Jan 14:23

Słowo pisane

W miłości gorliwi – część 9

List do Efezjan, 5 rozdział, 25 wiersz:

Mężowie, miłujcie żony swoje, jak i Chrystus umiłował Kościół i wydał zań samego siebie

Jakim ja jestem człowiekiem dla Jezusa, że On wydał za mnie samego siebie? Ile stwarzam Mu problemów codziennie? Moja żona nie jest w stanie tyle mi stworzyć. Pan chce przeze mnie pokazać, że kocha moją żonę. A ja mogę przyjmować irytację i irytacją zamykać Jemu drogę do pokazania tego, kim On jest. Żona jest najlepszym obrazem tego, czy kocham Boga, ponieważ jest najbliżej i dlatego jest największa bitwa o to pole. Diabeł właśnie na tym terenie roztacza największą bitwę. Dlatego lepiej nie mieć żony, przynajmniej nie muszę wtedy czytać tego miejsca. Ale są inne miejsca, które też muszę wtedy przeczytać. Przez cały czas chodzi tu o miłość Bożą. Nie mówię o miłości cielesnej, uczuciowości ludzkiej, mówię o Bożej miłości, która zawsze chce zbawić drugą osobę, uratować, wprowadzić do wieczności. Nie mówię o bieganiu w kółko, czy innych rzeczach, mówię o tym, jak Jezus umiłował nas, Kościół. Poszedł za nas na krzyż. Tak też mamy uczyć się jak traktować swoje żony. Można o tym przeczytać również w Kolosan 3,19.

Teraz jest trudność dla was. 1List do Tesaloniczan, 5 rozdział. Lepiej nie być w zborze, ale skoro jesteście już w zborze, to musicie też o tym wiedzieć. Czytamy 12 i 13 wiersz:

A prosimy was, bracia, abyście darzyli uznaniem tych, którzy pracują wśród was, są przełożonymi waszymi w Panu i napominają was; Szanujcie ich i miłujcie jak najgoręcej dla ich pracy. Zachowujcie pokój między sobą.

Coraz bardziej widoczna przestrzeń miłości. Pan w każdej sprawie, chce pokazać swoją miłość, bo On chce naszego dobra, nie zła. Tak jest w każdej sprawie. Nie będę wszystkiego czytał, bo tam jest relacja rodzice – dzieci i wiele innych. W tych wszystkich sprawach miłość musi znaleźć swoje miejsce, w pracy, w każdym miejscu.

Chwała Bogu. To jest taka dostojna cisza świadomości jak wspaniały jest Bóg, jak wspaniałe są Jego pragnienia. Jak bardzo muszę otwierać Mu całe swoje wnętrze, by On uczynił to możliwym. Jak bardzo potrzebuję, by krzyż niszczył moje rozgoryczenia, moje niechęci, żeby nie było przeszkody dla Jego miłości, żeby On mógł mieć mnie bezgranicznie dla swojej chwały. Jak bardzo potrzebuję być codziennie ukrzyżowany. Dlatego Słowo Boże mówi w 2 Liście do Koryntian, w 5 rozdziale, że Pan miłuje wszystkich tych, którzy doszli do tego samego przekonania, że skoro On umarł, wszyscy umarliśmy, aby nie żyć już dla siebie, ale dla Niego.

Chcę, by Jezus mnie kochał i ty też chcesz, wiem o tym. On może uczynić to możliwym w tobie i we mnie, a my musimy starać się jak najbardziej w tym pomóc sobie, patrząc na to i widząc to, żeby każdy człowiek wiedział, że to jest coś najpiękniejszego, do czego powołał nas Bóg, że sam On tam jest, Ten, który stworzył niebo i ziemię, rzeczy widzialne i niewidzialne.

Otwórzmy Ewangelię Jana, 15 rozdział, wiersze 12-14:

Takie jest przykazanie moje, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem. Większej miłości nikt nie ma nad tę, jak gdy kto życie swoje kładzie za przyjaciół swoich. Jesteście przyjaciółmi moimi, jeśli czynić będziecie, co wam przykazuję.

Niech te słowa będą dla ciebie ciepłe. Jezus kiedy mówił je, mówił z doskonałą miłością do mnie i do ciebie. On wiedział za kogo umiera i wiedział, jak wiele On może dać tobie i mnie, kiedy my otwieramy serca dla Niego. Pan wie, że w Nim zawarte jest całe bogactwo dla mnie i dla ciebie. On wie, że kto przyjmuje Go, przyjmuje wszystko, co piękne, co cenne.

Zachęcam cię. Nigdy nie myśl, że Chrystus to jest żądanie, wymaganie, sponiewieranie. Chrystus to jest doskonała miłość i doskonała pomoc, doskonałe wsparcie w całej naszej niemocy, bezsilności. On daje wszystko, co potrzebne, abyśmy mogli urosnąć dojrzeć, przejść przez ziemskie doświadczenia i być zwycięzcami, ciszyć się, że wróci i być gotowymi na spotkanie z Nim. I to jest dla mnie i dla ciebie bardzo, bardzo ważna sprawa. Pamiętajmy o tym. Naprawdę, nie jest to proste, tym bardziej, kiedy ludzie znają się prawie, że dokładnie już ileś lat. Po prostu chcieć, żeby Pan zmieniał nas. Widzieć, że nie ma między nami fenomenów. Wszyscy potrzebujemy Pana, wszyscy potrzebujemy Jego, żeby móc darzyć miłością. Ale też nie jest to złe, kiedy napominając się w czysty sposób, mówimy sobie co jest przeszkodą. Jak bardzo musimy widzieć Jezusa, żeby napomnienia nie były irytujące dla nas, ale żeby były przejawem wzajemnej troski o nas, jako zgromadzenie, żebyśmy mogli nawzajem usługiwać sobie, żeby każdy, kto trafia między nas doznał olbrzymiej zachęty przyjęcia Jezusa, chodzenia z Jezusem. By móc powiedzieć: „Jezu, wejdź do mojego rydwanu, pojedź ze mną. Chcę, byś widział w tym, co już dostałem w Tobie, że chcę to czynić. Pomóż mi, proszę, bym miał zawsze dla Ciebie ochotne serce, aż do ostatniego tchnienia. Chcę, żebyś był ze mną, Panie.” A Pan może powiedzieć: „Jest mi to bardzo, bardzo miłe. Chcę być z tobą po wszystkie dni, aż do skończenia świata.” Amen.