Jan 14:23

Słowo pisane

NA GÓRZE PANA JEST ZAOPATRZENIE - 7.08.2015 - część 1

Otwórzmy 1 Księgę Mojżeszową 22 rozdział. Ojciec wiary naszej, Abraham, ma oddać Bogu to co najcenniejsze. Czego możemy nauczyć się od ojca wiary naszej, Abrahama, i z tego doświadczenia, któremu poddał go Bóg, aby przyjąć to do dzisiejszego, twojego i mojego pielgrzymowania?

Później spotykamy tą lekcję w Księdze Jeremiasza, kiedy Bóg mówi: "Kiedy oddasz mi to co masz najcenniejsze, wtedy będziesz Moimi ustami, wtedy Ja będę mógł cię napełnić”. Wiecie, iść z tym co masz najcenniejsze, aby to zginęło, nie jest proste. Ileż trzeba mieć ufności do Boga, żeby powiedzieć tak jak Job: "choćby mnie zabił, ufam"? Ileż trzeba mieć ufności do Boga, żeby iść z tym co najcenniejsze i wiedzieć, że jeśli On zniszczy to, to znaczy, że było to najlepsze wyjście jakie mogło mnie spotkać? Wiecie, ta uboga wdowa oddała wszystko co miała. Jak myślicie, co Bóg zrobił dla niej? Nie ma tego w Biblii, kiedyś dowiemy się. Bóg jest Bogiem, który widząc takie coś, jest bardzo szczęśliwy, aby dać odpowiedź. Ona dała to ze swego ubóstwa. Potem widzimy jak Paweł pisze, że ludzie z ubóstwa swego, ponad miarę, ze szczerego gorliwego serca oddali to co mieli, aby usłużyć Kościołowi i oddawali się Panu Jezusowi, a potem Pawłowi, żeby mógł posługiwać się nimi w sprawach Bożych. Oddawali to co najcenniejsze, siebie samych. Jak Bóg do nich podszedł? Dowiemy się kiedy spotkamy się wszyscy na wspaniałej uroczystości wszystkich, którzy gotowi byli oddać Bogu wszystko, uroczystości ludzi, którzy zostali uczynieni bogatymi przez Pana naszego, Boga Wszechmogącego i Jego Syna Jezusa Chrystusa.

         Czytamy tu o doświadczeniu jak Abraham idzie na tą górę, wspinając się. Jeszcze ma trudność, musi wejść na górę, nie gdzieś zejść tam w dolinę, gdzie jest łatwo. Jeszcze jest trudność. Abraham idzie, a Izaak pyta go: "ojcze, mamy wszystko co potrzebne, a gdzie jest ofiara?" Tylko Abraham wie, że Bóg kazał mu złożyć tam Izaaka. Abraham nie udaje, że idzie na górę, żeby udając złożyć Izaaka. On nie udaje, jest gotów zrobić to. W jego sercu jest podjęta święta decyzja: "skoro Ty tak powiedziałeś". Bóg nazywa Abrahama swoim przyjacielem. Tylko przyjaciele mogą być tak blisko siebie. Abraham jest zupełnie pewny swojego Przyjaciela Boga, że skoro Bóg mu obiecał, że z Izaaka będzie potomstwo, to ten Bóg nigdy nie zawiedzie. To jest jego Przyjaciel. Bóg wypróbowany już w wielu próbach i okazał się zawsze Przyjacielem. Wyratował już Abrahama z niejednej opresji, wcześniej jeszcze Abrama. Okazał się wierny. Nawet kiedy on zawiódł, to Bóg nie zawiódł. I teraz Abraham idzie oddać Bogu to co najcenniejsze. Jest to najważniejsza próba jego życia. I on idzie zdecydowany.

         Czytamy 1Księga Mojżeszowa 22,10:

         „I wyciągnął Abraham swoją rękę, i wziął nóż, aby zabić syna swego.”

