Jan 14:23

Słowo pisane

Życie i śmierć w mocy języka – część 4

A jak jemy i karmimy złośnika (złośnicę) w jakimkolwiek wydaniu (już nie będę rozszerzał tego), to co robimy w tym momencie? Dziękujemy Bogu za to, że karmi złośnika, że karmi kogoś, kto uderza w innych? Czy to nie jest obłuda? Jak myślicie? Dziękować Bogu za to, że karmi tego, który nie chce służyć Bogu? Czy to nie jest obłuda? Bóg nie chce mieć obłudnych. Bóg chce mieć prawdziwych. Możesz w jakiś swój sposób nie umieć czegoś robić i wtedy mówisz: „Boże, jem teraz ten pokarm, ale Boże zachowaj mnie od sił do czynienia zła. To Ty, Boże, dla Swej chwały mi dzisiaj znowu dałeś jeść i pić, i w co się ubrać”. Myślę, że to jest kolejna rzecz, którą Bóg uczy nas. Naucz się dziękować Bogu, że nareszcie możesz jeść i pić dla Jego chwały, by iść i czynić dobro, tylko dobro, samo Boże dobro, by iść w ten świat zła i zwyciężać zło Jego dobrem. Dlatego jesz ten pokarm. Chcesz, by świątynia Boża była nakarmiona, by twoje ciało, jako świątynia Boga było nakarmione. Na tyle, na ile daje ci Bóg, aby służyć dla Jego chwały. By w tej świątyni rozbrzmiewała chwała Boga. Czy rozumiesz co to znaczy jeść i pić?

Coraz bardziej poznaję to, co kiedyś powiedziałem o tej myśli, którą Pan mi dał: „dlaczego Chrystus musiał za mnie umrzeć?”I Pan cały czas odpowiada na to jedno pytanie – „dlaczego?” Dlatego, żeby nie karmił bandyty, mordercy, który otwiera usta i potrafi wypowiadać słowa, które będą zabijać. Kiedy otworzę usta, to co z nich wyjdzie? Niech szczerość, o którą modlimy się będzie coraz bardziej prawdziwa. Bądźmy szczerzy wobec Boga. Możesz mieć kłopot, możesz mieć problem, Bóg cię nie odrzuci. Ale kiedy jesz jedzenie, to chciej się o to też modlić, prosić Boga: „Boże, żebym nie dawał siły temu bandycie, niech zginie na krzyżu.” Masz gniew przeciwko komuś i jesz jedzenie, to kogo karmisz? Masz zawiść przeciwko komuś, to kogo karmisz? Masz zamiar kogoś skrzywdzić, to kogo karmisz? Masz zamiar komuś pomóc, to kogo karmisz? Masz zamiar iść i czynić dobro, to kogo karmisz? Masz zamiar chwalić Boga, to kogo karmisz teraz? Ten sam pokarm może służyć dla Jego chwały, albo nie.

Rozumiecie, można podziękować Bogu za jedzenie, a za chwilę wypowiadać złe słowa przeciwko drugiej osobie, nawet nie myśląc, że przed chwilą dziękowało się Bogu za jedzenie i picie. Rozumiecie, Bóg odsłania te diabelskie rzeczy, żeby człowiek Boży pojmował i rozumiał każdą sprawę, z którą się spotyka. Diabeł chce poukrywać się w wielu miejscach, żeby Boży człowiek nie widział go, żeby nie zdawał sobie sprawy, że tam właśnie diabeł niszczy go.

Cel. Idziemy przed oblicze Boga, dostajemy kolejny dzień, jemy kolejny raz po to, żeby iść przed oblicze Boże, żeby żyć w ten sposób, jak się Bogu podoba. To jest podstawa, wtedy się uratujemy. Ale jeśli mamy za cel udowodnić nasze racje, najedliśmy się, napiliśmy się i jesteśmy gotowi wykazać komuś, że się myli, że to my mamy rację, nie patrząc na to, że my robimy zło, ale my mamy rację, musi być dowód. Kogo? Pomyślmy wtedy, czy to jest dobra rzecz, żeby powiedzieć tak ładnie: „Panie Boże, ja ci dziękuję za to.” Jeszcze może pomodlić się o braci, siostry, o wszystkich, żeby Boże wszystkim dobrze się działo, kiedy mam złośliwość przeciwko bratu, czy siostrze. Czy to jest dobra rzecz? Przecież Bóg się tym brzydzi. Wiecie, szczerość, to jest podstawa. Rozmawiać z Bogiem szczerze! Ludzie boją się szczerości. Dlaczego? Bo chcą żyć w zakłamaniu, że jest dobrze. „Modlimy się, robimy to co chciałeś”. Tak jak Izraelici: „robiliśmy, składaliśmy Ci ofiary, o co jeszcze chodzi?” Bóg mówi: „Składacie, idziecie i dalej grzeszycie. Nie mam upodobania w tym, co mi składacie”.

A więc widząc do jakiego Boga idziemy, codziennie zdajemy sobie sprawę z jakim Bogiem mamy do czynienia. To jest Bóg, który wszystko o nas wie. Cały czas wiemy, że Bóg wszystko o nas wie i dlatego sumienie nasze może być żywe. Bo to wiemy i wtedy sumienie nasze może działać. Ale jeśli my zapominamy o tym, że Bóg o nas wszystko wie, wtedy sumienie nasze zostaje zaduszone. Mówimy: „sumienie moje nie oskarża mnie”. Jak ma oskarżać, skoro ty nie wiesz przed czyje oblicze idziesz, przed czyim obliczem dzisiaj stoisz? Jak ciebie ma oskarżać sumienie? Skąd ono ma wziąć oskarżenie, jeśli nie ze Świętego Boga? Czy może to wziąć z ciała? Sumienie może nas tylko wtedy osądzać, jeśli bierze to z Boga, z Jego świętości, czystości, miłości, nieskalaności. Jeśli bierze z ciała, to już nie ma czym osądzać nas. A więc czujemy się dobrze, w porządku, sumienie moje nic mi nie mówi. Ale spojrzyj na Boga i zacznij patrzeć szczególnie i zobaczysz jak to sumienie zaraz zacznie silnie przemawiać: „widziałeś (widziałaś) to, pamiętasz jakżeś to zrobił (zrobiłaś)?” Raptem sumienie odzywa się. Dlaczego? Bo patrzysz na Jezusa, na światło, które oświeca ciemności twojego sumienia. I już wiesz, że tu zrobiłeś źle, tam zrobiłeś źle. Już wtedy zdajesz sobie sprawę: „Boże, to nie oni są winni, to ja jestem winien, to ja jestem winien. Przebacz mi, bym nie dokładał do swojego zła, które już tu się dzieje, ale bym umarł dla zła, aby żyć dla Ciebie.” Wtedy odezwało się sumienie, tylko z powodu patrzenia na Boga, na cel ku któremu idziemy. A więc Bóg jest naszym celem, staniemy przed Jego obliczem. Dlatego mamy być święci dzisiaj, oddzieleni od zła dzisiaj. Mamy wypróbowującego wroga, który próbuje nas, czy potrafimy iść dalej. Próbuje nas zatrzymać. Ale my idźmy dalej w Chrystusie. Amen