Jan 14:23

Słowo pisane

PODEJMOWANIE ŚWIĘTYCH DECYZJI – 4.07.2015 – część 3

Mamy, więc oczyszczać lud Boży od złego, a nie zgadzać się coraz bardziej na działanie złego. Miłość szuka wielu rozwiązań w tej sprawie, puka wiele w drzwi serca, dociera ze Słowem Bożym i stawia człowieka wobec faktu: „Jesteś nieposłuszny, czy nieposłuszna Chrystusowi. W tym stanie nie możesz mieć społeczności z Nim jako Panem”. Nieposłuszeństwo jest takim samym grzechem jak czary, jak bałwochwalstwo. To są bardzo ważne rzeczy, jeśli mamy uratować, wyzwolić, nie stracić. A więc apostoł mówi: „Wydaję to zarządzenie po to, żeby uratować tego człowieka, tak samo jak pewnych ludzi dałem diabłu, żeby ich pouczył, aby nie bluźnili Panu Jezusowi Chrystusowi.” Zobaczcie, co robił ten człowiek, jak on walczył o czystość Kościoła i to  walczył o tych ludzi, żeby duch ich był uratowany na dzień Pana. Nie po to oddał ich diabłu, żeby zabił ich i zniszczył, ale żeby ich pouczył, aby tych rzeczy więcej nie robili.

         To jest potężna bitwa, to jest codzienna walka o naszą wieczność. Ilu spotkasz zaangażowanych ludzi, którzy kochają ciebie i chcą twojej wieczności, to spotkasz ich takich, że nie będą pobłażliwi ani swoich grzechów, ani dla twoich. A kiedy spotkasz człowieka pobłażliwego, wtedy spotykasz swojego wroga. Diabeł jest pobłażliwy dla grzechów. Diabeł śmieje się kiedy ktoś grzeszy, prawdziwy chrześcijanin i chrześcijanka nigdy. To nie jest żart. A więc duchowi ludzie mają to rozeznanie i toczą o to dobrą bitwę.

         1Koryntian 3,1.2:

         I ja, bracia, nie mogłem mówić do was jako do duchowych, lecz jako do cielesnych, jako do niemowląt w Chrystusie. Poiłem was mlekiem, nie stałym pokarmem, bo jeszcze go przyjąć nie mogliście, a i teraz jeszcze nie możecie,(…)”

         Widzicie, jak rodzic, który jest mądry zdaje sobie sprawę, że niemowlęciu nie daje się mięsa, ani ogórków kiszonych, czy innych takich rzeczy. Wiedzą, że jeszcze tego nie strawi, i jakie to dotkliwe dla tego dzieciątka konsekwencje wywołałoby to w nim, gdyby mu to dali. Nie eksperymentujesz z własnym dzieckiem, bo je kochasz. Apostoł Paweł też nie wkładał tego twardego pokarmu w ich serca, w ich umysły, ponieważ wiedział, że jeszcze nie zniosą go. Uciekliby ze strachu, jeśliby usłyszeli już w czasie ich niemowlęctwa w wierze, o życiu w tej pięknej sprawiedliwości Chrystusowej. Powiedzieliby: „Ty nas potępiasz, my i tak się wiele już staramy, żeby to zrobić co mamy zrobić, a ty nas jeszcze potępiasz, zniechęcasz nas teraz a nie zachęcasz.” A więc daje im mleko, daje im pierwsze nauki - porzucenie złego, upamiętania się ze swoich grzechów i oczyszczenia z nich w krwi Chrystusa.

         jeszcze bowiem cieleśni jesteście. Bo skoro między wami jest zazdrość i kłótnia, to czyż cieleśni nie jesteście i czy na sposób ludzki nie postępujecie?”1Kor.3,3

Pamiętacie co im napisał: „Choćbyście wszystko sprzedali i rozdali, choćbyście nawet ciało wydali na spalenie, a miłości nie mieli, niczym jesteście u Boga.” Oni mogli zaskarbiać sobie jakieś rzeczy, zbiórki, rozdawanie rzeczy ubogim, itd., myśląc sobie, że zrobili już tak wiele rzeczy. A Paweł mówi: „Wyście nic jeszcze naprawdę nie zrobili tak jak powinniście to zrobić w Chrystusie. Potrzebujecie miłości, bo kiedy spotykacie się na Wieczerzy Pańskiej, to jeden jest pijany, a drugi obżarty. Nic jeszcze nie zrobiliście prawidłowo w sprawie Bożej, ponieważ nie umiecie nawet prawidłowo spożyć pamiątki Wieczerzy Pańskiej. Potrzebujecie miłości, żeby zobaczyć drugiego i miłości, żeby uczynić to razem w taki sposób, jaki podoba się  Panu".

