Jan 14:23

Słowo pisane

Wyjście poza obóz – rozdział 4 - część 1

Zajmijmy się teraz tym, co jest bliskie sercu naszego Pana, czymś bardzo ważnym dla nas. Wiemy, że Jezus jest dla nas drogą do Ojca i że to jest jedyna droga. Chciałbym, żeby dzięki pracy Ducha Świętego w nas, zostało nam to oświecone przez Pana naszego i przez Jego Słowo. Abyśmy mogli zobaczyć tę drogę i pragnąć jej, aby w sercach naszych było czyste, uświęcone przez ofiarę Jezusa Chrystusa pragnienie poruszania się tą drogą do Ojca, żeby nasze serca były oświecone i aby Jezus przez wiarę mógł mieszkać w nich jako Pan. Przebywał On w różnych trudnych sytuacjach, wyszydzony, wyśmiany, oskarżany, że jest żarłokiem i pijakiem, na końcu odrzucony, jako ktoś kto nie potrafił sam siebie uratować, a chciał zbudowaćświątynię w ciągu trzech dni. Jezus napotkał na Swej drodze zupełny brak słuchania połączonego ze zrozumieniem tego, co powiedział. On, Który doszedł do haniebnej śmierci krzyżowej stał się dla nas pierwowzorem do naśladowania jako bezwzględnie jedyna droga do Ojca. Pragnę bardzo, żebyśmy to zobaczyli z łaski Pana, gdyż myślę, że ocieramy się o prawdę, jesteśmy blisko niej, mamy ją w sercu, na ustach swoich, ale czasami jej nie rozumiemy. Szamoczemy się gdzieś w życiu, bo nie widzimy dokładnie naszej drogi. Chcemy zaskarbiać sobie czyjąś uwagę zapominając, że na tej drodze nasza uwaga ma być skupiona na Jezusie. Przyjęcie tego Kim On jest, napełnia nas też kosztem poniesionym przez Niego. Chciałbym to jak najprościej i jak najjaśniej wam przedstawić, gdyż tylko tą drogą możemy dojść do Ojca, inną nie dojdziemy. Otwórzmy 11 rozdział Listu do Hebrajczyków. Spójrzmy na to, co stało się z Mojżeszem, abyśmy też mogli zobaczyć siebie. Będę czytał od 24 wiersza: „Przez wiarę Mojżesz, kiedy dorósł nie zgodził się, by go zwano synem córki faraona, i wolał raczej znosić uciski wespół z ludem Bożym, aniżeli zażywać przemijającej rozkoszy grzechu, uznawszy hańbę Chrystusową za większe bogactwo niż skarby Egiptu; skierował bowiem oczy na zapłatę. Przez wiarę opuścił Egipt, nie uląkłszy się gniewu królewskiego; trzymał się bowiem tego, który jest niewidzialny, jak gdyby go widział”. .

Zwróćmy szczególną uwagę na to: „uznawszy hańbę Chrystusową za większe bogactwo”. I teraz w naszym życiu jest tak ważne, czy hańba Chrystusowa jest uznawana przez nas za większe bogactwo niż aplauz i wszelki dobrobyt świata. Gdy hańba Chrystusowa jest dla nas większym bogactwem niż skarby tego świata, to jesteśmy już ludźmi wolnymi od przypodobywania sięświatu i zabiegania o jego skarby.

To jest pierwsze i najważniejsze „uznanie”, żeby wyruszyć tą drogą - hańbę Chrystusową musimy uznać za nasze bogactwo. Niestety, wielu z nas tego nie przyjmuje dlatego potem dzieje się tak, że po pierwszym okresie krótkich wzlotów następują upadki i rezygnacja. Pozostając nadal w myśleniu i działaniu według ciała wstydzimy się Jezusa przed światem, dlatego widać jest po nas, że On nie jest naszym skarbem, a Jego hańba życia na ziemi i śmierć krzyżowa nie jest naszym bogactwem.

Możemy mówić sobie wiele na ten temat, ale dopóki nie uznamy za skarb hańby Chrystusowej, to moc krzyża nas nie przeniknie, bo jak ma nas przeniknąć, skoro nie uznajemy krzyża za nasze zwycięstwo. On nas uwalnia od świata i od pożądliwego starania się o uzyskanie czegoś od niego, co należy się jego dzieciom. Przez nas, chrześcijan, hańba Chrystusowa musi być uznana za skarb większy niż wszystkie skarby tego świata. To jest początek wiary, to jest wyjście poprzez krzyż do nowego życia, w którym człowiek nie chwieje się i nie szamocze. On znalazł skarb, a tym skarbem jest hańba Chrystusowa, tzn. szyderstwa, kpiny, obmowa, odrzucenie i człowiek uznaje „to jest moje bogactwo”. Dlaczego? Bo widzi zapłatę, a jego bogactwem jest ta jedyna droga do Ojca przez hańbę Chrystusową. Taka droga została otwarta przez Boga, a to jest droga hańby i niewielu ją znajduje, bo tak naprawdę niewielu chce żyć w hańbie na ziemi. Niewielu chce naprawdę złożyć swoje życie w ręce Chrystusa i przyjąć hańbę krzyża.

