Jan 14:23

Słowo pisane

Duch wspiera nas w niemocach naszych - część 1

Przeczytam najpierw to, o czym będziemy dzisiaj mówić:

Gdy cię szatan, jak wąż kusi wciąż, Wiedz, że z tobą jest Boży Mąż,

Który szatana pokonał już,

On cię miłuje, dziękuj za to Mu. Z niewiarą nic wspólnego nie miej, Wiarą czynną w miłości zwyciężaj świat, Zdobywaj jeńców z niego dla Boga Jezusa Chrystusa cenną obmytą krwią. Gdy szatan dziś przez pokusy swe Chce byś opuścił czyste ręce swe, Byś się przeraził jakim jesteś dziś, Ty patrz ufnie na Jezusa krzyż. Na krzyżu centrum tej bitwy był, Tam szatana pokonał Boży Syn, Druzgocząc wroga duszy twej. Alleluja! Jezus życiem twym. Czyż i na pustyni nie straszył wróg Prowadzony przez Boga, Boży lud, Wielu z nich przegrało w wojnie tej, Bóg na Jezusa kazał patrzeć im. Kto spojrzał na węża z miedzi tam, Zbawionym był od jadu zła. Już na pustyni Bóg objawił im Zbawienie z grzechów w krzyżu tym. I my jesteśmy na pustyni świata, Do Boga z wiarą wznosimy ręce swe, Duch Jego słowa prawdy mówi nam, W Jezusie zwycięstwo dane wam. Ręce Mojżesza bracia wspierali, Nam Duch Święty wspiera dziś już je, Słowami i czynami Chrystusa, Który żył jak my na ziemi tej. Fizyczne ręce szybko by omdlały, Duchowe w Duchu podniesione są, W modlitwie nieustannej do Boga, W Jezusie Chrystusie sięgają Go. Jezu, Boży Synu i Człowieczy też, Twoja krew oczyszcza nas od grzechu, Nasz duch czystości Twej pełen jest, Do Boga miłością uniesiony jest. To nic, że szatan kusi nas do zła, Swymi myślami chce zatrzymać nas. My z Jezusem idziemy tam, Gdzie miłość w radości ogarnie nas. Jeszcze doświadczeń, próby czas, Jeszcze tylko trochę mijających dni. Idźmy dalej, Bóg nas w Jezusie ma, Wieczność z Nim pewny to jest dar.

To są bardzo ważne rzeczy w tej wojnie, w tej walce z wrogiem. „Gdy cię szatan jak wąż kusi wciąż, wiedz, że jest już z tobą Boży Mąż.” Kiedy kusi cię diabeł, to już nie jesteś sam w pokuszeniach, masz Jezusa. On zwyciężył diabła. Nie jesteś sam! Czy wierzysz w to, że nie jesteś sam (sama)? Kiedy diabeł cię kusi, już jest Ten, który zwyciężył diabła. Możesz być spokojny (spokojną). Pan pokonał. Nieraz te pokuszenia są tak silne, że wydaje się człowiekowi, że Pan już chyba jest niezbyt zadowolony z człowieka, ale to są pokuszenia, a nie grzechy. A więc z tobą jest Ten, który to wszystko zniósł i prowadzi cię dalej. Nie jesteś sam (sama), a więc chwal się tym: „nie jestem sam, nigdy sam, nigdy już więcej sam. Jezus jest ze mną, to jest mój Pan! To jest mój Władca, Autorytet, wszystko we wszystkim. Teraz już mam zwycięstwo! Nie muszę bać się szatana.”

