Jan 14:23

Słowo pisane

NA GÓRZE PANA JEST ZAOPATRZENIE – 7.08.2015 – część 3

Kiedy wrogowi uda się gdzieś włożyć w nas niepokój, lęk, niepewność, czy Bóg poradzi sobie, wtedy zaczynamy z powrotem używać znanych nam środków, żeby pomóc sobie, uratować się, przejść przez jakieś doświadczenia. Ale to nie jest dobra rzecz. Nigdy nie wracajmy do starych środków. Niech tym nowym, najwspanialszym środkiem będzie ufna modlitwa do Tego, który zaczął i ma moc dokończyć, abyśmy nauczyli się chodzić, tak jak Boży Syn chodził przed Jego obliczem. Niech Bóg nam to daje. Niech nas wzmacnia i posila.

         To jest piękne, powiem wam. To jest coś takiego, że Pan idzie z tobą jak przyjaciel. Rozmawia z tobą w tym czasie, tłumaczy ci wiele rzeczy, wysłuchuje każde twoje westchnienie, buduje relacje. Gdy będziesz to mocniej doznawać, czy już doznawałeś (doznawałaś), to wiesz jak to wygląda. A główny cel to twoja śmierć.

         Czytałem kiedyś o pewnym plemieniu i kiedy ktoś obcy trafił do nich, to otaczali go wspaniałą troską, dając temu komuś dużo jedzenia, karmiąc go. A kiedy był już dobrze utuczony, to zjadali go, byli bardzo zadowoleni. Zdobywali zaufanie, człowiek był tak spokojniutki; dbają o niego, wszystko przynoszą i człowiek kończył w garnku.

         A tutaj jest inaczej. Bóg otacza nas swoją troską, żebyśmy zaufali Mu. A końcem też jest śmierć, tylko że śmierć dla grzechu, śmierć dla wszystkiego co się łączy z buntem wobec Boga, ze stawianiem na swoim kiedy On mówi inaczej. On prowadzi nas do miejsca uległości Jego Syna, do pokory Jego Syna, do chwały Jego Syna. Piękna sprawa! Boże, czyń to z nami, żebyśmy już nie krzywdzili ludzi. Ludzie nie będą nas rozumieć. Będą myśleli o nas w tym czasie różne rzeczy, ale my już nie jesteśmy swoi, my już nie należymy do siebie. Myśmy już umarli. Już Bóg jest naszym Właścicielem. Ludzie mogą myśleć o nas, że ich nie kochamy. Bóg wie. Ale już nie jesteśmy dla siebie. On przejął prawo własności.

         Chodzisz z Nim i On ćwiczy cię w najmniejszej sprawie, czy będziesz Mu wierny (wierną). Jeśli Bóg ma cię wychować, to On zajmie się wszystkim w twoim życiu, nawet twoim jedzeniem i piciem. Zajmie się każdą sprawą twego życia, aby okazać Kim On jest. A gdy zawiedziesz Go, to zasmucisz Go, ale wtedy też On nie może w tym doświadczeniu okazać się kim On jest, aż nie przyjdziesz i ukorzysz się, i powiesz: "Boże, przebacz mi, przejąłem prowadzenie, nie chcę zasłaniać Twego Syna." I stąd jest to, że On uczy nas zależności od siebie. Wcześniej mogliśmy łatwo poruszać się, brać różne rzeczy, opowiadać je ludziom. Aż On doprowadza nas do takiego punktu, w którym zdajemy sobie sprawę, że nie chcemy już mówić od siebie. Nie chcemy mówić tego co przyjdzie nam do głowy. Chcemy powiedzieć to, co Bóg nam daje. Zaczynamy chodzić koło tego i On widzi, słyszy nas jak wzdychamy, jak ten prorok, który wyszedł, mówiąc: "idę posłuchać Boga." Zaczynamy słuchać co Bóg nam powie. Ludzie mogą myśleć, że opuszczamy ich, ale my chcemy usłyszeć Boga, żeby powiedzieć co Bóg mówi do nas. Chcemy usłyszeć Boga. I kiedy Jego głos dociera do nas, doznajemy szczęścia, bo wiemy to, co Bóg chce, abyśmy wiedzieli. To jest nasze osobiste, jak i wspólne szczęście, to jest radość.