Musimy zobaczyć ciało Jezusa Chrystusa jako jedynie godną drogę powrotu do Ojca. Spotkanie z Ojcem - to musi zachwycić nasze serca, abyśmy szli tą drogą i radowali się, że została ona otwarta przez Boga dla wszystkich powracających synów marnotrawnych. Bóg ją otworzył, właśnie taką, nie inną, żeby człowiek pyszny i dumny nie mógł nią kroczyć, ale tylko pokorny i cichy. Tylko taki może tą drogą iść, sprawiedliwy poprzez wiarę w Jezusa. To nie może być w nas jako litera, ale jako życie Chrystusa wywołujące radość, że z łaski Boga, Jezus Chrystus jako droga, otworzył się dla nas na krzyżu. Jakąż byłoby to tragedią, gdyby Jezus Chrystus nigdy tego nie uczynił. Hańba Chrystusowa mogłaby nigdy nie mieć miejsca na ziemi, krzyż mógłby nigdy nie dokonać swego dzieła i wtedy nigdy nie moglibyśmy wrócić do Ojca. Dlatego pierwszą rzeczą dla nas, ludzi wierzących jest uznać hańbę Chrystusową za bogactwo. Całym sobą, w całym sercu, w całym swoim wewnętrznym człowieku przenikniętym i uświęconym ofiarą Jezusa na krzyżu, uznać raz na zawsze, że droga Boża wyznaczona nam przez ciało Chrystusa jest jedyną prawdziwą drogą pokory i uniżenia, i że innej drogi Bóg nigdy nie otworzy.

Skarbem naszym jest ta droga, prowadząca przez pohańbienie i to musi być przez nas uznane. My, dzieci Boże, przyjmujemy i uznajemy to posłusznie, że ciało Jezusa jest jedyną drogą do Ojca. Wiemy, że ona musi nas wypróbować, czy wracamy do Ojca na zasadzie hańby Syna Bożego, Jezusa Chrystusa, wyszydzonego, wyśmianego, oplutego, pobitego, ukoronowanego koroną cierniową i ukrzyżowanego. Czy tę drogę uznajemy jako jedyną drogę do Ojca? Idziemy tylko tą jedną, innej nie ma co próbować i w sercach naszych musi to być jasno postawione. To są oświecone serca, o takie serca też modlił się apostoł Paweł, aby Bóg oświecił nam je chwałą Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego.

Popędzanie ślepego człowieka, żeby biegł za Jezusem i należał do Niego jest czymś czego on nie jest w stanie zrealizować, ale to, że jest ślepy, nie znaczy, że jest niewinny, gdyż Pan chce, aby każdy widział. Dlatego też Słowa Jezusa oświecają nam drogę, są tą maścią, tym balsamem oczyszczającym nasze oczy, abyśmy mogli widzieć. A gdy widzimy, to nie zamykajmy oczu i nie mówmy: „Panie, dlaczego tak? - ja nie chcę, ja chcę trochę lżej, wyznacz mi jakąś inną drogę”. Nie zamykajmy naszych oczu, patrzmy na Jezusa i na to, co mamy w Nim, to jest nasza droga, jedyna droga do Ojca. Pokochajmy i uczcijmy ją poprzez uniżenie i powiedzenie: „Panie, Boże mój, to Ty wyznaczyłeś dla każdego z nas tę jedną drogę. Jestem Tobie wdzięczny, że ta droga prowadzi do Ciebie przez pohańbienie Twego Syna, bo wiem, że to jest jedynie doskonale godna, bo prawdziwa i żywa droga powrotu do Ciebie”. Jezus jest Drogą, Prawdą i Życiem i to jest żywa droga. To jest droga życia. To jest podstawa, żeby człowiek mógł uczyć się przy Panu. Musi hańbę Chrystusową uznać ponad wszystkie skarby tej ziemi, ponad przyjaźnie z „faraonami” czy z innymi „Egipcjanami”, odrzucić te wszystkie skarby i ozdoby „Egiptu” i przyjąć ją pokornie z ręki Boga. Jakie to jest cudowne, Boże wyjście dla nas ludzi. Niech Duch Święty napełnia nas tym, niech nam to pokazuje, gdyż On przyszedł uwielbić Jezusa. Podstawą Jego dzieła w nas jest uwielbienie Jezusa Chrystusa przez nasze uznanie Jego hańby za nasz skarb. Duch Święty jest zaspokojony dopiero wtedy, gdy znajduje miejsce we mnie i w tobie, aby uwielbić społecznie Jezusa w nas. Dlatego ci, którzy zobaczyli owoc Ducha Świętego przygotowany dla wszystkich ukrzyżowanych w Chrystusie, wydali natychmiast na ukrzyżowanie ciała swoje i znaleźli szczęście owocującej latorośli.