadal jeszcze byli chorzy.

            Gdzie wierzący człowiek w końcu przyjmie uzdrowienie? Gdzie wierzący człowiek znajdzie odpoczynek od swoich dzieł? Gdzie odpocznie? Boży ludzie, człowiek musi mieć miejsce swojego odpoczynku. I to nie chodzi o wersalkę, łóżko, cokolwiek. Chodzi o odpoczynek duszy i ducha, żeby to co tam kołacze w środku i powoduje tyle zgorzeli odpoczęło od swoich dzieł. Po to przyszedł Chrystus.

            W Ewangelii Mateusza 21 rozdział, od pierwszego wiersza czytamy co się stało. Czyżby Jezus nigdy nie był wcześniej w Jerozolimie? Przecież był. A więc co się stało, że ten dzień jest inny? Ten dzień ma coś pokazać każdemu człowiekowi na ziemi, że taki dzień też musi wydarzyć się w twoim życiu. Jeśli on nie wydarzy się, to ty jesteś nie spełnionym wierzącym. Izraelici wierzyli w Niego, chodzili za Nim, oglądali te zewnętrzne wspaniałości, te cuda, które się działy. Ale teraz dzieje się coś wyjątkowego. Uczeni w Piśmie i faryzeusze nie pojęli tego co się dzieje. Dla nich była to rzecz niezrozumiała. Oni szukali tylko czegoś w tym Jezusie, żeby się do Niego doczepić.

            A gdy się przybliżyli do Jerozolimy i przyszli do Betfage, na Górze Oliwnej, wtedy Jezus posłał dwóch uczniów, mówiąc im: Idźcie do wioski, która jest przed wami, a wnet znajdziecie oślicę uwiązaną i oślę z nią; odwiążcie i przywiedźcie mi je. A jeśliby wam kto coś rzekł, powiedzcie: Pan ich potrzebuje, a on zaraz puści je. A to się stało, aby się spełniło, co powiedziano przez proroka, mówiącego: Powiedzcie córce syjońskiej: Oto Król twój przychodzi do ciebie łagodny i jedzie na ośle, źrebięciu oślicy podjarzemnej.” Ew. Mat.21,1-5.

            Łagodny i Pokorny, pokazuje nam w Księdze Objawienia, gdy puka w drzwi członków Kościoła – „Kto Mnie wpuści, u tego będę wieczerzał”. A wieczerzać to znaczy - jesteś zbawiony, jesteś zbawiona.

            Poszli więc uczniowie i uczynili, jak im rozkazał Jezus,  przywiedli oślicę i źrebię i włożyli na nie szaty, i posadzili go na nich.  A wielki tłum ludu rozpościerał swe szaty na drodze, inni zaś obcinali gałązki z drzew i słali na drodze.” .” Ew. Mat.21,6-8.

Kto im powiedział co mają robić? Kto tobie powiedział, czy mnie jak przywitać Jezusa? Kto nam powiedział jak zachować się wobec Tego, który przyjeżdża w takiej pokorze, aby okazać swój Majestat i chwałę? Kto dał ci świadomość jak bardzo potrzebujesz Jezusa? Jak bardzo cenne jest, że On właśnie wkracza w twoje życie, aby zająć odpowiednie miejsce. Czy doznałeś, doznałaś jak w tobie zaczęło coś grać, coś śpiewać? Zacząłeś poruszać się w duchu, nie mogłeś, nie mogłaś zatrzymać się, musiałeś, musiałaś Mu śpiewać. To było coś silniejszego od ciebie, to podniosło twoje ręce, nie musiałeś, nie musiałaś się uczyć, wiedzieć o podniesionych rękach. To podniosło twojego ducha do pozycji uwielbienia, a twoja dusza zaczęła Mu śpiewać. Bo kto to jest? Kto to jest? Król twój przychodzi! Potem to twoje chrześcijaństwo może zamienić się w żałobę, ale w tym dniu nie było żałoby. I oby nigdy nie zamieniło się w żałobę, oby to był każdy dzień chwalebnego życia Króla w tobie, tego wspaniałego Jezusa chwały. I żeby żaden dzień nie był już inny, jak tylko spełniony dzięki Niemu, Temu, który przyszedł zbawić nas. Duch Święty natchnął tych ludzi co mają robić. Nikt z nas nie umiałby przywitać Jezusa, nikt z nas nie umiałby modlić się w taki sposób, żeby wyrazić chwałę, która Mu się należy. To Duch Święty napełnił nas chwałą. To Duch Święty sprawił, że mogłeś godzinę, dwie, trzy śpiewać Mu. Jak twoje Jerozolima? Czy oglądała już przywitanie Króla? On chodził, docierał do ciebie, mówił, ale czy już wjechał w twoje życie? Czy wjechał, aby zająć miejsce chwały? Czy wjechał, aby napełnić cię chwałą?