          Wiemy, że Pan umie wyrwać swoich sprawiedliwych z pokuszenia, bezbożnych zaś zachować na sąd. Wiemy też, że kiedy owca zgubi się, to sama nie odnajdzie się, już sama nie wróci. Owca, która zgubi się, musi wołać, aby Pasterz przyszedł po nią i przyprowadził ją z powrotem. Gdy gubimy się od Pana, nigdy nie potrafimy sami wrócić i nigdy sami nie wrócimy do tego samego. Musimy wołać, aż On przyjdzie po nas, aby nas przyprowadzić. Wołajmy Pana do każdej pozycji, którą gdzieś opuściliśmy, myśląc, że możemy sobie na coś pozwolić i później zobaczyliśmy, że już nie możemy czynić tego co wcześniej czyniliśmy. Wołajmy do Pana: "Panie, przywróć nas, Panie przyjdź po nas, Panie przyprowadź nas z powrotem do tego miejsca Twojej chwały." To jest modlitwa o pomoc. A Pan mówi: "kto będzie Mnie wzywał, żebym mu pomógł, to Ja wysłucham i przyjdę." On mówi: "Wy, którzy oczekujecie pomocy Boga, bądźcie pewni, On nie zwleka. Rychło przyjdzie Jego pomoc."

         1List do Koryntian 12,28:

         „A Bóg ustanowił w kościele najpierw apostołów, po wtóre proroków, po trzecie nauczycieli, następnie moc czynienia cudów, potem dary uzdrawiania, niesienia pomocy, kierowania, różne języki.”

         Widzicie, Bóg ustanowił służbę niesienia pomocy. On chce się nami posługiwać przy niesieniu pomocy. To są ludzie oddani Jemu, gotowi są zostawić wiele spraw, kiedy Bóg mówi: "idź pomóż". Oni nie mówią wtedy: "Panie, nie mam czasu, teraz jestem zajęty (zajęta), jakby to było kiedy indziej". Nie. Oni są gotowi zostawić natychmiast wszystko i pójść, aby pomóc, ponieważ wiedzą, że to jest ich służba, że tak właśnie chce Chrystus. Czy chcesz być w służbie niesienia pomocy? Wtedy jeszcze bardziej poznajemy Pana Jezusa. Niech Pan będzie z nami w tych wszystkich rzeczach.

         Wiecie, cała Biblia jest piękna, kiedy doświadczamy jak przychodzi do nas Duch Boży i wprowadza nas w kosztowność. Wiemy, że kiedy nasz Bóg karci nas, to karci, ale On nas miłuje. Nie chce nas zabić. Chce nas tylko wyćwiczyć, żebyśmy chcieli słuchać Go i żebyśmy Jemu byli posłuszni. On chce nam ujawnić się.  Naszym wielkim zapotrzebowaniem jest: "Panie, uruchamiaj nas według swego upodobania. Ale jeśli będziemy obciążeni rzeczami świata, to jak nas wtedy uruchomić? Musimy być wolni. Po to właśnie przyszedł Chrystus. Paweł nieraz mówił o pomocy Bożej, o opiece nad nim, o Bożym prowadzeniu, o Bożym działaniu.

         Powiem wam, że kiedy dochodzimy do takiej wspaniałej relacji z Panem, w sumie rodzi to już pierwsza miłość, to nam zawsze po drodze jest z Panem, nawet tam gdzie czeka nas śmierć. "Choćbyś mnie zabił, ufam". Kiedy miłujemy Pana Jezusa, zawsze jest nam z Nim po drodze. Zwróćcie uwagę, że kiedy miłujemy Go, pójdziemy zawsze tam gdzie On prowadzi nas. A kiedy nie, to zawsze mamy coś innego. A więc potrzebujemy miłować Jego i potrzebujemy miłując Go, chodzić z Nim zawsze tam gdzie nas zaprowadzi, czego tam nauczy nas, w jaki sposób do nas podejdzie.

         Słuchaj, kim byłeś (byłaś) wcześniej, nic mnie nie obchodzi. Mogłeś mieć straszny charakter, wspaniały charakter, cokolwiek. Możesz mieć takie oblicze, inne oblicze, nie ma to znaczenia. Myśmy przyszli do Pana, aby zmienił nas. Wszyscy przychodzimy do Niego, aby zmienił nas, czy tak? "Zmień mnie Boże na obraz Twego Syna". To musi być w nas coś ważnego i wtedy będziemy szli wyżej i wyżej, bliżej i bliżej, i coraz mniej będziemy widzieć siebie. I wtedy bardzo łatwo pojawia się w nas owoc Ducha. On spływa na nas w jakimś jednym momencie i okazuje się, że jesteśmy obdarzeni owocowaniem. Nie jest to wytwór naszych wysiłków. Zobaczcie, że apostoł Piotr, kiedy przyszedł do Korneliusza, wcale nie wysilał się, żeby coś zrobić w sprawie Korneliusza. On po prostu powiedział o Chrystusie, który umarł i zmartwychwstał. I Pan uczynił cud. Duch Boży zstąpił na Korneliusza i jego domowników. Nie były to jakieś wielkie, wzniosłe modlitwy, wzniosłe kazanie, po prostu powiedział im i Pan się do tego od razu przyznał. Im bliżej chodzimy z Bogiem, tym prostsze jest to działanie.