         Albowiem jeśli jeden mówi: Ja jestem Pawłowy, a drugi: Ja Apollosowy, to czyż cieleśni nie jesteście?” 1Kor.3,4.

         Lubili podzielić się między sobą: „O, ja za tym, a ja za tamtym, a ja za tamtym nauczycielem”. Czy po to przyszedł Chrystus?

         Bo któż to jest Apollos? Albo, któż to jest Paweł? Słudzy, dzięki którym uwierzyliście, a z których każdy dokonał tyle, ile mu dał Pan. Ja zasadziłem, Apollos podlał, a wzrost dał Bóg. A zatem ani ten, co sadzi, jest czymś, ani ten, co podlewa, lecz Bóg, który daje wzrost. Bo ten, co sadzi, i ten, co podlewa, jedno mają zadanie i każdy własną zapłatę odbierze według swojej pracy. Albowiem współpracownikami Bożymi jesteśmy; wy rolą Bożą, budowlą Bożą jesteście. Według łaski Bożej, która mi jest dana, jako mądry budowniczy założyłem fundament, a inny na nim buduje. Każdy zaś niechaj baczy, jak na nim buduje.”1Kor.3,5-10.

         Aby budować się dla Pana, w dom Boży, z czystym sercem. I my dzisiaj potrzebujemy wielkiej potężnej siły, by przeciwstawić się całemu złu udawanego chrześcijaństwa, żeby powstać i zrzucić wszystkie religijne szatki, i żeby już stale żyć ubranym w Chrystusa, przed obliczem Bożym w taki sposób jak się podoba Bogu, bo wiemy, że po to Syn Boży przyszedł na ziemię. Te religijne szatki są strasznie pasujące człowiekowi, łatwo się je ubiera i jest "fajnie" w nich żyć w świecie, bo świat nic nie ma przeciwko temu, gdy widzi, że jest w nich staremu człowiekowi całkiem do twarzy. Ale ubrać się w Chrystusa jest o wiele trudniej. Trzeba mieć czyste serce, czysty umysł, czyste pragnienia, aby chodzić w Jego czystych szatach, przyobleczeni w Chrystusa. Oto tu chodzi i niech Bóg to z nami czyni, żebyśmy nie zginęli z powodu obłudy, tj. kwasu, ale aby było czyste chrześcijaństwo, czyste naśladowanie Chrystusa, czysta oblubienica, która zawsze wierna Mu, należy do Niego. W tej sprawie troszczmy się o to i gorliwie starajmy.

          Apostoł Paweł pokazuje: „Bóg zaczął, Bóg dokończy, pamiętajcie, my jesteśmy tylko współpracownikami.” Później mówi: "Ja nawet sam siebie nie sądzę, Pan mnie sądzi. Wielu mnie sądzi i wydaje na mnie wyroki, ja sam siebie nawet nie sądzę, bo mam zrobić to co dał mi Pan, a wy musicie podjąć decyzję, co z tym zrobicie. Ale ja nie jestem handlarzem Słowa, aby przehandlować was i spowodować, że będziecie zadowoleni, ale mam powiedzieć to co mówi Bóg, ponieważ Bóg posłał Syna, żeby zbawić nas z naszych grzechów, a nie zadowolić nas, nie sprawić nam satysfakcji, tylko wyrwać nas z naszego ja, naszej obłudy, z naszego wielkiego mniemania o sobie, że jesteśmy w porządku."

         1List do Koryntian, piąty rozdział. Apostoł Paweł przechodzi do tej sprawy, nad którą boleje w sercu swoim:

         Słyszy się powszechnie o wszeteczeństwie między wami i to takim wszeteczeństwie, jakiego nie ma nawet między poganami, mianowicie, że ktoś żyje z żoną ojca swego. A wyście wzbili się w pychę, zamiast się raczej zasmucić i wykluczyć spośród siebie tego, kto takiego uczynku się dopuścił. Lecz ja, choć nieobecny ciałem, ale obecny duchem, już osądziłem tego, który to uczynił, tak jak bym był obecny: Gdy się zgromadzicie w imieniu Pana naszego, Jezusa Chrystusa, wy i duch mój z mocą Pana naszego, Jezusa, oddajcie takiego szatanowi na zatracenie ciała, aby duch był zbawiony w dzień Pański. Nie macie się czym chlubić. Czy nie wiecie, że odrobina kwasu cały zaczyn zakwasza?”1Kor.5,1-6:

