Jan 14:23

Słowo pisane

Aby stawać przed Bogiem - część 1

Przeczytam pewną pieśń:

Oblicza Twego pragnąc, Podnoszę oko me I pilnie w sercu zważam Na wszystkie słowa Twe. Z oblicza Twego spływa Przesłodki pokój mi; O Jezu mój najmilszy, Jak wdzięcznym jesteś Ty!

O Jezu mój najmilszy! Przez Twego oka żar I świat mi cały zblednął I wszelki grzechu czar. Czy chodzę tu na ziemi, Czy w chwale Twojej tam, Spoczywam w sercu Twoim, na wieki Ciebie mam.

Lecz zbadaj mnie i obacz, Czym w kształt zmieniony Twój, Czy chętnie i zupełnie Ci dałem żywot mój. Ach, uczyń, by mój umysł tak odnowiony był, Bym według woli Twojej Bez zmazy w ciele żył.

Mam być podobny Tobie – Tak chcesz i tak ma być, Płomieniem Ducha Swego Chcesz w serce mi to wryć. Nie możesz w niebo zabrać Oblubienicy Twej, Dopóki tu nie ujrzysz Obrazu Swego w niej.

Bojuję tu w nadziei, Do górnych patrzę stron, Gdzie kiedyś w szacie białej Twej chwały ujrzę tron. Czy jestem tu na ziemi, Czy w Twojej chwale tam, Spoczywam w sercu Twoim, Na wieki Ciebie mam”.

Wielu ludzi było poruszonych Bogiem i tym, że Bóg wejrzał na nich, że dał im możliwość skierowania się ku Niemu i że doświadczali, że Bóg jest zainteresowany nimi, aby mogli być Jego wyłączną własnością. Ludzie przeżywali różne doświadczenia na swojej drodze, lecz świadectwo, które pozostało po nich mówiło, że jedynie z Bogiem jest człowiekowi dobrze, nawet w ogniu, w przeciwnościach. Tam gdzie jest Bóg, tam jest nasze szczęście. Paweł znalazł szczęście idąc do Jerozolimy, bo tam jego Pan chciał go mieć. Chociaż wiedział, że nawet proroctwa mówią o tym, co go tam czeka, jednak poszedł tam z powodu Jezusa.

Chwała Bogu, że Bóg zastawia stół przed swymi dziećmi i możemy doznawać, że On mówi do nas, żebyśmy jeszcze więcej skosztowali z chwały Jego obecności, że możemy być przed Jego obliczem. Nikt z nas nie może powiedzieć, że czymkolwiek zasłużyliśmy sobie na to, żeby On mówił do nas. Nikt z nas nie myślał o nas, to On myślał o nas jeszcze nim urodziliśmy się, żebyśmy nie musieli zginąć na zawsze, ale żebyśmy mogli uratować się. Bóg dał nam swego Syna.

Będę wracał do tego co mówiłem wczoraj. W Starym Testamencie Bóg określał miejsce, w którym chciał być On ze swoim ludem i chciał, żeby ten lud przychodził tam zawsze przed Jego oblicze z weselem, wdzięcznością, zadowoleniem. Lud szczęśliwy, że Bóg jest ich Bogiem.

I tak biegł czas. Było lepiej, było gorzej. Aż nadchodzi czas, kiedy Bóg oznajmia, że narodzi się jego Syn na tej ziemi, będący obrazem Jego miłości do ciebie i do mnie. Jezus nie dal się zainteresować niczym w świecie, a całkowicie oddany Ojcu, był wypełnieniem Jego świętego pragnienia, aby mieć na ziemi człowieka, który będzie całkowicie do Niego należeć w myśleniu mówieniu i życiu. Teraz oczy Ojca patrzą z upodobaniem tylko w jedno miejsce. To nie jest miejsce na ziemi, to nie jest miejsce wybudowane ręką ludzką, to jest Jego Syn. Oczy Ojca patrzą na to miejsce z upodobaniem. Te wszystkie wcześniejsze miejsca były zawsze jeszcze niedoskonałe, ale to miejsce jest doskonałe. Ojciec patrzy na Syna. Jest to miłe dla Ojca patrzeć na Syna, dlatego Ojciec oznajmia wszem i wobec: „Oto Syn mój umiłowany. Mam upodobanie słuchać co On mówi, jak żyje, widzieć o czym myśli, patrzeć jak tęskni do Mnie, jak często odchodzi na bok, żeby być ze Mną. Kiedy zmęczenie powaliło już wszystkich, On nadal jest jeszcze przy Mnie, aby być ze Mną.”

