Jan 14:23

Słowo pisane

Cztery pozycje człowieka wobec Boga - 04.08.2016r. wieczorne - część 1

 

Słyszeliśmy słowa poważne, gdyż naprawdę urodziliśmy się na grzechem skażonej ziemi. Każdy z nas widzi ile tu jest grzechu, ile zdrad, pijaństwa, złośliwości, i wiele więcej jest tego zła. Na pewno Stwórca, który stworzył człowieka nie stworzył nas takich właśnie. Ktoś nas zepsuł po prostu i jeśli słyszymy wieści o Chrystusie, o Kimś kto przyszedł nas naprawić, zmienić, uratować zbawić, to powinna być to taka wieść dla nas, że ta cała Polska w jednej chwili powinna się zgromadzić i szukać rozwiązania swojego życia, żeby więcej nie krzywdził jeden drugiego. A jednakże widzimy, że chociaż Polska mieni się krajem chrześcijańskim, to jest tak odporna na Chrystusa, tak niechętna Chrystusowi. Skąd więc chrześcijaństwo jest niechętne Chrystusowi, skoro ono od Niego nazwę bierze? Stąd, że tego Chrystusa tam po prostu nie ma. Oszukano ludzi i niestety oszukuje się nadal. Jeśli byłby tam Chrystus, nie było by grzechu w tych miejscach, ci ludzie byli by braćmi i siostrami, Bożą rodziną, a są wrogami sobie nawzajem. A więc to nie jest Chrystus, to jest oszust i zwodziciel. Prawdziwy Chrystus przyszedł zbawić nas z naszych grzechów, uratować. I trzeba się ratować w tym  Chrystusie, bo to jest jedyna droga powrotu do Ojca.

 A więc Adam i Ewa w raju, dwoje wierzących ludzi. Bóg przychodził w powiewie dziennym, radowali się obecnością Boga, nie widzieli Go, ale wiedzieli, że jest. Oni byli czyści, On przychodził do nich. Kiedy odeszli w grzech, dali się oszukać diabłu, i tak do dzisiaj wielu ludzi daje się nadal oszukiwać, zamiast się ratować w Chrystusie. Dali się oszukać diabłu i sprowadzili katastrofę przez to na tą ziemię. I wszyscy ludzie, którzy się rodzą, rodzą się nie wierzący. Każde dziecko, które się rodzi ono nie może być wierzące, bo nie ma pojęcia nawet o Bogu, ale później są ci, którzy są rodzicami i co oni temu dziecku dadzą, żeby się uratowało z tej ziemi. Jeśli tylko będzie mogło jeść, pić, ubierać się, pracować, zarabiać, a na końcu umrzeć, to, co w sumie dali temu dziecku, czego go nauczyli. Nie raz ludziom mówiłem, że głupi się urodziłem, ale głupi nie chcę umrzeć. Głupi się urodziłem, każdy się głupi rodzi, ani mówić nie umie, ani rozmyślać prawidłowo, wszystkiego musieliśmy się nauczyć. Ale nie wszystkiego nauczyliśmy się z tego co jest potrzebne nam do życia i pobożności. Nauczyliśmy się pewnych zawodów pewnych rzeczy, które są potrzebne na ziemi, ale nie nauczyliśmy się Zbawiciela, i to było najgorsze w sumie doświadczenie, bo przebijaliśmy się w zły sposób do tego do czego dochodziliśmy. Można tam było dochodzić inaczej, nie raniąc nikogo, nie niszcząc nikogo, nie złorzecząc nikomu. Dojść w czysty, prawdziwy sposób.

 Pozycja człowieka wobec Boga z chwilą, kiedy Adam i Ewa zgrzeszyli stała się zła po prostu stała się zła. Bóg musiał wypędzić człowieka z raju. Ale dał obietnicę, że pośle Zbawiciela Jezusa Chrystusa. Przecież ta cała ziemia zaczęła potrzebować Zbawiciela. Adam i Ewa przekazali tą wiadomość swoim dzieciom i ich potomstwu, że Bóg im powiedział o tym, że pośle nam Zbawiciela. Pośle Kogoś kto wyrwie nas z tego w co Adam i Ewa nas wprowadzili przez swoje odstępstwo. Wiedząc o tym, cała ludzkość powinna być skierowana na tego Zbawiciela. Powinniśmy nie tyle oskarżać Adama i Ewę za to co nam zrobili, co skierować się ku Temu kto może nas uratować od tego, co się stało. A my zamiast ratować się, to często dokładaliśmy coraz więcej i więcej do tego jeszcze co Adam i Ewa zrobili. A więc tworzyliśmy własną bazę grzechów złości czy jakiegokolwiek innego zła. Pozycja człowieka wobec Boga była zła, żyliśmy bez Boga na świecie.

Ludzie, przecież widzą to Boże stworzenie, sami też będąc Bożym stworzeniem, i nie wierzą. Po tym widać, jak diabeł potrafi oszukać człowieka. Całe stworzenie mówi o wspaniałym Stwórcy jak i my sami, a człowiek nie wierzy w Boga. Jak diabeł musiał zwieźć umysł ludzki, że człowiek chodząc po takiej wspaniałej ziemi, pod tak wspaniałym niebem, nie wierzy, że to stworzył Bóg, że jest Stwórca, który stworzył niebo i ziemię i ludzi, i ludzie ci żyją bez wiary w Boga. Jak diabeł zasłonił oczy ludziom, jak zaciemnił ich umysły. Uczą się, uczą się i do poznania prawdy dojść nie mogą. Jak diabeł bardzo okłamuje tych ludzi, a  oni się go jeszcze trzymają i pilnują jego kłamstwa zamiast ratować się w Jezusie Chrystusie.