         A więc dar niesienia pomocy. Zgubiona owca nie umie sama wrócić. Pasterz może wysłać ciebie, czy mnie. Idź, przyprowadź z powrotem. Jakub pisze, że kto wyrwie grzesznika z jego grzechów, ten uratował jego duszę, udzielił pomocy. Umieć nieść pomoc. Zobacz, do kogo myśmy przyszli. Kimże jest Ten, który to czyni? Możesz myśleć sobie: "Czy ja w ogóle nadaję się do tego? Przecież Boże znasz mnie jaki jestem". No właśnie. Bóg przecież wiedział kogo sobie powołuje. Pan Jezus znał tych dwunastu, wiedział o czym myślą. A jednakże widzimy jedenastu, to są apostołowie, którzy przechodzą próbę, idą dalej.

Raduj się bracie, siostro. Raduj się, że możesz uczyć się prawdziwego Boga, że możesz uczyć się Boga, który nie zostawi cię w twoich grzechach, jeśli chce wziąć ciebie na wieczność. Będzie docierał do ciebie. I ten Bóg uczy nas zaufania. Nieraz jesteśmy w wielkim doświadczeniu i myślimy sobie, czy my za bardzo nie ryzykujemy. Ale kiedy robimy to co On nas uczy, On mówi: "Nie martw się, Ja stoję za swoim Słowem." I potem widzimy jak On załatwia ten temat i mówimy: "Boże, to jest prawda." Uczymy się ufać Jego Słowom. Uczymy się spolegać na Jego Słowach, uczymy się odpocząć w Jego Słowach. To jest piękne. Chwała Bogu bracie i siostro. Niech i ta noc będzie odpocznieniem fizycznym dla Jego chwały. Ale odpoczywaj od wszystkich dzieł swoich. To jest najlepszy odpoczynek, jaki może się nam na tej ziemi przytrafić. I nigdy więcej już nie będziesz zmęczony sobą. I nigdy więcej nie będziesz musiał powiedzieć: "jakim ja jestem strasznym człowiekiem, jakie nędzne jest moje życie." Nigdy więcej tego nie powiesz. Czyż to nie jest piękne?! Będziesz zawsze chwalić Pana Jezusa, będziesz chwalić Go i będziesz mówić: "Spójrzcie, czy widzicie moje życie? To jest Chrystus." I to nie będzie chwalenie siebie, ale Chrystusa, który żyje w tobie. Piękne. Nigdy już nie będziesz musiał (musiała) mówić: "Jakim strasznym jestem człowiekiem. Co ja znowu narobiłem (narobiłam) tutaj?" Będziesz szedł i zwyciężał. Po to przyszedł Chrystus, by dać wolność, swobodę, radość zbawienia. Niech Pan prowadzi nas wyżej i wyżej.

         Abraham, ojciec wiary, uwierzył Bogu i gotów był zrobić to co mówi Bóg. Tylko wiara może przyprowadzić nas do tego Boga w ten sposób, żeby Bóg uczynił to co chce. Powiem wam, że o wielu z tych rzeczy nie wiedziałem, kiedy Bóg to czynił już w moim życiu. Cała relacja polegała na tym, że dzień w dzień chodziłem z Bogiem. To jest to czego On chce od nas - dzień w dzień. Możesz różnych rzeczy nie rozumieć, nie znać jeszcze nawet tego z Biblii, ale chodzenie z Bogiem pozwoli ci poznawać coraz bardziej sposób myślenia, sposób działania Boga. Będziesz widzieć jak twoje życie przemienia się i przemienia się coraz bardziej. I zwróć tylko uwagę na brata, czy na siostrę, którzy chodzą z Bogiem i zobacz jak ich życie zmienia się, aż dojdą do końca, aż ich śmierć, na krzyżu z Chrystusem, będzie widoczna w ich codzienności. Że już nie żyją oni, ale żyje w nich Chrystus. Niech Bóg to czyni z tobą i ze mną, aż do pełni. Amen.