Zobaczcie, że kiedy Ojciec patrzy z upodobaniem na Syna, to na kogo mają patrzeć z upodobaniem wszystkie Boże dzieci? Tylko na Jezusa. I to jest ten Boży warunek. Co jeszcze jest w sercu człowieka, na co skierowane są jego oczy, jak jeszcze człowiek łaknie tego, pożąda – to jest odstępstwo od upodobania Ojca. Tylko Jego Syn ma taką wartość, że patrząc na Niego, człowiek może byś szczęśliwy. Kiedy patrzysz na drugiego człowieka, to on może być dla ciebie wspaniałym człowiekiem, ale też ile już ten człowiek sprawił ci przykrości swoim zachowaniem, swoimi słowami, a nieraz gniewem, zawiścią, niechęcią, albo milczeniem, jakkolwiek demonstrując swój stan. Kiedy patrzymy na Jezusa, nie znajdujemy tych stanów. Znajdujemy stałość w czynieniu tego, co podoba się Ojcu. Dlatego niech Bóg daje nam to, żeby patrzeć z upodobaniem na Jezusa i wnikać w to, czego my nie widzimy. Ojciec widzi wszystko w swoim Synu, a my widzimy tylko tyle, ile nam Duch Boży odsłoni. Jeśli będziemy przychodzić pokornie przed Ojcowskie oblicze w imieniu Jezusa Chrystusa, to On w swojej łasce i dobroci, w swoim wielkim Ojcowskim zadowoleniu pokaże nam więcej Syna.

Apostoł Paweł mówił o tym: „skłaniam przed Ojcem moim kolana, abyście poznali miłość Chrystusową, która przewyższa wszelkie poznanie, abyście mogli z upodobaniem patrzeć na Syna, ażeby On zabrał wam wszelkie upodobania swoją miłością do Ojca, swoim posłuszeństwem Ojcu, swoją wiernością Ojcu, gotowością mówienia tylko tego, co mówi Ojciec, żeby ten Chrystus zabrał wam wszystko”. Chwała Bogu za to!

Kiedy słuchamy, co Ojciec mówi do nas o swoim Synu, to są to prawdziwe Słowa. To nie są próżne pochwały, które mają pokazać, że jesteś moim przyjacielem, to są wszystko prawdziwe Słowa. Tam jest tak naprawdę. I kiedy Syn mówi coś o Ojcu, to dokładnie tak jest. Oni są tak święci, tak czyści, tak złączeni w doskonałej jedności, że w tej jedności możemy zobaczyć dla każdego z nas przesłanie, że właśnie Jezus powiedział do mnie i do ciebie, że Oni chcą, żebyśmy mieli taką też jedność ze sobą w Nim. Ale wiemy, żeby taka jedność została osiągnięta, to jaką wartość musi mieć Syn w naszym codziennym życiu? Tej jedności nie osiągnie się, jeśli Syn nie jest wywyższony w nas ponad wszystko. Nie ma takiej opcji, nie ma tej możliwości. Różne potrzeby będą rozdzielały, będą powodowały, że ludzie będą mieli rozbieżne pragnienia, rozbieżną ochotę spędzania czasu. Ale kiedy już Syn staje, jako ten, na którego całkowicie kierują się nasze oczy i Duch Boży napełnia nas tym Ojcowskim upodobaniem, wtedy wszystko staje się nic nie ważne. Wtedy nasze życie staje się piękne. Wtedy naprawdę ludzie mogą zobaczyć w nas Chrystusa. Nie wtedy, kiedy my chcemy im pokazać, ale kiedy zapominamy o ludziach, bo tak jesteśmy zafascynowani Chrystusem i wtedy bez żadnych naszych wysiłków, czegokolwiek, ludzie zobaczą w nas Chrystusa, ponieważ On będzie nam zasłaniał wszystko. Wtedy nie będziemy chcieli podobać się ludziom, bo nawet nie będziemy myśleli o tym, tylko Jezusowi. Dla Niego żyć i dla Niego umrzeć. On zasłania Sobą wszystko.