Zobaczcie, jest nadzieja dla ludzkości. Jest Chrystus – droga zbawienia. Wystarczy Go przyjąć, nic nie trzeba płacić i On zmieni twoje życie, zbawi cię z twoich grzechów, uratuje cię od gniewu Bożego. To jest Słowo Boże, to jest zapisane w Biblii. Czytając to każdy może pojąć to, że Bóg nie jest przeciwko niemu, On jest przeciwko jego stanowi w jakim żyje, i posyła Zbawiciela, aby zmienić jego stan, aby mieć go pojednanym z Sobą i aby mógł żyć z Nim teraz i na wieczność.

A więc stan człowieka w urodzeniu jest: niewierzący. Małe dziecko nie jest w stanie uwierzyć w Boga. Musi do tego dziecka dotrzeć Ewangelia. Kiedy to dziecko urośnie, zacznie rozumować, zacznie rozumieć, zacznie umieć rozsądzać pewne rzeczy i będzie słuchać Ewangelii, zacznie rozumieć, że jest Bóg Stwórca. I to jest zadanie starszych od tego dziecka, żeby o tym, dziecku powiedzieć.  Wszyscy na ludzi, ci starsi ludzie tym dzieciom, tym młodzieńcom powinni mówić o Bogu. Wszyscy ludzie na ziemi powinni mówić o Bogu przecież to jest najważniejsza wiadomość dla ludzkości wiadomość o Jezusie Chrystusie, o Zbawicielu. I wtedy te dzieci urosły by w atmosferze wiary. Jeśli ten kraj się mieni wierzącym, to tak powinni rosnąć tutaj młodzi chłopcy i młode dziewczęta. Nie w cudzołóstwie, w nierządzie, powinni rosnąć w świadomości czystości przed Bogiem. A jednakże starsi ludzie nie pomagają dzieciom, a nawet przeszkadzają swoim złym życiem, odstępstwem od Boga, szyderstwem, kpiną na temat Boga. Pokazują następnym: Boga nie ma, hulajmy, żyjemy raz tylko, a potem jest łopata, piach, nie ma nic. A jednakże jest Bóg, bo sam z siebie człowiek nie powstał. Jest odpowiedzialność przed Tym, który nas stworzył.

I to jest właśnie to: stan nasz przy urodzeniu jest zły, każdy jest niewierzący. Później przychodzi następny stan, stan, kiedy wchodzę w religię. Zaczynam czynić jakieś religijne akty, bo tak mnie nauczono, ale nie wiem nawet co robię, po co to robię i dlaczego to robię, żyję swoim życiem, a religia swoim życiem. Nauczono mnie jakiejś religii, a więc ją wykonuję. Urodziłbym się gdzieś indziej, inna religia, tu jest taka, tam jest taka. Wszędzie jakaś religia, a więc wszędzie ludzie mają swój akt, gdzie Bogu dają to, a dla siebie biorą tamto. Następne oszukanie, następnie zwiedzenie. Diabeł chce oszukać ludzi, że jak robią coś tam wobec Boga to będzie całkiem dobrze, jakieś tam swoje uczynki, załatwią coś tam, coś kupią, coś dadzą, to będzie dobrze. Oszustwo! Nie da rady. Grzech musi być oczyszczony przez krew Chrystusa. W zwiedzeniu i oszukaniu, rośnie religijny człowiek, rośnie i rośnie i przyzwyczaił się do tej swojej religii w której naprawdę nie wie do końca o co chodzi, bo zwróćcie uwagę, że ludzie religijnie nawet dwadzieścia, trzydzieści lat, oni na temat chwały Jezusa nie wiedzą, na temat zbawienia nie wiedzą, na temat krwi Jezusa nie wiedzą, na temat pojednania z Bogiem nie wiedzą, na temat jak się uratować od grzechu nie wiedzą. I tyle lat ich uczą, a oni nie wiedzą, to wychodzi na to, że ich uczą po to, żeby nie wiedzieli, bo tak wszystkim pasuje.

A wiec religia nie prowadzi do Boga, ona zwodzi i oszukuje i trzyma ludzi w niewiedzy, bo to jest dla nich dobre. Religia utrzymuje się z niewiedzy dorosłych. To oni łożą na religię, bo religia potrzebuje utrzymania. Dalej nie świadomość i dalej nie zrozumienie prawdy. Następnie człowiek zaczyna wierzyć, następne stadium, zaczyna coś myśleć: o, Bóg musi być. Staje się wierzącym, dochodzi do stadium diabła, bo diabeł też wierzy i drży. A więc w jakimś momencie człowiek dochodzi do tego wniosku, że musi być Bóg. No i wydaje mu się, że skoro doszedł do tego, że musi być Bóg, to ze nim nie jest tak źle. Czytamy w Biblii, jak ci wierzący ludzie dyskutowali z Jezusem, jak się z Nim spierali. Tak samo, jak wtedy tak i dzisiaj często ci wierzący się spierają: co ty opowiadasz, a kto był w niebie i z niego wrócił; ja wierzący jestem, ale co ty opowiadasz, jaki sąd? Są wierzący, którzy nadal nie są zbawieni, oni dyskutują z Bogiem na temat ten czy tamten, nie poddają Mu się. Coś tam poczytali, coś tam już wiedzą, ale nadal nie poddają się Bogu, nie pozwalają się zbawić, nie pozwalają się uwolnić od swoich grzechów. Mówią: mi wiara wystarcza, i tak jest lepiej niż było.