Wiem, że szatan kusi mnie, wiem, że kusi was, ale nie musimy się już bać. Jezus pokonał diabła. Masz zwycięstwo, tylko musisz żyć z Panem, należeć do Niego. Nie patrz na świat, na to jak żyje świat. Władcą tego świata jest diabeł. Jeśli chcesz patrzeć na świat, to później będziesz miał (miała) kłopoty. Patrz na Jezusa, Sprawcę i Dokończyciela wiary. Stamtąd płynie zwycięstwo. Chwałą Bogu! Diabeł już przegrał, tylko my teraz musimy w to wierzyć i silnie trzymać się tego, ponieważ to jest nasz spadek po Jezusie i nie możemy oddać go za coś. Musimy silnie korzystać ze spadku, który dostaliśmy, z chwały, którą On osiągnął na ziemi. Jezus mówi: „Moją chwałę daję wam. Ojcze daję im moją chwałę, aby oni teraz chodzili w Moim zwycięstwie.” I to jest dla mnie i dla ciebie bardzo ważne. Niewiara zawsze gdzieś się kręci. Wiara czerpie i idzie dalej. To jest podstawą. Diabeł bazuje na tym, żebyśmy nie wierzyli Jezusowi, żebyśmy próbowali sami trochę powalczyć z diabłem. Po co mamy próbować, skoro już wygraliśmy? Gdyby ktoś powiedział mi: „chodź, znowu zagramy”, odpowiem, że nie mam po co, bo ja już wygrałem. Po co mam jeszcze raz grać w coś, jak już wygrałem.

Zostaw te swoje kajdany, nie całuj ich i nie noś już ich z upodobaniem. One są już otwarte i tak głupio nosić je, kiedy można je zostawić. Ciesz się swoją wolnością w Chrystusie, raduj się nią. Nie bierz na siebie ciężarów, raduj się wolnością. Niech wszyscy zobaczą, że jesteś szczęśliwym, zadowolonym człowiekiem, wolnym człowiekiem na tej zniewolonej ziemi. Ciesz się tym, raduj się tym każdego dnia! To jest twój Chrystus, twój dar od Boga, dar za darmo, z łaski, nie z uczynków, aby się kto nie chlubił. Dostaliśmy Go wszyscy razem w darze, aby żyć, obfitować. Ale pamiętajmy, że to jest bardzo ważne, aby należeć do Niego, aby być pod Jego władzą.

Otwórzmy 2 Księgę Mojżeszową, 17 rozdział, od 8 wiersza. Zaczniemy od takiego miejsca. Zobaczcie, tu jest pierwsza bitwa narodu wybranego, który wyszedł z Egiptu, z kraju niewoli i napotyka na wroga, który podejmuje z nim wojnę. Naród Izraelski to nie są żołnierze, to są rolnicy, to są hodowcy bydła, trzody. To nie są ludzie obyci z mieczem, z włócznią, z łukiem. To tak jakbyś wziął kogoś od pługa, kto umie orać, siać, zbierać, nakarmić zwierzynę, zobaczyć czy jest chora, pomagać. Nie jest to człowiek, który umie wojować. I naraz wróg naciera na nich.

I nadciągnęli Amalekici, aby walczyć z Izraelem w Refidim. Wtedy rzekł Mojżesz do Jozuego: Wybierz nam mężów i wyrusz do boju z Amalekitami. Jutro ja z laską Bożą w ręku stanę na szczycie wzgórza. 2 Mój.17,8.9.

Zobaczcie, jak się zaczyna pierwsza wojna Bożego ludu. Mojżesz jest prowadzącym, jest wodzem. I co mówi teraz ten wódz? Mojżesz mówi: „idźcie do boju, a ja idę na górę”. Ktoś mógłby pomyśleć: „ale cwany, będzie poza bitwą, pójdzie sobie bezpiecznie na górkę, będzie tam stał sobie, a my na dole będziemy wojować. Dobrze wie, że nie umiemy walczyć, a posyła nas.” Ktoś może tak sobie pomyśleć, ale Mojżesz w tym momencie nie myśli o tym, aby być bezpiecznym, tylko Mojżesz wie, że w tej wojnie ten naród jest już przegrany. Ci, którzy wyszli naprzeciw niego to są Amalekici, jeden z pierwszych narodów. To są ci, którzy są obyci z wojną, a Izraelici nie są nauczeni wojny.

A więc Mojżesz wie, że jeśli dojdzie do tej wojny bez Boga, to Izraelici przegrają już na początku. Już na początku wędrówki ten naród zostanie wybity. A więc Mojżesz wie, że musi iść do Boga, ale lud ma iść do wojny.