         Aby zabić to co najcenniejsze. Myślę, że łatwo oddaje się to na czym mi zbywa, na czym mi nie zależy: "Panie Boże, bierz to wszystko, niech tam..." Ale oddajesz wszystko wraz z tym, co najcenniejsze. Jakaż jest to piękna uroczystość. Myślę, że aniołowie w niebie patrzyli na to z wielkim zachwytem, kiedy ten człowiek zdobyty przez Boga szedł zrobić to, co powiedział mu Bóg. Widzieli piękne posłuszeństwo. Piękniej zachował się tylko Jezus Chrystus. To było coś pięknego, kiedy oni to oglądali. Boży człowiek gotów był posłuchać się swojego Boga i zrobić to co On powiedział. Rozum na pewno nie przyjąłby takiego rozwiązania, ale duch Abrahama jest poddany Bogu. To jest uległy duch. Człowiek, który może wcześniej miał różne decyzje w swoim życiu, już nauczył się ulegać Bogu swemu.

         „Lecz anioł Pański zawołał nań z nieba i rzekł: Abrahamie! Abrahamie! A on rzekł: Otom ja!  I rzekł: Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic, bo teraz wiem, że boisz się Boga, gdyż nie wzbraniałeś się ofiarować mi jedynego syna swego.  A gdy Abraham podniósł oczy, ujrzał za sobą barana, który rogami uwikłał się w krzakach. Poszedł tedy Abraham, a wziąwszy barana, złożył go na całopalenie zamiast syna swego. I nazwał Abraham to miejsce: Pan zaopatruje. Dlatego mówi się po dziś dzień: Na górze Pana jest zaopatrzenie.” 22,11-14.

         Z tego płynie olbrzymia lekcja. Wiecie, kiedy chcę być naprawdę bogaty, to zaniosę całe swoje bogactwo przed oblicze Boga. I co On z tym zechce, niech zrobi. Zabiorę całe swoje mniemanie o sobie. Wiecie, to jest piękne. To jest właśnie to co jest napisane w Liście do Rzymian – „którzy powstaliście oczyszczeni, składajcie siebie Bogu, jako ofiarę miłą, żywą, skuteczną, bo taka ofiara podoba się Bogu”. Wiecie, my musimy przyjść sami na tą górę przemienienia, na tą górę zaopatrzenia. My wtedy musimy zejść z niej, ale już nie jako ludzie chodzący własnymi ścieżkami, ale jako ludzie, którzy chodzą już tylko jedną drogą. Dopóki człowiek nie przyjdzie ze wszystkim na tą górę, to chodzi różnymi drogami i czasami zobaczysz tego brata i siostrę to na tej drodze życia, to na tej drodze życia. Ludzie tak sobie różnie chodzą. Ale kiedy człowiek schodzi z tej góry, wtedy idzie już tylko jedną drogą. Już nic nie należy do niego: "już nic nie należy do mnie, wszystko jest Pana."

         To jest oddanie siebie Bogu. A to jest najcenniejsze - nasze życie, żeby nie żyć już dla samych siebie, ale dla Boga. To jest kolejna rzecz, do której prowadzi nas Bóg. Zobaczcie, ile  Bóg musiał pracować nad Abrahamem, żeby doszło do tego punktu, w którym Abraham będzie tak pewny Boga, że złoży to co najcenniejsze. A przecież na tym najbardziej zależało mu: "Boże, po cóż mnie to wszystko, jak ja i tak nie mam komu tego dać? Domownik mojego domu przejmie to wszystko." A Bóg mówi: "Nie. Będziesz mieć syna i przez niego liczne potomstwo".

          Wiecie, mamy wejść na górę, aby być przemienionym. Iść wyżej i wyżej, iść tam gdzie skończy się wszystko, tam gdzie skończy się już każda sprawa. Jeśli wzięlibyśmy tą górę jako wysoki krzyż, na którym umiera Chrystus... Czasami powstawały pieśni -"wspinam się na tą górę, chcę znaleźć się w tym miejscu własnej śmierci, chcę odnaleźć koniec mojego "ja", chcę odnaleźć ofiarę, która uwolni mnie”. Wiecie, Izaak był dzieckiem obietnicy i w tym dziecku obietnicy jesteśmy i my. Fizycznie to był ojciec Ezawa i Jakuba, ale według zamysłu Boga, w nim i my jesteśmy dziećmi obietnicy. Mamy ojca Abrahama, ojca wiary, o którym też pisze Nowy Testament. A więc możemy powiedzieć, że Abraham w Izaaku wprowadził tam też i nas, całe potomstwo, aby złożyć Bogu ofiarę.

