Jan 14:23

Słowo pisane

CIERPIENIE KOŚCIOŁA - 3.08.2016 (wieczorne) - część 1

 

Będziemy dalej rozważać temat Kościoła. Mówiliśmy o tym, jak Ciało Pana Jezusa Chrystusa jest przepełnione Jego Duchem, owocem Jego życia i obdarzone jest służbą. Jezus miał te wszystkie służby w sobie samym. Bardzo dużo z tych służb miał apostoł Paweł, ale jedynie Jezus miał te wszystkie służby w sobie samym. Tak, że On obdarza każdą cząstkę Sobą ze Swojej służby, dlatego ona jest cenna, czysta i Bóg ma w niej upodobanie. To jest nadal służba Jezusa, tylko że poprzez Kościół. Wiemy też, że Pan Jezus śpiewał z uczniami i chce śpiewać z nami w zgromadzeniu. To Pan Jezus w sumie układał Psalmy. Przecież one mówiły o Nim. Dawid po prostu dostawał je w doświadczeniach. Później proroczo śpiewał o tym co miało nastąpić. Dzisiaj czytamy, jesteśmy posileni. Wiele osób ratowało się w Psalmach Dawida, które Duch Święty wkładał w jego serce.

         Każda służba w Kościele cenna i prawdziwa, to Chrystus. Teraz, będziemy mówić o cierpieniu Kościoła. Chrystus cierpiał, a więc On również przekazuje nam Swoje cierpienie. To nie jest cierpienie z powodu grzechu, bo Jezus nie popełnił żadnego grzechu. A więc jest to cierpienie z powodu Jezusa, jest to cierpienie z powodu czystości, świętości, prawdomówności, wierności, uczciwości, miłości, posłuszeństwu woli Ojca Jezusa Chrystusa i naszego w Nim.  Dziękuj Bogu, gdy przeżywasz te cierpienia, bo to są Chrystusowe cierpienia. One są obdarzeniem Kościoła poprzez to kim jest Jezus Chrystus. I gdy trwasz w nich, doznajesz coraz więcej obdarzenia. One podnoszą cię do nieba, one nie niszczą naszej osobowości, lecz one budują nas w Chrystusie Jezusie.

         List do Hebrajczyków 2,9.10:

widzimy raczej tego, który na krótko uczyniony został mniejszym od aniołów, Jezusa, ukoronowanego chwałą i dostojeństwem za cierpienia śmierci, aby z łaski Bożej zakosztował śmierci za każdego.  Przystało bowiem, aby Ten, dla którego i przez którego istnieje wszystko, który przywiódł do chwały wielu synów, sprawcę ich zbawienia uczynił doskonałym przez cierpienia.”

         Doskonały przez cierpienia. Gdy czytamy dalej, w piątym rozdziale czytamy te słowa:

         Za dni swego życia w ciele zanosił On z wielkim wołaniem i ze łzami modlitwy i błagania do tego, który go mógł wybawić od śmierci, i dla pobożności został wysłuchany; i chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał,  a osiągnąwszy pełnię doskonałości, stał się dla wszystkich, którzy mu są posłuszni, sprawcą zbawienia wiecznego”. Heb.5,7-9

         Gdy, więc idziemy za Nim, to nie my wywołujemy cierpienia, to nie my prowokujemy cierpienia. Bo są ludzie, którzy prowokują cierpienia i mówią, że to jest dla Chrystusa. Tak naprawdę zaczepiają ludzi i cierpią z powodu zaczepek, a nie z powodu Chrystusa. Wielu przypisuje sobie to: „O, ja cierpiałem z powodu Jezusa”. Nie, cierpiałeś z powodu tego, że zaczepiasz ludzi i próbujesz po swojemu wmówić im, że są gorsi od ciebie. A więc to nie są cierpienia Chrystusowe. Widzimy ilu wychodzi z organizacji świadków, czy innych i ktoś za to na nich źle patrzy. To nie są cierpienia z powodu Chrystusa, one są z powodu organizacji. Oni nie głoszą Jezusa, nie głoszą Jego prawdziwego przyjścia, nie głoszą kim On jest. Głoszą organizację, a więc cierpią dla organizacji. Więc wielu ludzi cierpi dla jakiejś organizacji kościelnej, dla jakichś rzeczy. Tak naprawdę niewielu cierpi z powodu Jezusa Chrystusa.