         Jeszcze niech to się stanie, jeszcze może ten człowiek zrozumie, że skaził świątynię Boga. W trzecim rozdziale pisał im, że są świątynią, i dlatego – „kto niszczy świątynię, tego zniszczy Bóg”. I później pokazuje ten grzech, który jako jedyny jest bezpośrednio przeciwko ciału, a w obecnym stanie wierzącego człowieka, przeciwko świątyni. Ten grzech czyni z tego ciała ohydę dla Boga. Dlatego tyle mamy obecnie cudzołożnych związków wśród chrześcijan. Co napisałby apostoł Paweł o tym? Że zbory wzbiły się w pychę, odrzuciły Chrystusa, aby sprawiać zadowolenie ludziom. Odwróciły się od życia do zatracenia. Nie po to przyszedł Chrystus.

         Widzimy, że apostoł Paweł pracuje zmierzając do konkretnego celu i wykonuje tą pracę bardzo dokładnie, wiedząc, że odpowiada za to przed Tym, który go do tej pracy wezwał, uposażył i posłał. On wie, że zda sprawę z tego szafarstwa i on szczerze, i prawdziwie walczy o to, ale zarazem też walczy o swoje życie. On nie tylko, że naprawia Kościół, nie tylko, że wyprowadza Kościół z grzechów, nie tylko napomina, pociesza i wzmacnia, jak matka otula ramionami i jak ojciec karci, żeby oni byli zdrowi, żeby nie zginęli, ale pilnuje też samego siebie, żeby samemu nie zginąć. Pilnuje swego uświęcenia, pilnuje, żeby nie być współuczestnikiem cudzych grzechów, żeby nie przyjąć na siebie czegoś, co i jego zgubi. A więc walczy szczerze, prawidłowo, postępuje dalej i dalej.

         1Koryntian 6,1-5:

         Czy śmie ktoś z was, mając sprawę z drugim, procesować się przed niesprawiedliwymi, zamiast przed świętymi? Czy nie wiecie, że święci świat sądzić będą? A jeśli wy świat sądzić będziecie, to czyż jesteście niegodni osądzać sprawy pomniejsze? Czy nie wiecie, że aniołów sądzić będziemy? Cóż dopiero zwykłe sprawy życiowe? Jeśli macie do osądzenia zwykłe sprawy życiowe, to czemu powołujecie na sędziów tych, którzy w zborze się nie liczą? Mówię to, aby was zawstydzić. Czyż nie ma między wami ani jednego mądrego, który może być rozjemcą między braćmi swymi?”

         W zborze są więc kłótnie, waśnie, i kto ich teraz pogodzi? Jedni stają po tej stronie, drudzy po tamtej. Kto ich pogodzi? I Paweł wchodzi i mówi: „Ja piszę do tych i do tamtych to samo słowo. Jesteście chrześcijanami i odpowiadacie przed jednym Chrystusem, jako Głową, aby czynić to, co Jemu się podoba. Nie staję ani po jednej, ani po drugiej stronie, ponieważ jedna i druga strona zbłądziła.” Żadna strona nie ma racji, bo zapomnieli o jedności, czystości w Chrystusie, o usuwaniu przeszkód, a budowaniu bastionów, które mają naprzeciw zwalczać się, używając Biblii. Mają pozostać jednym Bożym ludem, który się umacnia i usuwa przeszkody. „Czyż nie ma między wami mądrych, którzy mogliby to rozwiązać? Jedna strona mówi to, druga mówi tamto.” Salomon, który dostał mądrość od Boga mówi: „Dawajcie to dziecko, przetnijcie je na pół, niech się podzielą i to natychmiast.” Salomon wiedział, że prawdziwa matka na pewno będzie ratować dziecko i tak się też stało. A więc poddał je próbie, aby dowiedzieć się, która z nich mówi mu prawdę. I Paweł też chce poddać ich próbie, pisząc do nich: „Poddawajcie siebie samych próbie. Czyż nie po to zostaliście poddani próbie, żeby sami na sobie się przekonali, czy zależy wam na Kościele, tak, jak Chrystusowi?” Kiedy coś nie jest po waszej myśli, a macie to zrobić, wtedy jesteście wypróbowani, czy wam zależy na Kościele, czy tylko na sobie samych. Niestety wielu nie przechodzi próby. Własne "ja" jest dla nich ważniejsze niż jedność Kościoła.