Chwała Bogu, że mogliśmy dzisiaj słuchać Słowa Bożego. Jestem w pełni przekonany, że dzisiaj Bóg sprawia nam agape, ucztę tego świętego pokarmu, żebyśmy mogli karmić się i cieszyć się tym, że Ojciec zastawia przed nami stół, a głównym pokarmem na tym stole jest Jezus Chrystus dla każdego z nas. Pokarm, który darzy nas życiem wiecznym.

Chciałbym, żebyśmy zobaczyli taką pewną sytuację. Oczy Ojca przez cały czas patrzą na Syna. Syn wypełnia wszystko, co chce Ojciec. Syn staje się dla nas drogą powrotu do Ojca.

Otwórzmy Ewangelię Mateusza 26, 67. Zobaczcie, komu chcemy się podobać? Jeśli tego nie rozumiemy, to znaczy, że nie rozumiemy Ojca.

Wtedy pluli na jego oblicze i policzkowali go, a drudzy bili go pięściami”,

Słowo Boże wyraźnie mówi do nas, że na obliczu Jezusa było widać chwałę Ojca.

Bo Bóg, który rzekł: Z ciemności niech światłość zaświeci, rozświecił serca nasze, aby zajaśniało poznanie chwały Bożej, która jest na obliczu Chrystusowym”.2 Kor.4,6.

I na to oblicze ludzie pluli. Komu chcesz się podobać? Czy chcesz sprawiać przyjemność ludziom, którzy plują? Dopóki człowiek nie zrozumie, po której stronie stoi, będzie pluł i na ciebie. Ale jeśli my będziemy myśleć o Ojcu, o Synu i kochać Jezusa, dla Niego żyć i umierać, wtedy dla tych ludzi jest nadzieja, bo zobaczą nas, którzy kochamy Jezusa jako swoje życie. Człowiek jest w stanie rozeznać, kiedy ty mu się łasisz, kiedy chcesz mu przypodobać się. Ale kiedy widzi człowieka, który żyje innym życiem, też jest w stanie rozeznać to. Nie musimy się łasić temu światu, ani przypodobywać, aby zyskać ich. Duch Boży przekona ich wtedy, kiedy my żyjemy dla Boga i kiedy Chrystus stoi na pierwszym miejscu.

Paweł powiedział: „my nie jesteśmy handlarzami Słowa Bożego, jak inni”. Nie handlujemy, żeby ludzi przekupić do Boga. Dopóki Duch Boży nie dotknie ich, będą i tak pluli w oblicze Pana i będą patrzeć na ciebie jak na głupka. I my też tak pluliśmy w Jego oblicze, dopóki nie zrozumieliśmy czyje to jest oblicze. To jest oblicze miłości do ciebie i do mnie, oblicze Tego, który idzie na krzyż Golgoty umrzeć za nasze grzechy. I dopiero wtedy wróciła nam mądrość, że zamiast pluć, to powinniśmy szanować Go, czcić, poważać w każdej sprawie naszego życia, w wyborach, decyzjach. Ojciec także patrzył wtedy na Syna, jak Syn znosi, przyjmuje tą hańbę. Ludzie drwili z Boga i drwią do dzisiaj – „co to za Bóg?” Tłumacz im. Jeżeli Duch Boży nie dotknie ich, to i tak będą drwić. Ale kiedy ich dotknie, wtedy w skrusze, w uniżeniu będą prosić Go o łaskę przebaczenia swoich grzechów i nigdy nie będą chcieli grzeszyć.

Kiedy człowieka nawraca człowiek, to ten człowiek i tak grzeszy, bo nie ma prawdziwego nawrócenia. To jest tylko logiczne, mądre nawrócenie. Ale kiedy nawraca go Duch Boży, wtedy człowiek przestaje grzeszyć, bo poznaje Jezusa. Często ludzie nawracają się dopiero po iluś latach chrześcijaństwa, kiedy zaczynają kochać Jezusa, a nienawidzić grzech, kiedy w końcu zaczynają widzieć czyje to jest oblicze.

A więc widzimy tutaj na ziemi straszną rzecz. Pamiętamy to, kiedy nastąpiło przemienienie i kiedy oblicze Jezusa jaśniało pełnym blaskiem. Ludzie nie widzieli tego blasku, oni widzieli tylko to takie nasze, ludzkie oblicze, nie widzieli kto to jest. Pluli i drwili ze swojego Zbawiciela, który szedł umierać za nich na krzyż Golgoty. Zobaczcie, jaka to jest miłość do mnie i do ciebie! Jest to tak ważne kiedy to dzieje się w nas, wtedy możemy to zobaczyć.

