Jan 14:23

Słowo pisane

Najważniejszy cel - część 1

Otwórzmy Ewangelię Jana, 14 rozdział. Będziemy czytać dobrze znane Słowa i szczęśliwe dla nas Słowa, które wypowiedział nasz Pan Jezus Chrystus, będąc tutaj na ziemi, chodząc w ciele takim jak my. Zobaczcie ile Pan miał w tym doświadczenia, ale też będąc w tym ciele, w jaki sposób przebywał z Ojcem. Ile też Pan wynosił z tego spotkania z Ojcem i później też przelewał to na swoich uczniów. Pan Jezus był w tylu doświadczeniach, a jednak jak piękne było Jego życie.

Kiedy coś bardzo cię interesuje, to weźmiesz sobie nawet powiększające szkło, żeby zobaczyć to dokładnie, żeby nie pominąć żadnego szczegółu. A Chrystus jest tak szczególny, tak jedyny, każda Jego cząstka jest doskonała, jest święta, jest czysta. Wszystko w Nim jest piękne, wspaniałe, doskonałe. Jakiekolwiek słowa nie powiemy, to Słowa Ojca najwięcej znaczą: „oto mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie.” To znaczy, że musi być doskonale czysty. Jeśli Bóg ma w pełni upodobanie w swoim Synu, to znaczy, że Bóg nie widzi tam niczego, co by Mu przeszkadzało. Wszystko dla Niego jest tam piękne.

Chwała Bogu za to, że Syn chodząc tu na ziemi w ciele znajdował u Ojca takie upodobanie, że tak szczególnie słuchał Ojca i sprawiało mu przyjemność czynienie woli Ojca. Był atakowany tak jak my. Różne rzeczy, wydarzenia próbowały atakować Go. Skoro był doświadczony jak my, prócz jednego – nigdy nie zgrzeszył, to znaczy, że wróg też próbował; a może w ten sposób, a może tak. To była jego jedyna szansa, gdzie miał Jezusa w ciele na ziemi, gdzie mógł kombinować, próbować. Znamy słowa o kuszeniu na pustyni. Później czytamy Słowa Jezusa: „wytrwaliście przy mnie we wszystkich moich pokuszeniach.” Uczniów nie było na pustyni, a więc te pokuszenia nadal toczyły się. Jezus był kuszony jeszcze poza pustynią. Wiemy, że kuszony był do końca: „zejdź z krzyża, a udowodnisz nam, że jesteś Synem Bożym, wtedy uwierzymy w ciebie. Udowodnij, pokaż to.”

Nam się wydaje, że to dla Pana Jezusa była to drobnostka. Sam wiesz jak to wygląda. Ile musisz trzymać się Boga, żeby nie pójść w jakimś innym kierunku. Jak musisz być czujny, trzeźwy, prawdziwy, aby nie polecieć w jakimś momencie, w trudnych chwilach, zagrożeniach. Wiesz, że ten człowiek, który ciebie wydaje, to jest ten, który z tobą jadł chleb, chodził z tobą tyle czasu. Doświadczył tyle wspaniałości z nieba i wiesz, że on właśnie poszedł cię zdradzić. I mówisz do niego: „przyjacielu”.

Czytamy Ew. Jana 14,7.8:

Gdybyście byli mnie poznali i Ojca mego byście znali; odtąd go znacie i widzieliście go. Rzekł mu Filip: Panie, pokaż nam Ojca, a wystarczy nam.

Zobaczcie jakie piękne pragnienie. Myślę, że powinniśmy mieć je wszyscy. „Pokaż nam Ojca, pokaż nam Ojca.” Dlaczego człowiek ma być tak zainteresowany, żeby widzieć Ojca? Czy nie chcesz widzieć swojego Ojca? On cię zrodził. Dlaczego doznajesz w sobie ochotę, by żyć w zgodzie z Jego wolą? To jest z Niego, z Jego natury. To jest piękne, kiedy dziecko chce widzieć swojego Ojca. Dziecko może być w jakimś sierocińcu, domu dziecka, ale chciałoby wiedzieć, kto jest ojcem. Czytając opowieści, wiemy, że niektórzy szukali swojej matki, która ich urodziła, żeby spotkać się z nią. Kobieta, którą chciano usunąć jako płód, i która przeżyła aborcję, szukała swojej matki i spotkała się z nią. A tym bardziej Ojciec z nieba, który zrodził nas, i który włożył w serca nasze potrzebę uświęcenia, porzucanie zła. Jest cenne, żeby zobaczyć Go, spotkać się z Nim, żeby spojrzeć Mu w twarz.

