Jan 14:23

Słowo pisane

Chrystus w sercach naszych - część 1

Chwała Bogu, że daje nam dzisiaj możliwość, aby spotkać się ponownie i chwalić Go i cieszyć się Nim. Żaden z nas do końca nie potrafi z wiarą przyjąć, że Bóg wybrał nas do swojej wieczności. Człowiek nie potrafi ucieszyć się sam z siebie tym co Bóg dał w Jezusie Chrystusie. Wydaje się to tak nieprawdopodobne, że wydaje się niemożliwe, żeby Bóg wezwał do tak wspaniałej wieczności z Sobą. Człowiek boryka się z wyborem, z decyzją, próbując po swojemu stać się trochę lepszym (lepszą), nie umiejąc przyjąć bogactwa, które On daje za darmo z łaski. Człowiek nie umie ucieszyć się tym darem od Boga, którym jest Jezus Chrystus, żeby stać się człowiekiem zadowolonym, szczęśliwym w Panu. Gdy to się już stanie, człowiek jest jak pielgrzym, który patrzy tylko w jednym kierunku. Już człowieka nie trzymają te rzeczy, tak jak powiedział Paweł: „okradli was, a wyście radowali się, że macie skarb w niebie, gdzie żaden złodziej wejść nie może.”

Boża praca więc w nas ludziach idzie w tym kierunku, żeby człowiek uwierzył w to co Bóg daje, żeby człowiek przyjął z radością Boże skarby i w nich znalazł swoje zadowolenie. Z powodu tych Bożych skarbów przychodzi też doświadczenie cierpienia. Ale cóż ono znaczy, jeśli jesteś bogaty (bogatą) w Chrystusie? Cierpienia nie są w stanie zabrać ci radości, bo twoją radością jest Chrystus.

Dopiero wtedy kiedy człowiek przyjmuje dar, kosztuje się w tym darze. Te rzeczy, którymi wróg próbuje odwrócić człowieka od uwielbienia Boga, nie mogą na niego (na nią) wpłynąć. Nie mogą odebrać chwały skierowanej w kierunku Boga w Jezusie Chrystusie, która rozbrzmiewa w środku, w człowieku. Człowiek jest napełniony w środku chwałą, która przerasta wszelkie pojmowanie i wszelką chwałę tego świata tak, że dla człowieka niczym są skarby tej ziemi, bo skarb, który jest w środku, przerasta wszystko. I to jest Jezus Chrystus.

Cała praca wiary właśnie w tym kierunku zmierza, żeby Chrystus zamieszkał przez wiarę w sercach naszych. Wiara jest tym instrumentem, który pozwala na otworzenie się na przyjście wspaniałości Króla królów, Pana panów, Syna Człowieczego Jezusa Chrystusa i zamieszkania w nas w glorii, w chwale. Wtedy w twoim myśleniu ginie to, że ktoś ci coś zabrał, ktoś ci czegoś nie dał. Po prostu giną te wartości, które trzymają ludzi przy jakichś emocjach. Twoje emocje umarły z tobą. Teraz przepełnia cię emocja chwały Jezusa. Nawet jak cię pominą, to nie ma znaczenia. Ty nie obrażasz się, że cię pominęli, ponieważ w tobie jest chwała, która przerasta tamtą. Gdyby ciebie gloryfikowano, wystawiano, mówiono o tobie wzniosłe rzeczy, gdyby ciebie chwalono, to wszystko nic nie znaczy, bo chwała, która wszystko przewyższa zamieszkała w tobie przez wiarę, tylko przez wiarę. Nie można zyskać jej przez uczynki i nie można zyskać jej przez czytanie Biblii, nie można zyskać jej przez modlitwy, nie można. Można wiele modlić się i Chrystus nie będzie mieszkał w środku, można czytać wiele Biblii i Chrystus nie będzie mieszkał w środku, można wiele czynić i Chrystus nie będzie mieszkał w środku.

Pamiętamy te słowa Pawła: „choćbyś całe mienie rozdał, choćbyś nie wiadomo co robił bez miłości, jesteś niczym”, bo Chrystus, jako miłość, nie mieszka w tobie. Niczym jesteś. On musi przyjść. Czy jesteś gotowy przyjąć Króla chwały? Czy jesteś gotowy zostawić wszystko, całą chwałę ludzką, zostawić całe pojmowanie człowieka i jego chwały, całe jego cieszenie się z tego ubrania, samochodu, mieszkania, z wszystkiego? Zostawić to, umrzeć, aby On mógł przyjść, wywyższony Boży Syn. Jeśli nie, to twoje całe chrześcijańskie życie będzie chwianiem się między wspaniałością, a nikczemnością. Będziesz raz wspaniałym, raz nikczemnym. Bo to co spotyka cię w codzienności, będzie regulowało twoimi emocjami, a nie Chrystus. A wiesz, że człowiekowi raz się powodzi, raz się nie powodzi. Raz będzie zadowolony, a raz nie. Ale kiedy Chrystus mieszka w tobie, to tak jak mówi Paweł: „zasmucony, ale zawsze wesoły, zawsze szczęśliwy.” Nigdy nie można już odebrać szczęścia człowiekowi, w którym mieszka Chrystus, bo Chrystus jest tym szczęściem.

Apostoł Paweł kiedy pisał to w Liście do Efezjan, 3,17 napisał:

żeby Chrystus przez wiarę zamieszkał w sercach waszych, a wy, wkorzenieni i ugruntowani w miłości,”

I teraz kiedy Paweł wymienia kto ma zamieszkać w sercach naszych, jest głęboko poruszony w sobie, że jest ktoś taki jak Chrystus, ktoś kto przeszedł ziemskie doświadczenie w sposób doskonały. On jest głęboko poruszony, kiedy może w to miejsce powiedzieć nie tak, żeby Zośka, Baśka, Wojtek, Stefan, czy ktoś zamieszkał w sercu twoim (imiona wymieniłem przypadkowe). On tu wkłada Chrystusa. Nareszcie jest Ktoś, kto może zamieszkać w nas, nie czynić nam krzywdy swoim „ja”, tym kim jest. Żeby Chrystus zamieszkał przez wiarę w sercach naszych. On jest głęboko poruszony i my też. Ktoś kto kocha nas, żeby zamieszkał w sercach naszych.

Ludzie mają różne emocje. Naprawdę, najlepsi ludzie mają swoje złe dni, kiedy powiedzą ci takie słowa, że mogłyby cię zabić, ale nigdy Chrystus. I kiedy Paweł mówi tu o Chrystusie, jego kolana są ugięte. On jest w uniżeniu przed Królem chwały, że zjawił się na ziemi ktoś, o kim można powiedzieć, że gdy w tobie zamieszka, to będzie to tylko twoim dobrem, chociaż wystawi cię na cierpienia. Paweł kiedy modli się o to, modli się, żeby każdy człowiek, który staje się chrześcijaninem, który uwierzył, że Chrystus umarł na krzyżu, żeby otworzył się dla Chrystusa, żeby Chrystus zamieszkał w tym człowieku. On zdaje sobie sprawę, że nawet wiara w to, że Chrystus umarł na krzyżu, że zmartwychwstał, że poszedł do nieba i że wróci, nie jest w stanie utrzymać człowieka w tej płomienności Ducha Świętego, jak obecność Chrystusa w środku, jak miłość mieszkająca w sercu, która przerasta wszystko. Ten, który do końca umiłował nas.