Spróbujmy zanurzyć się w te słowa. Ojciec przez cały czas patrzy na Syna. Ludzie też patrzą, ale widzą co innego niż widzi Ojciec. Ojciec widzi chwałę zwycięstwa, posłuszeństwa swego Syna, a ludzie widzą słabość, niemoc, kogoś kim można wzgardzić, z kogo można szydzić, na kogo można pluć. Zupełnie inny obraz. Bóg z nieba widzi swego Syna, który poddaje się Jego woli i idzie przyjąć kielich, który my powinniśmy wypić, abyśmy mogli być zbawieni.

Bracia i siostry, to musi być przełom w tobie i we mnie. To Duch Boży musi rozwalić nasze warownie! To nie jest chrześcijaństwo ciała. To jest chrześcijaństwo niewolników Chrystusowych, którzy oddają Mu chwałę i cześć, że On poszedł za nas w to miejsce, aby zapłacić naszą cenę, abyśmy mogli żyć. To nie jest miejsce, aby pysznić się swoim stanowiskiem, czy swoim ciałem, ani pozycją, czymkolwiek. Kościół nie jest takim miejscem. Kościół to miejsce chwały Jezusa i tylko Jezusa, ponieważ tylko w Nim Ojciec ma upodobanie. Tu nie ma miejsca na to, żeby ktoś szarogęsił się, czy pysznił i pokazywał swoje „ja”. To jest nadal stary człowiek plujący w twarz Bożego Syna. Upamiętanie przychodzi wtedy, kiedy wypierasz się siebie, bierzesz krzyż i idziesz już Jego naśladować, a nie swoje stare życie, nie swoje pomysły, nie swoje marzenia, nie swoje plany, nie swoją pozycję. Na przykład jakiś wielki król siada obok żebraka i mówią razem: „Panie Boże mój, dziękujemy Ci za Syna Twego Jezusa Chrystusa, który zapłacił za nasze grzechy.” Siedzą razem, czy rozumiecie to? Wszyscy grzesznicy zrównani. Nie ma już nikogo, kto mógłby być wyższy, czy niższy. Wszyscy jednakowo zrównani w Synu.

Bóg widział nas jako potrzebujących grzeszników, którzy nie mogą być zbawiani, jeśli Jego Syn nie weźmie naszych grzechów na siebie i nie umrze z powodu naszych grzechów na krzyżu Golgoty. A Jego widział jako Syna pełnego posłuszeństwa, chwały, miłości, wierności i poddania, którego wywyższył i posadził po swojej prawicy. Jedyna twoja i moja wartość to być w Synu. Nie ma innej wartości.

Otwórzmy Ewangelię Jana, 19 rozdział, wiersze 23-:

A gdy żołnierze ukrzyżowali Jezusa, wzięli szaty jego i podzielili na cztery części, każdemu żołnierzowi część”,

Z tego wnioskujemy, że było czterech żołnierzy. W Biblii nic nie jest bez znaczenia. Myślę, że tych czterech żołnierzy reprezentuje całą ziemię, od krańca, do krańca. Cztery krańce ziemi – północ, południe, wschód i zachód, obejmuje cały teren. Żołnierze dostają po skrawku tego ubrania. Na całą ziemię wychodzi ewangelia, na całą ziemię idzie Słowo Boże. Słuchajcie, to są jedyne szaty, które przyoblekały doskonale czystego Człowieka, który nigdy nie zgrzeszył, chodząc w tych szatach. Nigdy nie zgrzeszył chodząc w tych szatach! To są jedyne czyste szaty, które dotykały ciała czystego Człowieka. Wszystkie ludzkie szaty zostały splugawione przez nasze grzechy. Nawet dzisiaj, jeśli grzeszysz, to twoje szaty są splugawione grzechem, w którym żyjesz. Jeśli popełniamy grzech, to szaty nasze są splugawione, przyoblekają splugawionego człowieka. Nie nadają się, aby służyć Bogu. Te jedyne czyste szaty są obrazem ewangelii rozsyłanej na całą ziemię do wszystkich ludzi, Słowo od czystego Człowieka, Jezusa.

Ale jest jeszcze zwierzchnia szata. Kiedy żołnierze chcieli podzielić ją, zobaczyli, że ona jest cała tkana. Nigdzie nie była szyta.