            On uczył ich kim jest. Oni mówili: "Ty jesteś Chrystus, Syn Boga żywego". Ale On, Syn Boga żywego, chce pokazać co może uczynić kiedy wkracza w życie człowieka. On nie lubi trzymać tego w tajemnicy. On nie lubi skrywać tego kiedy w chwale wkracza w twoje życie. On zrobi to w światłości, w chwale. To nie będzie skryty dzień. To będzie dzień największego poruszenia w twoim życiu, taki jakiego nigdy nie było wcześniej. Co wtedy zrobisz? Mogłeś się wiele nasłuchać jak przywitać Jezusa, wtedy to wszystko zostaje gdzieś, doznajesz jak Duch Święty napełnia cię świętymi emocjami i zaczynasz chwałę. Jaką chwałę? Hosanna! Hosanna Synowi Dawidowemu! Zaczynasz Go wielbić, śpiewać Mu. Chodzisz i cieszysz się Nim. Ktoś pomyśli: co się zmieniło? Nadal masz tyle co miałeś, miałaś, nic nie zmieniło się zewnętrznie, ale wewnątrz zmieniło się, w tobie się zmieniło i to jest potrzebne w chrześcijaństwie. Tamtej Jerozolimie potrzebny był Jezus, który wjeżdża na osiołku, potrzebny był Jezus, któremu cała Jerozolima zaczyna śpiewać chwałę.

            A rzesze, które go poprzedzały i które za nim podążały, wołały, mówiąc: Hosanna Synowi Dawidowemu! Błogosławiony, który przychodzi w imieniu Pańskim. Hosanna na wysokościach!  A gdy wjechał do Jerozolimy, poruszyło się całe miasto, mówiąc: Któż to jest?”  Ew. Mat.21,9.10

            I ty tak samo możesz być zadziwiony: któż to jest, że moje serce, mój umysł doznał wielkiej przemiany?! Wcześniej mogłem być takim gburem, a teraz nie ma gbura, zaczyna płynąć chwała. Co On zrobił? On przemienił to miasto. W co? W tłum uwielbiających. To On przemienił. Mówi: "Gdybym chciał to kamienie krzyczałyby." Pomyśl jaka chwała, jakie uwielbienie, jakie dziękczynienie! Ty i ja jesteśmy tym miastem. Nie pozwól sobie zabrać. Jerozolima była niemądra. Przeżywszy taki dzień, pozwoliła wrogowi duszy zabrać sobie tą chwałę. Zamiast od tego momentu chodzić po tym mieście i chwalić Jezusa, oni zostali okradnięci z tej chwały. Później krzyczeli: "Zabij, na krzyż".

            „Rzesze zaś mówiły: To jest prorok Jezus, ten z Nazaretu Galilejskiego.” Ew. Mat.21,11.

            O wiele więcej.

            „I wszedł Jezus do świątyni,” Mat.21,12a.

            Gdzie On wszedł? Wiecie, kiedy ten dzień był w moim życiu, kiedy On wchodzi, doznajesz, że światłość bije w twoje serce i umysł. Doznajesz jak cię przemienia ten Chrystus. Rozumiesz, nie myślałeś, żeby miłować, zaczynasz miłować. Nie myślałeś, żeby przebaczać, przebaczasz. Jezus wchodzi z tą chwałą kim On jest, ale najpierw wypędzi to wszystko kim my byliśmy bez Niego. To jest Jego świątynia. Nie pozwól nigdy ograbić się z tego. Pamiętaj, że chrześcijaństwo to nie jest marazm chodzących, zrzędzących ludzi, to jest pełnia obecności Chrystusa w nas, z chwały w chwałę. Jezus jest centrum tego co się dzieje. I tylko On może utrzymać ciebie w czystości jako świątynię. Tylko Jego obecność może zachować cię od władzy diabła, który jest w tym świecie. Tylko Jego dobroć może uchronić cię, abyś nie był kiedyś odcięty, odcięta. Tylko to kim On jest może napełniać nas chwałą, czynić nas szczęśliwymi ludźmi, którzy nie potrzebują niczego więcej.