Jozue uczynił tak, jak mu rozkazał Mojżesz, i wyruszył do boju z Amalekitami, a Mojżesz, Aaron i Chur weszli na szczyt wzgórza. 2 Mój. 17,10.

Zadziwia mnie, bo raptem pojawia się tu Chur. Wiemy, że Aaron jest z Mojżeszem, są razem, są braćmi, według ciała mają tych samych rodziców. Ale skąd zjawia się tu Chur, jako ktoś, kto wchodzi na to wzgórze razem z Mojżeszem i Aaronem? Według tego co czytamy możemy przypuszczać, że Chur nie jest z plemienia Lewiego. Nie pochodzi z tego samego plemienia, co Mojżesz i Aaron. On pochodzi z plemienia Judy. Skąd raptem ten człowiek trafia na wzgórze, aby być tam z Mojżeszem i Aaronem? Może jest to zwiastun Zbawiciela, Lwa z Judy, który daje zwycięstwo swemu ludowi?

A więc oni w trójkę wchodzą tam.

Dopóki Mojżesz trzymał swoje ręce podniesione do góry, miał przewagę Izrael, a gdy opuszczał ręce, mieli przewagę Amalekici. 2 Mój.17,11.

Widzimy więc to. Porażka pewna. Ale Mojżesz podnosi ręce do Boga i Bóg zamienia porażkę w zwycięstwo. Jaka lekcja płynie dla mnie i dla ciebie? Czy umiesz walczyć z diabłem? On walczył już, kiedy nas jeszcze nie było na ziemi. Pokonał już tylu ludzi. Umiesz walczyć z diabłem? Jeśli tylko walczysz sam, przegrywasz. To jest normalne. Diabeł jest sprytniejszy, szybszy, wyćwiczony, umie stosować różne taktyki, których ty jeszcze nie znasz i których też nigdy nie zastosujesz. Są chytre, przebiegłe, podstępne; albo cię chwali, albo cię potępia. Działa w różny sposób i w końcu prowadzi cię do poddania. Już złapał wielu jeńców, którzy zapomnieli kto jest ich siłą, kto jest mocą, kto jest zwycięstwem. Zapomnieli kto jest ich zwycięstwem. Dziwne, jak może chrześcijanin zapomnieć, kto jest jego siłą, jego mocą, jego chwałą? Otóż może. Zobaczcie, że diabeł jest perfidny i chce odebrać sercu codzienną pamięć należenia do Boga. Zaczyna absorbować innymi rzeczami. Co to są za rzeczy? Wydawałby się, że człowiek wierzący nie da się na to nabrać. To są rzeczy, które rdzewieją, które niszczą się, które się rozpadają. Diabeł tymi rzeczami powoli odwraca umysł człowieka od Boga. Dlatego Jezus powiedział bardzo wyraźnie, że jeśli cokolwiek miłujemy bardziej od Niego, to nie możemy być Jego uczniami. Nie słyszymy Jego przykazań i zaczynamy gubić się w tych rzeczach.

A więc jak ważne jest to, żeby pamiętać o tym. Żadne sztuczki ze swoim ciałem, żadne sztuczki ze swoim ciałem, ani mężczyźni, ani kobiety, żadne sztuczki ze swoim ciałem. To jest obrzydliwość. Tutaj diabeł już wielu złapał na tą sztuczkę. Musimy pamiętać, że ciało nasze należy do Boga. To Bóg decyduje jak ma wyglądać Jego świątynia. A pierwsze co, to On będzie chciał, żeby twoje ciało potrafiło czynić dobro. A więc, jeśli będziesz próbować odwracać oczy od tego, który może twoje ciało napełniać chwałą swojego dobra, to będziesz musieć ponieść na sobie konsekwencje, że twoje ciało stanie się twoim wrogiem. Ono wcale nie musi być wrogiem, może być świątynią, może być miejscem, gdzie Ojciec z Synem razem przebywają. Ciało napełnione czystością myślenia, mówienia, życia.

