Jan 14:23

Słowo pisane

Sprawiedliwy z wiary żyć będzie - część 1

Całe nasze wspaniałe doświadczenie polega na tym, że wiemy, że kiedy przyjdzie dzień powrotu Pana Jezusa i my przygotowani na to spotkanie będziemy gotowi stanąć przed Nim przemienieni, to będzie to ten dzień, którego pragniemy bardzo gorąco, dzień, o którym dowiedzieliśmy się, że on nastąpi i oczekujemy go żarliwie. Czekamy przyjścia Pana, czekamy aby On wrócił. Czekamy, aby wrócił Ten, który jest wspaniale posłuszny swemu Ojcu, gotowy czynić wolę Ojca we wszystkim w każdym czasie, czekamy na to. I to jest zachwycające, że czekając na to, wiemy również, że On przyjdzie w pełnej chwale. On też czeka na to. A więc Kościół i Oblubieniec czekają na dzień, kiedy spotkamy się i będziemy już razem przez całą wieczność. Będzie to najpiękniejszy dzień.

I Słowo Boże mówi do nas: „a sprawiedliwy z wiary żyć będzie.” Jak byś pokazał (pokazała) dzisiaj swoją wiarę? Mówiliśmy, że to można zobaczyć. Wiarę można pokazać poprzez nasze wzajemne relacje ze sobą. Jeśli wierzymy w to, że po miłości naszej wzajemnej można poznać, że my jesteśmy Jego ciałem, to wiarę naszą można najlepiej pokazać poprzez miłość wzajemną.

Sprawiedliwy z wiary żyć będzie. Tak jak mówiliśmy sobie wcześniej na porannym zgromadzeniu, że to jest teren, który normalnie dla ciała jest niedostępny. Ciało stawia wiele przeszkód. Gdyby w chrześcijaństwie była filozofia, to ciało czułoby się w porządku. Jeśli w chrześcijaństwie byłyby stopnie naukowe, to ciało czułoby się w porządku. Jeśli w chrześcijaństwie byłoby tak, że spotykaliby się mędrcy i oni orzekaliby różne rzeczy, to ciało czułoby się w porządku. Ale gdy doświadczamy, że nic z tego ciała nie może wejść na teren świętości, wtedy ciało czuje się nie w porządku, bo ono chce tam wejść. Nawet powiedziane jest, że wielu chce tam wedrzeć się, ale ani jota, ani litera z zakonu nie przeminie. Zakon stoi na straży i nie pozwoli żadnemu ciału przedrzeć się. Człowiek musi zostawić swoje ciało z grzechami, aby stać się ciałem Chrystusa.

I chociaż żyjemy w tych naszych zewnętrznych ciałach, to jednak jesteśmy już ciałem Chrystusa. W duchowych wymiarach nastąpiła olbrzymia zmiana. Z ciała płyną inne pragnienia, inne dążenia niż z Chrystusa. A więc gdyby zostawić nas w sposobie władzy ciała, to i tak zgubilibyśmy najpiękniejsze wartości. Jesteśmy w stanie zniszczyć, stłamsić, zakryć swoją pychą, dumą, arogancją i wystawić swoje „ja” wyżej, niż czyni to Bóg w Chrystusie. Ciało potrafi to zrobić, wiemy, że potrafi to, budując wspaniałe budowle, stawiając filozoficzne gmachy i różne akademie, które miałyby niby uczyć pobożności.

Ale Jezus powiedział w bardzo prosty sposób, tak jak i jest w Księdze Habakuka: „zapisz to na kamiennych tablicach, aby można było to szybko odczytać - sprawiedliwy z wiary żyć będzie”.

Co odnajdujesz dzisiaj w Chrystusie, żeby dało ci to podstawy do życia? Zobaczcie, że Słowo Boże jest tak konkretne i mówi, że według starego człowieka już nie znamy się. Kto jest na tej sali, o którym możemy powiedzieć, że ten człowiek nie jest taki jak był kiedyś? Że jest to w ogóle inny człowiek. A o tym właśnie mówi Słowo Boże, że według starego człowieczeństwa nie znamy się już. Ale jeśli nie znamy się według starego człowieczeństwa, to nie możemy mniemać, że to jest staro – nowy człowiek. Człowiek nie porzucając swojego starego życia, nie może przyjąć nowego życia i dlatego widzimy wielu ludzi, którzy dołączają do chrześcijaństwa, ale nie idą w rozwoju, nie doznają chwały Jezusa w swoim życiu. Doszli do jakiegoś punktu swojego możliwego, cielesnego życia i dalej nie pójdą już, dopóki nie umrą ze swymi uczynkami własnego chrześcijaństwa, bo to są uczynki splugawionego ciała, bo tam jest pycha i wywyższanie się, i mniemanie o sobie, że się jest lepszym od innych. To jest niechrześcijański uczynek naszego ciała. To nie jest chrześcijański uczynek. Jeśli chrześcijanin czuje się lepszym od innych ludzi i stawia siebie ponad innymi ludźmi, to jest to stary człowiek. Gdyby dzisiaj światło miało nas stale oskarżać, osądzać i czuć się lepsze od nas, to powiedzielibyśmy: „światło, ty sobie zgaśnij.” Ale gdy światło ułatwia nam życie, daje nam sposobność zobaczenia tego, czego byśmy w ciemnościach nie zobaczyli, to my cieszymy się, że jest światło.

I tak jest z życiem chrześcijanina. Chrześcijanin jest sługą, który służy i wtedy może ktoś cieszyć się, że spotyka chrześcijanina, sługę. Wielu ludzi broni się przed chrześcijanami, bo doznaje, że chrześcijanie to są ludzie którzy atakują, którzy mają presję, atak, presję, atak. A gdzie robił to Jezus? Powiedzcie mi, w którym miejscu Jezus to robił? Gdzie Jezus ścigał ludzi, powiedzcie mi. Gdzie chodził za nimi i wykazywał im swoją wyższość? Nigdzie. Jeśli ktoś naśladuje Jezusa, to staje się jak światło, sługa. Oświeca każdego człowieka, nie oskarżając, nie wywyższając się nad człowieka, nie używając słów, które pokazywałyby: „ty jesteś beznadziejny, ja jestem wspaniały, ja dopiero pokażę ci, co to znaczy żyć.” Rozumiecie, światło nie odbiera chwały Stwórcy. Światło, które świeci oświetla i ono czyni to co Bóg dał uczynić temu światłu. Tak samo jest z chrześcijaninem, który wszedł na teren niedostępny dla ciała. Staje się sługą, który służy, nie przypisując nic sobie, nie dając sobie chwały, ponieważ stał się światłością z powodu Boga, który daje mu to w Chrystusie.