         Jezus poprzez te wszystkie cierpienia, przez które szedł i doszedł w nich do końca w doskonałym posłuszeństwie Ojcu. Ile możemy zobaczyć tych cierpień, kiedy patrzymy na Jezusa chodzącego? Moglibyśmy powiedzieć: "Gdzie w sumie one są? Przecież uzdrawiał ludzi, wypędzał demony, chodziły za Nim tłumy. Coś tam próbowali przeciwko Niemu robić, ale w sumie uchodził, znikał, nie mogli Go ani zrzucić z góry, ani ukamienować." Gdzie te cierpienia są?

         Widzicie, kiedy nawracasz się, i każdy z was zdaje sobie sprawę z tego, że kiedy Pan pokazuje ci swoje cierpienia, to ty mówisz: „Panie, ja nie dam rady żyć na tej ziemi”. Kiedy Pan oczyszcza ci serce i z tym czystym sercem zaczynasz podążać, przekleństwa są dla ciebie jakby cię ktoś dźgał nożem w serce. Nie umiesz żyć, mówisz: „Panie, ja nie dam rady żyć na tej ziemi w ten sposób.” I zaczynasz poznawać cierpienia Jezusa. Ten czysty, święty Boży Syn musiał żyć na tej skażonej ziemi, cierpiąc uderzany przez te grzechy ludzkości w każdej chwili i On to zniósł. Kiedy On pokaże ci chociaż trochę, później ujmuje ci, bo nie dałbyś rady tego więcej znieść. Życie w Jezusie Chrystusie pokazuje ci rzeczywiste cierpienia. Te, które my jako cząstki przechodzimy, to jest jakaś cząstka Jego cierpień. Ale gdy On pokazuje trochę więcej z nich, to my nie dalibyśmy rady już tu żyć. I to nie tyle są takie cierpienia, że ktoś cię pobije, ale twoja czysta, święta osobowość otrzymana z Niego doznaje te cierpienia. Przechodzisz przez nie każdego dnia i doznajesz to co Paweł mówił: „Wolałbym odejść, ale z powodu was wolę zostać, żeby pomóc wam, żebyście mogli żyć i obfitować.” Ale wcale nie było mu przyjemnie tutaj żyć, temu czystemu, świętemu człowiekowi wśród tylu grzechów. Dlatego bardzo często ludzie, którzy żyją gdzieś w grzechach, widzą jakiś urywek grzeszności i myślą sobie: "Tak wiele nie grzeszyłem, nie grzeszyłam", ale kiedy Bóg pokaże ci całość, wtedy człowiek jest przerażony ile tego zrobił, kiedy nie myślał nawet, że to robił, robiła.

         Trudność cierpienia, kiedy najbliżsi, których kochasz, odrzucają cię z powodu Jezusa Chrystusa. Jezusa też najbliżsi zaczęli odrzucać, zaczęli mówić o Nim, że chyba odszedł od zmysłów. Ci, do których przyszedł, zaczęli mówić, że ma demona w sobie. Miłujesz tych ludzi, chcesz im pomóc, a oni odrzucają cię. Tłumaczysz im: "Dlaczego bardziej ufacie jakiemuś człowiekowi w sukmanie, a nie ufacie synowi czy córce, czy ojcu, czy matce, którzy was kochają? Dlaczego nie słuchacie się kogoś kto was kocha i mówicie tak jakbyście mieli głupiego syna, głupiego ojca, głupią córkę, głupią matkę?" Zależy kto się pierwszy nawrócił. A jakiś tam człowiek jest mądrzejszy. Dlaczego ludzie tak poniżają kogoś? Jezus powiedział: "Jak trudno być prorokiem we własnym domu". To są też te cierpienia. Kochasz tych ludzi, chciałbyś dotrzeć, a oni depczą po tobie, po prostu znieważają cię, obrażają cię, mówią, że ciebie trzeba by zamknąć gdzieś po prostu. Kim ty w ogóle jesteś, ty przynosisz rodzinie ujmę, że jesteś zakałą rodzinną. Wiele tych rzeczy spada, które cię bolą, a mimo wszystko idziesz dalej.