To jest ważne na kim skupiona jest nasza uwaga. Zobaczcie, że ludzie na początku często zdają sobie sprawę, że tylko Bóg, tylko Bóg może im pomóc. A potem zamiast coraz częściej do Boga, to ciało, ciało, ciało. To jest ta wojna.

A więc dopóki Mojżesz ma podniesione ręce, to Jozue i ci rolnicy, hodowcy, pokonują tych wyśmienitych żołnierzy. To jest dopiero, prawda?

Lecz ręce Mojżesza zdrętwiały. 2 Mój. 17,12a.

Popatrz teraz. Przez Słowo Boże jesteśmy tam. Widzimy Mojżesza i znamy go. Mojżesz kocha ten lud. Mojżesz był gotowy stracić życie, aby ten lud był z Bogiem. Wołał do Boga, troszcząc się o imię Boga: „Boże, zachowaj ich, żeby inni nie pomyśleli, że nie potrafiłeś sobie poradzić z nimi. Boże, przeprowadź ich, przebacz im.” A więc Mojżesz kocha ten lud. Ma miłość, ma chęć, żeby ten lud wygrał. Ale co jest? Jego ręce są słabe. On wie, że kiedy ma ręce podniesione do góry, to Izrael wygrywa. Mojżesz ma wielką ochotę, żeby Izrael wygrał. Nie możemy powiedzieć, że Mojżesz nie ma ochoty, ale ręce ma słabe, one opadają, chociaż ma ochotę wygrać.

Pamiętamy pewnego Bożego człowieka, Saula z Tarsu. Co on powiedział, pisząc to w siódmym rozdziale Listu do Rzymian? „Chciałem, chciałem dla Boga całym sobą, lecz kiedy dochodziło do tego, doznawałem porażki.”

Albowiem nie czynię dobrego, które chcę, tylko złe, którego nie chcę, to czynię. A jeśli czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który mieszka we mnie. Znajduję tedy w sobie zakon, że gdy chcę czynić dobrze, trzyma się mnie złe;” Rzym.7,19-21.

Wielu ludzi musi to zrozumieć. Czy kochasz Jezusa, czy kochasz Kościół? Czy jesteś gotowy walczyć? Możemy czytać Biblię o ludziach, którzy pokochali Kościół, którzy dniem i nocą bojowali w modlitwach za Kościołem, żeby Bóg był uwielbiony w swoim Kościele, w swoim ludzie, których ręce modlitwy zostały podtrzymane nie mocą ich ciała, ale mocą Ducha Świętego. Nie możemy odmówić Mojżeszowi miłości do tego ludu. Nie możemy Mojżeszowi odmówić miłości do Boga. Ale ciało było mdłe. Mojżesz potrzebował jeszcze kogoś obok siebie, kto pomógłby mu. Czy myślicie, że Mojżesza nie bolały ręce, jak tych dwóch podtrzymywało je? Możemy tak potrzymać trzy godzinki komuś ręce i zobaczymy, czy nie będą bolały go? Czy nas też już nie będą bolały ręce? Ale zostanie wzmocniona siła. „Tam gdzie dwóch, lub trzech ustali swe prośby o jakąkolwiek rzecz, otrzymają ją od Ojca mojego, który jest w niebie.” Mat.18,19.

A więc widzimy, że w tym momencie wzmocnione zostaje to doświadczenie i Mojżesz może już dłużej trzymać ręce u góry. Bolą go, ale miłość i chęć, żeby Izrael wygrał, pozwala mu bardziej skupiać się na tym, co tam się dzieje na dole, niż na tych bolących rękach. Teraz już towarzysze Mojżesza walczą, żeby jego ręce były u góry. Mojżesz już nie ma siły trzymać rąk u góry. One są omdlałe i teraz oni podtrzymują je. Teraz oni walczą tą siłą, którą mają i każdy trzyma jedną rękę Mojżesza. A tam na dole toczy się wojna i coraz większy pogrom wroga.