         I gdy my to przyjmujemy, to widzimy, że jest to najlepsze miejsce gdzie możemy trafić, aby skończyło się nasze walczenie o swoje, aby odpocząć od wszystkich dzieł swoich. Nie stanie się to, gdy będziesz tak spokojnie prowadził swoje chrześcijańskie życie. Stanie się to wtedy, kiedy twoja miłość do Boga będzie bardzo silna. Oby jak najszybciej przyszedł ten dzień w twoim życiu, kiedy staniesz przed Nim szczerze i powiesz: "Boże, nie ja, lecz Chrystus". I będzie to tak szczere, że Bóg będzie to widział, że ty składasz siebie Bogu. Nie tak, żeby zaraz odebrać siebie, ale żeby już nigdy więcej nie być jak wcześniej, żeby to już był Chrystus. To nie jest taka łatwa sprawa. Bóg musi nas kształtować, przygotowywać, wzbudzać nasze zaufanie. To nie jest prosta rzecz, oddać swoje życie Bogu, dlatego On pracuje nad nami. Wiele razy pomaga nam, żebyśmy zobaczyli, że On chce naszego dobra, a nie zła, żeby nasza ufność wzmogła się, abyśmy jeszcze bardziej byli pewni tego, że Bóg obróci to na nasze dobro. I żeby już nigdy więcej siebie nie odebrać z powrotem, nigdy już nie grzeszyć, bo grzech jest odebraniem siebie dla siebie. Zawsze wtedy zgrzeszymy, kiedy chodzi o nas. Dla Boga nie grzeszymy, grzeszymy dla siebie.

         I to jest właśnie to z czym Bóg chce się rozprawić, chce zakończyć naszą słabość w tym sensie - dla grzechu. Chce, żebyśmy byli silni i panowali nad grzechem, a to jest Jego Syn w nas, nadzieja chwały. A więc musimy przyjść do Niego tak, aby On przyjął nas. On musi widzieć gotowość. To musi być szczere. On ze szczerym obchodzi się szczerze, kiedy widzi moją szczerość, kiedy jestem dojrzały do tego, żeby powiedzieć wyraźnie i zdecydowanie: "Boże, nie ja". To nie są słowa, musimy dojrzeć, to Duch Boży musi nas do tego doprowadzić. I te wszystkie wydarzenia codziennych dni mają nas ku temu przyprowadzać.

Coraz bardziej, coraz bardziej podobni do Chrystusa, aż będziemy według tego co powiedział Paweł: "żyję już nie ja, lecz żyje we mnie Chrystus." I to nie tylko było powiedzenie. Paweł musiał być na tej górze złożenia siebie bez odbioru. Paweł już nie grzeszył. Nie robił już niczego dla siebie. Nie musiał walczyć o to, żeby jeść, nie musiał walczyć o to żeby pić, nie musiał walczyć o to żeby się ubierać, nie musiał walczyć o to żeby ktokolwiek uznawał go. Już nie musiał walczyć o nic, co kosztuje zawsze uczynienie jakiegoś grzechu. To Pan panował w życiu Pawła. On zszedł z tej góry już jako Chrystus i mógł powiedzieć: "aby niektórych z was zbawić." On nie był Chrystusem, ale w nim żył Chrystus. Paweł nie szukał niczego u ludzi. Nie szukał ich pieniędzy, ani ich pozycji, niczego, bo Chrystus tego nie szuka. On szukał już tylko ich zbawienia. Tak samo Abraham kiedy schodzi z tej góry jest już innym człowiekiem. Słyszymy jedno - kiedy Paweł pisze, że został usprawiedliwiony z wiary, ale czytamy też w Liście Jakuba, że uczynek wiary uczynił tą wiarę doskonałą. A więc on uwierzył i poszedł, aby to zrobić.