         A więc to nie tylko fizyczne cierpienia, że ktoś cię pobije. Wiecie, że bardzo często nawet pobicie nie jest tak silne, jak ktoś na kim ci zależy znieważy cię. Ile osób do dzisiaj jest, można powiedzieć sponiewieranych wewnątrz z powodu tego, że ktoś kiedyś pomiatał nimi, uderzał w nich wzgardą, za nic poczytywał. Często rodzice bardzo źle mówią o swoich dzieciach, czasami nawet nazywają diabłami, przeklinając je. I te dzieci później chodzą z tym. Ale to są cierpienia człowieka, który żyje na ziemi, często też niesłuszne. Ale te Chrystusowe, kiedy nazywają cię w rodzinie diabłem, są już innego rodzaju.

         A więc Jezus przechodzi przez wiele cierpień. I w sumie całe Ciało Jezusa musi przejść przez te cierpienia. W zależności ile nam dano w tym Ciele, tyle przecierpimy. Komu więcej dano, więcej będzie cierpieć. Ale ogólnie wszyscy razem wzięci, musimy zebrać wszystkie cierpienia Chrystusa Pana. I Kościół musi wejść we wszystkie cierpienia, przez które przeszedł Jezus Chrystus. Żadne nie może pominąć nas. Jezus powiedział: "Skoro Ja cierpiałem i wy cierpieć będziecie." Nie każdy umierał na stosie, nie każdy był zakopywany żywcem w ziemi, nie każda była topiona z powodu wyznawania Jezusa Chrystusa, nie każdy był przecinany toporem czy mieczem. Ale kiedy zbierzesz te wszystkie cierpienia, to są cierpienia Chrystusa. I dlatego widzisz jak Jezus stoi, kiedy cierpiał Szczepan w czasie jego cierpień. Wielkie uznanie ma w Jego oczach śmierć Jego ucznia, Jego uczennicy. On wie, że Kościół musi iść za Nim.

         Nie uciekaj od prawdziwych cierpień i nie szukaj cierpień. Ludzie szukają sobie cierpień i mówią, że cierpią dla Chrystusa, to jest oszustwo. Wejdź w prawdziwe cierpienia. Kiedy ty jesteś szczery, szczera, uczciwy, wierny, wierna, prawdomówny, pracujesz w Kościele, ludzie mogą cię odrzucać. Cały czas czynisz Boże dobro, nie bierzesz na siebie niczego, żeby odpowiedzieć złem za zło. Zło dobrem zwyciężasz i cierpisz, i dalej czynisz dobro, jak Chrystus.

         Cierpienia kształtują nas, one są nam potrzebne. Jeśli człowiek będzie przed nimi uciekał, to ten człowiek odbierze sobie wzrost duchowy. Cierpienia nie są przyjemne, nigdy nie były i nie będą. A jednakże nie spowodują tego, że Kościół odwróci się od Chrystusa, ale Kościół będzie coraz bardziej dojrzały, coraz bardziej zdecydowany. I w tym Kościele te prawdziwie cierpiące członki będą modlić się o siebie i starać się o siebie, i wzmacniać siebie nawzajem. Słowo Boże mówi, że jeśli cierpimy za swoje grzechy, to jest nasza wina i trzeba to oczyścić. Ale jeśli cierpimy z powodu czystości, świętości, nieskalaności, miłości, łagodności, pokory, uniżenia, prawdomówności, wierności Chrystusowi, to nas czyni jeszcze zdrowszymi, by dalej czynić dobro. Nigdy cierpienia Chrystusowe nie spowodowały, że człowiek zgnuśniał, zaczął uderzać najbliższych. To musiały być cierpienia człowieka za jego zło, bo wtedy człowiek odgryza się na innych za nie. Ale jeśli cierpisz z powodu Chrystusa, nigdy tego w tobie nie będzie. Nigdy nie będzie ochoty, żeby komuś dołożyć, nigdy. Raczej będzie ochota, żeby komuś pomóc chociażby w modlitwie, żeby ktoś wyrwał się z tego w co brnie. Cierpienia Chrystusowe nigdy nie powodowały w Kościele, że Kościół stawał sie ordynarny wobec świata. Kościół więcej nawet modlił się za tymi, którzy to czynili, żeby byli wyrwani diabłu, który ich właśnie używał. Kościół jest w prawdziwym boju. Cierpiący Kościół nie walczy z ciałem i krwią, ale z mocami ciemności o ciało i krew, o tych ludzi. Tak walczył Chrystus i tak dochodził do doskonałości pośród tych cierpień. A więc rozwój Kościoła jest w cierpieniach.