Wiecie, my musimy mieć cel życia w naszej pielgrzymce, jeżeli mamy wygrać z diabłem. Musimy mieć konkretny cel. Tym najważniejszym celem jest stanąć przed Nim i zobaczyć Go twarzą w twarz. Dlatego Jezus jest Drogą, Prawdą i Życiem, żeby umożliwić nam dojście do tego centralnego punktu. Wesele z Barankiem jest czymś pięknym, ale jeszcze bardziej to, żeby stanąć przed obliczem Ojca. Musimy mieć jakiś konkretny cel w naszym życiu, żebyśmy dali odpór diabłu. Czy jest tak, że my nie mamy celu, a nasze chrześcijaństwo określamy w ten sposób, że modle się, śpiewam? Czy też masz taki cel, że choćby zabili cię, to nie zostawisz Pana? Czy masz taki cel w swoim życiu, za który oddasz życie, ale nie zmienisz tego kierunku?

Zobaczcie, że ludzie w świecie mają nieraz takie cele, że są gotowi zostać zabici, a nie zmienią swojego kierunku. Mają takie ziemskie cele, które łapią ich i są zdeterminowani. Chrześcijanie tym bardziej powinni mieć cel. Nasze życie nie może być bezcelowe. Nie prowadzimy życia dla samego chrześcijaństwa. My prowadzimy życie chrześcijańskie, żeby stanąć przed obliczem Ojca i spojrzeć w Jego twarz i żyć. I za to jesteśmy gotowi oddać całe to ziemskie życie, i jesteśmy gotowi nawet gdyby skrócono nam to życie. Cenniejsze od tego wszystkiego, co tutaj moglibyśmy posiąść, czy stracić, musi być dla nas – stanąć przed Jego obliczem. Jezus przyszedł na tą ziemię, by właśnie włożyć w nasze serca to święte pragnienie.

Jezus mówi do Filipa:

Odpowiedział mu Jezus: Tak długo jestem z wami i nie poznałeś mnie, Filipie? Kto mnie widział, widział Ojca; jak możesz mówić: Pokaż nam Ojca? Czy nie wierzysz, że jestem w Ojcu, a Ojciec we mnie? Słowa, które do was mówię, nie od siebie mówię, ale Ojciec, który jest we mnie, wykonuje dzieła swoje. Wierzcie mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we mnie; a jeśliby tak nie było, to dla samych uczynków wierzcie. Ew. Jana 14,9-11.

Tak żył i czynił. Zobaczcie, czasami jest tak, że myślimy: „no, nie mogę grzeszyć”. Może być tak, że obawiamy się i głupio by nam było, gdyby inni wierzący zobaczyli, że grzeszymy. Myślimy: „nie mogę zrobić tego, bo ktoś wierzący zobaczy to.” Hamujemy się przed czymś, żeby inni wierzący nie powiedzieli: „ a ty jaki (jaka) jesteś?” A punktem centralnym jest to, że Ojciec widzi nas cały czas, a my chcemy być tacy, żeby móc być z Nim teraz i na zawsze.

Chcemy, żeby powodem dlaczego coś robimy był Ojciec. Rozumiecie, że ludzie są, albo ich nie ma. Mogą ocenić tak, czy inaczej, często mogą źle ocenić. Ludzie mogli źle ocenić na przykład to, że Pan Jezus tak zdecydowanie odpowiedział faryzeuszom i uczonym. Powiedzieli do Niego: „Panie, oni się zgorszyli.” Ludzie mogli źle ocenić to, że Pan wygnał ze świątyni, powywracał stoły, porozsypywał pieniądze. Mogli źle pomyśleć o Nim. Jezus nie patrzył na to, co ludzie pomyślą o Nim. On żył przed obliczem swojego Ojca i wiedział, że to podoba się Ojcu i robił to, bo to się Ojcu podoba. Jego celem było wykupić nas, ale jeszcze ważniejszym celem było wrócić do Ojca, tam skąd wyszedł.

Kiedy Jezus ma umierać za nasze grzechy, to nie jest dla Niego tragedią to, że przyjmie na siebie nasze grzechy, ale tragedią dla Niego jest to, że te grzechy oddzielą go od Ojca na trzy dni. Jezus mówi: „będę w zgromadzeniu śpiewał o Tobie”, to znaczy o Ojcu i Jezus chce przelać na nas to uczucie potrzeby bycia z Ojcem teraz i na wieczność, ponieważ to pomoże nam przejść przez wiele rzeczy i wydarzeń, na które napotkamy. Tak jak dziecko, które wraca i choćby oferowano mu najlepszy sierociniec, najlepszy dom zastępczy, cokolwiek, to ono powie: „Nie, to nie jest mój cel. Moim celem jest wrócić do mojego Ojca, stanąć przed Jego obliczem i zostać tam na zawsze. ” Jezus mówi: „Ojciec postanowił, że na ten czas, ukaże się wam we Mnie. Ukaże się wam w taki sposób, że zobaczycie ten sposób życia, usłyszycie te Słowa i to jest Ojciec. On jest właśnie taki. On tak żyje i tak mówi.” W Liście do Hebrajczyków jest napisane: „On, który jest odblaskiem chwały Jego i odbiciem Jego istoty.” Zobaczymy odblask Bożej chwały, zobaczymy obraz Jego istoty, tego kim On jest naprawdę i to okazało się w doskonałym Synu. Dlatego Ojciec mógł pokazać się nam poprzez swojego Syna. Nie mógł okazać się nam osobiście, ponieważ nie moglibyśmy tego przeżyć, a więc okazuje się nam poprzez swojego Syna. Daje nam jakby pierwsze okazanie Siebie w swoim Synu, przygotowując nas, wskazując: „Taki jestem, do takiego Ojca wracacie. Jestem czysty, święty, nieskalany, prawdziwy. Wszystko, co robię, robię doskonale. Miłuję was. W Moim Synu przebaczam wam, ale musicie wrócić do Mnie oczyszczeni Jego krwią. Nie możecie zaniedbać ofiary Mojego Syna, ponieważ wtedy nie będę mógł przyjąć was”. Jeśli Ojciec otwiera do Siebie drogę poprzez ciało swojego Syna, to znaczy, że tylko ta droga jest tą jedyną, którą możemy wracać, a poprzez ciało Bożego Syna musimy zgubić nasze sposoby. I to jest najważniejsza sprawa.

Zobaczcie, że chrześcijaństwo to nie jest logika, rozum i myślenie. To jest tak, że bierzesz to, albo nie. Mówiliśmy sobie, że jeśli nie chcesz być na obraz Jezusa Chrystusa, wtedy zginiesz. Wszystkie inne obrazy są za małe, żeby były wystarczające dla Ojca, dlatego Ojciec chce upodabniać nas do obrazu swojego Syna. Masz wiele prób i wiele doświadczeń, bo diabeł chce odebrać ci ochotę zmiany. Diabeł chce ciebie czymś zafrapować, pociągnąć w jakimś kierunku, spowodować zaniedbania w tym podążaniu do Ojca. Ale jeśli masz to w sercu ponad wszystko, wtedy wszystko musi stanąć w oddaleniu. Pierwszy jest Ojciec i powrót do Niego, a tą jedyną drogą jest Chrystus Jezus, a więc tylko Jezus. Wszystko musi ustąpić.

Nic innego nie jest drogą. Nie są drogą jakieś znajomości, czy mnóstwo mamony i niewiadomo co byśmy nie wymyślili. Jest tylko jedna Droga i to jest przez ciało Bożego Syna.

Czy my jesteśmy zdeterminowani pragnieniem Ojca żyjąc tu na ziemi dzisiaj? Czy Jezus zdołał przelać nam pragnienie Ojca do naszych serc? Jezus przyszedł od Ojca jak Pasterz, aby zgromadzić w jedno wszystkie rozproszone owce, wszystkie Boże dzieci. Po co Jezus przyszedł zgromadzić wszystkie Boże dzieci w jedno? Ponieważ Ojciec chce się z nami spotkać właśnie w ten sposób.

Dzisiaj mówiliśmy o tym, że religia to jest coś, co wywołuje w człowieku instynkt religijnego życia: przychodzę, czytam Biblię, modlę się, odchodzę, coś mówię, coś robię, ale gdzie jest determinacja? W Jezusie widzimy determinację, gorliwość, żarliwość o dom Ojca. Widzimy, że On jest pełen płomienia dla swego Ojca. To tak, jakby ktoś obrażał twojego Ojca, a ty nie tyle, że walczysz z tym kimś, ale poddając się Chrystusowi, coraz bardziej obraz Ojca jest w tobie i wtedy nie uderzając w człowieka, chcesz pokazać tym obrazem człowiekowi, jak ważny jest Ojciec. Tak właśnie postępował Jezus. Jezus nie uderzał w ludzi, a pokazując Ojca w sobie pokazywał to, kim jest Ojciec dla nas. I to dla nas jest najważniejsze. Nie uderzenia, jakieś słowa, potępienia, gotowość zabicia, jeśli ktoś obrazi twojego Ojca, czy inne rzeczy. Nie, nie! Próbowano to robić, ale to nie o to chodzi. Im więcej widzimy ciemności, tym więcej powinniśmy pragnąć, żeby w nas było widać Jego oraz, Jego światło. Jezus tak gorliwie dbał o to, że uczniowie spali, a On nie spał, Jego uczniowie jedli, a On nie jadł. Pan zaniedbywał wiele tych fizycznych rzeczy, którymi ludzie są normalnie zainteresowani, aby w niczym nie zabrakło tego obrazu Ojca. Wiemy, że Jezus z płaczem i wołaniem stawał przed Ojcowskim obliczem. Toczył bój w tym ciele, to było ciało nasze, a więc musiał toczyć bój i musiał wygrać na całym polu, żeby nigdzie nie było zniekształcenia obrazu Ojca, żeby wszyscy mogli zobaczyć: „taki jest Ojciec”.